Zbliżamy się do wielkiego konfliktu, który będzie czasem bluźnierstw i świętokradztw. Ale będzie to też czas wielkiego oczyszczenia i sądu naszych sumień.
Czy naprawdę wierzysz Bogu? Czy prawdziwie Mu zaufałeś? Może jednak ciągle składasz swoje serce na ołtarzu diabła i udajesz, że jesteś katolikiem?
Dziś jest czas decyzji. Po której stronie staniesz?
Boskie Serce Jezusa, ofiaruję Ci przez Niepokalane Serce Najświętszej Maryi Panny wszystkie modlitwy, sprawy, prace i krzyże dnia dzisiejszego jako wynagrodzenie za grzechy moje i całego świata. Łączę je z tymi intencjami w jakich Ty ofiarowałeś się za nas na krzyżu i ofiarujesz się codziennie na ołtarzach całego świata. Ofiaruję Ci je za Kościół katolicki, za Ojca Świętego, a zwłaszcza na intencję miesięczną, oraz na intencję misyjną, jako też na intencje dziś potrzebne. Pragnę też zyskać wszystkie odpusty jakich dostąpić mogę i ofiaruję Ci je za dusze w czyśćcu. Amen
Do codziennego odmawiania przez niewolników NMP:
Ja, N…, grzesznik niewierny, odnawiam i zatwierdzam dzisiaj w obliczu Twoim śluby Chrztu Św. Wyrzekam się na zawsze szatana, jego pychy i dzieł jego, a oddaję się całkowicie Jezusowi Chrystusowi, Mądrości wcielonej, by pójść za Nim, niosąc krzyż swój po wszystkie dni życia.
Bym zaś wierniejszy Mu był, niż dotąd, obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego za swą Matkę i Panią. Oddaję Ci i poświęcam jako niewolnik Twój, ciało i duszę swą, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych moich uczynków, zarówno przeszłych, jak obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga w czasie i wieczności.
Módlmy się za siebie nawzajem, przyzywając opieki św. Michała Archanioła
Święty Michale Archaniele wspomagaj nas w walce a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen! Święty Michale Archaniele, który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga i całkowicie oddałeś się spełnianiu Jego świętej woli. Wstaw się za mną do Stwórcy, abym dzisiaj, za Twoim przykładem, na początku nowego dnia, otwierając się na działanie Ducha Świętego, w każdej chwili dawał się Bogu, wypełniając z miłością Jego świętą wolę. Niech razem z Tobą wołam bez ustanku: Któż jak Bóg! Przez Chrystusa Pana naszego. Amen
Święci Aniołowie i Archaniołowie – BROŃCIE NAS I STRZEŻCIE NAS. AMEN!
Módlmy się o ochronę dla siebie i swoich bliskich
„Zanurzam się w Najdroższej Krwi naszego Pana Jezusa Chrystusa. Krwią Jezusa pieczętuję wszystkie miejsca w moim ciele, poprzez które duchy nieczyste weszły, lub starają się to uczynić. Niech spłynie na mnie, Panie, Twoja Najdroższa Krew, niech oczyści mnie z całego zła i z każdego śladu grzechu. Amen!”
„Panie, niech Twoja Krew spłynie na moją duszę, aby ją wzmocnić i wyzwolić, – na tych wszystkich, którzy dopuszczają się zła, aby udaremnić ich wysiłki i ich nawrócić – a na demona, aby go powalić.”
Modlitwa na cały rok
Jezu, Maryjo, Józefie – kocham Was, ratujcie dusze! Święta Rodzino opiekuj się moją rodziną i uproś nam wszystkim pokój na świecie. Amen! Matko Boża Niepokalanie poczęta – broń mnie od zemsty złego ducha!
Modlitwa do św. Józefa pochodząca z 1700 roku
„Chwalebny Patriarcho, Święty Józefie, w którego mocy jest uczynienie możliwym tego, co niemożliwe, spiesz mi na pomoc w chwilach niepokoju i trudności. Weź pod swoją obronę sytuacje bardzo poważne i trudne, które Ci powierzam, by miały szczęśliwe rozwiązanie. Mój ukochany Ojcze, w Tobie pokładam całą ufność moją. Niech nie mówią, że przyzywałem Ciebie na próżno, a skoro z Jezusem i Maryją możesz wszystko uczynić, ukaż mi, że Twoja dobroć jest tak wielka, jak Twoja moc. Amen”
Akt oddania Jezusowi, podyktowany mistyczce siostrze
Marii Natalii Magdolnej z obietnicą 5-ciu łask
Owe pięć obietnic: „Wbrew pozorom żaden z ich krewnych nie pójdzie do piekła, ponieważ w chwili, gdy ich dusza odłączy się od ciała, otrzymają łaskę doskonałej skruchy. Jeszcze w dniu ofiary wszyscy zmarli członkowie ich rodzin zostaną uwolnieni z czyśćca. W chwili śmierci będę u ich boku i omijając czyściec, zaprowadzę ich dusze przed oblicze Trójcy Przenajświętszej. Ich imiona wyryją się w Sercu Jezusa i w moim Niepokalanym Sercu. Poprzez swoją ofiarę, połączoną z zasługami Chrystusa, uchronią wiele dusz przed wiecznym potępieniem, a wielu innym będą świadczyć dobro aż do końca świata”.
„Mój słodki Jezu, w obecności trzech Osób Trójcy Przenajświętszej, Twojej Świętej Matki oraz całego dworu niebieskiego, w łączności z intencjami Twojego Przenajświętszego Eucharystycznego Serca i Niepokalanego Serca Maryi, ofiarowuję Ci całe moje życie, wszystkie moje Msze Święte, wszystkie Komunie, dobre uczynki, ofiary i cierpienia. Łączę je z zasługami Twojej drogocennej Krwi oraz śmierci na krzyżu – dla uczczenia Trójcy Przenajświętszej, dla zadośćuczynienia za zniewagi, jakich doznał od nas Bóg, dla jedności Kościoła – naszej świętej Matki, dla księży, dla dobrych powołań kapłańskich, dla wszystkich dusz aż do końca świata. Przyjmij, o Jezu, ofiarę mojego życia i daj mi łaskę, abym wytrwał w tym w pełni wiary aż do śmierci. Amen”.
MODLITWA DO NASZEJ PANI OD ARKI
Wszechmogący i Miłosierny Boże, który przez Arkę Noego ocaliłeś rodzaj ludzki przed karzącymi wodami potopu, spraw litościwie, aby Maryja Nasza Matka była dla nas Arką Ocalenia w nadchodzących dniach oczyszczenia świata, uchroniła od zagłady i przeprowadziła do życia w Nowej Erze Panowania Dwóch Najświętszych Serc, przez Chrystusa Pana Naszego. Amen.
Pani od Arki, Maryjo Matko nasza, Wspomożenie wiernych, módl się za nami!
Mój mąż od kilku miesięcy jest na emeryturze – wcześniejszej, ale właściwie musiał na nią przejść (to trochę skomplikowane, ale nie chcę tu tłumaczyć tych zawiłości). Nie jest zła, ale cała rodzina nie utrzyma się z tego. Dorabia w pewnej firmie, ale praca jest trudna i bardzo niepewna, bo szef nieskory jest do płacenia i opłacania składek. Mąż miał „na oku ” pewną pracę, nawet mu ją obiecano, ale były w tym względzie same przeszkody i wyglądało na to, że nic z tego nie będzie. Przez kilka tygodni modliłam się codziennie Telegramem do świętego Józefa, by pootwierał mężowi zamknięte drzwi do tej pracy do końca stycznia tego roku albo by znalazł mu inna pracę, jeśli tamta jest niezgodna z Wolą Bożą. Pod koniec stycznia mąż otrzymał informację, że pojawiła się możliwość zatrudnienia, ale jeszcze są pewne przeszkody. Uznałam to za znak od Świętego Józefa i dalej się do niego modliłam ale już nie Telegramem tylko własnymi słowami zdając się na Wolę Bożą i gorąco prosząc, by mąż znalazł coś pewnego. I dziś zadzwoniono do męża, że za kilka tygodni będzie zatrudniony, tam gdzie się starał, bo wszystkie formalności i zgody udało się załatwić. Kochany Święty Józef pootwierał więc wszystkie zamknięte drzwi. Niech Bóg będzie uwielbiony. Teraz modlę się za tych, którzy szukają pracy, zwłaszcza za męża Emmy, by i oni doświadczyli opieki tego cudownego Patrona.
Proszę też o modlitwę o pracę dla mego męża. Nie pracuje ponad rok. Dwa razy miał obiecywaną pracę, ale nie doszło do skutku. Modlimy się cały czas, ale przychodzi zwątpienie.
+++ Myślę, że jeśli mężczyzna, głowa rodziny nie może znaleźć normalnej pracy, to jest to jedno z najtrudniejszych życiowych cierpień. Święty Józef , który ponosił odpowiedzialność materialną za Maryję i Józefa bardzo dobrze rozumie ten dramat. Tak myślę, że zawsze pomoże.
Święty Józefie, spójrz na problemy z pracą mężczyzn w współczesnym świecie, na Ich rozgoryczenie i bezradność. Proszę Cię, wstawiaj się do Jezusa wraz z Maryją, by mogli utrzymać swoje rodziny i szukali rozwiązania patowej sytuacji z Bogiem. Pomagaj również kobietom, odzyskać stabilizację i pokój ducha. Jezu, ufam, Tobie. Pragnę, by Twoja wola wypełniła się w naszym życiu. Amen.
@Ania W
+++
Oby maz znalazl prace.
@Estera
„Myślę, że jeśli mężczyzna, głowa rodziny nie może znaleźć normalnej pracy, to jest to jedno z najtrudniejszych życiowych cierpień”
Tak. Tez tak mysle.
Bog zna nasze serca , cierpienia i prawde.
@Emma- pod poprzednim postem napisałaś:” Bardzo pptrzebuje oceanu modlitwy i pracy. Stabilnej pracy nie dorywczej. Bo taka juz byla i tylko rozchwiala go enocjonalnie. ” Przytoczę tylko dwa przykłady z mojego otoczenia – mezczyzna 56 lat ,bez własnego mieszkania, z nieuleczalnie chorą od 20 lat żoną, wykształcony, dwa fakultety, przez 5 lat nie mogąc znaleźć pracy, pracował na 2 etaty w firmach sprzatających, człowiek niezwykle wrażliwy i delikatny; po tym czasie przyjętych i ofiarowanych upokorzeń, Pan Bóg dał lepszą w stosunku do wykształcenia pracę .; – mój kuzyn, 58 lat , od 10 lat choruje na ciężką białaczkę, cały czas przyjmuje leki i CAŁY CZAS PRACUJĘ, obecnie też na noce, po 12 godzin, ma bardzo ciężko chorą, nie mogąca pracować żonę…. Takich osób i sytuacji mógłbym wymienić mnóstwo. Tu piszesz ” stabilnej pracy ” w dzisiejszych czasach ? Zamiast ” rozwalac się emocjonalnie ” należy przestać stawiać Panu Bogu warunki ( !) i podjąć jakąkolwiek pracę, taką jaka na ten moment jest! Choćby dorywczą, jaką Bóg daje na dziś. Ale pracować zamiast biegać po psychiatrach. Pracować fizycznie , jak trzeba i modlić się, szukać lepszego zajęcia. Przyjąć upokorzenie, jeśli taka Wola Boża, a we właściwym czasie może i praca lepsza będzie,gdy minie czas oczyszczenia i próby. Porzucić tą roszczeniową postawę… I piszę to ze szczerego serca, żal mi Was, bo idziecie złą drogą… każdy może się zagubić ale warto im szybciej wrócić , szukać i wypełnić Wolę Bożą zamiast kręcić się wokół siebie i stawiać warunki Bogu Najwyższemu! Warto wziąć przykład z naszej dzielnej Adminki ileż ma kłopotów z pracą, a robi co może, resztę Bogu oddając… Jeszcze raz podkreślam nie piszę złośliwie ale z miłości braterskiej, w rodzinie trzeba mówić szczerze , a jesteśmy wspólnotą a nie kółkiem wzajemnej adoracji. Pozdrawiam.
Chyba się trochę zagalopowałeś z oceną człowieka którego nie znasz. Mamy prosić Boga o to czego nam potrzeba do życia zawsze zostawiając margines ,,niech się dzieje Wola Twoja”, ale jednak przedstawiać konkretne prośby Panu Bogu.
Nie oceniam człowieka tylko postawę, sposób działania. A czy nie znam…. Emma pisze bardzo dużo, nie od dziś… Nikt nie broni Grzegorzowi modlić się konkretnie o super pracę ale należy to czynić PRACUJĄC, bez postawy roszczeniowej wobec Pana Boga i bliźnich… Opisałem tylko dwa przykłady bardzo trudnych sytuacji ( każdy z nas zna ich wiele) gdzie ludzie w pokorze i prostocie w swoich dramatach szukali Woli Bożej i poddawali się Jej… W tych trudnych czasach niemalże każdy mógłby powiedzieć ” moja praca rozwala mnie emocjonalnie, idę do psychiatry, proszę mnie od teraz utrzymywać „
Jakże mądre słowa. To co Pan Bóg nam daje w tej chwili jest najlepsze dla nas. Teraz tego nie widać, ale z perspektywy czasu będzie to widoczne. Sama się o tym przekonałam .
