-
Najnowsze wpisy
- 40 dni ze św. Józefem – rekolekcje wielkopostne. Dzień 26. Nowenna przed Zwiastowaniem NMP – dzień 8
- 40 dni ze św. Józefem – rekolekcje wielkopostne. Dzień 25. Nowenna przed Zwiastowaniem NMP – dzień 7
- 21 marca – wspomnienie objawień Anioła Stróża Portugalii pastuszkom fatimskim
- 40 dni ze św. Józefem – rekolekcje wielkopostne. Dzień 24. Nowenna przed Zwiastowaniem NMP – dzień 6
- 40 dni ze św. Józefem – rekolekcje wielkopostne. Dzień 23. Nowenna przed Zwiastowaniem NMP – dzień 4
-
-
"Więc teraz, synowie, słuchajcie mnie, szczęśliwi, co dróg moich strzegą". Prz 8, 32
- Jasna Góra - Kaplica Matki Bożej Niepokalanów
-
Modlitwa jubileuszowa
na 300-lecie koronacji Cudownego Obrazu
Matki Bożej CzęstochowskiejBogurodzico Dziewico Maryjo,
nasza Matko i Królowo,
wyniesiona na wyżyny nieba.
Ty nieustannie otaczasz troską i miłością naród polski.
Prosimy, by Jubileusz 300-lecia koronacji
Twojego Jasnogórskiego Wizerunku odnowił w każdym z nas
cześć i ufność wobec Boga – Ojca i Syna, i Ducha Świętego.Ty, Matko, jesteś nam wzorem zaufania
oraz uległego poddania się Jemu we wszystkim.
Niech nasze przemienione życie stanie się
żywym diamentem Twej korony wyniesienia i chwały.Chcemy z naszymi duchowymi darami stanąć w bliskości Boga
i stać się świadkami Jego wielkiego miłosierdzia.
Pragniemy – odnowieni w wierze, nadziei i miłości,
żyjąc według zasad Ewangelii – razem z Tobą
uwielbiać Trójcę Przenajświętszą. Amen - Ks. Piotr Glas: Narodowy Egzorcyzm w ramach Wielkiej Pokuty
-
Niech każdy, zgodnie ze swą rolą i w swym otoczeniu czuje się wezwany do tego, by kochać życie i służyć mu, by je przyjmować, szanować i krzewić, zwłaszcza kiedy jest kruche i potrzebuje troski oraz opieki, od łona matki aż do jego końca na tej ziemi - Papież Franciszek
Kościół musi szukać drogi między „nieprzyjazną surowością” a „fałszywym pojęciem miłosierdzia”. Nie może „rzucać kamieni w stronę grzeszników i słabych”, ani „schodzić z krzyża” przez dostosowanie się do „ducha świata” - Papież Franciszek.
Pięć rad ojca Pio do tego, byś był pobożny! (kliknij obrazek)
40 Dni Dla Życia (kliknij obrazek)
Adoracja Kaplica on-line u Sióstr Klarysek
Diakonia modlitwy i postu wstawienniczego (przyłącz się, kliknij w obrazek)
Pogotowie Duchowe
Misja św. Faustyny
-
MODLITWA DO ŚW. MICHAŁA ARCHANIOŁA
Święty Michale Archaniele wspomagaj nas w walce a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen!
Ewangelia dla nas
Lumen Fidei – encyklika dwóch papieży
Wielka Nowenna Fatimska
Michał Archanioł (peregrynacja)
Wspomagamy budowę Ośrodka Duszpasterskiego Kultu Chrystusa Króla
Margaretka (kliknij przyłącz się)
- Różańcem zwyciężymy zawsze – jeden dziesiątek Różańca Świętego ze św. Janem Pawłem II dla każdego Koronka do Miłosierdzia Bożego - mówiona Z Imieniem Maryi na zakończenie dnia "Módlcie się Módlcie się Módlcie się"
Nieustająca Koronka
Jasnogórska Rodzina Różańcowa
Nowenna Pompejańska (kliknij obrazek)
Pismo Święte
Katechizm Kościoła Katolickiego
Biblijni.pl (Słuchajmy Biblii)
Papież Franciszek
-
W obronie Wiary i Tradycji
Nasza strona - katolików wiernych Bogu i posłusznych Stolicy Apostolskiej - powstaje w odpowiedzi na wiadomość o ogłoszeniu przez Benedykta XVI roku 2012 ROKIEM WIARY. Ponieważ Pan Jezus z bólem postawił pytanie retoryczne: "Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?" (Łk 18,8), na naszej stronie chcemy Mu odpowiedzieć z radością:
- wszystko ma być skierowane do Ojca,
- wierzymy w Ciebie i we wszystko czego nauczałeś,
- wierzymy w Twoje bliskie powtórne przyjście, wierzymy (za bł. Janem Pawłem II) w Nową Pięćdziesiątnicę i Wiosnę Kościoła,
- wierzymy głęboko i chcielibyśmy, by WSZYSCY UWIERZYLI i by cała ziemia złączyła się z niebem w uwielbianiu Ciebie i okazywaniu Tobie miłości,
- wiarę swoją pragniemy pogłębiać, czerpiąc mądrość z Niepokalanego Serca Maryi, Twojej Matki i Oblubienicy Ducha Świętego.
Błogosław nam Panie Jezu w tym dziele, błogosław wszystkim duchowo z nami złączonym i wszystkim czytelnikom, daj nam do pomocy swoich Aniołów i Świętych, by ta strona przyniosła Tobie jak największą chwałę, a nam wolność od pułapek szatana i prawdziwy pożytek duchowy. Amen. Nasze wpisy
-
Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznym!
Błogosławieństwo Ks. Jana Pęzioła
Sanktuarium Bożego Miłosierdzia (kliknij obrazek)
Najnowsze komentarze
- Modlitwa codzienna za adoptowane dziecko.
Panie Jezu – za wstawiennictwem Twojej Matki Maryi, która urodziła Cię z miłością, oraz za wstawiennictwem św. Józefa, człowieka zawierzenia, który opiekował się Tobą po urodzeniu – proszę Cię w intencji tego nienarodzonego dziecka, które duchowo adoptowałam/em, a które znajduje się w niebezpieczeństwie zagłady. Proszę, daj rodzicom miłość i odwagę, aby swoje dziecko pozostawili przy życiu, które Ty sam mu przeznaczyłeś. Amen.
Duchowa adopcja dziecka poczętego codzienna modlitwa z radiem Jasna Góra godz. 18:20 -
Pod Twoją obronę
Pod Twoją obronę uciekamy się,
święta Boża Rodzicielko,
naszymi prośbami racz nie gardzić
w potrzebach naszych,
ale od wszelakich złych przygód
racz nas zawsze wybawiać,
Panno chwalebna i błogosławiona.
O Pani nasza, Orędowniczko nasza,
Pośredniczko nasza,
Pocieszycielko nasza.
Z Synem swoim nas pojednaj,
Synowi swojemu nas polecaj,
swojemu Synowi nas oddawaj.
Amen.Modlitwa do Boga
O Boże mój, miłuję Cię nade wszystko dla Twej nieskończonej dobroci i żałuję z całego serca, że Ciebie, moje Dobro Najwyższe, tak wiele razy obraziłem. Udziel mi swej łaski, abym wytrwał w dobrym i nie powracał już do dawnych moich grzechów. Zmiłuj się nade mną, a także nad duszami cierpiącymi w czyśćcu, które miłują Cię z całego serca i ze wszystkich swoich sił. Wysłuchaj błagania, jakie zanoszę za nimi i udziel mi łaski, o którą proszę przez ich wstawiennictwo. Miej litość nade mną i nad biednymi duszami w czyśćcu. O Maryjo, Matko dusz w czyśćcu cierpiących, uproś im jak najszybsze uwolnienie z czyśćca i wieczny odpoczynek w niebie. Amen Polecane Strony
Proroctwo (film)
E-rekolekcje.pl
W Duchu Świętym
Episkopat Polski
JezusUzdrawia.pl
Maryja Róża Duchowna
Maria Bożego Miłosierdzia – Uwaga: Sekta!
Legion Maryi
Różaniec.Maryjni.pl
Homilie, rozważania, modlitwy
Homilie, rozważania i codzienne nasze życie
Ks. Piotr Markielowski
Zgromadzenie Najświętszego Serca Jezusa
Nowenna Pompejańska
DUCHOWOŚĆ CHRZEŚCIJAŃSKA
Święci i Błogosławieni na każdy dzień...
Chwalmy Boga każdego dnia
Adoracja (Kaplica on-line)
Bractwo Małych Stópek
Radio Maryja,
Tv Trwam,
Nasz Dziennik,
Intronizacja,
Biblia,
Modlitwa w drodze,
Sanktuarium Wąwolnica,
Radio ALEX,
Modlitwy Maryjne,
Aborcja Stop!,
Różaniec
Koronka do Miłosierdzia Bożego
ks. Delurski,
Medjugorie-news.pl
Medziugorje
Echo Maryi Królowej Pokoju
Medziugorje "Mir"
Medziugorje.blogspot.com
Siostry Pasjonistki
Zagrożenia duchowe
Sekretariat Fatimski
Św. Rita z Cascia
Faustyna pl.
