27 stycznia 2015 mija 70. rocznica wyzwolenia niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Auschwitz. 68 lat temu wykonano wyrok śmierci na założycielu i pierwszym komendancie KL Auschwitz Rudolfie Hoessie. Ostatnie chwile swojego życia przed egzekucją nazista spędził w więzieniu Wadowicach. Są dowody na to, że tutaj też się nawrócił.
Oby mi Bóg wybaczył kiedyś moje czyny. Naród polski proszę o przebaczenie
O. Lohn przyniósł z kościoła parafialnego w Wadowicach wiatyk i udzielił Hoessowi Komunii Świętej. Obecny przy tym kościelny Karol Leń opowiadał później, że Hoess, przyjmując Komunię, ukląkł na środku celi i płakał
68 lat temu, 16 kwietnia 1947 roku, w Oświęcimiu na terenie byłego oobozu KL Auschwitz wykonano wyrok śmierci na założycielu i pierwszym komendancie obozu Rudolfie Hoessie. Egzekucja została wykonana tuż po godzinie 10, na szubienicy, która stanęła przy krematorium I w byłym obozie Auschwitz I, nieopodal budynku niegdysiejszej komendantury obozu. Zwłoki Hoessa zostały najprawdopodobniej spalone. Rudolf Franz Ferdinand Hoess urodził się 25 listopada 1900 roku w Baden-Baden. Podczas I wojny światowej w sierpniu 1916 roku zgłosił się ochotniczo do wojska. Walczył na froncie azjatyckim, otrzymując stopień podoficerski i odznaczenia. Po wojnie walczył w oddziałach ochotniczych, które zwalczały m.in. powstańców polskich w Wielkopolsce i na Śląsku. W 1922 roku wstąpił do NSDAP. Wkrótce wykazał szczególną aktywność w ruchu hitlerowskim, biorąc udział w mordzie kapturowym na osobie nauczyciela Waltera Kadowa w nocy z 31 maja na 1 czerwca 1923 roku. Ofiara miała rzekomo wydać w ręce Francuzów Alberta Schlagetera, który następnie został rozstrzelany za prowadzenie antyfrancuskiej akcji sabotażowej w Zagłębiu Ruhry. Za współudział w zabójstwie Hoess został skazany na dziesięć lat więzienia. Dzięki amnestii wyszedł na wolność w 1928 roku. Osiadł na roli w Brandenburgii, a później na Pomorzu, gdzie ożenił się z osadniczką Hedwig Hensel. Tam urodziło się troje ich dzieci, czwarte przyszło na świat w Dachau, a piąte w Auschwitz. W 1934 roku wstąpił do SS. Cztery lata później podjął służbę w KL Sachsenhausen. W następnym roku awansował na zastępcę komendanta. Wiosną 1940 roku otrzymał nominację na komendanta powstającego KL Auschwitz, w którym początkowo więzieni byli prawie sami Polacy. Obóz miał służyć jako instrument terroru, a następnie eksterminacji tysięcy polskich patriotów. Stopniowo przekształcił się także w miejsce masowej zagłady Żydów. Ginęli w nim także Cyganie, jeńcy sowieccy i ludzie innych narodowości. Rodzina Hoessa zamieszkała w willi położonej tuż przy obozowych drutach.
Dzieci mogły szaleć do woli, żona miała tyle ulubionych kwiatów, że czuła się wśród nich jak w raju – napisał potem Hoess w swoich wspomnieniach.
U schyłku wojny były komendant pozostawił rodzinę w Holsztynie, a sam zaczął się ukrywać pod nazwiskiem bosmana marynarki Franza Langa. Dostał się do niewoli brytyjskiej, ale nie rozpoznany został zwolniony. Hoess był intensywnie poszukiwany. Został zatrzymany pod Flensburgiem w nocy z 11 na 12 marca 1946 roku. 25 maja 1946 roku były komendant został wydany Polsce, w której cztery miesiące wcześniej został utworzony Najwyższy Trybunał Narodowy, krajowy odpowiednik Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze. Proces Rudolfa Hoessa toczył się w Warszawie od 11 do 29 marca 1947 roku. Został skazany na karę śmierci przez powieszenie.
Biorąc pod uwagę ilość ofiar obozu oświęcimskiego, był to jedyny i największy proces o masową eksterminację. Dotychczas nikt bowiem w dziejach ludzkości nie był oskarżony o spowodowanie śmierci setek tysięcy ludzi. W procesie zeznawali świadkowie z niemal całej Europy, byli więźniowie Auschwitz. Wydarzenie to odbiło się głośnym echem w prasie polskiej i zagranicznej. Była to jedna z największych spraw sadowych w Polsce i na świecie- ocenia Adam Cyra, historyk z Muzeum KL Auschwitz.