12 lat temu straciłem pracę, która była i spokojna i dobrze płatna choć niezbyt rozwijająca. Przez 2 miesiące modliłem się różańcem i litaniami prosząc o pomoc zarówno Boga jak i Maryję z Józefem. Pewnego dnia klękając do modlitwy odczułem niesamowitą ulgę i wręcz radość, tak że zamiast modlić się prosząc zacząłem Bogu dziękować, nie tylko ustami, ale i sercem za tą sytuację, dzięki której znalazłem się bliżej Jego serca. Poszedłem spać radosny ze świadomością że była to chyba najlepsza modlitwa a w zasadzie rozmowa z Ojcem w mym życiu. Rano obudził mnie telefon z propozycją pracy. Była to pierwsza i jedyna odpowiedź na kilkanaście wysłanych CV.
Praca w firmie technicznej okazała się bardzo wymagająca, wszystko było nowe, w wielu dziedzinach brakowało mi wiedzy, doświadczenia czy umiejętności. Po miesiącu zacząłem w duchu robić Panu Bogu wyrzuty że się chyba pomylił, że to nie dla mnie, że nie pasuję tu, a gdy podjąłem już decyzję o szukaniu pracy, niemal w tej samej godzinie wezwał mnie kierownik i dał przedłużenie umowy i solidną podwyżkę. Dowiedziałem się przy okazji że brak doświadczenia i wiedzy mniej znaczy niż chęci i zaangażowanie.
Pomimo trudności w adaptacji po 2 latach miałem awans, a po kolejnych 2 kolejny już na kierownicze stanowisko. Dziś choć czasem mam wszystkiego dość i kłębią się nierozwiązywalne problemy jestem spokojny i nawet nie myślę o zmianie charakteru pracy, choć i takie oferty dostaję. Wiem że to co daje Pan Bóg jest najlepszą drogą dla nas, a naszym kombinowaniem i szukaniem dla siebie najlepszych wydawałoby się rozwiązań tak naprawdę tylko komplikujemy wszystko i stawiamy barierę działaniom Ducha Świętego.
Tak więc spokoju życzę i przede wszystkim zaufania Bogu. On przecież wie lepiej od nas samych co dla nas jest najlepsze.
„Dowiedziałem się przy okazji że brak doświadczenia i wiedzy mniej znaczy niż chęci i zaangażowanie.” – Święta prawda.
Dziś ludziom często tak naprawdę nie chce się pracować. Szukają miodu a sami nie wiedzą czego chcą, a najlepiej, żeby pieniądze leciały i żeby nic nie robić, nawet jak mają zdrowie, bo są młodzi – takie jest podejście zwłaszcza młodych. Tyle osób wokół szuka kogoś do wykonania takiej czy innej niewielkiej pracy. Tyle prosi o pomoc przy różnych rzeczach drobnych ale i większych, zajmujących dzień lub kilka dni pracy, czasem i na kilka miesięcy się znajdzie i nie ma kto tej pracy wykonać.
Często pracowników jak trzeba, to szukaj jak na lekarstwo. Nieraz pytają ludzie jeden drugiego i nie ma chętnego do roboty. Wiele razy nie trzeba być specjalistą ani kimś wykształconym, tylko zakasać rękawy i brać się za robotę. Gdzie się nie rozejrzeć, to każdemu coś potrzeba do zrobienia.
Znajomi czy sąsiedzi od lat niektórzy szukają pracowników do remontów.
Sąsiadka od ponad dwóch lat szuka kogokolwiek do remontu łazienki, ma sporą emeryturę, ciągle jej obiecują ale majstrzy mają lepsze fuchy, np. w Warszawie, zostawiają tu rodziny i jadą za większym groszem a sąsiadka dalej czeka kto jej łazienkę zrobi. I nie ma nikogo kto by się kwapił. Majstrzy mówią, że tam w W-wie na remontach i budowach jest tyle roboty, że się nie przerobi. Takich przykładów znajdzie się sporo. W końcu szczęśliwa, bo jeden malutki pokoik wyremontowała, po długich poszukiwaniach znalazł się chętny, panele w tym pokoiku układał co najmniej z tydzień i zapłaciła tyle ile chciał za tydzień roboty na budowie, gdzie było na jeden dzień roboty, może dwa i całkiem skiepścił sprawę, bo kto tylko przychodził to się śmiał jak on to zrobił, nastolatkowi pewnie lepiej by poszło jakby się przyłożył ale tu liczy się, że przynajmniej chciał, i to się chwali, tym bardziej, że ma w dodatku ambitne plany założyć firmę budowlaną, wykończeniową i jeździć za granice pracować a tu tylko mieć firmę na papierze. Co z tego będzie nie wiem ale fakt, że jednemu się przynajmniej chciało, na tyle poszukiwań. Każdy kiedyś zaczyna i potem to już rutyna. Potem już wychodzi. To był młody chłopak, który nawet nie wiedział jak się do tego wziąć, przychodził poprawiał ale i tak ostatecznie nie wyszło, wszystko się rozlazło i ruszało, od środka pomieszczenia można te panele wyjmować, mimo, że to było na gotowej betonowej wylewce/ Jednak sąsiadka i tak mocno zadowolona, że w ogóle ktoś coś – i że ma podłogę. Tak ciężko o jakiegokolwiek pracownika. Nawet jak ktoś nie robił takiej roboty, to chwila chęci, kilka filmików się obejrzy na You Tube i już sprawa się rozjaśnia co po kolei. Nawet gdy się tego nigdy nie robiło. Dwa, trzy razy na budowie do pomocy popracować i już wszystko wiadomo, zwłaszcza gdy koniec języka za przewodnika.
No, chyba, że ktoś już kręgosłup ma zjechany i nie może się schylić a potem wyprostować, tak jak ja miewam czasem, gdy mężowi pomagałam przycinać wełnę szklaną, gdy dorywczo docieplał komuś poddasze poza żniwami i sianokosami. Czasem nie szło się wyprostować bo ból niemiłosierny.
Kiedyś były czasy, że każdy każdemu pomagał przy budowie we wsi. Gdy ktoś dom stawiał, to cała wieś pomagała – młodzi nie pamiętają tych czasów.
Ostatnio, ze 3 dni temu nawet w wiadomościach aż musieli podać, że nie ma kierowców do MPK w Łodzi, są duże braki i dosłownie nie ma tam kto jeździć. Zlikwidowano aż 30 linii MPK, bo nie ma komu jeździć. Aż się wierzyć nie che. Tylko w jednym mieście. W innych pewnie to samo. Pytam męża czemu tak się dzieje? Czy ludziom się nie chce robić? A On: nie wiesz? Na tirach się o wiele bardziej opłaca jeździć. Jak musi jeździć, to wybierze tira. No niby wiedziałam ale w pierwszej chwili nie skojarzyłam. W końcu mam wujka, który od lat po całej Europie tirami jeździ i jego synowie. Nawet mnie namawiali, żebym kurs sobie zrobiła na tira i dobrze zarabiała, bo mówią, że w tej pracy są i dziewczyny, które jeżdżą, i to nawet drobne chucherka. Ludzie zwyczajnie idą tam gdzie są większe pieniądze i nikt się nie przejmuje, że ludzie wokół potrzebują nieraz wszelkich pracowników do napraw, czy tam jakaś babcia po sąsiedzku od miesięcy szuka chętnego i prosi wszędzie wokół i nie może się doprosić za pieniądze o ułożenie kilka metrów drewna w drewutni, bo sama nie może. Często składziki na drewno są zbyt małe, by tylko wrzucić byle jak, bo się nie zmieści bez układania, gdy ma kupiony duży zapas drewna na opał. Układanie jest czasochłonne ale wykonać taką pracę może nawet dziecko, jeśli drzewo jest pocięte i porąbane. Niejedna osoba szuka pracownika nawet do takiej pracy albo do przycięcia żywopłotów, bo już porosły ogromne albo drzew i płacą ile kto zechce, nikt się nie targuje, bo potem jak będzie potrzeba, to drugi raz nie przyjdzie i nie zrobi a naprawdę ciężko jest znaleźć dziś nawet do tak prostej i nieskomplikowanej pracy ochotnika, kogoś chętnego kto wszystko zrobi i nie marudzi.
Parę dni temu miałam w pracy niemiłą sytuację. Wydawało mi się ,że jestem do zwolnienia. Ogarnął mnie niepokój. Próbowałam się modlić rożnymi modlitwami. Nic nie pomagało. Zareagowałam nerwowo. Po odmówieniu modlitwy do Płomienia Miłości Niepokalanego Serca Maryi nagle wszystko się uspokoiło. Wrócił pokój serca i radość. Widocznie taki jest plan Pana Boga na ten miesiąc dla mnie. Może to komuś pomoże. Wzmocni na trudny czas szukania pracy.
Zgadzam się również i ja kiedyś miałam ogromne problemy ze znalezieniem stałej i dobrej pracy, a byłam po studiach. Pamiętam, że brałam wtedy każdą ofertę jaka mi się przytrafiła najczęściej były to tylko staże. Pracowałam na kuchni i jako sprzątaczka często byłam upokarzana z tego powodu np. jak pracowałam raz w Wigilię i nikt nawet nie zaprosił mnie wtedy do stołu chociaż cała placówka świętowała. Dyrekcja kazała mi siedzieć w kuchni i pilnować potraw. Ale cieszyłam się bardzo, że mam jakąkolwiek pracę. Był nawet taki okres w moim życiu kiedy przez pół roku nie weszłam do żadnego sklepu bo nie miałam pieniędzy to było zaraz po studiach. Jedzenie dostawałam od ludzi dobrej woli. Dziś pracuję na szczęście już w swoim zawodzie na wyższym stanowisku i mogę teraz sama pomagać innym przeszłam piekło ale nigdy się nie poddałam tylko mówiłam bądź Wola Twoja Panie. Ogromne łaski przyszły właśnie wtedy gdy zaczęłam wielbić Boga i dziękować Mu za tą nędzę i biedę w jakiej żyłam. Zbliżyłam się wtedy bardzo do Boga Ojca zaczęłam Go czcić i modlić się modlitwą unizenia. Myślę, że gdyby nie te trudne doświadczenia w moim życiu nigdy nie byłabym tak blisko Boga jak w chwili obecnej. Najwięcej jednak zawdzięczam w tym wszystkim Pani Ewie jestem pewna, że ona razem z butami wejdzie prosto do nieba… Pani Ewo dziękuję raz jeszcze bo to dzięki Pani dziś jestem wolna i szczęśliwa.
Najchętniej ostatnie dwa zdania bym wywaliła w kosmos
Jestem grzesznikiem jak każdy z nas a stronę prowadzę z Woli Bożej a nie własnego widzimisię. Tak więc to żadna moja zasługa…
Sama mam full problemów, takich, że głowa mała… ale życie mnie nauczyło a spowiednik potwierdził „ciszej jedziesz, dalej będziesz” Dlatego w wielu sprawach milczę, wybieram modlitwę i zdaję się całkowicie na Boga i Jego Wolę (czasami proszę, aby mnie już zabrał, to byłoby lżej) ale ciągnę ten wózek życiowy…
Pawle, może ciut za ostro, ale przyznaję, że jest wiele prawdy w ty co piszesz. Mąż teraz otrzymał pracę o którą długo się starał. Ale przez cały czas tych starań pracuje w miejscu, gdzie nigdy by pracować nie chciał. Po prostu nie było czego oczekiwał, to wziął to co było, gdzie chętnych do pracy nadal brak. I Bóg przez wstawiennictwo świętego Józefa wspaniałomyślnie odpowiedział, choć mąż był już pogodzony z tym, że On ma byc może inny plan.
@Pawel
Pawel glupoty piszesz i twoj komentarz jest nie na miejscu. Jezeli, ktos jest leniwy ,to tak zgodze sie z Toba i mozesz mu dawac takie rady, ale w przypadku meza Emmy chodzi o cos zupelnie innego.Emma wyraznie napisala:
Skoro mozna to nie prosze a błagam o modlitwe za Grzegorza, ktory stracil prace i jest w depresji.
8marca ma psychiatre, bo pojawily sie mysli samobojcze i niechec , niewiara do i w zycie.
Pamietam dobrze po urodzeniu czwartego dziecka moja zona wpadla w depresje.Ten czas byl w pewnym sensie najtrudniejszym czasem dla mnie bo czulem sie bezradny i nie wiedzialem jak jej pomoc. Codzienny placz zony, zalamanie, duchowy paraliz. Depresja jest takim stanem smierci czlowieka od wewnatrz i potrzeba w takich momentach duzo modlitwy i cierpliwosci.Osoby w depresji staja sie jak niemowle, ktore w pewien sposob sa calkowicie bezradne , a jednoczesnie podatne na atak z zewnatrz.O jak latwo jest osadzac osoby w depresji!
Pawle to co napisales ukazuje jedynie . ze nic nie zrozumiales z wpisu Emmy. Jej wpis jest krzykiem kochajacej zony. Kochani pomozcie blagam was o modlitwe za Grzegorza…Jezeli Emma pisze o znalezieniu dobrej pracy to wiez mi jest to podyktowane jako srodek-lekarstwo, ktore w jej opinii pomogloloby Grzegorzowi stanac na nogi! Nie ma tu nic wspolnego z pycha czy z wystawianiem Pana Boga , Opatrznosci Bozej na probe.