MALI TOWARZYSZE GODZINY BOŻEGO MIŁOSIERDZIA
Formacja.net Księgarnia ReligijnaMsze św. on-line w wielu językach
Radio Niepokalanów (kliknij obrazek, słuchaj)
Kamery Web
Radio On-line
Do codziennego odmawiania
Boskie Serce Jezusa, ofiaruję Ci przez Niepokalane Serce Najświętszej Maryi Panny wszystkie modlitwy, sprawy, prace i krzyże dnia dzisiejszego jako wynagrodzenie za grzechy moje i całego świata. Łączę je z tymi intencjami w jakich Ty ofiarowałeś się za nas na krzyżu i ofiarujesz się codziennie na ołtarzach całego świata. Ofiaruję Ci je za Kościół katolicki, za Ojca Świętego, a zwłaszcza na intencję miesięczną, oraz na intencję misyjną, jako też na intencje dziś potrzebne. Pragnę też zyskać wszystkie odpusty jakich dostąpić mogę i ofiaruję Ci je za dusze w czyśćcu. Amen
Do codziennego odmawiania przez niewolników NMP:
Ja, N…, grzesznik niewierny, odnawiam i zatwierdzam dzisiaj w obliczu Twoim śluby Chrztu Św. Wyrzekam się na zawsze szatana, jego pychy i dzieł jego, a oddaję się całkowicie Jezusowi Chrystusowi, Mądrości wcielonej, by pójść za Nim, niosąc krzyż swój po wszystkie dni życia.
Bym zaś wierniejszy Mu był, niż dotąd, obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego za swą Matkę i Panią. Oddaję Ci i poświęcam jako niewolnik Twój, ciało i duszę swą, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych moich uczynków, zarówno przeszłych, jak obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga w czasie i wieczności.
Módlmy się za siebie nawzajem, przyzywając opieki św. Michała Archanioła
Święty Michale Archaniele wspomagaj nas w walce a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen!
Święty Michale Archaniele, który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga i całkowicie oddałeś się spełnianiu Jego świętej woli. Wstaw się za mną do Stwórcy, abym dzisiaj, za Twoim przykładem, na początku nowego dnia, otwierając się na działanie Ducha Świętego, w każdej chwili dawał się Bogu, wypełniając z miłością Jego świętą wolę. Niech razem z Tobą wołam bez ustanku: Któż jak Bóg! Przez Chrystusa Pana naszego. Amen
Święci Aniołowie i Archaniołowie – BROŃCIE NAS I STRZEŻCIE NAS. AMEN!
Módlmy się o ochronę dla siebie i swoich bliskich
„Zanurzam się w Najdroższej Krwi naszego Pana Jezusa Chrystusa. Krwią Jezusa pieczętuję wszystkie miejsca w moim ciele, poprzez które duchy nieczyste weszły, lub starają się to uczynić. Niech spłynie na mnie, Panie, Twoja Najdroższa Krew, niech oczyści mnie z całego zła i z każdego śladu grzechu. Amen!”
„Panie, niech Twoja Krew spłynie na moją duszę, aby ją wzmocnić i wyzwolić, – na tych wszystkich, którzy dopuszczają się zła, aby udaremnić ich wysiłki i ich nawrócić – a na demona, aby go powalić.”
Modlitwa na cały rok
Jezu, Maryjo, Józefie – kocham Was, ratujcie dusze! Święta Rodzino opiekuj się moją rodziną i uproś nam wszystkim pokój na świecie. Amen!
Matko Boża Niepokalanie poczęta – broń mnie od zemsty złego ducha!
MODLITWA DO NASZEJ PANI OD ARKI
Wszechmogący i Miłosierny Boże, który przez Arkę Noego ocaliłeś rodzaj ludzki przed karzącymi wodami potopu, spraw litościwie, aby Maryja Nasza Matka była dla nas Arką Ocalenia w nadchodzących dniach oczyszczenia świata, uchroniła od zagłady i przeprowadziła do życia w Nowej Erze Panowania Dwóch Najświętszych Serc, przez Chrystusa Pana Naszego. Amen.
Pani od Arki, Maryjo Matko nasza, Wspomożenie wiernych, módl się za nami!
Modlitwa do św. Józefa pochodząca z 1700 roku
„Chwalebny Patriarcho, Święty Józefie, w którego mocy jest uczynienie możliwym tego, co niemożliwe, spiesz mi na pomoc w chwilach niepokoju i trudności. Weź pod swoją obronę sytuacje bardzo poważne i trudne, które Ci powierzam, by miały szczęśliwe rozwiązanie. Mój ukochany Ojcze, w Tobie pokładam całą ufność moją. Niech nie mówią, że przyzywałem Ciebie na próżno, a skoro z Jezusem i Maryją możesz wszystko uczynić, ukaż mi, że Twoja dobroć jest tak wielka, jak Twoja moc. Amen”
Akt oddania Jezusowi, podyktowany mistyczce siostrze
Marii Natalii Magdolnej z obietnicą 5-ciu łask
Owe pięć obietnic: „Wbrew pozorom żaden z ich krewnych nie pójdzie do piekła, ponieważ w chwili, gdy ich dusza odłączy się od ciała, otrzymają łaskę doskonałej skruchy. Jeszcze w dniu ofiary wszyscy zmarli członkowie ich rodzin zostaną uwolnieni z czyśćca. W chwili śmierci będę u ich boku i omijając czyściec, zaprowadzę ich dusze przed oblicze Trójcy Przenajświętszej. Ich imiona wyryją się w Sercu Jezusa i w moim Niepokalanym Sercu. Poprzez swoją ofiarę, połączoną z zasługami Chrystusa, uchronią wiele dusz przed wiecznym potępieniem, a wielu innym będą świadczyć dobro aż do końca świata”.
„Mój słodki Jezu, w obecności trzech Osób Trójcy Przenajświętszej, Twojej Świętej Matki oraz całego dworu niebieskiego, w łączności z intencjami Twojego Przenajświętszego Eucharystycznego Serca i Niepokalanego Serca Maryi, ofiarowuję Ci całe moje życie, wszystkie moje Msze Święte, wszystkie Komunie, dobre uczynki, ofiary i cierpienia. Łączę je z zasługami Twojej drogocennej krwi oraz śmierci na krzyżu – dla uczczenia Trójcy Przenajświętszej, dla zadośćuczynienia za zniewagi, jakich doznał od nas Bóg, dla jedności Kościoła, naszej świętej Matki, dla księży, dla dobrych powołań kapłańskich, dla wszystkich dusz aż do końca świata. Przyjmij, o Jezu, ofiarę mojego życia i daj mi łaskę, abym wytrwał w tym w pełni wiary aż do śmierci. Amen”.
Wspaniałe świadectwo człowieka, który spotkał Jezusa Chrystusa , zmienił dla Niego swoje życie i służy innym… Piękne w swojej prostocie…. Link do rozmowy na końcu artykułu W gdańskim Śródmieściu brak miejsca kąpielowego dla osób wykluczonych społecznie – mówi Piotr Połoński – WNET.fm
https://wnet.fm/2022/07/14/w-gdanskim-srodmiesciu-brak-miejsca-kapielowego-dla-osob-wykluczonych-spolecznie-mowi-piotr-polonski/
Obejrzyj film „Jaka przyszłość czeka Kościół katolicki? – ks. Sławomir Kostrzewa” w YouTube
Kazanie z 17 lipca br
Witajcie.
Bylam wczoraj w Borku Starym w Sanktuarium.
Mialam Spowiedz Sw.
Myslalam o was i przynioslam Maryii wasze ukryte intencje w sercu. Zlozylam je duchowo pod ołtarzem.
Od wczoraj mam ogromne zniechcecenie.
Dziwna niechcec do siebie i do strony, mysli ze te rekolekcje nikomu nie pomoga, ze tylko niepotrzebne zamieszanie tu robie, ze nie chce mi sie strasznie tej plyty zaniesc do drukarni ani pakowac i wysylac. No nic, nic sie nie chce.
Rece jak z ołowiu. Bezsilnosc i chec ucieczki od ludzi od strony od siebie samej od tego co trudne.
Wiem, ze to sa proby. Wiem, ze to wazne.
Nie mam tez sily tej krucjaty zaczac ani poscic a mialam dzis wlasnie startowac.wiem ze nie moge odwlekac bo bedzie jeszcze trudniej i z Boza pomoca i modlitwa wystartuje w towarzystwie Marty Robin i sw Swierada 🙂
Mama wymysla z ogorkami i przetworami, latamy po hurtowniach, czeka mnie tez malowanie pokoju i wiele innych rzeczy zw z domem..
Miedzy innymi sprzatanie strychu i piwnicy ze starych gratow 😉 .
Mieszkam z rodzicami.
Oni na dole my na gorze. Mamy osobna lazienke, kuchnie ale wspolne liczniki(ojciec nie pozwolil zrobic osobnych bo musi miec kontrole) wspolne wejscie na strych i wspolna piwnice.
Bardzo kocham moich rodzicow ale jest ciezko z nimi zyc .