Po zatrzymaniu Rudolf Hoess więziony był w areszcie w Wadowicach. To stąd zabierał go konwój więzienny na proces do Warszawy, ale nie tylko. To tutaj pisał swoje wspomnienia. W Wadowicach w archiwum prafialnym Bazyliki Ofiarowania NMP zachowały się sensacyjne dokumenty świadczące o tym, że pod koniec swojego życia zbrodniarz z największego nazistowskiego obozu śmierci dokonał konwersji. Przebywając w więzieniu w Wadowicach, Rudolf Hoess w liście do żony pisze:
Wyrosły we mnie duże wątpliwości, czy również moje odwrócenie się od Boga nie wychodziło z fałszywych przesłanek. Było to ciężkie zmaganie się. Odnalazłem jednak swoją wiarę w Boga.
Rudolf Hoess w swojej „Autobiografii” pisze, że uderzyło go „ludzkie traktowanie przez polskie służby więzienne”. Uwierzył w człowieka. Gdy więc szukano spowiednika dla Rudolfa Hoessa, on sam prawdopodobnie podał nazwisko księdza w prośbie złożonej na piśmie, a właściwy prokurator zwrócił się do miejscowego proboszcza, ks. prałata Leonarda Prochownika z parafii Ofiarowania NMP, by nawiązał kontakt z o. Władysławem Lohnem SJ. Hoess doskonale znał prowincjała jezuitów o. Lohna jeszcze z czasów swoich absolutnych rządów w obozie. Poznali się w 1940 r. W obozie znaleźli się wówczas pierwsi polscy jezuici. Z pociechą duchową i z pomocą materialną do nich udał się właśnie prowincjał o. Władysław Lohn SJ. Nie miał on pozwolenia na wejście na teren obozu, ale druty kolczaste nie były szczelne, więc wszedł. Szybko jednak został schwytany i postawiony „przed majestat Hoessa”. Wyrok był przesądzony: kula w głowę. Stało się jednak inaczej. Ojciec Lohn doskonale znał język niemiecki, zaimponował komendantowi tą znajomością języka a także odwagą; i ten darował mu życie. Na decyzję Hoessa mogło także mieć wpływ niemieckie nazwisko prowincjała. Hoess zapamiętał nazwisko księdza. Prof. Stanisław Batawia, który miał z Hoessem kontakt jeszcze po jego skazaniu, zapytał go, czy nie chciałby porozmawiać z księdzem. Zaraz po przywiezieniu go do więzienia w Wadowicach, były komendant obozu prosił o spotkanie z księdzem Lohnem. Dwa razy – 10 i 11 kwietnia 1947 r. – samochód służbowy przysyłany z Wadowic przyjeżdżał do sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach po ojca Lohna, by ten spotkał się ze zbrodniarzem. Jezuita był wówczas kapelanem w Łagiewnikach. 10 kwietnia o. Lohn odbył z Hoessem wielogodzinną rozmowę – pisze ks. Deselaers – po której Hoess złożył katolickie wyznanie wiary i wyspowiadał się, powracając w ten sposób na łono Kościoła. Następnego dnia o. Lohn przyniósł z kościoła parafialnego w Wadowicach wiatyk i udzielił Hoessowi Komunii Świętej. Obecny przy tym kościelny Karol Leń opowiadał później, że Hoess, przyjmując Komunię, ukląkł na środku celi i płakał. Tego samego dnia napisał listy pożegnalne. W archiwum parafii wadowickiej zachowały się ważne dokumenty dotyczące konwersji Rudolfa Hoessa. W dzień po napisaniu listów pożegnalnych skazaniec wręczył prokuratorowi „oświadczenie”, sporządzone z własnej inicjatywy celem opublikowania. Hoess po raz pierwszy uznał swoją odpowiedzialność za to, co się działo w Auschwitz, nie tylko w wymiarze prawnym, ale także moralnym:
Sumienie zmusza mnie do złożenia jeszcze następującego oświadczenia: W osamotnieniu więziennym doszedłem do gorzkiego zrozumienia, jak ciężkie popełniłem na ludzkości zbrodnie. Jako komendant obozu zagłady w Oświęcimiu urzeczywistniałem część straszliwych planów Trzeciej Rzeszy – ludobójstwa. W ten sposób wyrządziłem ludzkości i człowieczeństwu najcięższe szkody. Szczególnie Narodowi polskiemu zgotowałem niewysłowione cierpienia. Za odpowiedzialność moją płacę życiem. Oby mi Bóg wybaczył kiedyś moje czyny. Naród polski proszę o przebaczenie. Dopiero w polskich więzieniach poznałem, co to jest człowieczeństwo. Mimo wszystko, co się stało, traktowano mnie po ludzku, czego nigdy bym się nie spodziewał i co mnie najgłębiej zawstydzało. Oby obecne ujawnienia i stwierdzenia tych potwornych zbrodni przeciwko człowieczeństwu i ludzkości doprowadziły do zapobieżenia na całą przyszłość powstawaniu założeń, mogących stać się podłożem tego rodzaju .okropności.