Przychodzi mi na mysl taka scena z doswiadczenie Hioba i jego przyjaciol, ktorzy zamiast go wesprzec w jego cierpieniu to staraja sie go oskarzyc, ze na pewno jego grzechy sprawily to cale nieszczescie:
Tacy byli,, przyjaciele Hioba”. Początkowo ich postawa wydaje się być wzruszająca. Przychodzą do cierpiącego Hioba, płaczą nad jego cierpieniem, milczą cierpliwie czekając na jego słowa. Ale z czasem poznajemy ich z innej strony. Zaczynają go osądzać, oskarżać. Wmawiać mu jego grzeszność. Przy tym żaden z nich nie obmył jego poranionej twarzy ani ciała pokrytego trądem. Nie podał mu kubka wody do picia. Nie pocieszył go w cierpieniu. Niemalże pastwią się nad cierpiącym, chorym człowiekiem. Wszystko po to, aby przekonać go do swoich racji. Wmówić mu to, co według nich jest wolą Boga. Stawiają się w roli sędziów. Wydaje się wręcz, że przyszli tu nie dla Hioba, ale dla siebie. Dlaczego? Żeby się lepiej poczuć? Żeby mieć poczucie dobrze spełnionego obowiązku? Żeby uspokoić duszę, że odwiedzili chorego przyjaciela? Wydaje się, że przyszli dla siebie, a nie dla niego. https://www.niedziela.pl/artykul/99377/nd/Prawdziwych-przyjaciol-poznaje-sie-w
To Twoje zdanie : I piszę to ze szczerego serca, żal mi Was, bo idziecie złą drogą… każdy może się zagubić ale warto im szybciej wrócić , szukać i wypełnić Wolę Bożą zamiast kręcić się wokół siebie i stawiać warunki Bogu Najwyższemu! jest takim stu procentowym oskarzeniem wyjetym prosto od slow -przyjaciol Hioba.
Ja Ci powiem Pawle zal mi Ciebie , ze tak piszesz, bo to dowodzi tylko tego, ze przed Toba masz dluga droge do nawrocenia. Wykorzystaj ten czas Wielkiego Postu bo moze on byc ostatnia szansa.
Ewo, najmocniej PRZEPRASZAM za zamieszanie i kłopoty jakie miałaś z mojego powodu, Ciebie i oczywiście Czytelników, którzy poczuli się zgorszeni również przepraszam. Jest tu sporo nowych osób nie znających wcześniejszych wypowiedzi Emmy o tym kim był Jej obecny mąż i stąd pewnie zaniepokojenie. Ja bardzo się martwię o Grzegorza, ogromnie Mu współczuję, modlę się za Niego… Pisząc o potrzebie przyjęcia tej pracy, którą BÓG DAJE NA DANY CZAS zamiast czekać na coś ekstra, miałem na myśli to jak działanie, praca ( szczególnie fizyczna) działa na nas mężczyzn uzdrawiająco ale też daję możliwość pokuty, ktora prowadzi do prawdziwego uzdrowienia serca. I życzę Grzegorzowi tej odwagi do działania, pracy, która przyjęta w PODDANIU WOLI BOŻEJ będzie też oczyszczającą pokutą ( wszyscy ponosimy konsekwencje naszych grzechów ) i doprowadzi do Miłosiernego Serca Pana naszego Jezusa Chrystusa. Życzę uzdrowienia i pokoju serca. Czy Czytelnicy nie znajacy sytuacji powinni sie tak kategorycznie wypowiadać, jak np. Sławek, to pozostawiam ich sumieniu… Jedno jest pewne przypadek Grzegorza nie ma nic wspólnego z ciężką depresją poporodową! Wizytę u psychiatry p. Emma dla męża dopiero planuje ( co wszyscy mogli przeczytać) więc żadnej diagnozy specjalisty nie ma i pisanie o depresji jest nieuprawnione. Ponadto jesli ktoś tak szczegółowo, jak p. Emma , pisze publicznie o sobie i osobach ze swojego otoczenia, powinien liczyć się z komentarzami , które zawierają inny niż Jej punk widzenia. I pamiętajmy, że często tak ufnie wierzymy na słowo np. osobom chcącym uchodzić za pobożne, a jednocześnie oskarżającym swoich najbliższych…., a PRAWDĘ I SERCE ZNA TYLKO PAN BÓG. Życzę więc Sławkowi i nie tylko, rozwagi , pokoju serca i mniej emocji, bo one zawsze są złym doradcą. A na Twoje Sławku złorzeczenie, zawarte w ostatnim zdaniu odpowiem tylko BÓG JEST PANEM CZASU I ŻYCIA MOJEGO. Krew JEZUSA CHRYSTUSA zwycięża wszelkie zło. KTÓŻ JAK BÓG!
Moi drodzy jest Wielki Post, a ja zasypiam na wieczornej modlitwie, staram się odmawiać różaniec przez dzień słuchać pieśni pasyjnych czytać słowo Boże… Ale szatan atakuje potężnie… Trudności codzienne się piętrzą, znowu się na kimś zawiodłem, czuję całkowicie bezsilność i samotność. Pomożecie swoimi modlitwami… Bo już nie daje rady
Piszesz że czujesz bezsilność i samotność ale nie walcz własnymi siłami tylko usiądź przy Maryi, połóż głowę na Jej kolanach jak małe dziecko które nic nie potrafi. Przestań się szarpać, pozwól działać Jezusowi bo On jest cały czas przy tobie i być może dlatego dopuszcza byś zawodził się na ludziach bo On chce być dla ciebie najważniejszy i Jedyny.
„Samo odmawianie tej modlitwy (różańca)jest faktycznie bardzo trudne, bo kontemplacja nie jest łatwa … Dlatego zawsze przed modlitwą zapraszam Maryję do wspólnego odmawiania różańca. Proszę Ją, by była przy mnie obecna i modliła się ze mną. I druga rzecz którą zawsze praktykuję to pragnienie, by ta moja modlitwa włączyła się we wszystkie różańce odmawiane w danym momencie na całym świecie. To daje tej modlitwie niezwykłą moc, bo włączam swoją intencję w inne modlitwy różańcowe i choć modlę się fizycznie sam duchowo towarzyszę każdemu modlącemu się. ”
Z książki ks. Piotra Glasa „Noc bluźnierstw „
Wedlug Wilfrida Stinnissena, karmelity, autora wielu książek o mistyce karmelitańskiej modlitwa różańcowa jest wspaniała bo może być odmawiana na wiele sposobów. Można ją odmawiać kontemplacyjnie, rozmyslając nad poszczególnymi tajemnicami, ale też można odmawiając skupiać się na recytowaniu modlitwy, na samych słowach. Obie formy są równie dobre. Ja sama kiedy jestem bardzo zmęczona, albo wiele rozproszeń kłębi mi się w głowie, wybieram ten drugi sposób.
Zgadzam się pod jednym warunkiem. O Różańcu mówimy wtedy kiedy przestrzegamy przypisanej tej modlitwie formy a więc uwzględniamy nazwy części i poszczególnych tajemnic i przynajmniej je wypowiadamy przed każdą dziesiątką. Wiem z doświadczenia i rozmów z ludźmi, że wielu za różaniec uznaje samo wypowiadanie Pozdrowienia Anielskiego x 10 i wielokrotność, przeplatane Modlitwą Pańską i Doksologią. Odmówienie 53 razy Zdrowaś Maryjo czyli tyle ile koralików w koronce nie jest według mnie Różańcem. Najświętsza Maryja Panna w licznych objawieniach cały czas zachęca i nakazuje ODMAWIAJCIE RÓŻANIEC, nie używa zwrotu ODMAWIAJCIE ZDROWAŚ MARYJO. Naprawdę jest różnica, trzeba o tym pamiętać.
Pozdrawiam! Z Panem Bogiem!
Tak dokładnie tak😃Tydzień temu mieliśmy rekolekcje w naszej parafii i Ojciec rekolekcjonista tak właśnie powiedział, że nawet jak się tylko powtarza bez rozmyślań Zdrowaś Maryjo… to i tak różaniec ma potężną moc bo ci na dole słyszą Jezus i Maryja! Jezus Maryja.
Powiedział także, że można mieć myśli w rzeczach….myśleć co tu ugotować, co kupić itd…
można mieć myśli w ludziach….mielić dniami, tygodniami jakieś sytuacje, co ktoś mi zrobił….itd.
a można mieć myśli w Bogu….
I ja teraz staram się jak najczęściej myśleć o Bogu. Niby to takie oczywiste, ale ile razy traciłam dzień cały na rozmyślania o kimś kto mnie wkurzył albo zranił.
No tak, my tutaj modlimy się o przyspieszenie Tryumfu Niiepokalanego Serca Maryi, a w tych objawieniach, co czyta ksiądz Piotr, Ojciec Niiebieski daje czas, żeby za podszeptem Łaski nawróciiło się jak najwięcej dusz.
Czy nie ma tu jakiegoś zgrzytu, jakbyśmy nie chcieli, żeby jeszcze choć trochę ludzi się opamiętało?. Może to i dobrze, że dodałam intencję o nawrócenie grzeszników.
Może coś naciągam, naginam albo źle rozumiem, ale wydaje mi się, że tu nie ma sprzeczności.
Moim zdaniem nawrócenie jak największej ilości ludzi to też tryumf. Tryumf Boga i Niepokalanego Serca Maryi.
Proszę o sprostowanie jeśli się mylę.
Alutko, utrzymanie statusu quo utrudnia ludziom nawrócenie. Bo jest wygodnie, bo grzech nie zostaje ukarany (przynajmniej wcale tej kary nie widać) a moralność się nie opłaca, bo nawrócenie zmusza do wyjścia ze swojej strefy komfortu. Szansą na przewartościowanie życia był okres covida i jak wyszło? Ano tak, że jednostki zbliżyły się do Pana Boga, a masy przestały uczęszczać na niedzielne Msze święte. W Polsce sytuacja prawie wróciła do normalności, w innych krajach – nie. Dalej, „nieprogresywni” katolicy (czyli po prostu katolicy) są coraz bardziej dociskani i mają coraz trudniejszy dostęp do sprawowanych godnie sakramentów (sama tego doświadczam, kiedy jadę na Zachód w delegację). A bez sakramentów łatwo zejść na manowce. Wreszcie, żyjemy w systemie który jeśli kogoś pochwyci, to nie chce wypuścić, za to jest bardzo skuteczny we wciąganiu ludzi w bagno.. bo korzysta z całej dostępnej obecnie wiedzy o człowieku. I zasypuje nas bodźcami, żeby przypadkiem nie usłyszeć głosu Stwórcy i nie zastanowić się nad swoim życiem. I Pan Bóg może wołać i obsypywać łaskami, ale mało kto Go słyszy i mało kto te łaski przyjmuje. Dlatego wydaje się, że świat rozpaczliwie potrzebuje interwencji z Nieba. I wielu tu piszących, w tym ja, też jej potrzebuje. Nawet jeśli miałoby to boleć. Ale, oczywiście, to nie my decydujemy kiedy ta interwencja nastąpi.
s faustyna pisze w swoim dzieniczku ze koniec nadejdzie kiedy wypelni sie liczba dusz wybranych. modlac sie o triumf w rzeczywistosci modlimy sie wlasnie o nawrocenie ludzi. Wszystko jestze zesoba powizzane i niestety czasem ciezko ta rzeczywistosc duchowa ludzkimi slowami wyjasnic. MARANATHA
Akt wynagrodzenia Niepokalanemu Sercu Maryi
Najświętsza i Najdroższa Matko moja, Królowo Pokoju i Matko Miłosierdzia, ja, nędzny grzesznik, w uniżeniu najgłębszym, upadam przed Tobą i z miłością najgorętszą przepraszam Ciebie za grzechy swoje i za grzechy wszystkich grzeszników, że w takiej boleści pogrążaliśmy Twoje Niepokalane Serce. Ty się gniewać nie umiesz. Matko Najsłodsza, Ty kochać i cierpieć umiałaś, żyjąc na tej ziemi, a teraz, gdy królujesz w niebie, kochać i przebaczać umiesz. Więc przebacz nam, że tak okrutnie umęczyliśmy i tak strasznie ukrzyżowaliśmy Syna Twojego: przebacz nam, że dotąd grzechy nasze nieustannie Go na krzyż przybijają, przebacz, że tak znieważamy Jego łaski. Jego natchnienia, Jego słowa głoszone w Kościele i Jego święte Sakramenty. Przebacz wszystkie bluźnierstwa bezbożnych przeciw Tobie miotane. Przebacz nam wszystkie grzechy nasze: przebacz wszystkie zbrodnie całego świata, które ja, najniegodniejszy twój sługa, jako moje własne do Ciebie przynoszę. Zdejmij Je ze mnie, Matko Miłosierdzia, i rzuć w Rany Boskiego Syna Twojego, Przenajdroższą Krew Jego ofiarując za nas ojcu Przedwiecznemu, uproś łzy pokuty i zechciej od nas odwrócić straszne karanie, na które tak słusznie zasłużyliśmy. O Maryjo, Matko nasza, wszystkie krzywdy przez nas Twemu Niepokalanemu Sercu wyrządzone, nagradzamy Ci Przenajdroższym Sercem Jezusa, Jego miłość i błogosławieństwo ofiarując Tobie. O Maryjo, bądź za wszystko i bez końca uwielbiona! Niech będzie uwielbione Twoje Niepokalane Poczęcie, Twoje nienaruszone Dziewictwo, Twoje cudowne Wniebowzięcie, Twoje chwalebne królowanie nad niebem i ziemią. Twoje wszechmocne do Boga pośrednictwo, Twoje miłosierdzie bez granic, Twoje boleści na ziemi wycierpiane i wiekuiste radości Twoje. Cała i we wszystkim bądź pochwalona, o Maryjo wszelkiej chwały i miłości godna. Pozwól nam wielbić Ciebie nieustannie na tej ziemi i rozszerzać coraz więcej cześć ku Niepokalanemu Sercu Twojemu, a po śmierci zaprowadź nas do nieba, abyśmy z Tobą, o Matko Jezusa i Matko nasza. Trójcę Przenajświętszą po wszystkie wieki chwalili. Amen
Dla wszystkich smutnych, bezsilnych i przeżywających trudne chwile…
Niedawno po modlitwie do Ducha Św. postanowiłam otworzyć sobie na chybił trafił stronę z książki Alicji Lenczewskiej „Świadectwo” i dostałam takie słowa, które były tak bardzo do mnie. Mam pozaznaczane je i gdy przeżywam jakieś trudności to często do nich wracam. Chcę się podzielić z Wami, może komuś też te słowa pomogą.