Agicom opisywala to w innym topiku.
Oplacamy rachunki po polowie.
Mam 45 lat a maz 49..i ojciec potrafi wyleciec na gore i walic w drzwi do lazienki gdy biore prysznic ze za duzo wody leci, albo zgasic mi w pokoju bo prad,niewazne ze wlasnie czytalam. Takie przyklady.
Ja rozumiem, ze starsi ludzie chca oszczedzac ale niszczac czyjas prywatnosc i wolnosc? Nie ufajac kompletnie, ze tez potrafimy oszczedzac chca miec nad wszystkim kontrole.
Szczytem bylo grzebanie w naszych smieciach i darcie sie, ze podpaski maja byc w koszu na papiery a nie w mieszanych bo sa papierowe 🙀🙀🙀. Takich historii moge napisac 1000 ale nie chce ,biore to na „czarny” humor. Kabaret Wiem, ze nie jestem z tym sama i moze komus sie zrobi weselej jak to przeczyta.
Rozumiem osoby, ktore maja dosyc i pisza o krzyzu.
Moj ojciec jest alkocholikiem ale ma sie za wzor czlowieka. Codziennie swieci Maryii w kapliczce..pijany czy trzezwy i mowi do Niej ze tylko On sie o nia troszczy bo tylko On swieci..
Rozanca do reki nie wezmie ale swiatelko w kapliczce musi sie palic bo Bozia pokara.
Kiedy wrocilam do domu po rekolekcjach corka wrocila z nowym tatuazem a tata kupil sobie nowy telewizor ponad 60 cali..do pokoju 20 m2😭🤸
To juz jego 5 tv w ciagu dwoch lat…teraz ma jeden w kuchni ,nowego bydlaka w salonie ,trzeci w sypialni,czwarty w piwnicy a piaty w miejscu po dawnym sklepie gdzie mam swoj gabinet..
Od rana do nocy wiadomosci i sklinanie wszystkich..wczoraj zeszlismy na dol na obiad i siedze na wprost 60 calowego bydlaka…nie ma modlitwy przed obiadem jest tv..nie ma rozmow jest tv, nie ma nic bo jest bozek tv..
Kto ogladal kiedys Lala Poland ten rozumie o czym pisz, liczy sie tylko tv i promocje.
Jedno wiem na pewno, dorosle dzieci nigdy nie powinny mieszkac z rodzicami chocby skały….
Nigdy. Chyba ,ze jest to duchowosc na jednym poziomie ale i to ostroznie.
Na rekolekcjach odczulam wolnosc i swobode i nie chcialam wracac do domu.
Niestety nie stac mnie na osobne mieszkanie i ładowanie po 2 tys za najem.
Co do wyrzucania rzeczy..uwazam, ze jesli maja plesniec i zamienic sie w robactwo najlepiej wyrzucac albo to co dobre a niepotrzebne oddawac biednym.
Ja mialam caly strych w molach przez chomikowanie starych rzeczy rodzicow przez rodzicow. Wynosze juz trzeci rok gdy nie widza.
Zasada jest prosta..jesli czegos nie uzyles ani razu przez rok oddaj i przestan sie oszukiwac ze kiedys ci sie przyda.
Ktos inny skorzysta a ty zachowasz lad i porzadek. Ja zachowuje tylko wartosciowe rzeczy, obrazy swiete, fotografie,
ksiazkii i to co rozeznam jako potrzebne, pozyteczne dla mojej rodziny.
Meble w ktorych moj ojciec trzymal wódke, pornografie niszcze!
A jesli cos jest dobrze wykonane ale stare odnawiam i swiece woda swiecona/egzorcyzmowana.
Kiedys tez wszystko wynosilam ma strych i mialam wieczny balagan bo przyda sie..
Nawet zaleceniem egzorcysty bylo aby wszystko przegladac i co podejrzane albo ze złą przeszloscia niszczyc,palic wynosic.
Kazdy sam musi rozeznac co dobre co zle i co niepotrzebne a co przyda sie innemu.
Zawsze kochalam carbuty w Londynie i wyszukiwalam jakies perelki, bardzo lubie takze szmateksy. Duzo pieknych rzeczy kupilam za grosze. Ostatnio plaszcz z C&A za 12 zloty w sklepie kosztuje ponad 180.
Obok domu sa pojemniki na rozne rzeczy dla biednych wiec wynosze tam, wczesniej upiore i poskladam. Darmo dostales darmo dawaj. Moi rodzice nic nie pozwola dac darmo dlatego robie to w ukryciu.
****
Ostatnio dowiedzielismy sie, ze nowy pracodawca meza to swiadek Jehowy….
🤪🤪🤪
Musze tez do 31 lipca skonczyc obraz sw Michala Archaniola i nie mam kompletnie sily..na dole od rana ryk telewizora, mama gotuje obiad przy durnych programach typu „Trudne sprawy” itd.. ojciec jest głuchy wiec leci na fulla..to dziwię się jak uslyszal z dolu ,ze za duzo wody lecialo gdy bralam prysznic😱
Kocham cisze..kiedys bylam uzalezniona od tv 24/24
Teraz nie wlaczam wcale. Nie potrzebuje. Chyba ze nowenne albo rekolekcje.
W Rogowie spiewalismy jutrznie przy dzwiekach cytry(ks sprowadzil z Francji), ks Slawek gral i spiewal, wspaniale doswiadczenie, jaki pokoj serca, jaka radosc i zupelnie inny swiat..wokol sady, drzewa, mieta,ziola i zwierzeta,,mnostwo ptakow..polecam kazdemu kto pragnie odpoczac , a tu w domu ryk tv i niewolnictwo, mama przestala wychodzic tak ją ojciec do tv przywiazal.
Jak probuje mame na spacer zabrac to ojciec sie obraza i szantazuje.
Nie mam jak im pomoc, wsiakneli oboje i nie widza w czym zyja, kosciol obok 5min drogi.. nie pojda ..po co, Msza Sw tylko w niedziele. Nie maja zadnych przeszkod przeciez.
Ilu takich zniewolonych dziadeczkow zyje na swiecie. A mowia, ze to masze pokolenie stracone, hm
Ostatnio zaczytuje sie w Mikolajku, i jakbym o swoim domu czytala haha
Ania z zielonego wzgorza,
Oto jest Kasia,
Dziewczyna i chlopak,
Glowa na tranzystorach,
Dzieci z Bullerbyn,
Tajemnica zielonej pieczeci i wiele innych w tym klimacie. Swoja corke 10lat zarazilam tymi ksiazkami .
Uspokaja. Takie ksiazki z lat 80 ,takie czasy z moich lat dziecinstwa 85-95 gdzie sie docenialo wszystko i stalo po 3 h za chlebem cieplym ( zanim do domu wrocilam, glodna jak 102 to cala pietke i jeszcze ze srodka zezarlam chlebka ktory pachnial i smakowal jak kawalek Nieba). Pamietam krzyki mamy 🙂
Albo oranzadki w proszku, lub w woreczku ze slomka, pachcace gumy Donalds z ktorych sok wysysalam i wypluwalam :-p
Znow krzyk matki 🙂
Albo jak zezarlam cale opakowanie wibowitu czy visolwitu bo smak pomaranczowy i czyscilo mnie pół dnia😂
Maliny i poziomki rosnace przy torach, jakblka ,agrest i sliwki niemyte, groszek zielony (ktory sasiadowi w nocy zezarlam) i to jak zobaczylam rano ile w nim bylo robakow..
smak prawdziwego jablka i szarlotki, lody rzemieslnicze albo te domowe na zółtkach.
I nasze zabawy na trzepaku, gra w gume( klotnie , ze ktos oszukał),
Opakowania po kawie czekoladach i wymienianie sie nimi…teraz wszystkiego mamy po szyje a wtedy byla walka o opakowanie po Milce, pachnace zlotka z Kasztankow ukryte w podreczniku z matematyki, zeby mama nie widziala ile zezarlam(to byly czekoladki na choinke kupione za bloczki)
Domowy blok czekoladowy 🥰
Zapach trawy, lasu, siana, sklepu papierniczego i rowerowego😎😎😎❤️, zapach kół gumowych i gumniakow, zapach smrodu z syrenki i starych motorow 👍
Wiersze ks Twardowskiego i spiew Antoniny Krzyszton, gra w kostki albo gierka w jajeczka, buty cwiczki i drewniaki
To wszystko za czym dzis tesknie,poczuc sie tak znowu..odplywam 😅
Nie wiem czy Ewa to wpusci.
Ale mnie wzielo na wspomnienia,wszyscy za czyms tesknimy, pozostaly jeszcze te ksiazki z dziecinstwa czytane po 100 razy na kocu w ogrodzie z jablkiem w rece ,ktoro juz nigdy nie bedzie smakowac jak to z dziecinstwa..
Błogoslawionego poniedzialku i tygodnia.❤️🌹
Przepraszam za mnostwo bledow i literowek.