Rudolf Franz Ferdinand Hoess, Wadowice,12 kwietnia 1947 r.
Historia wadowickiego nawrócenia nazistowskiego zbrodniarza, który odpowiada za życie setek tysięcy osób, nie jest raczej powszechnie znana i przypominana. W pamięci historycznej Rudolf Hoess zapisał się bowiem jako bezwzględny oprawca pozbawiony ludzkich uczuć i odruchów.
Źródło: PAP, Rudolf Hoess „Autobiografia”, ks. Stanisław Mól SJ
***
70. rocznica wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz
70 lat temu wyzwolono niemiecki obóz zagłady Auschwitz – Birkenau. Więzieni tam Polacy, Czesi, Jugosłowianie oraz Żydzi i Romowie stali się ofiarami nieludzkich eksperymentów medycznych, ogromnego głodu i zimna. Wielu z nich trafiło do komór gazowych – mordowano ich w tak okrutny sposób. Dziś ci, którym udało się przeżyć, z trudem opowiadają o dramacie swoim, swoich bliskich oraz innych więźniów.
– Ścisk, tłok, płacz, modlitwy, krzyki – wspomina Zdzisława Włodarczyk, więzień niemieckiego obozu Auschwitz.
Tak wyglądała codzienność w niemieckim obozie zagłady Auschwitz Birkenau. W tych nieludzkich warunkach często przetrzymywano całe rodziny.
– Miałam zaledwie piętnaście lat, nie mogłam sobie wyobrazić, że nagle wszystko się skończy, że nie zobaczę niczego więcej poza blokami, drutami, nie zobaczę drzewa czy choćby źdźbła trawy – mówiła Dagmara Lieblova, Czeszka więziona w obozie.
Obóz podzielono na poszczególne bloki. W jednym prowadzono eksperymenty medyczne, inny był obozem dla kobiet.
– Pluskwy, pchły, szczury – strasznie nas gryzły – powiedziała Zdzisława Włodarczyk.
Blok jedenasty był więzieniem wewnętrznym. To tam wykonywane były kary za obozowe nieposłuszeństwo. Najczęściej była to śmierć głodowa, rozstrzelanie czy wieszanie więźniów. Drugi obóz KL Auschwitz to miejsce masowej eksterminacji dokonywanej przez Niemców.
– Auschwitz jest ostrzeżeniem przed tym, co ludzie są w stanie zrobić innym ludziom. Jest to straszny czas w dziejach ludzkości. Auschwitz jest symbolem pęknięcia cywilizacji, za które odpowiadają Niemcy – podkreśliła Angela Merkel.
Auschwitz to także symbol, o którym coraz częściej się zapomina, który jest pomijany i przekłamywany.
– Niektórzy wciąż mówią, że holocaust nigdy się nie wydarzył. Jestem tu, aby powiedzieć światu, że to się stało. Jestem wystarczająco silny, bo jestem zwycięzcą. A świat z tych doświadczeń musi wyciągnąć wnioski, by nauczyć się żyć w pokoju – powiedział Samuel Beller– więzień niemieckiego obozu Auschwitz.
– Cały świat, cała Europa zapomina o tej sprawie; mówią, że to nieprawda. Chcą mieć dowód. Jaki dowód? Ja jestem dowodem. Mój syn jest dowodem. Ci ludzie są dowodem. Tu nie ma żadnego kłamstwa – podkreślił John Pekats – więzień niemieckiego obozu Auschwitz.
Źródło: Radio Maryja
Św. Ignacy: „Rzeczą niebezpieczną jest chcieć wszystkich jedną drogą prowadzić do doskonałości, niebezpieczniejszą według siebie sądzić innych.”