Nr 205 N. 7 IX 86, g. 10
„- Przyjmij Panie, tą moją pustkę, tą oschłość, tą niemoc i bezsilność także w modlitwie. Szczęśliwi, którzy są już z Tobą i to wszystko jest już poza nimi.
* Szczęśliwsza jesteś od wielu z nich, bo masz przed sobą czas tego życia, w którym nieskończenie wiele możesz zyskać dla swojego przyszłego życia ze Mną. Wielu chętnie wróciłoby tu, by otrzymać te możliwości, jakie ty masz. Nie zazdrość im, abyś potem nie zazdrościła tym, którzy są na świecie i mogą to, czego ty już nie będziesz mogła uczynić.
KAŻDY MA SWÓJ CZAS I SWOJE MOŻLIWOŚCI. DZIĘKUJ ZA TE, KTÓRE TY MASZ. DZIĘKUJ ZA TEN STAN I TĄ SYTUACJĘ, W KTÓREJ JESTEŚ TERAZ. ZNOŚ TO CIERPLIWIE I UFAJ W WIELKI SENS WSZYSTKIEGO CO CZYNIĘ W TWOIM ŻYCIU. I TRWAJ WIERNIE PRZY MNIE, CHOĆ TWOJE SERCE WYDAJE CI SIĘ BYĆ PUSTE. NAPEŁNIĘ JE RADOŚCIĄ, GDY PRZYJDZIE CZAS, GDY WYTRWASZ.
Nie zapisuj i nie dopuszczaj do swego serca i umysłu myśli, i uczuć negatywnych. Wiesz skąd pochodzą. Bądź zamknięta na nie i cala oddana Mojej opiece. Trwaj, jak pod krzyżem trwała Moja Matka: CICHO I Z UFNOŚCIĄ. Z wiarą w zmartwychwstanie. Ufaj wszystkim moim obietnicom, jakie dałem ludzkości i tobie. Trudny i zły czas przeminie. Będę zawsze Ja: wieczna Miłość, w której zamieszkasz”.
AGA dziękuję, że wstawiłaś te słowa, akurat dla mnie na ten trudny czas.
Znalazłam na stronie vicona.pl takie perełki…może komuś pomogą:
Bóg zsyła takie pokusy dla naszego dobra
Wszyscyśmy z natury pyszni, ambitni, przywiązani upornie do naszego zdania i swego widzimisię; wszyscy się mamy za coś większego niż w istocie jesteśmy. To nasze samolubstwo tak dalece przeszkadza naszemu duchownemu postępowi, że to zaraźliwe tchnienie miłości własnej, gdy choć z daleka doleci, odbiera wszelką nadzieję doskonałości. Dlatego to Bóg w swojej nieskończonej dobroci stawia nas umyślnie w takich warunkach, abyśmy uniknęli tego strasznego niebezpieczeństwa i prawie przemocą przywodzi nas do jasnego poznania własnej nędzy. Tak postąpił Pan Jezus ze św. Piotrem, dopuszczając, żeby Książę Apostołów zaparł się swego Mistrza Boskiego, a tym sposobem siebie lepiej poznał, a poznawszy się, własnym siłom nadal nie ufał. I na drugiego wielkiego apostoła, na św. Pawła, dopuszczał Pan Bóg tak straszne pokusy cielesne dlatego, aby poznawszy swoją przyrodzoną nędzę, tym głębiej się upokarzał i (jak to sam uznaje) nie wynosił się z wielkości objawień i z otrzymanych nadzwyczajnych łask.
Dobroć Boża ze względu na naszą nędzę i na nasze przewrotne skłonności dopuszcza, aby i na nas uderzały najwstrętniejsze i najniedorzeczniejsze pokusy, które mają nas lepiej ugruntować w pokorze i w uznaniu naszej własnej nicości.
W tym się właśnie okazuje mądrość i dobroć Boga, kiedy to, co wydaje się najzgubniejszym, obraca się na nasz pożytek duchowny, bo nas utwierdza w pokorze, tej najpotrzebniejszej cnocie.
Zwykle tak się to dzieje: kogoś napastują szkaradne myśli albo oziębłość w modlitwie, albo pewna jałowość duchowna i oschłość, ten wszystko to przypisuje swojej strasznej niedoskonałości i dochodzi do przekonania, że dusza, która tak jest zagmatwana, tak Bogu ozięble służy, w takim ustawicznym rozprężeniu ducha zostaje, sama z siebie nic nie może, owszem zdaje się jej, że podobne myśli, jakich ona doznaje, mogą tylko powstać w głowie najnędzniejszej istoty, wyrzutka społeczeństwa! I on, co miał siebie za coś wielkiego, teraz pod działaniem tego zesłanego z nieba lekarstwa, uważa się za najnędzniejsze stworzenie pod słońcem, niegodne imienia chrześcijanina. A nigdy nie doszedłby do tak głębokiej pokory, gdyby nie te straszne pokusy, utrapienia i uciski wewnętrzne. O, cóż to za cudowna łaska, której Bóg udziela duszom, o których wie, że potrzebują takiej kuracji.
Pokusy i oschłości przynoszą duszy jeszcze wiele innych korzyści. Kto pracuje wśród takich ucisków, ten jakby z konieczności musi uciekać się do Pana Boga i starać się o nabycie cnót jako o jedyne lekarstwo na tę straszną chorobę.
A kto raz przez to męczeństwo przeszedł, ten odtąd pilnie wystrzega się wszelkich okazji do grzechu i wszelkich pozornych nawet niedoskonałości.
Ciężka więc owa próba, która ci się zrazu tak groźną i niebezpieczną wydała, stała ci się owszem bodźcem do postępu na drodze Bożej, do pilniejszego wystrzegania się tego, co się nie podoba Bogu.
Wreszcie te uciski i znoje duszy są dla niej jakby miłosnym czyśćcem. Kto potrafi cierpliwie je znieść, tego niemała czeka nagroda w niebie i gotowa korona w chwale wiekuistej.
Wyłożyłem ci to tak obszernie, abyś dobrze zrozumiał, że nie masz się trapić ani trwożyć, gdy cię Bóg pokusami doświadcza i że one nie powinny cię pozbawiać pokoju wewnętrznego. Osoby w tych rzeczach niedoświadczone kładą na karb szatana i własnych grzechów to, co wprost z ręki Bożej je spotyka i największy dowód Jego miłości biorą za dowód niełaski, a najcenniejsze Jego pieszczoty i dary za opuszczenie i zapomnienie. Trwają dobrowolnie w tym usposobieniu, wmawiając w siebie, że wszystko to, co kiedyś uczyniły, jest straconym i bezowocnym; że nie zdołają już ujść zgubie wiekuistej. W istocie jednak nie ma nic straconego, bo wszystko wypływa z najwyższej względem nas dobroci Bożej.
Gdyby te dusze chciały temu wierzyć, to nie tylko nie traciłyby pokoju wewnętrznego i pogody umysłu wśród ucisków, utrapień i trudności na modlitwie lub wśród innych pobożnych ćwiczeń, ale przeciwnie, upokorzywszy się w duchu przed Bogiem, z wytrwałą odwagą odnawiałyby ciągle postanowienie pełnienia woli Bożej, w taki sposób i w takich warunkach, jak się Panu Bogu podoba. A wtedy, jak ci, którzy przyjmują wszystko, co ich spotyka, jakby z miłościwej ręki najlepszego Ojca, nigdy pokoju duszy nie traciliby, i zamiast czuć w sercu żal lub gorycz, w każdej chwili składaliby Bogu gorące i serdeczne za wszystko dzięki. Trwając zaś w tym ćwiczeniu, doszliby do tego, że bez utraty czasu i bez utraty wewnętrznego pokoju, wszystko przyjdzie im z największą łatwością.
Źródło: „Pokój duszy” rozdz. XI, św. Piotr z Alkantary
W wszystkich intencjach ofiaruję modlitwe. Niech Pan Bóg wszystkich błogosławi.
Druga perełka za stroną vicona.pl:
Dla skrupulantów, którzy tracą pokój oraz dusz, które „dążą do większej doskonałości”
JAKIEGO LEKARSTWA POWINNA UŻYWAĆ DUSZA, ŻEBY WŁASNE UPADKI I NIEDOSKONAŁOŚCI NIE POZBAWIAŁY JEJ POKOJU
Jeśli przez wrodzoną ułomność przytrafi ci się, że zaniedbasz uczynić, co powinieneś, albo przez niedostateczne czuwanie nad sobą powiesz coś nierozważnie, albo się zniecierpliwisz czy też dopuścisz się obmowy, a przynajmniej chętnie jej będziesz słuchał, albo się poddasz ciekawości, podejrzliwości lub innym podobnym uczuciom, i winy takiej dopuścisz się nie raz, ale często, i nawet bardzo często i to po formalnych i uroczystych postanowieniach większego czuwania nad sobą – niech cię jednak to wszystko wcale nie trwoży. Nie rozbieraj ze strachem tego, co się już stało, nie trap się tym, nie wyprowadzaj sobie takich wniosków, że już wszystko stracone, że na nic nie zda się twoja usilna praca nad sobą, że musisz iść chyba niewłaściwą drogą, bo byś przecie tak często po tyle razy na dzień nie upadał, że to dowód wielkiej słabości i niestałości w tak silnych postanowieniach itp.
Wszystkie takie przypuszczenia rodzą tylko smutek i upadek na duchu i tysiączne próżne obawy, które mogą przywieźć duszę do rozpaczy, że już nigdy do wyższego stopnia doskonałości nie dopnie i to z przyczyny własnej gnuśności i zbyt słabych postanowień.
Nieraz i to ci przyjdzie na myśl, że Panu Bogu służysz jakby na żarty, i będziesz się tego wstydził przed Bogiem, nie śmiejąc się doń zwrócić ani odezwać.
Ileż to nieraz czasu tracą takie skrupulatne dusze na próżnym przemyśliwaniu i rachowaniu się ze sobą. Czy roztargnienia długo trwały? Jakiej natury był ten lub ów grzech? Czy wielki? Czy zupełne było przyzwolenie i dobrowolne w nim trwanie? Czy nie było przynajmniej życzenia, aby pokusa przyszła? Czy była gotowość natychmiastowego odparcia pokusy? Czy też nie było chęci, aby pokusa dłużej trwała? I te dusze skrupulatne im więcej nad tym rozmyślają, tym mniej same siebie rozumieją, w tym głębszy wpadają smutek. A potem jakież to zamieszanie i niepokój, gdy się gotują do spowiedzi! Po utracie czasu na bardzo długim rachunku sumienia przystępują nareszcie do konfesjonału, a po spowiedzi nie czują najmniejszej ulgi ani uspokojenia. Zdaje im się, że nie wszystko wyznały, a przynajmniej, że niedostatecznie wyjaśniły każdą okoliczność. I tak żyją wiecznie nieszczęśliwe, znużone i zaniepokojone, żadnego nie czyniąc postępu i tracąc prawie całą zasługę. A dlaczego? Po prostu dlatego, że nie poznały swojej własnej ułomności i nie umieją się właściwie obchodzić z Panem Bogiem. Nie wiedzą, że choćby ktoś dopuścił się tego wszystkiego, co tu już wymieniliśmy, i wiele, wiele więcej, to jedno potem miłosne zwrócenie się do Boga więcej znaczy i więcej duszy pomoże, niż te wszystkie smutki, refleksje, badania i rachowania się z sumieniem, zwłaszcza w kwestii zwykłych, powszednich grzechów. A w razach nadzwyczajnych upadków, najroztropniej jest udać się po radę do jakiej światłej osoby, a najlepiej do swego ojca duchownego.
Nie dość na tym. Ja się jeszcze dalej posuwam i twierdzę, że to miłosne i ufne nawrócenie do Boga, nie tylko w codziennych, powszednich grzechach mamy praktykować, ale i w ciężkich, jeśli Bóg dopuści, że w nie wpadniemy, choćby nie raz, ale często i nie z ułomności, ale ze złości. Bo i w takim razie skrucha i żal w tak zaniepokojonym i skrupulatnym sercu same nigdy nie podźwigną duszy i do doskonałości nie doprowadzą; ale do tego potrzeba koniecznie dodać ową miłość ufną i ufność miłosną w dobroć i miłosierdzie Boże. A to jest jeszcze niezbędniejsze dla tych, którzy nie tylko pragną wyjść ze stanu grzechowego, ale nadto dążą do cnoty i doskonałego zjednoczenia z Bogiem.
Ale to nie wszyscy zrozumieją i tak zaraz na duchu upadają, że żadnej pociechy ani nawet jaśniejszej myśli nie przypuszczają. A tak całe ich życie jest godne tylko litości, bo idą za własnymi urojeniami, a nie chcą przyjąć tej prawdziwej zdrowej nauki.
JAKIM SPOSOBEM DUSZA POWINNA SIĘ KAŻDORAZOWO USPOKAJAĆ, ŻEBY NADAREMNIE NIE TRACIĆ ANI CZASU, ANI POŻYTKU
Ile razy zdarzy ci się upaść, czy to w wielkiej, czy w małej rzeczy, choćbyś nawet dziesięć tysięcy razy na dzień tę samą zbrodnię popełnił i to nie przypadkowo, ale dobrowolnie i rozmyślnie, trzymaj się stale tej reguły i tego sposobu, który ci oto podaję: Jak się tylko poczujesz winnym, nie trwóż się, nie trać spokoju, ale uznając swoją wielką ułomność, z pokorą i ufnością zwróć natychmiast miłosne wejrzenie na Pana Boga i mów doń sercem i ustami: „Panie! To, co uczyniłem, jest do mnie podobne i niczego innego spodziewać się po mnie nie można, tylko takich i tym podobnych rzeczy. Żeby nie dobroć Twoja, która mnie tak miłosiernie podtrzymuje, to nie poprzestając na tym, zanurzyłbym się pewnie w przepaść złego. Dzięki Ci niech będą nieskończone, żeś mnie nie opuścił. Żałuję, o mój Boże, za to, co teraz uczyniłem. Przebacz mi, ze względu na Ciebie samego, na to czym Ty jesteś i udziel mi tej łaski, abym Cię już nigdy więcej nie obrażał. Wróć mi łaskę swoją i przyjaźń swoją”.