Droga Ann Twoi Rodzice nie zmienią się, jeżeli nie dostrzeżesz w Nich dobra. Czasami pozostaje tylko modlitwa. Św. Józef działa, gdy sytuacja beznadziejna. Szczęść Boże w Trójcy Świętej jedyny. +++
Tak potwierdzam św. Józef działa cuda, zwłaszcza po 33 dniowej konsekracji. W moich rodzinach dzieją się cuda za jego wstawiennictwem. Dużo nawróceń się dokonuje wystarczy, że jedna osoba to zrobi za siebie, a potem np. za całą rodzinę. Odkąd sama się zawierzyłam odmawiam już od kilku miesięcy nieprzerwanie 30 dniowe nabożeństwo ku czci św. Józefa i w każdej intencji, prośbie zostaję wysłuchana. Ogólnie mówiąc o cokolwiek teraz poproszę św. Józefa od razu otrzymuję… DZIĘKUJĘ CI ŚW. JÓZEFIE!!!
Za każdym razem kiedy czytam takie świadectwa to robi mi się smutno. Też się oddałam św. Józefowi, codziennie modlę się do Niego, a czuję się gorsza. Nawet nie mogę sobie zdrowia wymodlić. 😦
Z wczorajszych wieczornych rozważań różańcowych w RM:
Dlaczego szukając Jezusa często nie możemy Go znaleźć? Bo wcale nie szukamy Jego, tylko samych siebie …
Może nasze prośby nie są zgodne z Wolą Bożą….
Tak na Pewno….
Renatko masz racje, widzę w nich wiele dobra tylko boje się o nich, a czasami tracę cierpliwość. Modle się o cierpliwość do samej siebie.
Rodziców kocham i nie chce nawet myśleć o tym, ze odejdą. Nie chce tez skarżyć się na nich, maja 78 lat inne spojrzenie i swoje zranienia. Nawiązałam do wcześniejszych postów dziewczyn o chomikowaniu, naprawianiu łazienki itd
Nie zmienimy ich.
Zawierzę Jozefowi nas wszystkich raz jeszcze.
I jest tak jak pisze Ewa ,modlitwy są wysłuchane ale inaczej niż chcielibyśmy. Bo tylko Bóg wie co jest dla nas najlepsze.
❤
Fajnie piszesz, super są te wspomnienia, mnie też marzą się te dziecięce smaki, 16 07 w sobotę byłam w Oborach u Matki BOŻEJ Bolesnej i tam jadłam rosół z kluskami robionymi przez te gospodynie, coś pysznego, właśnie smaki dzieciństwa. Pozdrawiam KM
Sekret wysłuchanej modlitwy:
Ann, na prawdę nie wiem jak Ty to wszystko znosisz. Ja mieszkam podobnie jak Ty, tyle, że z teściową i szwagrem, który nadużywa alkoholu. Mamy wspólną piwnicę jedynie . Z boku domu jest klatka schodowa i na każde piętro jest osobne wejście. Mamy wszystkie liczniki osobne i nikogo nie interesuje kto kiedy ile wody czy prądu zużywa. Ja mam całkowitą wolność co i kiedy robię. Nigdy się nie tłumaczę z niczego , to normalne. Mamy takie dobre układy oparte na dość sporym dystansie. Jak zaczęłam się bardziej spoufalać, to rodziło to konflikty. Teściowa rzadko do nas zagląda na górę, raczej przy okazji urodzin. Na zewnątrz mamy altankę. Był taki problem, że latem często tam przesiadywała z sąsiadką a ja z mężem chcąc posiedzieć na podwórku musielibyśmy dołączyć do ich plotek. Mnie to zwyczajnie wkurzało, więc poszłam i zaproponowałam, że możemy stworzyć drugie takie miejsce dla niej, bo to chcemy mieć dla siebie. Nie chciała, stwierdziła, że ławka przed domem jej wystarczy. I mam spokój, do altanki więcej nie przyszła. Trochę to nawet głupio, ale trudno jest znaleźć idealne rozwiązanie. Ja tak mam, że delikatnie i grzecznie, ale stawiam granice. Od samego początku. Kiedyś mąż stanowczo zareagował, gdy teściowa będąc u nas w dobrej wierze poprawiła firankę, bo akurat krzywo wisiała. „Co robisz, tak sobie powiesiliśmy i tak chcemy mieć”. Przez takie drobne pierdołki mamy wypracowaną swobodę i wolność, choć drobne konflikty też się czasem zdarzają. Tak sobie myślę czy i Ty nie mogłabyś czasem powiedzieć NIE ? Z rodzicami, to pewnie trudniej, ale trzeba przede wszystkim dbać o swoją najbliższą rodzinę. Jesteś dorosłą, dojrzałą kobietą, nie musisz być posłuszna rodzicom. Powiedz, że chcesz osobne liczniki i koniec, inaczej szukasz sobie mieszkania, by być na swoim. Mam takich znajomych, którzy odetchnęli z ulgą i zaczęli normalnie żyć dopiero, gdy wyprowadzili się od rodziców, choć wcześniej sporo zainwestowali w część domu. Kupili na kredyt mieszkanie w bloku i mówią, że to była najlepsza decyzja w ich życiu.
Estero kochana to dluga historia i nie na to forum.
Wiec napisze tylko tyle.
Tak powinnam sie wyprowadzic.
4lata mieszkalam w Londynie to byla pierwsza proba uwolnienia sie. Nie wypalila.
I 3/4lata mieszkalam w Nowym Saczu. Wrocilam do domu bo wszystko mialo byc inaczej i na nowych zasadach. Wlozylismy wszyskie oszczednosci w dom okolo 50 tysiecy i zostalismy z niczym. To co nam obiecano nie otrzymalismy.
Nie mamy ani pieniedzy ani szansy na kredyt. A nawet jakbym miala to jestem przeciwna kredytom na kwote wieksza niz 20 tys szczegolnie w dzisiejszych czasach (pandemia i wojna).
Postanowilismy zostac z rodzicami a upokorzenia ofiarowywac. Chcemy sie z Boza pomoca uswiecic w tej trudnej sytuacji.
Rodzicow bardzo kocham ale zadne rozmowy nic nie zmieniaja.pozostala modlitwa za nichbinsiebie.
Postawic sie tez nie moge mimo ze jestemnich jedynym adoptowanym dzieckiem bo wszystko jest wlasnoscia taty. Ani wyprowadzic sie nie moge bo nie mam z czym.
Wiec staram sie szlifowac siebie,cwiczyc sie w milosci i cierpliwosci. Milosc pomaga 🙂
Modle sie o mestwo dla siebie cierpliwosc i milosc ofiarna(nie patologiczna) oraz o wolnosc mimo ze nie mam prawie nic do powiedzenia i patrzac po ludzku to kiszka 🙂
Ann, rozumiem. Ostatecznie najważniejsze jest, żeby robić to, czego w danej sytuacji oczekuje od nas Bóg. Jeden powinien się wyprowadzić a drugi jednak pozostać. Widocznie On ma w tym jakiś plan. Ale mów Jezusowi nieustannie o tych kłopotach i pytaj Go co masz robić. Bóg to największy przyjaciel małżeństwa i rodziny, zapewne wskaże Wam drogę. +++ W intencji Twojej rodziny.
Ważne by próbować to rozeznać co tak naprawdę jest Wolą Bożą i trzymać się Boga z wszystkich sił, być szczerym względem siebie stając przed Bogiem, szukać jedynie prawdy i żyć prawdą, tak by tylko prawda stała się chlebem powszednim, tak na początek i na zawsze.
A kto znalazł Boga, skarb znalazł i Bóg go nie opuści. Mało tego, to Bóg go zmieni, bo tak sami z siebie, to nawet siebie nie jesteśmy w stanie zmienić. Tylko Bóg pomoże zawsze, choćbyśmy byli na dnie, pod mostem i żyjąc jakby w największej nędzy i na najsuchszej pustyni, by nie powiedzieć dosadnie w czarnej…
U mnie było tak, że psychicznie, fizycznie ani w żaden sposób już nie dało się tak żyć i wytrwać ani dnia dłużej, będąc sama z mamą w jednym mieszkaniu (co już samo w sobie wydaje się być niewiarygodne), więc ucieczka to była ostatnia deska ratunku, w kompletnej desperacji. Ucieczka i skok w jedną wielką niewiadomą. Wiedziałam, że nie przetrwam ani dnia dłużej gdy tego nie zrobię, bo wiedziałam, że nie można tak żyć, że się po prostu nie da. Czy chciałam czy nie, to byłam zmuszona, bez wpływu na to co chcę słuchać, tylko tego słuchać co słucha moja mama i czym żyje każdego dnia: TVN24 na czele i obowiązkowo ze słynnym szkłem kontaktowym (kto słyszał to wie) – ten bożek tysięcy albo i milionów Polaków, który jak wiemy jest wyłącznie z piekła rodem, i te wszystkie telenowele, które kradną życie a nic nie dają i nie ma w nich nic z Boga. Na to wszystko byłam skazana i jakby w potrzasku, nie mając żadnego wyboru, jakbym była skazana na najcięższy wyrok i na przymusową odsiadkę, niczym powolna śmierć, jeśli nie ucieknę. Nawet tylko już z tego powodu to naprawdę nie dało się tak dłużej żyć, słuchając tylko tego jednego na full włączonego non stop, bo ten kto słucha coraz głośniej i głośniej, już sam nic nie słyszy, po prostu głuchnie i przy okazji ślepnie na to co ważne w życiu, co istotne. W pewnym momencie wolałam umrzeć niż zostać, choćby jeden dzień dłużej. Wybrałam to co ceniłam całe życie najbardziej: czyli prawdę i wolność, wolność od zła, które widziałam i rozumiałam czym ono jest.