Rozumieją to kierownicy duchowi różnych szczebli i maści. Wydaje mi się że i ja z dnia na dzień rozumiem to coraz lepiej pisząc w „Pojednaniu” o pojednaniu. Najtrudniejsze jest pozbycie się sądzenia innych według siebie. To najniebezpieczniejsza rzecz zdaniem Św. Ignacego z Loyoli. To, że już dzisiaj jestem gotów przyjąć Jezusa Chrystusa za Króla Polski i nie obawiać się cudu, jakiego z tego tytułu Polska dostąpi, wcale nie oznacza że inni Polacy sądzą podobnie, że tak sądzą wszyscy kapłani, biskupi i arcybiskupi, że tak sądzą najwyższe władze świeckie w naszym państwie. Rozumiał to doskonale Św. Ignacy z Loyoli 5 wieków temu pisząc w swoich maksymach przeznaczonych na 27 stycznia.
Św. Ignacy: „Ilu ludzi, tyle zdań, tyle różnych twarzy, tyle odmiennych głosów, tak iż cudem by było, gdyby ktoś w tym wszystkim zgadzał się z innymi, większa jeszcze jest różność w duszy i w sprawach jej dotyczących. Do jednej przeto normy sprowadzić wszystkich nie można.”
Co zatem zrobić, by cała Polska, a jeśli już nie wszyscy to większość Narodu opowiedziała się za intronizacją Jezusa Chrystusa na Króla Polski. Czerpiąc ze swojego doświadczenia, mogę powiedzieć, że należy bezwzględnie oddać tę sprawę Trójjedynemu Bogu, a konkretnie Duchowi Świętemu. On, najwyższy nauczyciel dusz ludzkich, może zrobić to, co po ludzku wydaje się niewykonalne. Wystarczy, że któryś z kandydatów na fotel prezydenta opowie się jasno za Chrystusem Królem, a sytuacja polityczna się zmieni i być może, nie trzeba będzie czekać do uroczystości Chrystusa Króla, 22 listopada 2015 roku, by na świebodzińskim wzgórzu zebrało się pospolite ruszenie Polaków i ogłosiło jako reprezentanci Narodu, Jezusa Chrystusa Królem Polski, śpiewając znaną wszystkim pieśń ‚Chrystus wodzem, Chrystus Królem, Chrystus, Chrystus władcą nam”. Tak jak pięć lat temu Ks. Kard. Henryk Gulbinowicz poświęcił figurę Chrystusa Króla, a potem z władzami samorządowymi dokonał zawierzenia miasta Świebodzina Chrystusowi Królowi, tak i teraz w piątą rocznicę tego wydarzenia znajdą się Księża, Biskupi i Arcybiskupi, którzy wespół z pospolitym ruszeniem Polaków, najwyższą władzą ustawodawczą, tak, jak w przeszłości bywało, obwołać z Narodem, w akcie wolnej elekcji, Jezusa Chrystusa na wieczne czasy Królem Polski. Widzę tu jeden problem, związany z poinformowaniem wszystkich tych, którzy by chcieli wziąć udział w pospolitym ruszeniu. Ale i ta sprawa jest dla mnie oczywista. Co było można zrobić, to zrobiłem, informując na blogu tych, którzy mnie czytają, a resztę zostawiam Duchowi Świętemu.
Św. Ignacy: „Jeśli do każdej nogi stosuje się różne obuwie, i jeśli nie ta sama przykrywka służy do każdego garnka, to jakim sposobem może być, żeby jednym lekarstwem leczyły się wszystkie dusz choroby? Znaczyło by to nie leczyć, ale o śmierć przyprawiać.”
I o tą śmierć starego człowieka właśnie chodzi. Należy ostatecznie pogrzebać demokrację starych homo sowietikus i ogłosić Polskę – Królestwem Jezusa Chrystusa. Umrzeć w nas musi stary człowiek, a zmartwychwstać nowy. O ten cud, który obiecał nam nie kto inny, ale sam Bóg, Jezus Chrystus, należy dzisiaj błagać kapłanów biskupów i arcybiskupów. O ten cud należy nam błagać nasze obecne, a jak ich nie stanie, przyszłe władze, począwszy od samorządowych, a skończywszy na najwyższych państwowych z Panem Prezydentem na czele. Tak, tak z Panem Bronisławem Komorowskim też, jeśli tylko będzie chciał uznać Chrystusa Królem Polski. Ale uwaga obiecanki cacanki – Jest w lepszej sytuacji od kontrkandydatów ma bowiem czas do wyborów i może uczynić to na co czeka z utęsknieniem Królowa Polski Maryja przykładowo 3 maja na Jasnej Górze.