To uczyniwszy, nie trać już nad tym ani czasu, ani spokoju ducha; nie myśl już o tym, że ci może Pan Bóg nie odpuścił, ale z całym spokojem powróć do swoich ćwiczeń, tak jakbyś nie popełnił żadnej winy. I to nie raz, ale sto razy, a jeśli potrzeba, to co chwila i za każdym razem, z tą samą ufnością i spokojem jak po raz pierwszy.
Bo nie tylko Bóg ma z tego chwałę, ale i ty odnosisz tysiączne korzyści. Czasu się daremnie nie traci, postępowi dalszemu tamy się nie stawia, lecz owszem, nad grzechem odnosi się stanowcze i zupełne zwycięstwo.
Pragnąłbym jak najgłębiej zakorzenić to przekonanie w te dusze niespokojne i skrupulatne, a wtedy same by poznały, do jakiego to doprowadza spokoju, i litowałyby się nad zaślepieniem tych, którzy pomimo wielkiej straty duchownej dalej trwonią czas.
Dobrze to sobie rozważ, bo to jest klucz oraz najkrótsza droga do prawdziwego postępu duchowego.
Ćwiczenie to wymaga innych jeszcze niezbędnych wskazówek, ale brak czasu na nie. Może ci je kiedy indziej podam, lecz najpierw skorzystaj z tych. Czytaj je wolno, a pragnij i spodziewaj się dobrego z nich owocu. Miłosierdzie Boże udzieli ci więcej wskazówek, niż my biedni ludzie mamy o nich świadomości lub zrozumienia.
Pojmujesz dobrze, że piszę to wszystko dla tych, którzy dążą do większej doskonałości, a nie dla tych, którzy są jeszcze w stanie grzechu śmiertelnego. Lekarstwo to nie może działać w takich duszach, które przez niedbalstwo ciągle obrażają Boga i całe życie trwają w swych złościach. Takim zalecam raczej smutek i ciągłe obżałowywanie swoich grzechów i spowiedź, aby z własnej winy i z lenistwa nie pozbawiali się niezbędnego dla siebie lekarstwa.
Źródło: „Pokój duszy”, rozdz. XII-XIII, św. Piotr z Alkantary
https://parafia.nowohuckie.pl/
Dziś o 15 00 Msza Święta z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie z parafii Matki Bożej Pocieszenia, przewodniczy ks Reczek.
Chciałabym się poradzić, mianowicie jak w miarę szybko znaleźć pracę w stanach( będąc w polsce?) i wyemigrować z rodziną? Może ktoś z państwa jest w stanie coś podpowiedzieć…
ja bym jednak proponowal emigracje do jakiegos europejskiego kraju.
usa to troche porywanie sie z motyka na slonce? jezyk znasz? moze nalezysz do jakies wspolnoty? moze ktos z tej wspolnoty zna dobrych ludzi z innej wspolnoty polonijnej z usa ktorzy by Ci pomogli.
protip nr. jeden ogarnij dobre ubezpieczenie bez tego ani rusz w usa ( jezeli chorujesz na cokolwiek odpusc sobie wyjazd)
protip nr. dwa – rodzine to owszem sciagniesz w najlepszym scenariuszu po 2 latach ciezkiej pracy.
Wyemigrować 😳 i to z rodziną … nikomu nie radzę i nie zalecam, nawet ostrzegam i zniechęcam.
Największym moim błędem życiowym był wyjazd tylko na parę miesięcy, aby POMÓC bliskiej krewnej, rozpaczającej po tragicznej śmierci siostry i za namową pozostanie jako rezydent, aby nie trzeba było wizy.
Kanada się tak szybko i bardzo zmieniła, że przechodzi to ludzkie pojęcie – od ataku na Trade Centre nie ma swobodnego przejazdu jak w strefie Schengen … a od covida to lepiej zamilczeć. Kanada ani też Stany to nie sielanka przedstawiana na filmach, a życie w obu „k-rajach” NIE należy do lekkich, nawet jeśli z dobrą znajomością języka … Natomiast o ileż gorzej jest dla komunikujących się w tym języku. Nie będę podawać tu mej historii.
Ktoś podsumował kiedyś swój życiorys jako: „praca, praca i fabryka to jest cała Ameryka”. Jedno pokolenie to mało, aby się jakoś ustawić … i dać lepsze wykształcenie dzieciom.
W Stanach, jak opowiadał mi jeden z kierowców „kontenerowców”, bieda aż piszczy. Na przemierzanych przez niego trasach … wiele domów opuszczonych, bo ludzi nie stać na utrzymanie, a tym bardziej na spłacanie hipotecznego długu zaciągniętego na wiele lat przy zakupie posesji.
Z pracą też na bakier dla przeciętnych ludzi. Konkurencja zaś do za centusie „stania przy zmywaku etc” raczej spora i ryzykowna, zwłaszcza bez oficjalnego zezwolenia.
Słyszałam kiedyś o corocznej loterii na green card (zezwolenie na stałą pracę) – pamiętam, że coś przed laty (bez kanadyjskiego obywatelstwa) wypełniłam, posłałam i nawet nie otrzymałam potwierdzenia, że zarejestrowali.
Matko Najświętsza, Niepokalana, Matko Strapionych i Nieustającej Pomocy, Królowo Polski i Matko Bolesna przez Chrystusa na Golgocie za Matkę nam dana, módl się za wszystkimi potrzebującymi pracy i źródła godnego utrzymania oraz aby z radością i pogodą ducha żyli w Bogu, z Bogiem i dla Boga pod Twoją Nieustanną Opieką 🙏🏻❤️❣️
"Więc teraz, synowie, słuchajcie mnie, szczęśliwi, co dróg moich strzegą". Prz 8, 32
Jasna Góra - Kaplica Matki Bożej Niepokalanów
Modlitwa jubileuszowa na 300-lecie koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej
Bogurodzico Dziewico Maryjo, nasza Matko i Królowo, wyniesiona na wyżyny nieba. Ty nieustannie otaczasz troską i miłością naród polski. Prosimy, by Jubileusz 300-lecia koronacji Twojego Jasnogórskiego Wizerunku odnowił w każdym z nas cześć i ufność wobec Boga – Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Ty, Matko, jesteś nam wzorem zaufania oraz uległego poddania się Jemu we wszystkim. Niech nasze przemienione życie stanie się żywym diamentem Twej korony wyniesienia i chwały.
Chcemy z naszymi duchowymi darami stanąć w bliskości Boga i stać się świadkami Jego wielkiego miłosierdzia. Pragniemy – odnowieni w wierze, nadziei i miłości, żyjąc według zasad Ewangelii – razem z Tobą uwielbiać Trójcę Przenajświętszą. Amen
Ks. Piotr Glas: Narodowy Egzorcyzm w ramach Wielkiej Pokuty
Fundacja kuBogu poleca:
Audiobooki prowadzące kuBogu
Modlitwy oraz książki katolickie
Ambonę wiernych Bogu kapłanów
Wolne od zła treści dla dzieci
Wspólnotę wiernych z całego świata
Niech każdy, zgodnie ze swą rolą i w swym otoczeniu czuje się wezwany do tego, by kochać życie i służyć mu, by je przyjmować, szanować i krzewić, zwłaszcza kiedy jest kruche i potrzebuje troski oraz opieki,od łona matki aż do jego końca na tej ziemi - Papież Franciszek
Kościół musi szukać drogi między „nieprzyjazną surowością” a „fałszywym pojęciem miłosierdzia”. Nie może „rzucać kamieni w stronę grzeszników i słabych”, ani „schodzić z krzyża” przez dostosowanie się do „ducha świata” - Papież Franciszek.
Pięć rad ojca Pio do tego, byś był pobożny! (kliknij obrazek)
40 Dni Dla Życia (kliknij obrazek)
Adoracja Kaplica on-line u Sióstr Klarysek
Diakonia modlitwy i postu wstawienniczego (przyłącz się, kliknij w obrazek)
Pogotowie Duchowe
Misja św. Faustyny
MODLITWA DO ŚW. MICHAŁA ARCHANIOŁA
Święty Michale Archaniele wspomagaj nas w walce a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen!
Ewangelia dla nas
Lumen Fidei – encyklika dwóch papieży
Wielka Nowenna Fatimska
Michał Archanioł (peregrynacja)
Wspomagamy budowę Ośrodka Duszpasterskiego Kultu Chrystusa Króla
Margaretka (kliknij przyłącz się)
Różańcem zwyciężymy zawsze – jeden dziesiątek Różańca Świętego ze św. Janem Pawłem II dla każdegoKoronka do Miłosierdzia Bożego - mówionaZ Imieniem Maryi na zakończenie dnia"Módlcie się Módlcie się Módlcie się"
Nieustająca Koronka
Jasnogórska Rodzina Różańcowa
Nowenna Pompejańska (kliknij obrazek)
Pismo Święte
Katechizm Kościoła Katolickiego
Biblijni.pl (Słuchajmy Biblii)
Papież Franciszek
W obronie Wiary i Tradycji Nasza strona - katolików wiernych Bogu i posłusznych Stolicy Apostolskiej - powstaje w odpowiedzi na wiadomość o ogłoszeniu przez Benedykta XVI roku 2012 ROKIEM WIARY. Ponieważ Pan Jezus z bólem postawił pytanie retoryczne: "Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?" (Łk 18,8), na naszej stronie chcemy Mu odpowiedzieć z radością: - wszystko ma być skierowane do Ojca, - wierzymy w Ciebie i we wszystko czego nauczałeś, - wierzymy w Twoje bliskie powtórne przyjście, wierzymy (za bł. Janem Pawłem II) w Nową Pięćdziesiątnicę i Wiosnę Kościoła, - wierzymy głęboko i chcielibyśmy, by WSZYSCY UWIERZYLI i by cała ziemia złączyła się z niebem w uwielbianiu Ciebie i okazywaniu Tobie miłości, - wiarę swoją pragniemy pogłębiać, czerpiąc mądrość z Niepokalanego Serca Maryi, Twojej Matki i Oblubienicy Ducha Świętego. Błogosław nam Panie Jezu w tym dziele, błogosław wszystkim duchowo z nami złączonym i wszystkim czytelnikom, daj nam do pomocy swoich Aniołów i Świętych, by ta strona przyniosła Tobie jak największą chwałę, a nam wolność od pułapek szatana i prawdziwy pożytek duchowy. Amen.
Panie Jezu – za wstawiennictwem Twojej Matki Maryi, która urodziła Cię z miłością, oraz za wstawiennictwem św. Józefa, człowieka zawierzenia, który opiekował się Tobą po urodzeniu – proszę Cię w intencji tego nienarodzonego dziecka, które duchowo adoptowałam/em, a które znajduje się w niebezpieczeństwie zagłady. Proszę, daj rodzicom miłość i odwagę, aby swoje dziecko pozostawili przy życiu, które Ty sam mu przeznaczyłeś. Amen.
Pod Twoją obronę Pod Twoją obronę uciekamy się, święta Boża Rodzicielko, naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać, Panno chwalebna i błogosławiona. O Pani nasza, Orędowniczko nasza, Pośredniczko nasza,
Pocieszycielko nasza. Z Synem swoim nas pojednaj, Synowi swojemu nas polecaj, swojemu Synowi nas oddawaj. Amen.
Modlitwa do Boga O Boże mój, miłuję Cię nade wszystko dla Twej nieskończonej dobroci i żałuję z całego serca, że Ciebie, moje Dobro Najwyższe, tak wiele razy obraziłem. Udziel mi swej łaski, abym wytrwał w dobrym i nie powracał już do dawnych moich grzechów. Zmiłuj się nade mną, a także nad duszami cierpiącymi w czyśćcu, które miłują Cię z całego serca i ze wszystkich swoich sił. Wysłuchaj błagania, jakie zanoszę za nimi i udziel mi łaski, o którą proszę przez ich wstawiennictwo. Miej litość nade mną i nad biednymi duszami w czyśćcu. O Maryjo, Matko dusz w czyśćcu cierpiących, uproś im jak najszybsze uwolnienie z czyśćca i wieczny odpoczynek w niebie. Amen
Maryjo Niepokalana, zawsze Dziewico !
Z wdzięcznością wspominając dzień, w którym oddałem (am) się całkowicie do Twojej dyspozycji, proszę Cię dzisiaj na nowo: posługuj się mną wedle Twojej woli. Uczyń ze mnie posłuszne narzędzie w Twoich dłoniach, o Matko Chrystusa i Matko Kościoła, dla ratowania dusz ludzkich w Ojczyźnie naszej i w całym świecie.
Matko Najświętsza, spraw, bym codziennie ponawiając całkowite oddanie się Tobie, stawał (a) się coraz bardziej Twoją pomocą dla sprawy Chrystusa na ziemi. Amen.
"Maryjo, Gwiazdo Ewangelizacji, prowadź nas, prowadź Radio Maryja i bądź jego Opiekunką".
Jan Paweł II - Watykan, 23 III 1994 r
Ta strona używa plików cookie. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie plików cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz je w każdej chwili zmienić. Szczegóły o plikach cookie znajdziesz w: wszystko o ciasteczkach
RODO (polityka prywatności)
SZANOWNI UŻYTKOWNICY STRONY /WOWiT/.