Zwyczajnie musiałam rzucić to wszystko czym byłam otoczona zewsząd, w domu, nawet obrazy demoniczne na ścianach, domu, który powinien być bezpiecznym miejscem, musiałam odciąć się do końca i skutecznie, uciec choćby pod most, zniknąć nawet dla wszystkich, by coś zmienić, by samej nie utonąć, by jakoś przetrwać, by coś się wydarzyło, zmieniło, co tylko przeczuwałam, że kiedyś nastąpi, bo nie mogło być gorzej.
Od dziecka odczuwałam wyraźnie brak akceptacji, zrozumienia, nawet tego odczucia dobra płynącego ze zwykłej rozmowy, zwłaszcza wtedy, gdy jej najbardziej potrzeba. Akceptacji, nie mówiąc już o miłości. Jedno z określeń, które mi utkwiło nawet jeszcze z dzieciństwa, bo je słyszałam jeśli nie wprost skierowane do mnie, to w rozmowach obok, gdy myśleli, że nie słyszę i wciąż wracało jak bumerang to: wrzód na … (choć nie chcę do tego wracać).
Akceptacja, co wiemy z psychologii, to najważniejsza potrzeba każdego człowieka, ważniejsza i bardziej podstawowa nawet od potrzeby miłości – wg psychologów.
Bycie w takim środowisku ciągłego odrzucenia i okazywania tego braku akceptacji, wręcz traktowanie mnie jak wroga i to w długim okresie czasu, właściwie czasami myślałam, że ciągle, powodowało tylko pogłębienie nerwicy, depresji, życie w napięciu, stresie, niepewności, często przygnębieniu, smutku, co powodowało dalszą psychiczną i fizyczną ruinę, doszczętną i totalną, frustrację, rozbicie na wszystkich frontach i w pewnym momencie byłam już chodzącą apteką, bo bez sporej reklamówki leków nie ruszałam się, aż w końcu doszło do tego, że nastąpiło też wejście na drogi złego a to zło było już wszędzie, osaczało, oplatało jak pajęczyna, robiło co chciało. Było też podjęcie z mojej strony wielu błędnych decyzji, jak w nieubłaganym rozpędzonym złym kołowrotku, bez wyjścia. Tych złych decyzji nie brakowało, których nie chciałam i nawet nie miałam pewności, że są złe, albo takich, których długo próbowałam uniknąć, bojąc się, że będą złe. Można porównać, że żyłam jak osaczone zwierzę, niechciane i nikomu niepotrzebne, które niewiele albo nic nie może zrobić, może tylko marzyć i tylko to ma naprawdę – marzenia. Próbowałam szukać różnych wyjść, innych decyzji, których wcale nie byłam ciągle pewna czy są dobre, które nic nie zmieniały a tylko pogarszały sytuację, choć szukałam dobrego wyjścia, często myśląc, że chyba dobrze robię, gdy po czasie prowadziło to wszystko tylko na manowce wiary, utratę nadziei, utkwienie na pewien czas w letargu i w dalszych złych decyzjach, choć wtedy nie wydawały mi się tak złe. Wciąż szukałam jakiegoś wyjścia i można powiedzieć już w desperacji i niemal wbrew sobie innego wyjścia nie znalazłam niż całkowita ucieczka.
W końcu porzuciłam dom rodzinny oświadczając mamie, że wolę mieszkać pod mostem albo umrzeć niż tak dalej żyć z Nią pod jednym dachem, w końcu wiedziałam, że muszę to zrobić, by przeżyć i zacząć żyć, jakkolwiek ale żyć.
Ale bez tego desperackiego kroku, bez tej ucieczki „pod most” w kompletne nieznane, w pustynię, byłoby tylko gorzej ze mną i z moim życiem, choć gorzej to szczerze już trudno było mi sobie wtedy wyobrazić. Takich dotkliwych pustyń miałam kilka, przynajmniej trzy. Gdzie nie miałam nikogo przy sobie i niczego, w dosłownym tego słowa znaczeniu, zero mebli, zero jedzenia, zero kasy, zero przyjaciół i zero rodziny. I jakoś przeżyłam, jedynie tylko dzięki Bogu. A jeszcze psy miałam przy sobie na utrzymaniu, co wydawało mi się, że już tylko to trzyma mnie przy życiu. Wbrew pozorom były one naprawdę pomocne by przeżyć i bez nich przeżycie tego wszystkiego byłoby o wiele trudniejsze, mimo, że byłam na nie lekko uczulona, tak jak i na koty czy ptaki.
Blisko mnie znajdowały się same osoby potrzebujące, które jakoś zawsze wokół zaraz się znajdowały, takie, które szukały pomocy, a które jakoś nic nie chciały dawać od siebie a tylko brać, kraść i wykorzystywać ile się da i faktycznie były to osoby zdecydowanie potrzebujące pomocy, bo nieraz żyjące w skrajnej nędzy, jaką tylko sobie można wyobrazić, więc jeszcze im trzeba było jakoś pomagać, tym co miałam. Musiałam więc nauczyć się odmawiać pomocy, czego akurat kompletnie nie umiałam, i tak naprawdę to była najtrudniejsza szkoła, by nie rozdawać wszystkiego na lewo i prawo, bo wyzyskiwaczy wokół mnie było pełno.
Ucieczka z domu rodzinnego a tak naprawdę tylko od mamy, bo z tatą była rozwiedziona od mojego dzieciństwa, była tylko kwestią czasu.
Powiedziałam sobie: uciekam byle dalej, nawet gdybym miała pod most trafić i można powiedzieć, że tak się stało, skończyłam wtedy pod przysłowiowym „mostem”, bo długo mieszkałam w małej piwnicy, bez ogrzewania, w środku miasta, bez żadnych środków, gdzie ludzie wokół sami obcy i ani rodzina ani przyjaciele nawet nie wiedzieli co się ze mną stało i jak żyję, czy w ogóle jeszcze żyję, nikogo to nie obchodziło. Obchodziło to tylko Ewę i dzięki tej ucieczce z domu rodzinnego uzyskałam dużo więcej niż mogłabym sobie wymarzyć i otrzymać każdym innym krokiem. Właśnie ten desperacki i jedyny możliwy krok, pozwolił mi poznać Ewę, dał szansę pomóc Jej a Ona pomagała mnie i to trwało dość długo – dała mi więcej niż wszyscy, choć sama nic nie miała i też desperacko potrzebowała pomocy, jak nikt inny. Długo miałyśmy tylko siebie i swoje wsparcie w sytuacji w jakiej się znalazłyśmy, niczym w pułapce bez wyjścia. Myślę, że powoli Bóg stworzył nas niejako na nowo i jesteśmy innymi ludźmi, niż byłyśmy wtedy gdy Matka Boża nas ze sobą spotkała w jednym z kościołów, do którego obie miałyśmy tak samo blisko. To kościół, który był mniej więcej po środku drogi między naszymi „mieszkaniami”, miałyśmy więc bardzo blisko do siebie i do kościoła.
Choć ja byłam w czarnej dziurze, na duchowej pustyni licząc tylko na cud, to Ewa była w jeszcze większej czarnej dziurze. Trzeba czasem taki szalony krok popełnić by wyrwać się z tego w czym tkwimy a gdzie nie powinniśmy w żadnym razie trwać, po to by zostać sobą, wiernym sobie, by wreszcie stać się wiernym Bogu, by nie dać się zatracić w tym złu, nie dać stłamsić swego człowieczeństwa, godności, nie dać poniżyć, zeszmacić swojej duszy wolnej i godnej, zasługującej na życie, z zachowanymi resztkami honoru, duszy wiernej prawdzie, zasługującej na życie z Bogiem, przy Bogu i dla Boga.