Św. Ignacy: „Sztuką nad sztukami zwą kierowanie duszami, tak jak z jednej strony jest ono najważniejsze, tak z drugiej najtrudniejsze. Jak ciało, tak i duszę nie każdemu powierzaj. S z u k a j n a j l e p s z e g o.”
Dla mnie tym najlepszym jest Duch Święty, do Niego się modlę i Jego o rady proszę, a co wymodlę, co wyproszę staram się tak jak umiem przelać klawiaturą w przestrzeń publiczną, ku chwale Boga Ojca Jego Syna i Ducha Świętego, przy współudziale Matki Boskiej Królowej Polski i Wszystkich Świętych łącznie z Ireną – Ewą, która ma w tym dziele swój skromny, ale wymierny udział.
Św. Ignacy: „Gdy Duch Święty zstąpił z nieba jako kierownik dusz, rozdzielił się na rozmaite języki i rozmaitymi językami mówili Apostołowie. Podobnie i ty, jeśli z pożytkiem chcesz pracować, wszystkim dla wszystkich stać się winieneś”.
„Wszystkim dla wszystkich stać się winieneś Jerzy podpowiedział mi dzisiaj Św. Ignacy”.
Amen
Czy R. Hoess przeprosił tylko naród polski ? Czy miał podobne wyrzuty sumienia w stosunku do innych narodów? Przysłowie mówi: ,,Jak trwoga, to do Boga” , nikt nie wie czy nawrócenie Hoessa było prawdziwe, wie to tylko Bóg.
…i Kapłan który Hoessa spowiadał i dał to świadectwo.
Ale tylko Bóg zna serce człowieka.
Przepiękne świadectwo o triumfie Miłosierdzia Bożego!
Czyż nam-takim samym grzesznikom nie daje to nadziei?
Jak dobry,jak bardzo kochający jest Bóg!
Ostatnio ks Bashobora pytał o nazwisko polskiego polityka co niedawno umarł w szpitalu. Padły nazwiska „Oleksy, Jaruzelski”
Ojciec krzyknął, ‚tak, Oleksy. On jest w Niebie”
Tak, Miłosierdzie Boże jest niezgłębione i lepiej, że choć późno ale przychodzą do Boga jak trwoga.
Bo nie o konkurencję między ludźmi tu chodzi, ale o walkę przeciwko diabłu i ucieczkę z jego ognia, siary i łap”
Pingback: Nawrócić się może każdy – kat oświęcimski Rudolf Hoess przed śmiercią: „Oby mi Bóg wybaczył kiedyś moje czyny. Naród polski proszę o przebaczenie” a przyjmując Komunię, ukląkł na środku celi i płakał… | Biały, bardzo biały
Merkel o niemieckim obozie Auschwitz: „Nie możemy zapomnieć tej zbrodni dokonanej przez Niemców”
„Auschwitz stanowi dla nas codzienne wyzwanie, by nasze relacje kształtować według miary człowieczeństwa” – powiedziała Angela Merkel podczas uroczystości w Berlinie.
Byli więzniowie niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz razem z kanclerz Angelą Merkel uczcili w poniedziałek (26.01.15) wieczorem w Berlinie 70. rocznicę wyzwolenia obozu. Podczas przemówienia niemieckiej kanclerz, zaapelowała do swoich rodaków, by nie zapomnieć o zbrodni dokonanych przez Niemców. Dla Niemców oznacza to „ciągłą odpowiedzialność”, by przypominać o okrucieństwach dokonanych przez niemieckich nazistów. – Auschwitz stanowi dla nas codzienne wyzwanie, by nasze relacje kształtować według miary człowieczeństwa – powiedziała w czasie uroczystości rocznicowej z okazji 70. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz.
Merkel przyznała, że „szczególnie po dokonanej przez Niemców zbrodni holocaustu cudem jest, że w Niemczech ponownie żyje ponad 100 tys. Żydów. Jednak wielu Żydów obawia się dziś w naszym kraju obelg czy nawet ataków – i to niestety nie bezpodstawnie”. „To hańba” – skwitowała Merkel. I dodała: „To, że synagogi czy inne żydowskie instytucje znajdują się pod ochroną policji „ciąży jak skaza na naszym kraju”. Dlatego trzeba od samego początku stawiać czoła antysemityzmowi i każdej innej formie dyskryminacji”.