25 maja 2018 roku zaczyna obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (określane jako „RODO”, „ORODO”, „GDPR” (Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych) RODO
Do codziennego odmawiania
Boskie Serce Jezusa, ofiaruję Ci przez Niepokalane Serce Najświętszej Maryi Panny wszystkie modlitwy, sprawy, prace i krzyże dnia dzisiejszego jako wynagrodzenie za grzechy moje i całego świata. Łączę je z tymi intencjami w jakich Ty ofiarowałeś się za nas na krzyżu i ofiarujesz się codziennie na ołtarzach całego świata. Ofiaruję Ci je za Kościół katolicki, za Ojca Świętego, a zwłaszcza na intencję miesięczną, oraz na intencję misyjną, jako też na intencje dziś potrzebne. Pragnę też zyskać wszystkie odpusty jakich dostąpić mogę i ofiaruję Ci je za dusze w czyśćcu. Amen
Do codziennego odmawiania przez niewolników NMP:
Ja, N…, grzesznik niewierny, odnawiam i zatwierdzam dzisiaj w obliczu Twoim śluby Chrztu Św. Wyrzekam się na zawsze szatana, jego pychy i dzieł jego, a oddaję się całkowicie Jezusowi Chrystusowi, Mądrości wcielonej, by pójść za Nim, niosąc krzyż swój po wszystkie dni życia.
Bym zaś wierniejszy Mu był, niż dotąd, obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego za swą Matkę i Panią. Oddaję Ci i poświęcam jako niewolnik Twój, ciało i duszę swą, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych moich uczynków, zarówno przeszłych, jak obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga w czasie i wieczności.
Módlmy się za siebie nawzajem, przyzywając opieki św. Michała Archanioła
Święty Michale Archaniele wspomagaj nas w walce a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen!
Święty Michale Archaniele, który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga i całkowicie oddałeś się spełnianiu Jego świętej woli. Wstaw się za mną do Stwórcy, abym dzisiaj, za Twoim przykładem, na początku nowego dnia, otwierając się na działanie Ducha Świętego, w każdej chwili dawał się Bogu, wypełniając z miłością Jego świętą wolę. Niech razem z Tobą wołam bez ustanku: Któż jak Bóg! Przez Chrystusa Pana naszego. Amen
Święci Aniołowie i Archaniołowie – BROŃCIE NAS I STRZEŻCIE NAS. AMEN!
Módlmy się o ochronę dla siebie i swoich bliskich
„Zanurzam się w Najdroższej Krwi naszego Pana Jezusa Chrystusa. Krwią Jezusa pieczętuję wszystkie miejsca w moim ciele, poprzez które duchy nieczyste weszły, lub starają się to uczynić. Niech spłynie na mnie, Panie, Twoja Najdroższa Krew, niech oczyści mnie z całego zła i z każdego śladu grzechu. Amen!”
„Panie, niech Twoja Krew spłynie na moją duszę, aby ją wzmocnić i wyzwolić, – na tych wszystkich, którzy dopuszczają się zła, aby udaremnić ich wysiłki i ich nawrócić – a na demona, aby go powalić.”
Modlitwa na cały rok
Jezu, Maryjo, Józefie – kocham Was, ratujcie dusze! Święta Rodzino opiekuj się moją rodziną i uproś nam wszystkim pokój na świecie. Amen!
Matko Boża Niepokalanie poczęta – broń mnie od zemsty złego ducha!
Modlitwa do św. Józefa pochodząca z 1700 roku
„Chwalebny Patriarcho, Święty Józefie, w którego mocy jest uczynienie możliwym tego, co niemożliwe, spiesz mi na pomoc w chwilach niepokoju i trudności. Weź pod swoją obronę sytuacje bardzo poważne i trudne, które Ci powierzam, by miały szczęśliwe rozwiązanie. Mój ukochany Ojcze, w Tobie pokładam całą ufność moją. Niech nie mówią, że przyzywałem Ciebie na próżno, a skoro z Jezusem i Maryją możesz wszystko uczynić, ukaż mi, że Twoja dobroć jest tak wielka, jak Twoja moc. Amen”
Akt oddania Jezusowi, podyktowany mistyczce siostrze
Marii Natalii Magdolnej z obietnicą 5-ciu łask
Owe pięć obietnic: „Wbrew pozorom żaden z ich krewnych nie pójdzie do piekła, ponieważ w chwili, gdy ich dusza odłączy się od ciała, otrzymają łaskę doskonałej skruchy. Jeszcze w dniu ofiary wszyscy zmarli członkowie ich rodzin zostaną uwolnieni z czyśćca. W chwili śmierci będę u ich boku i omijając czyściec, zaprowadzę ich dusze przed oblicze Trójcy Przenajświętszej. Ich imiona wyryją się w Sercu Jezusa i w moim Niepokalanym Sercu. Poprzez swoją ofiarę, połączoną z zasługami Chrystusa, uchronią wiele dusz przed wiecznym potępieniem, a wielu innym będą świadczyć dobro aż do końca świata”.
„Mój słodki Jezu, w obecności trzech Osób Trójcy Przenajświętszej, Twojej Świętej Matki oraz całego dworu niebieskiego, w łączności z intencjami Twojego Przenajświętszego Eucharystycznego Serca i Niepokalanego Serca Maryi, ofiarowuję Ci całe moje życie, wszystkie moje Msze Święte, wszystkie Komunie, dobre uczynki, ofiary i cierpienia. Łączę je z zasługami Twojej drogocennej Krwi oraz śmierci na krzyżu – dla uczczenia Trójcy Przenajświętszej, dla zadośćuczynienia za zniewagi, jakich doznał od nas Bóg, dla jedności Kościoła – naszej świętej Matki, dla księży, dla dobrych powołań kapłańskich, dla wszystkich dusz aż do końca świata. Przyjmij, o Jezu, ofiarę mojego życia i daj mi łaskę, abym wytrwał w tym w pełni wiary aż do śmierci. Amen”.
MODLITWA DO NASZEJ PANI OD ARKI
Wszechmogący i Miłosierny Boże, który przez Arkę Noego ocaliłeś rodzaj ludzki przed karzącymi wodami potopu, spraw litościwie, aby Maryja Nasza Matka była dla nas Arką Ocalenia w nadchodzących dniach oczyszczenia świata, uchroniła od zagłady i przeprowadziła do życia w Nowej Erze Panowania Dwóch Najświętszych Serc, przez Chrystusa Pana Naszego. Amen.
Pani od Arki, Maryjo Matko nasza, Wspomożenie wiernych, módl się za nami!
Mój mąż od kilku miesięcy jest na emeryturze – wcześniejszej, ale właściwie musiał na nią przejść (to trochę skomplikowane, ale nie chcę tu tłumaczyć tych zawiłości). Nie jest zła, ale cała rodzina nie utrzyma się z tego. Dorabia w pewnej firmie, ale praca jest trudna i bardzo niepewna, bo szef nieskory jest do płacenia i opłacania składek. Mąż miał „na oku ” pewną pracę, nawet mu ją obiecano, ale były w tym względzie same przeszkody i wyglądało na to, że nic z tego nie będzie. Przez kilka tygodni modliłam się codziennie Telegramem do świętego Józefa, by pootwierał mężowi zamknięte drzwi do tej pracy do końca stycznia tego roku albo by znalazł mu inna pracę, jeśli tamta jest niezgodna z Wolą Bożą. Pod koniec stycznia mąż otrzymał informację, że pojawiła się możliwość zatrudnienia, ale jeszcze są pewne przeszkody. Uznałam to za znak od Świętego Józefa i dalej się do niego modliłam ale już nie Telegramem tylko własnymi słowami zdając się na Wolę Bożą i gorąco prosząc, by mąż znalazł coś pewnego. I dziś zadzwoniono do męża, że za kilka tygodni będzie zatrudniony, tam gdzie się starał, bo wszystkie formalności i zgody udało się załatwić. Kochany Święty Józef pootwierał więc wszystkie zamknięte drzwi. Niech Bóg będzie uwielbiony. Teraz modlę się za tych, którzy szukają pracy, zwłaszcza za męża Emmy, by i oni doświadczyli opieki tego cudownego Patrona.
Proszę też o modlitwę o pracę dla mego męża. Nie pracuje ponad rok. Dwa razy miał obiecywaną pracę, ale nie doszło do skutku. Modlimy się cały czas, ale przychodzi zwątpienie.
+++ Myślę, że jeśli mężczyzna, głowa rodziny nie może znaleźć normalnej pracy, to jest to jedno z najtrudniejszych życiowych cierpień. Święty Józef , który ponosił odpowiedzialność materialną za Maryję i Józefa bardzo dobrze rozumie ten dramat. Tak myślę, że zawsze pomoże.
+++
Święty Józefie, spójrz na problemy z pracą mężczyzn w współczesnym świecie, na Ich rozgoryczenie i bezradność. Proszę Cię, wstawiaj się do Jezusa wraz z Maryją, by mogli utrzymać swoje rodziny i szukali rozwiązania patowej sytuacji z Bogiem. Pomagaj również kobietom, odzyskać stabilizację i pokój ducha. Jezu, ufam, Tobie. Pragnę, by Twoja wola wypełniła się w naszym życiu. Amen.
@Ania W
+++
Oby maz znalazl prace.
@Estera
„Myślę, że jeśli mężczyzna, głowa rodziny nie może znaleźć normalnej pracy, to jest to jedno z najtrudniejszych życiowych cierpień”
Tak. Tez tak mysle.
Bog zna nasze serca , cierpienia i prawde.
Dziękuję za modlitwę i również modlę się w intencjach osób szukających pracy i we wszystkich intencjach +++
@Emma- pod poprzednim postem napisałaś:” Bardzo pptrzebuje oceanu modlitwy i pracy. Stabilnej pracy nie dorywczej. Bo taka juz byla i tylko rozchwiala go enocjonalnie. ” Przytoczę tylko dwa przykłady z mojego otoczenia – mezczyzna 56 lat ,bez własnego mieszkania, z nieuleczalnie chorą od 20 lat żoną, wykształcony, dwa fakultety, przez 5 lat nie mogąc znaleźć pracy, pracował na 2 etaty w firmach sprzatających, człowiek niezwykle wrażliwy i delikatny; po tym czasie przyjętych i ofiarowanych upokorzeń, Pan Bóg dał lepszą w stosunku do wykształcenia pracę .; – mój kuzyn, 58 lat , od 10 lat choruje na ciężką białaczkę, cały czas przyjmuje leki i CAŁY CZAS PRACUJĘ, obecnie też na noce, po 12 godzin, ma bardzo ciężko chorą, nie mogąca pracować żonę…. Takich osób i sytuacji mógłbym wymienić mnóstwo. Tu piszesz ” stabilnej pracy ” w dzisiejszych czasach ? Zamiast ” rozwalac się emocjonalnie ” należy przestać stawiać Panu Bogu warunki ( !) i podjąć jakąkolwiek pracę, taką jaka na ten moment jest! Choćby dorywczą, jaką Bóg daje na dziś. Ale pracować zamiast biegać po psychiatrach. Pracować fizycznie , jak trzeba i modlić się, szukać lepszego zajęcia. Przyjąć upokorzenie, jeśli taka Wola Boża, a we właściwym czasie może i praca lepsza będzie,gdy minie czas oczyszczenia i próby. Porzucić tą roszczeniową postawę… I piszę to ze szczerego serca, żal mi Was, bo idziecie złą drogą… każdy może się zagubić ale warto im szybciej wrócić , szukać i wypełnić Wolę Bożą zamiast kręcić się wokół siebie i stawiać warunki Bogu Najwyższemu! Warto wziąć przykład z naszej dzielnej Adminki ileż ma kłopotów z pracą, a robi co może, resztę Bogu oddając… Jeszcze raz podkreślam nie piszę złośliwie ale z miłości braterskiej, w rodzinie trzeba mówić szczerze , a jesteśmy wspólnotą a nie kółkiem wzajemnej adoracji. Pozdrawiam.
Podpisuję się pod tymi słowami
Chyba się trochę zagalopowałeś z oceną człowieka którego nie znasz. Mamy prosić Boga o to czego nam potrzeba do życia zawsze zostawiając margines ,,niech się dzieje Wola Twoja”, ale jednak przedstawiać konkretne prośby Panu Bogu.
Nie oceniam człowieka tylko postawę, sposób działania. A czy nie znam…. Emma pisze bardzo dużo, nie od dziś… Nikt nie broni Grzegorzowi modlić się konkretnie o super pracę ale należy to czynić PRACUJĄC, bez postawy roszczeniowej wobec Pana Boga i bliźnich… Opisałem tylko dwa przykłady bardzo trudnych sytuacji ( każdy z nas zna ich wiele) gdzie ludzie w pokorze i prostocie w swoich dramatach szukali Woli Bożej i poddawali się Jej… W tych trudnych czasach niemalże każdy mógłby powiedzieć ” moja praca rozwala mnie emocjonalnie, idę do psychiatry, proszę mnie od teraz utrzymywać „
I Tu postawie „amen”!
Jakże mądre słowa. To co Pan Bóg nam daje w tej chwili jest najlepsze dla nas. Teraz tego nie widać, ale z perspektywy czasu będzie to widoczne. Sama się o tym przekonałam .
12 lat temu straciłem pracę, która była i spokojna i dobrze płatna choć niezbyt rozwijająca. Przez 2 miesiące modliłem się różańcem i litaniami prosząc o pomoc zarówno Boga jak i Maryję z Józefem. Pewnego dnia klękając do modlitwy odczułem niesamowitą ulgę i wręcz radość, tak że zamiast modlić się prosząc zacząłem Bogu dziękować, nie tylko ustami, ale i sercem za tą sytuację, dzięki której znalazłem się bliżej Jego serca. Poszedłem spać radosny ze świadomością że była to chyba najlepsza modlitwa a w zasadzie rozmowa z Ojcem w mym życiu. Rano obudził mnie telefon z propozycją pracy. Była to pierwsza i jedyna odpowiedź na kilkanaście wysłanych CV.