Byłam w tej piwnicy nie zamykanej żadnym kluczem, bo nawet wypaczonych drzwi nie dało się zamknąć i tak było zaraz po katastrofie Smoleńskiej, która była w kwietniu 2010 i długo potem, wtedy gdy słyszeliśmy o serii wypadków jądrowych w elektrowni jądrowej Fukushima w Japonii, do których doszło w marcu 2011 roku w wyniku tsunami spowodowanego przez trzęsienie ziemi u wybrzeży Honsiu. Choć te wszystkie wydarzenia działy się i tym żył świat, to tylko niektóre do mnie docierały (innymi drogami), bo nie miałam mediów i gdzieś tam po drodze słyszałam o nich ale byłam ogólnie odcięta od świata, żyjąc jak pustelnik, bez prysznica, wanny, ciepłej wody, kuchni, bez mebli, lodówki, garnków, bez żywności. Co by mi dały garnki skoro kuchni nie było, a czasem jedyna butla, którą się ogrzewałam stała pusta w zimie, mimo minus 30 na dworze i trzęsłam się z zimna i z wysokiej gorączki ale tylko trwałam modląc się i żyjąc w osamotnieniu, głównie w ciszy i cierpieniu. Leków też wtedy nie miałam i do lekarzy nie chodziłam bo z czym, skoro na leki nie było? Okazuje się, że można było przeżyć w takich warunkach bez planowania i na resztkach nadziei, w środku miasta, bez żadnej pomocy i wsparcia przez długi okres czasu. Choć ze strony państwa i urzędów było raz wsparcie przez około miesiąc, wsparcie szalone jak moja decyzja o ucieczce. Ta pomoc państwa, to był jeden raz dziennie posiłek: cienka i mocno słona zupka w słoiku, z wielkim trudem załatwiana przez wiele tygodni, dostałam ją dzięki jakiemuś ośrodkowi pomocy społecznej, bo wtedy urzędnicy byli wyjątkowo bezdusznymi i bezsilnymi, i jedyne co dobrze umieli, to rozkładać ręce i tłumaczyć, że nie mogą nic zrobić, bo przepisy i procedury, nie ważne, że człowiek kona z głodu. Chyba ze dwa razy jakąś paczę żywnościową dostałam z Caritasu, co było jak dar z Nieba, bo byłam głodna i znikąd pomocy. Skutkiem tego, jedynie to co dostałam, to była przez krótki czas ta jedyna zupka, gdy wtedy zanim ją dostałam bardzo schudłam z braku jedzenia i nie miałam już w co się ubrać, bo wszystko z dawnych ubrań było za szerokie. Zupka ta była bardziej mocną solanką, niż zupą, czyli woda bez tłuszczu plus na spodzie odrobina ziemniaka, wtedy o znośnym smaku i wartościach odżywczych można było zapomnieć. Kto zna realia naszego miasta, to wie, że praca była czymś niedostępnym, z kategorii cudu, i to w takich czasach, taka głęboka komuna jak za dawnych lat i układy rządzące wszystkim. Przykładowo pracować można było: np. mycie okien emerytom i sprzątanie mieszkania na święta, którzy obiecywali pieniądze a potem ich nie płacili.
Żyłam wolnością i Bogiem, który wiedziałam i czułam, że Jest i jest przy mnie, mimo, że długo nie było nikogo życzliwego. Za to potrzebujących zebrało się wokół niemało, prawdziwie potrzebujących w tym biednym a może i najbiedniejszym mieście, biednym w każdym znaczeniu. Za ścianą gdzie mieszkałam umarł pijak (bo nie alkoholik, gdyż alkoholik wie, że nim jest), leżał tam tak długo aż robaki go zjadły i głowa odpadła. Smród był na całą okolicę i niósł się daleko a że było to w centrum miasta to w końcu go znaleźli. Wtedy gdy tak skończył, to mnie wtedy już tam nie było.
Już byłam w innym świecie, niczym w raju, porównując do tego co miałam wcześniej a to wszystko dzięki Bogu i przy dużym udziale Ewy. Trzeba nieraz wszystko stracić, by zyskać Chrystusa, przez poznanie Jego i tylko On wszystko odmienia i tylko On daje prawdziwe życie a nie jego zaprzeczenie.
Tak wlasnie rozeznalismy.
Wrocilam po prawie 8 latach nie bycia i oczyszczam dom. Tylko tak moglam to zrobic. Musze sie tez zmierzyc z przeszloscia. To tu na podworku bylam przesladowana i do 40roku zycia balam sie wejsc na podworko. Teraz razem z mezem wchodzimy na te tereny i blogoslawimy,solimy i omadlamy.
Tylko tak moge pokonac lęk. Wyjazd do Londynu byl pomylka. Ucieklam tam z partnerem, ktory byl alkoholikiem. Tam polamal mi zebra i prawie zginelam.lezalam miesiac z polamanymi zebrami. Chlupalo prxmzy kazdym ruchu. Nie bylam w stanie sie ubrac i balam sie to zglosic. Bylam zastraszona. Widzialam fizycznie diabla,ktory podawal mi pasek i chcial abym powiesila sie na klamce. Straszny czas. Tak bardzo tesknilam wtedy za Bogiem.
W 2013 bylam wrakiem czlowieka uzaleznionym od rodzicow i partnera alkoholika.
Codziennie slyszalam ze jeetem zerem,nikim i nawet wlasna matka mnie nie chciala.
Lezalam w glebokiej depresji,ciemnosci i opetaniu. balam sie swiatla i ludzi.Nie bylam w stanie funkcjonowac. I w takim stanie trafilam na ta strone. na Wowit. Tu dowiedzialam sie o telegramie do sw Jozefa i to mnie uratowalo przed smiercia. Pewnie gnilabym jak ten alkoholik za sciana u Moniki.
Sw Jozef przyprowadzil do mnie opiekuna i dzieki niemu przezylam. Stanelam na nogi,moglam sie modlic. Zylismy w pieknym miejscu, Kroscienko,Dursztyn,Czorsztyn..tam odpoczywalamni wracalam do zdrowia. Tam pokonywalam lęk.na pustelni sw Jana wzielam slub koscielny.
Ale zyczenia smierci od bylego partnera przychodzily meilowo nieustannie.
Wyjazd do Sacza byl sanatorium a z sanatorium sie wraca do domu i dalej rahabilituje.
ZACZELAM sie modlic za bylego partnera,pojechalam do jego domu razem z mezem i odcinalismy sie sola egz,zostawilam tam obrazek sw Gemmy i powiedzialam. Sw Gemmo zajmij sie tym nieszczesliwym czlowiekiem i uratuj go tak jak chcesz i wyszlam. I w ciagu dwoch lat ten czlowiek sie nawrocil. Wyleczyl z alkoholizmu , pojednalismy sie i przebaczyli sobie. W maju byl na Komunii Sw naszej corki i siedzielismy przy jednym stole. W jego oczach nie bylo juz zla. Nie rwaly sie na nim rozance. W jego oczach bylo dobro a na szyji wisial medalik Matki Bozej.
I teraz dopiero jestem gotowa zmierzyc sie z demonami z dziecinstwa z tym udreczeniem. Dopiero teraz jestem w stanie oczyscic dom fizycznie i duchowo ze zla ktoro tam sie zadzialo od lat 1972 gdy jeszcze mnie na swiecie nie bylo. .
Moja mama jest biedna jest niewolnikiem w rekach mojego taty. A tata pogubil sie w zyciu.
Rozpijal ludzi i sam pił z policjantami a gdy byl pijany udawal ze podpala dom i rozkazywal nam abysmy go przekonaly aby domu nie spalil. Do dzis to pamietam. Trzeslam sie i mdlalam ze strachu.
Dzisiaj tu zyje z mezem niby osobno od rodzicow ale wspolne wejscie i liczniki . Wczoraj tata wyszedl na gore i zgasil nam swiatlo…
Ofiarowalam to Bogu za nawrocenie taty. Co moge wiecej?
Teraz tato prawie nie pije ze strachu ze umrze. Twierdzi ze nigdy tak nie robil. Nie straszyl nas,nie bil zwierzat,nie udawal martwego i wiele wiele innych. Twierdzi ze zmyslam. W 2013 bym mu uwierzyla ale nie dzisiaj.
Dzisiaj tata ma 78 lat i chce byc przy nim. Z milosci i wyboru nie z przymusuni lęku ale z nadzieja ze cos dygnie w jego duszy i sercu przed smiercia.
Wspolnie z mezem co niedziele okadzamy caly dom i swiecimy
Moge juz swobodnie przejsc przez plac zabaw(wczesniej ze strachu paralizowalo mi nogi i mdlalam) i z kazdym dniem jestem coraz bardziej wolna od lęku i swiadoma tego ze mam wartosc. Nie jestem nikt a moja matka mnie chciala,malo tego podzielila sie mna z innym bezplodnym malzenstwem.
Nie jest tak jak mowi tata:
Dalismy ci dom a ty nas jak traktujesz? Nie kochasz. Bedziesz grzeczna dostaniesz dom. Bedziesz psykowac nie dostaniesz nic.
za nasze dobro..my cie adoptowalusmy i dupe ci podcierali” i wiele wiele innych slow milosci.
To nie oni zrobili minpreznet adopcja to Bog zrobil im prezent dajac upragnione dziecko. Data kiedy wniesiono mnie na rekach do tego domu 6 grudnia. Dzien Sw Mikolaja.
Przebaczam tacie Boze bo nie wie co czyni i mowi.
Kiedys w czyscfu zrozumie.
Jesli wola Boza bedzie abym tu zostala po smierci rodzicow to zostane i zaloze Apostolstwo Trzezwosci wlasnie po to aby ratowac pijakow od smierci w samotnosci. Najpierw sama musze byc silna i stabilna.
A jesli wola Boza bedzie abym odeszla z tego domu to odejde.
Moja mama traci wzrok nie moge odejsc. Nie teraz. Do trudnych sytuacji juz sie przyzwyczailismy zahartowalismy sie :-).