Podczas przemówienia Merkel zwróciła się równiez do sympatyków antyislamskiego ruchu Pegida: „U nas każdy, niezależnie od religii i pochodzenia, musi czuć się wolny i bezpieczny – powiedziała kanclerz. Dodała, że nie może być żadnych nienawistnych haseł skierowanych przeciwko ludzim, którzy chcą, by Niemcy stały się ich nowym domem.
http://www.fronda.pl/a/merkel-o-niemieckim-obozie-auschwitz-nie-mozemy-zapomniec-tej-zbrodni-dokonanej-przez-niemcow,46785.html
Papież w rocznicę wyzwolenia Auschwitz
Papież Franciszek uczcił 70. rocznicę wyzwolenia hitlerowskiego obozu Auschwitz krótkim przesłaniem, zamieszczonym we wtorek w południe na jego profilu na Twitterze.
Na papieskim profilu, redagowanym w kilku językach, zamieszczono następujące słowa:
„Auschwitz jest krzykiem straszliwego bólu i cierpienia, który przyzywa przyszłość budowaną na szacunku, pokoju i spotkaniu między narodami”.
Źródło: http://gosc.pl/doc/2337858.Papiez-w-rocznice-wyzwolenia-Auschwitz
Auschwitz jest ostrzeżeniem przed tym, co ludzie są w stanie zrobić innym ludziom. Jest to straszny czas w dziejach ludzkości… no właśnie ostrzeżenie ale ludzie i tak nic sobie z tego nie robią i to jest właśnie smutne gdy widzę ile ludzi dziś ginie i wydaje mi się że wszystko zmierza do czegoś podobnego .. nie Pozwól na to Boże !
Sylwia – „Nie pozwól na to Boże” dowodzi, że Twoim zdaniem jednak to Bóg pozwolił na okropności Auschwitz, a przecież to człowiek dostał narzędzie – WOLNĄ WOLĘ, więc to człowiek stworzony na wzór i podobieństwo jest kreatorem pewnych zdarzeń i to od jego wyboru, zależy czy holokaust będzie na Ziemi. Holokaust trwa do dzisiaj w różnych zakątkach stworzonego Świata.
Nie oceniać jest najtrudniej, a ocena to podział, podziały doprowadzają do wojen, zarówno podziały religijne, kulturowe, etniczne, czyli ogólnie brak szacunku do jakichkolwiek wyznań, odłamów, poczucie – „jestem lepsza, bo przynależę…”
„Nie pozwól”, ktore wymawia Sylwia, osobiscie rozumie jako: broń nas, przemien nas.
Kiedy modlę sie: przebacz nam Panie, zmiluj sie nad nami i daj nam Swoje zbawienie, po tym akcie powtarzam jeszcze raz ALE zmieniam i zanim proszę daj … dodaje: przemien, przemien, przemien mnie/nas i daj mi/nam Swoje zbawienie.
Boya: nie wiem dlaczego przypisujesz Sylwi pyche, gdyz ona sie wcale nie wywyzsza i nie daje nawet do zrozumienia, ze jest lepsza.
Kiedy sie o czymś mówi, czy nawet krytykuje, nie jest to równoznaczne z tym, ze ktos kimś pogardza – a pouczanie tez nie jest to wywyzszaniem sie … ale dzieleniem sie (wiedza, wrażeniem, doswiadczeniem, uczuciem etc) z bliznim i jego dobra, w imię milosci Boga i bliźniego. Wiecej w tym altruizmu niż egoizmu.
Ktos mógłby Twój „nick name” przyjąć jako formę bezwzględnego egoizmu i cóż byś na to rzekł/a?
Uzylam znow mój dar gadulstwa, bo widzę krzywdzący Sylwie wpis i poniekąd aluzje do tego co tu sie na tej stronie dzieje. Zapewniam Cię, ze widzę Sylwie jako subtelna osobę, pełna współczucia dla tych: ktorzy cierpią ale i dla tych, ktorzy krzywdza, a nie widza zagrożenia dla wlasnego zycia wiecznego. Z jej wielu wpisów, wynika, ze nie jeden cios trafił w jej serce.
Nie wiem, czemu znalazła sie ona w centrum Twej uwagi, czy aby nie po to aby ja osłabić kiedy walczy o dobro? – nieładnie i nie fair.
Jeśli sam/a jestes zraniony/a … welcome to our club, znajdziesz tu wsparcie i środek na łez otarcie.
Jezus jest Panem!
Było: dla jego dobra, ale IPad poprawił „dla” na „i”.