Praca w firmie technicznej okazała się bardzo wymagająca, wszystko było nowe, w wielu dziedzinach brakowało mi wiedzy, doświadczenia czy umiejętności. Po miesiącu zacząłem w duchu robić Panu Bogu wyrzuty że się chyba pomylił, że to nie dla mnie, że nie pasuję tu, a gdy podjąłem już decyzję o szukaniu pracy, niemal w tej samej godzinie wezwał mnie kierownik i dał przedłużenie umowy i solidną podwyżkę. Dowiedziałem się przy okazji że brak doświadczenia i wiedzy mniej znaczy niż chęci i zaangażowanie.
Pomimo trudności w adaptacji po 2 latach miałem awans, a po kolejnych 2 kolejny już na kierownicze stanowisko. Dziś choć czasem mam wszystkiego dość i kłębią się nierozwiązywalne problemy jestem spokojny i nawet nie myślę o zmianie charakteru pracy, choć i takie oferty dostaję. Wiem że to co daje Pan Bóg jest najlepszą drogą dla nas, a naszym kombinowaniem i szukaniem dla siebie najlepszych wydawałoby się rozwiązań tak naprawdę tylko komplikujemy wszystko i stawiamy barierę działaniom Ducha Świętego.
Tak więc spokoju życzę i przede wszystkim zaufania Bogu. On przecież wie lepiej od nas samych co dla nas jest najlepsze.
„Dowiedziałem się przy okazji że brak doświadczenia i wiedzy mniej znaczy niż chęci i zaangażowanie.” – Święta prawda.
Dziś ludziom często tak naprawdę nie chce się pracować. Szukają miodu a sami nie wiedzą czego chcą, a najlepiej, żeby pieniądze leciały i żeby nic nie robić, nawet jak mają zdrowie, bo są młodzi – takie jest podejście zwłaszcza młodych. Tyle osób wokół szuka kogoś do wykonania takiej czy innej niewielkiej pracy. Tyle prosi o pomoc przy różnych rzeczach drobnych ale i większych, zajmujących dzień lub kilka dni pracy, czasem i na kilka miesięcy się znajdzie i nie ma kto tej pracy wykonać.
Często pracowników jak trzeba, to szukaj jak na lekarstwo. Nieraz pytają ludzie jeden drugiego i nie ma chętnego do roboty. Wiele razy nie trzeba być specjalistą ani kimś wykształconym, tylko zakasać rękawy i brać się za robotę. Gdzie się nie rozejrzeć, to każdemu coś potrzeba do zrobienia.
Znajomi czy sąsiedzi od lat niektórzy szukają pracowników do remontów.
Sąsiadka od ponad dwóch lat szuka kogokolwiek do remontu łazienki, ma sporą emeryturę, ciągle jej obiecują ale majstrzy mają lepsze fuchy, np. w Warszawie, zostawiają tu rodziny i jadą za większym groszem a sąsiadka dalej czeka kto jej łazienkę zrobi. I nie ma nikogo kto by się kwapił. Majstrzy mówią, że tam w W-wie na remontach i budowach jest tyle roboty, że się nie przerobi. Takich przykładów znajdzie się sporo. W końcu szczęśliwa, bo jeden malutki pokoik wyremontowała, po długich poszukiwaniach znalazł się chętny, panele w tym pokoiku układał co najmniej z tydzień i zapłaciła tyle ile chciał za tydzień roboty na budowie, gdzie było na jeden dzień roboty, może dwa i całkiem skiepścił sprawę, bo kto tylko przychodził to się śmiał jak on to zrobił, nastolatkowi pewnie lepiej by poszło jakby się przyłożył ale tu liczy się, że przynajmniej chciał, i to się chwali, tym bardziej, że ma w dodatku ambitne plany założyć firmę budowlaną, wykończeniową i jeździć za granice pracować a tu tylko mieć firmę na papierze. Co z tego będzie nie wiem ale fakt, że jednemu się przynajmniej chciało, na tyle poszukiwań. Każdy kiedyś zaczyna i potem to już rutyna. Potem już wychodzi. To był młody chłopak, który nawet nie wiedział jak się do tego wziąć, przychodził poprawiał ale i tak ostatecznie nie wyszło, wszystko się rozlazło i ruszało, od środka pomieszczenia można te panele wyjmować, mimo, że to było na gotowej betonowej wylewce/ Jednak sąsiadka i tak mocno zadowolona, że w ogóle ktoś coś – i że ma podłogę. Tak ciężko o jakiegokolwiek pracownika. Nawet jak ktoś nie robił takiej roboty, to chwila chęci, kilka filmików się obejrzy na You Tube i już sprawa się rozjaśnia co po kolei. Nawet gdy się tego nigdy nie robiło. Dwa, trzy razy na budowie do pomocy popracować i już wszystko wiadomo, zwłaszcza gdy koniec języka za przewodnika.
No, chyba, że ktoś już kręgosłup ma zjechany i nie może się schylić a potem wyprostować, tak jak ja miewam czasem, gdy mężowi pomagałam przycinać wełnę szklaną, gdy dorywczo docieplał komuś poddasze poza żniwami i sianokosami. Czasem nie szło się wyprostować bo ból niemiłosierny.
Kiedyś były czasy, że każdy każdemu pomagał przy budowie we wsi. Gdy ktoś dom stawiał, to cała wieś pomagała – młodzi nie pamiętają tych czasów.
Ostatnio, ze 3 dni temu nawet w wiadomościach aż musieli podać, że nie ma kierowców do MPK w Łodzi, są duże braki i dosłownie nie ma tam kto jeździć. Zlikwidowano aż 30 linii MPK, bo nie ma komu jeździć. Aż się wierzyć nie che. Tylko w jednym mieście. W innych pewnie to samo. Pytam męża czemu tak się dzieje? Czy ludziom się nie chce robić? A On: nie wiesz? Na tirach się o wiele bardziej opłaca jeździć. Jak musi jeździć, to wybierze tira. No niby wiedziałam ale w pierwszej chwili nie skojarzyłam. W końcu mam wujka, który od lat po całej Europie tirami jeździ i jego synowie. Nawet mnie namawiali, żebym kurs sobie zrobiła na tira i dobrze zarabiała, bo mówią, że w tej pracy są i dziewczyny, które jeżdżą, i to nawet drobne chucherka. Ludzie zwyczajnie idą tam gdzie są większe pieniądze i nikt się nie przejmuje, że ludzie wokół potrzebują nieraz wszelkich pracowników do napraw, czy tam jakaś babcia po sąsiedzku od miesięcy szuka chętnego i prosi wszędzie wokół i nie może się doprosić za pieniądze o ułożenie kilka metrów drewna w drewutni, bo sama nie może. Często składziki na drewno są zbyt małe, by tylko wrzucić byle jak, bo się nie zmieści bez układania, gdy ma kupiony duży zapas drewna na opał. Układanie jest czasochłonne ale wykonać taką pracę może nawet dziecko, jeśli drzewo jest pocięte i porąbane. Niejedna osoba szuka pracownika nawet do takiej pracy albo do przycięcia żywopłotów, bo już porosły ogromne albo drzew i płacą ile kto zechce, nikt się nie targuje, bo potem jak będzie potrzeba, to drugi raz nie przyjdzie i nie zrobi a naprawdę ciężko jest znaleźć dziś nawet do tak prostej i nieskomplikowanej pracy ochotnika, kogoś chętnego kto wszystko zrobi i nie marudzi.
Parę dni temu miałam w pracy niemiłą sytuację. Wydawało mi się ,że jestem do zwolnienia. Ogarnął mnie niepokój. Próbowałam się modlić rożnymi modlitwami. Nic nie pomagało. Zareagowałam nerwowo. Po odmówieniu modlitwy do Płomienia Miłości Niepokalanego Serca Maryi nagle wszystko się uspokoiło. Wrócił pokój serca i radość. Widocznie taki jest plan Pana Boga na ten miesiąc dla mnie. Może to komuś pomoże. Wzmocni na trudny czas szukania pracy.
Zgadzam się również i ja kiedyś miałam ogromne problemy ze znalezieniem stałej i dobrej pracy, a byłam po studiach. Pamiętam, że brałam wtedy każdą ofertę jaka mi się przytrafiła najczęściej były to tylko staże. Pracowałam na kuchni i jako sprzątaczka często byłam upokarzana z tego powodu np. jak pracowałam raz w Wigilię i nikt nawet nie zaprosił mnie wtedy do stołu chociaż cała placówka świętowała. Dyrekcja kazała mi siedzieć w kuchni i pilnować potraw. Ale cieszyłam się bardzo, że mam jakąkolwiek pracę. Był nawet taki okres w moim życiu kiedy przez pół roku nie weszłam do żadnego sklepu bo nie miałam pieniędzy to było zaraz po studiach. Jedzenie dostawałam od ludzi dobrej woli. Dziś pracuję na szczęście już w swoim zawodzie na wyższym stanowisku i mogę teraz sama pomagać innym przeszłam piekło ale nigdy się nie poddałam tylko mówiłam bądź Wola Twoja Panie. Ogromne łaski przyszły właśnie wtedy gdy zaczęłam wielbić Boga i dziękować Mu za tą nędzę i biedę w jakiej żyłam. Zbliżyłam się wtedy bardzo do Boga Ojca zaczęłam Go czcić i modlić się modlitwą unizenia. Myślę, że gdyby nie te trudne doświadczenia w moim życiu nigdy nie byłabym tak blisko Boga jak w chwili obecnej. Najwięcej jednak zawdzięczam w tym wszystkim Pani Ewie jestem pewna, że ona razem z butami wejdzie prosto do nieba… Pani Ewo dziękuję raz jeszcze bo to dzięki Pani dziś jestem wolna i szczęśliwa.
Najchętniej ostatnie dwa zdania bym wywaliła w kosmos
Jestem grzesznikiem jak każdy z nas a stronę prowadzę z Woli Bożej a nie własnego widzimisię. Tak więc to żadna moja zasługa…
Sama mam full problemów, takich, że głowa mała… ale życie mnie nauczyło a spowiednik potwierdził „ciszej jedziesz, dalej będziesz” Dlatego w wielu sprawach milczę, wybieram modlitwę i zdaję się całkowicie na Boga i Jego Wolę (czasami proszę, aby mnie już zabrał, to byłoby lżej) ale ciągnę ten wózek życiowy…
Pawle, może ciut za ostro, ale przyznaję, że jest wiele prawdy w ty co piszesz. Mąż teraz otrzymał pracę o którą długo się starał. Ale przez cały czas tych starań pracuje w miejscu, gdzie nigdy by pracować nie chciał. Po prostu nie było czego oczekiwał, to wziął to co było, gdzie chętnych do pracy nadal brak. I Bóg przez wstawiennictwo świętego Józefa wspaniałomyślnie odpowiedział, choć mąż był już pogodzony z tym, że On ma byc może inny plan.
@Pawel
Pawel glupoty piszesz i twoj komentarz jest nie na miejscu. Jezeli, ktos jest leniwy ,to tak zgodze sie z Toba i mozesz mu dawac takie rady, ale w przypadku meza Emmy chodzi o cos zupelnie innego.Emma wyraznie napisala:
Skoro mozna to nie prosze a błagam o modlitwe za Grzegorza, ktory stracil prace i jest w depresji.
8marca ma psychiatre, bo pojawily sie mysli samobojcze i niechec , niewiara do i w zycie.
Pamietam dobrze po urodzeniu czwartego dziecka moja zona wpadla w depresje.Ten czas byl w pewnym sensie najtrudniejszym czasem dla mnie bo czulem sie bezradny i nie wiedzialem jak jej pomoc. Codzienny placz zony, zalamanie, duchowy paraliz. Depresja jest takim stanem smierci czlowieka od wewnatrz i potrzeba w takich momentach duzo modlitwy i cierpliwosci.Osoby w depresji staja sie jak niemowle, ktore w pewien sposob sa calkowicie bezradne , a jednoczesnie podatne na atak z zewnatrz.O jak latwo jest osadzac osoby w depresji!
Pawle to co napisales ukazuje jedynie . ze nic nie zrozumiales z wpisu Emmy. Jej wpis jest krzykiem kochajacej zony. Kochani pomozcie blagam was o modlitwe za Grzegorza…Jezeli Emma pisze o znalezieniu dobrej pracy to wiez mi jest to podyktowane jako srodek-lekarstwo, ktore w jej opinii pomogloloby Grzegorzowi stanac na nogi! Nie ma tu nic wspolnego z pycha czy z wystawianiem Pana Boga , Opatrznosci Bozej na probe.