Skowa:
BOZE PRZEBACZ, BO NIE WIE CO CZYNI pomaga 🙂 sa piekna modlitwa i oczyszczaja.
Ja czuje sercem ze mam tu byc po to aby uzsykac wolnosc i stanac na nogi wlasnie w miejscu gdzie prawie umarlam.
Nasz dom jest coraz piekniejszy od srodka. Otoczony modlitwa jasnieje..szare bure sciany staly sie biale i kolorowe. Na kazdej scianie wisza ikony i krzyz.
Stare meble spalone..Bog chce tu zamieszkac a my robimy mu miejsce. Coraz mniej nas i coraz wiecej Boga.
😍
Blogoslawionego dnia.
Przepraszam za bledy stary 13 letni samsung
Jesteś piękną, mądrą duszą, Twoja konsekwencja mnie zadziwia. Też bym tak chciała ale nie mam takiej determinacji, może to lenistwo duchowe, mam wszystko do egzorcyzmowana, wodę, sól ale rzadko tego używam w celu odkażania pomieszczeń, bardziej stosuje sól do potraw żeby działała wewnętrznie. Ale jak to przeczytałam co piszesz to zacznę to stosować w mieszkaniu częściej
. Pozdrawiam KM.
Krysiu juz wczesniej mialam Ci odp na Twoje pozdrowienie. I ja Cie pozdrawiam i dziekuje ze jestes!
Co do mnie to wlasnie walcze z lenistwem. Fizycznym i duchowym.
Caly tydzien zeszlo abym dotarla do drukarni ktora mam prawie pod domem. Caly tydzien. Wgranie rekolekcji twalo 20minut,wyslanie listu 5minut.. a ja przez 5 dni * 24 h nie moglam przyjsc do drukarni.
Jak to wytlumaczyc?
Krysiu codziennie walcze ze swoim lenistwem i proznoscia..ilez razy mi sie nie chcialo zejsc z ta sola woda olejem na dol..a przeciez dziennie schodze na dol co godzine.. moze to nie lenistwo a walka duchowa?moze Ty tez tak masz.. codziennie toczymy swoja kule pod góre..jak ten chrzaszcz z pszczolki maji..
Codziennie zaczynamy od zera..takie nasze zycie 🙂
Edit znalazlam to gnojarz ten z pszczolki maji haha ale nie wrzuce foty..
Codziennie przewalamy gnoj… 🙂 gnoj naszego lenistwa i slabosci ale nagtoda bedzie Niebo..prawdziwe Niebo z Chrystusem!!
Ot co
Czego mogą nauczyć nas dziś rodzice św. Josemarii Escrivy?
JOSEMARIA ESCRIVA
Św. Josemaria powiedział kiedyś: „Moi rodzice, moi cisi bohaterscy rodzice, są moją wielką dumą”.
Nie wszyscy święci mieli świętych rodziców, ale wielu z nich osiągnęło wielkość właśnie dzięki nim. Jednym z takich przykładów jest św. Josemaría Escrivá, którego rodzice byli dla niego wzorem przez całe życie.
Każdego, kto jest ciekaw, jak wychowuje się świętych, zainteresuje książka Parents of the Saints: The Hidden Heroes Behind Our Favorite Saints (nie ma jeszcze polskiego tłumaczenia – przyp.tłum.). Autor Patrick O’Hearn przygląda się życiu rodziców świętych, identyfikuje ich wspólne cechy i opisuje, jak pielęgnowali oni powołanie swoich dzieci.
Okazuje się, że rodzice mogą zrobić wiele, aby zachęcić dzieci do świętości. Wśród wielu świętych rodzin, opisanych przez O’Hearna, jest też wspaniała rodzina Escrivów.
Rodzina św. Josemarii Escrivy
Josemaría Escrivá, hiszpański ksiądz, był założycielem Opus Dei, prałatury personalnej Kościoła katolickiego, której zadaniem jest osiąganie świętości poprzez pracę i codzienne obowiązki. Josemaría Escrivá zmarł w 1975 r. i został kanonizowany niecałe trzy dekady później, w 2002 r.
Escrivá miał wspaniałych rodziców, którzy byli nie tylko pobożnymi katolikami, ale także ludźmi wielkich cnót. José i Dolores Escrivá poświęcili syna Matce Bożej, kiedy ten nieomal umarł w dzieciństwie.
Josemaría miał dwa lata, kiedy zachorował tak ciężko, że lekarz nie dawał mu szans. Cały dom Escrivów ucichł. Doktor Campos, który zrobił wszystko, co możliwe, aby uratować chłopca, powiedział ojcu: „Nie przeżyje do rana”.
Ale José Escrivá i jego żona Maria Dolores Albás Escrivá byli pobożnymi katolikami i z wielką wiarą modlili się do Boga o uzdrowienie dziecka. Dolores obiecała Matce Najświętszej, że jeśli syn wyzdrowieje, weźmie go na pielgrzymkę do starej kaplicy Torreciudad, położonej na zboczu u podnóża Pirenejów.
Następnego ranka doktor przyszedł do Escrivów ponownie. „O której godzinie zmarł mały?”, zapytał. Ojciec, nie kryjąc radości, odpowiedział: „Nie tylko nie umarł, ale zdaje się, że całkowicie wyzdrowiał!”. Wkrótce rodzina udała się na pielgrzymkę, a chłopiec przez całe życie pozostawał blisko Matki Bożej.
Św. Josemaría nauczył się od swoich rodziców wielu cennych rzeczy. Opisywano je szeroko w wielu artykułach. O’Hearn wyjaśnia, w jaki sposób rodzice Josemaríi pielęgnowali trzy kluczowe cechy świętości: życie sakramentalne, cierpienie i prostotę.
1
NABOŻEŃSTWO DO SAKRAMENTÓW
Wielu rodziców świętych podzielało głęboką miłość do sakramentów, zwłaszcza do Eucharystii. Przejawiała się ona w regularnym uczęszczaniu na mszę świętą, pełnym czci przyjmowaniu Komunii Świętej i długiej adoracji Najświętszego Sakramentu.
Rodzina Escrivów pilnie uczestniczyła we mszy świętej w każdą niedzielę, a ojciec Josemaríi był dla niego szczególnym wzorem głębokiej miłości do Eucharystii. O’Hearn pisze:
Oprócz niedzielnej mszy świętej z rodziną ojciec Josemaríi przychodził punktualnie na mszę w dni powszednie o siódmej rano… Podobnie jak jego ojciec, Josemaría stał się gorącym miłośnikiem Eucharystii, zwłaszcza w czasie nauki w seminarium, kiedy znany był z częstych odwiedzin Najświętszego Sakramentu w wolnych chwilach, a czasem nawet ze spędzania całych nocy przed Królem w Eucharystii.
2
PODDANIE SIĘ CIERPIENIU
Cierpienie jest nieodłączną częścią ludzkiej kondycji. Święci rodzice świętych nie szukali cierpienia dla niego samego, ale kiedy nadeszło, starali się je znosić z miłością i cierpliwością Chrystusa.
Czasami może się wydawać, że święci znoszą więcej trudów niż zwykli ludzie. Św. Ludwik de Montfort napisał kiedyś: „Najwierniejsi słudzy Maryi Panny, będąc jednocześnie jej ulubieńcami, otrzymują od Niej największe łaski Nieba, jakimi są krzyże”.
Te słowa z pewnością odnoszą się do Joségo i Dolores Escrivów, którzy wiele wycierpieli. Większość z ich sześciorga dzieci umarło bardzo wcześnie. W ciągu trzech lat stracili trzy córki w wieku poniżej 10 lat. O’Hearn pisze:
Podobnie jak trzy gwoździe, które przebiły dłonie i stopy Chrystusa, powodując niewyobrażalny ból, tak śmierć córek José i Dolores wywołała ogromne cierpienie.
Wkrótce po śmierci córek rodzinę dotknęły kolejne nieszczęścia. Wspólnik w interesach oszukał Joségo, a ten został zmuszony do ogłoszenia bankructwa i pozbycia się całego majątku.
Escrivowie byli wcześniej zamożną rodziną, ale nagle popadli w biedę i musieli wyprowadzić się z ukochanego rodzinnego miasta. Co gorsza, wielu krewnych i sąsiadów zaczęło nimi gardzić.
Był to trudny okres dla Escrivów, ale znieśli to heroicznie. O’Hearn pisze:
Pomimo tych wszystkich prób, José i jego żona poddali się woli Bożej, starając się w skrytości ducha dzielnie nieść ten krzyż. Chcieli raczej pocieszyć naszego Pana niż zaznać litości od ludzi… Wśród tych zdarzeń, które doprowadziły ich do ubóstwa, José i Dolores nauczyli swojego przyszłego świętego o tym, jak poddawać się cierpieniu… Św. Josemaria zrozumiał pełniej moc i piękno cierpienia, w dużej mierze dzięki przykładowi rodziców.
Sam św. Josemaria powiedział kiedyś: „Moi rodzice, moi cisi bohaterscy rodzice, są moją wielką dumą”.