Maggie dziękuję ci za ciepłe słowa i pełne obrony dla mnie , przez jakiś czas nie będę się tu udzielać przez posłuszeństwo co napisałam przy innym wpisie.
Boya źle zrozumiałaś mnie być może źle to posiałam . Masz rację człowiek dostał wolną wolę . Nikogo nie oceniam i nie czuję się w cale lepsza , Maggie zna moje wpisy i dziękuję jej za to co napisała . Boya ja wiem co się i teraz na świecie dzieje i serce moje płacze gdy widzę głód prześladowania , nie znasz mojego serca i mojego myślenia.. może gdybyś przeczytała inne wpisy zrozumiałabyś jak mi jest życie drugiego człowieka drogie . . Boya życzę ci wszystkiego dobrego i abyś zrozumiała że nie miałam złych intencji …
Mnie nie było dzień cały ale myslałam że na naszej stronie skończyły się personalne przepychanki. Sylwio nie znam tych osób, które tu pisały ale nie przejmuj się. Idziesz w dobrym kierunku. Walka duchowa, rozeznawanie.
Proszę wszystkich czytelników o powściągliwość w osądzaniu innych, mamy się wzajemnie ubogacać chwaląc na I miejscu Pana Jezusa a nie być katami i adwokatami (czasami advocatus diaboli) innych
Rotmistrz Witold Pilecki – dobrowolny więzień w Auschwitz
Przy tej rocznicy należy wspomnieć niezłomnego człowieka jakim był i pozostał w pamięci Rotmistrz Witold Pilecki – OCHOTNIK – więzień i organizator ruchu oporu w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Został skazany na karę śmierci przez władze komunistyczne Polski ludowej. Zabito go 1948, a 1990 ten wyrok anulowano. Został kawalerem Orderu Orła Białego. Jako jeden z pierwszych tworzył raporty o Holokauście, zwane dalej Raportami Pileckiego.
Cześć jego pamięci !
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie.
Jak mówił Pilecki : „Kup koniecznie książkę Tomasza á Kempis ’O naśladowaniu Chrystusa’ i czytaj dzieciom fragmenty. To ci da siłę” – powiedział żonie skazany w 1948 r. na śmierć rotmistrz Witold Pilecki
Szkoda że z rzadka tylko przypomina się jego formację duchową. A może właśnie jego religijność i szlachetność, przywodzące na myśl kryształ najwyższej próby i ton najczystszy z czystych, to jedne z przyczyn zohydzania pamięci o nim? Może nie tylko niechęć środowisk lewicowych do przywracania narodowi bohaterów, lecz i przekonania rotmistrza sprawiły że stał się ostatnio, tuż przed odsłonięciem jego szczątków na powązkowskiej Łączce, ofiarą haniebnych pomówień tygodnika „Polityka”, jakże zasłużonego dla deprawowania inteligencji peerelowskiego chowu.
źródło: http://zawszepolska.eu/rtm-witold-pilecki/
http://www.rotmistrzpilecki.pl/?oboz-w-auschwitz,11
http://nowahistoria.interia.pl/polska-walczaca/news-rotmistrz-pilecki-dobrowolny-wiezien-w-auschwitz,nId,1596724
strona na fb:
https://www.facebook.com/pages/Rotmistrz-Witold-Pilecki/403941983074037?pnref=story
Warto dodać też, że krewni rotmistrza Pileckiego nie zostali zaproszeni na uroczystości w Auschwitz
Oj, byłabym bardzo ostrożna we wskazywaniu, kto jest w niebie a kto nie. No chyba, że mówi to osoba , której świętość została potwierdzona przez Kościół.
Slusznie. Zwlaszcza, ze nazwiska polskie sa trudne dla ucha cudzoziemca, a do Nieba tak od razu nie kazdy trafia bez czyscca. ALE …. mamy tez przypowiesc o najetych robotnikach: ci ktorzy od rana pracowali w pocie czola dostali identyczne wynagrodzenie jak ci co pod koniec dnia zatrudnieni. Niezbadane sa Wyroki Boskie. Obysmy wszyscy osiagneli Niebo, a piekło zialo pustka.
Jezus jest Panem!
🙂
http://www.pierwsiwauschwitz.pl/index.html
„Koledzy. Portrety z pamięci” to film będący świadectwem ocalałych z zagłady Polaków, byłych więźniów z pierwszego transportu do KL Auschwitz. Obóz przeżyło około 300 z nich. Do dziś żyje kilku. Przez całe swoje życie dawali świadectwo o okrucieństwie obozów koncentracyjnych, apelując o pokój i zgodę między narodami. Zachowali pamięć o ofiarach – kolegach, którzy swoje życie stracili za to, że byli Polakami, Żydami, Rosjanami czy przedstawicielami innych przeznaczonych do wyniszczenia narodów.
– Ten film powstał z pasji historycznej. To efekt wieloletnich zainteresowań tematyką obozową – mówi Gabriela Mruszczak, reżyser i autor zdjęć do filmu. – Słowami byłych więźniów opowiadam o przeszłości, ale równocześnie pokazuję teraźniejszość. Konfrontuję relację historyczną ze współczesnym obrazem.
Dokument nie zawiera materiałów archiwalnych, tworzy go zapis wędrówki po trasie, jaką wspólnie przebyli „pierwszotransportowcy” – od więzienia w Tarnowie, miejsca dawnej żydowskiej łaźni, poprzez stacje kolejowe w Tarnowie i Krakowie i wreszcie budynek b. monopolu tytoniowego (obecnie PWSZ w Oświęcimiu) po etap końcowy – miejsce pamięci, były obóz KL Auschwitz.
Bohaterowie filmu byli w 1940 r. młodymi ludźmi – Polakami, którzy za wyjątkową odwagę, heroizm i działalność patriotyczną trafili do więzienie w Tarnowie, a stamtąd zostali skierowani specjalnym pociągiem jadącym przez Kraków do tworzącego się dopiero KL Auschwitz.
– Nikt z nas nie wiedział co to jest Auschwitz… Myśleliśmy, że jedziemy na roboty przymusowe do Niemiec — wspomina Stanisław Szpunar (nr obozowy 131). Przez grupę niemieckich oprawców powitany został w obozie biciem i wyzwiskami — 14 czerwca rozpoczął swą walkę o przetrwanie.
Uczestnicy tamtych wydarzeń, 728 polskich więźniów politycznych, stali się pierwszymi ofiarami niemieckiego obozu koncentracyjnego, ale także organizatorami i aktywnymi uczestnikami ruchu oporu w Auschwitz. Informowali wolny świat o nazistowskich zbrodniach. Jest to o tyle ważne, że do dziś zdarzają się wypowiedzi polityków i publikacje w zagranicznych mediach, które sugerują polską odpowiedzialność za zbrodnie niemieckich nazistów.
Dzień 14 czerwca – rocznica deportacji I Transportu polskich więźniów politycznych do KL Auschwitz został ustanowiony przez Sejm RP Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych.
Adminko Ewo dziękuję ❤
A w ogóle to …nie odchodź, czytaj i pisz, bo wszyscy razem tu tworzymy wspólnotę.
Tu nie ma kółka wzajemnej adoracji ale wspólne wspieranie się ze stawianiem an I miejscu nauki Kościoła i posłuszeństwa. Nie odchodź, bo my Ciebie a Ty nas potrzebujesz- wszyscy potrzebujemy się nawzajem 😀
Ewo wiem ale na razie nie mogę wchodzić na strony o tematyce duchowej taki mam przykaz mam się wyciszyć i pochłonąć w modlitwie , by szukać i poznać odpowiedź ty wiesz jaką i o co mi chodzi. Ja was bardzo potrzebuję , nie martwcie się za jakiś czas wrócę i na pewno się spotkamy 🙂 dla mnie ważne jest posłuszeństwo a dziś dodatkowo mnie to utwierdziło więc na jakiś czas zamieniam się w milczenie i modlitwę .. dziękuję niebawem wrócę . Wierzę że dobry Bóg da mi łaskę i da poznać pewne sprawy Amen .
@Sylwia:
Właśnie wróciłam z kościoła.
W połączeniu z pokora i posluszenstwem jakie skłania Ciebie, do wyłączenia sie z „podróży Internetowych” w sprawach wiary, myśle, ze to nie był przypadek, ze ktos wziął Ciebie na celownik. Pan Bog często przemawia przez ludzi ALE i książę kłamstwa rowniez tak czyni – bywa, ze ludzie nie maja takiej świadomości, zwłaszcza w tym drugim przypadku.
Trzymaj sie dzielnie i wytrwaj, tak ja to zalecono Tobie i do usłyszenia we właściwym czasie.
Niech Pan Bog prowadzi i oslania.
Jezus jest Panem!
Pingback: Uczynki miłosierne względem duszy – modlić się za żywych i umarłych! | W obronie Wiary i Tradycji Katolickiej