3
PROSTOTA
Escrivowie starali się żyć prosto i oszczędnie jeszcze przed bankructwem, ale rzecz jasna, po upadku finansowym prostota stała się jeszcze ważniejsza w ich domu. Matka Josemaríi, pisze O’Hearn, „dawała najświętszy przykład prostoty, ceniąc każdą chwilę i każdym oddechem wychwalając Boga, zamiast marnować swój czas na błahostki”.
Tymczasem jego ojciec pokazywał swoimi czynami, że wie, co jest w życiu najważniejsze. Postawił na czas z rodziną, ciesząc się długimi spacerami z dziećmi i spędzaniem czasu na powietrzu.
Żył bardzo prosto i poświęcił wszystko dla rodziny. Nic dziwnego, że po latach św. Josemaria powiedział o nim: „Zawdzięczam mu moje powołanie”
https://pl.aleteia.org/2021/06/28/czego-moga-nauczyc-nas-dzis-rodzice-sw-josemarii-escrivy/?fbclid=IwAR1qDEAASSfMrHJUoYCtl2nY0ct0G-ATpuMY-OiX1V0vSV4QJQuWwZ4kAWc&utm_medium=aleteiapl&utm_source=facebook
Witam, jakiś czas temu jeden z czytelników zamieszczał informację o wolnych terminach Mszy Św. Może ktoś pamięta jaka to była parafia?
jeruzal (tam gdzie ranczo kręcili) ale nie ma kontaktu z nimi coś – chyba na wakacjach
Było tych parafii wymienianych pewnie więcej, ja zamawiałam tu: https://kalawa.salezjanie.pl/wordpress/index.php/kalawa-intencje/
http://wawrzyniec-chorzow.katowice.opoka.org.pl/wolne-intencje-mszy-sw/
parafiajeruzal.pl
http://wawrzyniec-chorzow.katowice.opoka.org.pl/wolne-intencje-mszy-sw/
teraz w lipcu jeszcze są wolne: 21.07 (czwartek) – 18.00
25.07 (poniedziałek) – 7.00
29.07 (piątek) – 7.00
31.07 (niedziela) – 8.00; 15.00/skansen/
Sierpień 2022
1.08 (poniedziałek) – 7.00
4.08 (czwartek) – 18.00
14.08 (niedziela) – 8.00; 15.00/skansen/
15.08 (Wniebowzięcie NMP) – 8.00
21.08 (niedziela) – 15.00/skansen/
24.08 (środa) – 7.00
28.08 (niedziela) – 8.00
https://plmedjugorie.pl/ <— ostatnio znajoma zamawiała tam i już na początku sierpnia będą odprawiane Msze Św.
https://www.kalwariapszowska.pl/ wolne intencje: Lipiec: 19, 26, 29, 31 Sierpień: 2, 11, 14, 16, 23, 25, 30, 31
Znowu to samo dziś mi się przytrafiło. Jak nie sekta chińska, jak nie sataniści werbujący nie mających o tym pojęcia katolików, do swoich skrytych tajnych czarnych mszy jako ofiara, to znowu jakaś wróżka-tarocistka podstępem wciskająca się znienacka do promowania jej niepostrzeżenie w sieci, choćby pośrednio, to tym razem promocja sztuk walki wschodu, poprzez katolików nieświadomych tego i BEZ ICH ZGODY, dołączanych hurtowo i alfabetycznie do kolejnego perfidnego profilu.
Wg mnie i co dzisiaj odkryłam karateka Krzysztof Niedziela przechwycił katolików, nie wiem jakim „cudem” i jakim sposobem ale zdecydowanie nieuczciwie do swoich diabelskich celów czy interesów. Ostrzegam swoich znajomych na priv i tu na WOWIT przed Krzysztofem Niedzielą, który dodaje, nie wiadomo jak i jakim podstępnym sposobem, katolików do swojego profilu a jest najwyraźniej oszustem, nieuczciwym manipulantem i nie wiem czym jeszcze ale dodaje hurtowo i alfabetycznie właśnie nieświadomych tego katolików i to działających w sieci, często właśnie aktywnych ewangelizatorów, takich jak Krystian Kratiuk, ks. Tomasz Kancelarczyk, Paweł Chmielewski i wiele innych znanych osób. Przecież nikt normalnie korzystający z sieci nie ma znajomych na fb ułożonych alfabetycznie – na pewno nie alfabetycznie! – więc to jakiś przekręt, tym bardziej – jestem tego pewna – że sama nie dodawałam go nigdy do znajomych a właśnie jakimś „cudem” znalazł się wśród moich znajomych, więc zrobił to jakimś podstępem, bez mojej wiedzy. Był, bo mnie dziś zablokował w momencie jak to odkryłam i zaraz do niego napisałam, prosząc o jakieś wyjaśnienie. Nic nie wyjaśniał, nie zadzwonił na podany mu numer tel. ale natychmiast zablokował, bojąc się zapewne, że zdążę uprzedzić swoich znajomych o takich podłych praktykach.
Co było dla mnie szokujące i niespotykane miał wszystkich katolików alfabetycznie i to katolików aktywnie działających w sieci, którzy mieli po 300, 400, 500 a nawet więcej innych katolików wśród swoich znajomych. Karate i inne sztuki walki to nie nasza bajka, to nie nasza kultura, nie nasza Tradycja, nie jest to zgodne z nauką Kościoła Katolickiego więc skąd miałby tyle osób, akurat katolików, alfabetycznie i wyszło to w momencie gdy zapraszał mnie do polubienia jego strony promującej najpewniej jego szkołę sztuk walki.
Nazwa strony na fb to: „Nieaktywna strona Klub Karate i Ju-Jitsu SHOTO”
Widocznie po dodaniu jak najwięcej katolików chciał ją uaktywnić. W promowaniu swojej osoby i swoich niecnych celów wykorzystywał cytaty z Pisma Św. – wysługiwał się Słowem Bożym, jako przynętą.
Aż 217 osób, które są moimi znajomymi z fb okazały się być i jego znajomymi.
Czy ktoś może wyjaśnić jakie teraz są narzędzia i sposoby do takich przekrętów?
Jak mogłam być w jego znajomych, gdy jego zaproszenia nie zaakceptowałam?
To zwyczajnie niemożliwe, żebym dodała go kiedykolwiek do znajomych, bo staram się być czujna, zapobiegliwa, spostrzegawcza na takie rzeczy, by tym samym nie rozsiewać nieroztropnie po sieci takiego zła, posługującego się ludźmi jak marionetkami.
https://trudnobyckatolikiem.pl/zywot-swietego-wincentego-z-pauli-zakonodawcy/
żywot św. Wincentego z Pauli
Dziś przeczytałam cudowne świadectwo dot. Szkaplerza karmelitańskiego. Co prawda patronalne święto było 16 lipca, ale przecież taki Szkaplerz można przyjąć również w innych dniach.
Szkaplerz karmelitański
Pragnę podzielić się świadectwem. Mój sp. tata przyjął szkaplerz i od dnia przyjęcia nosił sukienny aż do chwili śmierci. Zdejmował jedynie do kąpieli. Dwa ostatnie tyg. życia spędził na OIOM i każdej pielęgniarce mówił że nie mają prawa mu tego zdjąć. Taka była jego wola. Umarł obleczony szkaplerzem w sobotę o godz. 6 rano. Razem z mamą cieszyliśmy się ogromnie.
Po śmierci dal nam piękne sny. Jeśli ktoś wierzy, że zmarli mogą się w ten sposób komunikować, to powiem, że tata mówił że jest najedzony do syta, bardziej niż mógłby tego oczekiwać i pokarmu ma tak dużo, że może dzielić się z innymi, którzy bardziej tego potrzebują. Nie wiem czy jest w niebie, ale w snach ze zmarłymi pożywienie to symbol modlitwy. Bywa, że ktoś przychodzi i mówi, że jest głodny i wtedy wiadomo, że prosi o Msze św. lub modlitwę. Mój tata nie był głodny i głęboko wierze, że to zasługa Szkaplerza karmelitańskiego. Niedługo po jego przyjęciu wstąpił do kolka różańcowego mężczyzn i odmawiał go do końca swoich dni. Ponadto codziennie ofiarowywał swoje cierpienia w duchu pokuty i wynagrodzenia za grzechy. Zdarzało się że weszłam do jego pokoju, a on miał oczy mokre od łez. Przed przyjęciem szkaplerza nie zauważyłam takich sytuacji. Był wierzący, chodził do Kościoła ale po przyjęciu zmienił się nie do poznania. To nie było gwałtowne, jakby jakieś wiele WOW, ale delikatny proces, który przemieniał jego dusze.
Dzieląc się tym świadectwem pragnę Wam przekazać, byście nigdy nie wątpili w moc Szkaplerza karmelitańskiego. To dla nas ogromny dar i zbieramy zasługi całego zakonu. Szkaplerz nie tylko daje nam ochronę w godzinie śmierci, ale umacnia gdy upadamy pod wpływem różnych perypetii życiowych. 16 lipca to nie jest jedyny dzień, w którym można go przyjąć, rowie dobrze może być to każde inne święto Maryjne. Liczą się chęci, a Ona zrobi resztę. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i z całego serca zachęcam, by korzystać z łask jakie oferuje nam niebo.