Przychodzi mi na mysl taka scena z doswiadczenie Hioba i jego przyjaciol, ktorzy zamiast go wesprzec w jego cierpieniu to staraja sie go oskarzyc, ze na pewno jego grzechy sprawily to cale nieszczescie:
Tacy byli,, przyjaciele Hioba”. Początkowo ich postawa wydaje się być wzruszająca. Przychodzą do cierpiącego Hioba, płaczą nad jego cierpieniem, milczą cierpliwie czekając na jego słowa. Ale z czasem poznajemy ich z innej strony. Zaczynają go osądzać, oskarżać. Wmawiać mu jego grzeszność. Przy tym żaden z nich nie obmył jego poranionej twarzy ani ciała pokrytego trądem. Nie podał mu kubka wody do picia. Nie pocieszył go w cierpieniu. Niemalże pastwią się nad cierpiącym, chorym człowiekiem. Wszystko po to, aby przekonać go do swoich racji. Wmówić mu to, co według nich jest wolą Boga. Stawiają się w roli sędziów. Wydaje się wręcz, że przyszli tu nie dla Hioba, ale dla siebie. Dlaczego? Żeby się lepiej poczuć? Żeby mieć poczucie dobrze spełnionego obowiązku? Żeby uspokoić duszę, że odwiedzili chorego przyjaciela? Wydaje się, że przyszli dla siebie, a nie dla niego.
https://www.niedziela.pl/artykul/99377/nd/Prawdziwych-przyjaciol-poznaje-sie-w
To Twoje zdanie : I piszę to ze szczerego serca, żal mi Was, bo idziecie złą drogą… każdy może się zagubić ale warto im szybciej wrócić , szukać i wypełnić Wolę Bożą zamiast kręcić się wokół siebie i stawiać warunki Bogu Najwyższemu! jest takim stu procentowym oskarzeniem wyjetym prosto od slow -przyjaciol Hioba.
Ja Ci powiem Pawle zal mi Ciebie , ze tak piszesz, bo to dowodzi tylko tego, ze przed Toba masz dluga droge do nawrocenia. Wykorzystaj ten czas Wielkiego Postu bo moze on byc ostatnia szansa.
I zaczęło się….
Tak jak się obawiałam… nie potrzebuję tu obozów „kto za i kto przeciw”
Moje maile i tel. dziś pękają w szwach
Różańce w dłoń
Ewo, najmocniej PRZEPRASZAM za zamieszanie i kłopoty jakie miałaś z mojego powodu, Ciebie i oczywiście Czytelników, którzy poczuli się zgorszeni również przepraszam. Jest tu sporo nowych osób nie znających wcześniejszych wypowiedzi Emmy o tym kim był Jej obecny mąż i stąd pewnie zaniepokojenie. Ja bardzo się martwię o Grzegorza, ogromnie Mu współczuję, modlę się za Niego… Pisząc o potrzebie przyjęcia tej pracy, którą BÓG DAJE NA DANY CZAS zamiast czekać na coś ekstra, miałem na myśli to jak działanie, praca ( szczególnie fizyczna) działa na nas mężczyzn uzdrawiająco ale też daję możliwość pokuty, ktora prowadzi do prawdziwego uzdrowienia serca. I życzę Grzegorzowi tej odwagi do działania, pracy, która przyjęta w PODDANIU WOLI BOŻEJ będzie też oczyszczającą pokutą ( wszyscy ponosimy konsekwencje naszych grzechów ) i doprowadzi do Miłosiernego Serca Pana naszego Jezusa Chrystusa. Życzę uzdrowienia i pokoju serca. Czy Czytelnicy nie znajacy sytuacji powinni sie tak kategorycznie wypowiadać, jak np. Sławek, to pozostawiam ich sumieniu… Jedno jest pewne przypadek Grzegorza nie ma nic wspólnego z ciężką depresją poporodową! Wizytę u psychiatry p. Emma dla męża dopiero planuje ( co wszyscy mogli przeczytać) więc żadnej diagnozy specjalisty nie ma i pisanie o depresji jest nieuprawnione. Ponadto jesli ktoś tak szczegółowo, jak p. Emma , pisze publicznie o sobie i osobach ze swojego otoczenia, powinien liczyć się z komentarzami , które zawierają inny niż Jej punk widzenia. I pamiętajmy, że często tak ufnie wierzymy na słowo np. osobom chcącym uchodzić za pobożne, a jednocześnie oskarżającym swoich najbliższych…., a PRAWDĘ I SERCE ZNA TYLKO PAN BÓG. Życzę więc Sławkowi i nie tylko, rozwagi , pokoju serca i mniej emocji, bo one zawsze są złym doradcą. A na Twoje Sławku złorzeczenie, zawarte w ostatnim zdaniu odpowiem tylko BÓG JEST PANEM CZASU I ŻYCIA MOJEGO. Krew JEZUSA CHRYSTUSA zwycięża wszelkie zło. KTÓŻ JAK BÓG!
no takie wytykanie kto ma dluzsza droge do nawrocenia jest zabawne.
Temat zamykam definitywnie.
Moi drodzy jest Wielki Post, a ja zasypiam na wieczornej modlitwie, staram się odmawiać różaniec przez dzień słuchać pieśni pasyjnych czytać słowo Boże… Ale szatan atakuje potężnie… Trudności codzienne się piętrzą, znowu się na kimś zawiodłem, czuję całkowicie bezsilność i samotność. Pomożecie swoimi modlitwami… Bo już nie daje rady
+++
+++
Piszesz że czujesz bezsilność i samotność ale nie walcz własnymi siłami tylko usiądź przy Maryi, połóż głowę na Jej kolanach jak małe dziecko które nic nie potrafi. Przestań się szarpać, pozwól działać Jezusowi bo On jest cały czas przy tobie i być może dlatego dopuszcza byś zawodził się na ludziach bo On chce być dla ciebie najważniejszy i Jedyny.
„Samo odmawianie tej modlitwy (różańca)jest faktycznie bardzo trudne, bo kontemplacja nie jest łatwa … Dlatego zawsze przed modlitwą zapraszam Maryję do wspólnego odmawiania różańca. Proszę Ją, by była przy mnie obecna i modliła się ze mną. I druga rzecz którą zawsze praktykuję to pragnienie, by ta moja modlitwa włączyła się we wszystkie różańce odmawiane w danym momencie na całym świecie. To daje tej modlitwie niezwykłą moc, bo włączam swoją intencję w inne modlitwy różańcowe i choć modlę się fizycznie sam duchowo towarzyszę każdemu modlącemu się. ”
Z książki ks. Piotra Glasa „Noc bluźnierstw „
Różaniec odmawiam w trakcie dnia, wieczorem jest problem przy modlitwie wieczornej, ale dzięki za wskazowki❤️
Nie wiem czy ktoś dawał link do tego ale warto
https://pch24.tv/ks-skrzypczak-szatan-kusi-nas-na-3-metodami-rekolekcje-wielki-post-2023/
+++
+++
Wedlug Wilfrida Stinnissena, karmelity, autora wielu książek o mistyce karmelitańskiej modlitwa różańcowa jest wspaniała bo może być odmawiana na wiele sposobów. Można ją odmawiać kontemplacyjnie, rozmyslając nad poszczególnymi tajemnicami, ale też można odmawiając skupiać się na recytowaniu modlitwy, na samych słowach. Obie formy są równie dobre. Ja sama kiedy jestem bardzo zmęczona, albo wiele rozproszeń kłębi mi się w głowie, wybieram ten drugi sposób.
Zgadzam się pod jednym warunkiem. O Różańcu mówimy wtedy kiedy przestrzegamy przypisanej tej modlitwie formy a więc uwzględniamy nazwy części i poszczególnych tajemnic i przynajmniej je wypowiadamy przed każdą dziesiątką. Wiem z doświadczenia i rozmów z ludźmi, że wielu za różaniec uznaje samo wypowiadanie Pozdrowienia Anielskiego x 10 i wielokrotność, przeplatane Modlitwą Pańską i Doksologią. Odmówienie 53 razy Zdrowaś Maryjo czyli tyle ile koralików w koronce nie jest według mnie Różańcem. Najświętsza Maryja Panna w licznych objawieniach cały czas zachęca i nakazuje ODMAWIAJCIE RÓŻANIEC, nie używa zwrotu ODMAWIAJCIE ZDROWAŚ MARYJO. Naprawdę jest różnica, trzeba o tym pamiętać.
Pozdrawiam! Z Panem Bogiem!
Tak, masz rację, dziękuję, że dopowiedziałeś co mi umknęło.
Tak dokładnie tak😃Tydzień temu mieliśmy rekolekcje w naszej parafii i Ojciec rekolekcjonista tak właśnie powiedział, że nawet jak się tylko powtarza bez rozmyślań Zdrowaś Maryjo… to i tak różaniec ma potężną moc bo ci na dole słyszą Jezus i Maryja! Jezus Maryja.
Powiedział także, że można mieć myśli w rzeczach….myśleć co tu ugotować, co kupić itd…
można mieć myśli w ludziach….mielić dniami, tygodniami jakieś sytuacje, co ktoś mi zrobił….itd.
a można mieć myśli w Bogu….
I ja teraz staram się jak najczęściej myśleć o Bogu. Niby to takie oczywiste, ale ile razy traciłam dzień cały na rozmyślania o kimś kto mnie wkurzył albo zranił.
No tak, my tutaj modlimy się o przyspieszenie Tryumfu Niiepokalanego Serca Maryi, a w tych objawieniach, co czyta ksiądz Piotr, Ojciec Niiebieski daje czas, żeby za podszeptem Łaski nawróciiło się jak najwięcej dusz.
Czy nie ma tu jakiegoś zgrzytu, jakbyśmy nie chcieli, żeby jeszcze choć trochę ludzi się opamiętało?. Może to i dobrze, że dodałam intencję o nawrócenie grzeszników.
Może coś naciągam, naginam albo źle rozumiem, ale wydaje mi się, że tu nie ma sprzeczności.
Moim zdaniem nawrócenie jak największej ilości ludzi to też tryumf. Tryumf Boga i Niepokalanego Serca Maryi.
Proszę o sprostowanie jeśli się mylę.
Dokładnie, wszystko jest łaską!
I Bóg może w jednej chwili dać wszystkim łaskę opamiętania i nawrócenia – choćby przez oświecenie sumień
Alutko, utrzymanie statusu quo utrudnia ludziom nawrócenie. Bo jest wygodnie, bo grzech nie zostaje ukarany (przynajmniej wcale tej kary nie widać) a moralność się nie opłaca, bo nawrócenie zmusza do wyjścia ze swojej strefy komfortu. Szansą na przewartościowanie życia był okres covida i jak wyszło? Ano tak, że jednostki zbliżyły się do Pana Boga, a masy przestały uczęszczać na niedzielne Msze święte. W Polsce sytuacja prawie wróciła do normalności, w innych krajach – nie. Dalej, „nieprogresywni” katolicy (czyli po prostu katolicy) są coraz bardziej dociskani i mają coraz trudniejszy dostęp do sprawowanych godnie sakramentów (sama tego doświadczam, kiedy jadę na Zachód w delegację). A bez sakramentów łatwo zejść na manowce. Wreszcie, żyjemy w systemie który jeśli kogoś pochwyci, to nie chce wypuścić, za to jest bardzo skuteczny we wciąganiu ludzi w bagno.. bo korzysta z całej dostępnej obecnie wiedzy o człowieku. I zasypuje nas bodźcami, żeby przypadkiem nie usłyszeć głosu Stwórcy i nie zastanowić się nad swoim życiem. I Pan Bóg może wołać i obsypywać łaskami, ale mało kto Go słyszy i mało kto te łaski przyjmuje. Dlatego wydaje się, że świat rozpaczliwie potrzebuje interwencji z Nieba. I wielu tu piszących, w tym ja, też jej potrzebuje. Nawet jeśli miałoby to boleć. Ale, oczywiście, to nie my decydujemy kiedy ta interwencja nastąpi.
s faustyna pisze w swoim dzieniczku ze koniec nadejdzie kiedy wypelni sie liczba dusz wybranych. modlac sie o triumf w rzeczywistosci modlimy sie wlasnie o nawrocenie ludzi. Wszystko jestze zesoba powizzane i niestety czasem ciezko ta rzeczywistosc duchowa ludzkimi slowami wyjasnic. MARANATHA
Akt wynagrodzenia Niepokalanemu Sercu Maryi
Najświętsza i Najdroższa Matko moja, Królowo Pokoju i Matko Miłosierdzia, ja, nędzny grzesznik, w uniżeniu najgłębszym, upadam przed Tobą i z miłością najgorętszą przepraszam Ciebie za grzechy swoje i za grzechy wszystkich grzeszników, że w takiej boleści pogrążaliśmy Twoje Niepokalane Serce. Ty się gniewać nie umiesz. Matko Najsłodsza, Ty kochać i cierpieć umiałaś, żyjąc na tej ziemi, a teraz, gdy królujesz w niebie, kochać i przebaczać umiesz. Więc przebacz nam, że tak okrutnie umęczyliśmy i tak strasznie ukrzyżowaliśmy Syna Twojego: przebacz nam, że dotąd grzechy nasze nieustannie Go na krzyż przybijają, przebacz, że tak znieważamy Jego łaski. Jego natchnienia, Jego słowa głoszone w Kościele i Jego święte Sakramenty. Przebacz wszystkie bluźnierstwa bezbożnych przeciw Tobie miotane. Przebacz nam wszystkie grzechy nasze: przebacz wszystkie zbrodnie całego świata, które ja, najniegodniejszy twój sługa, jako moje własne do Ciebie przynoszę. Zdejmij Je ze mnie, Matko Miłosierdzia, i rzuć w Rany Boskiego Syna Twojego, Przenajdroższą Krew Jego ofiarując za nas ojcu Przedwiecznemu, uproś łzy pokuty i zechciej od nas odwrócić straszne karanie, na które tak słusznie zasłużyliśmy. O Maryjo, Matko nasza, wszystkie krzywdy przez nas Twemu Niepokalanemu Sercu wyrządzone, nagradzamy Ci Przenajdroższym Sercem Jezusa, Jego miłość i błogosławieństwo ofiarując Tobie. O Maryjo, bądź za wszystko i bez końca uwielbiona! Niech będzie uwielbione Twoje Niepokalane Poczęcie, Twoje nienaruszone Dziewictwo, Twoje cudowne Wniebowzięcie, Twoje chwalebne królowanie nad niebem i ziemią. Twoje wszechmocne do Boga pośrednictwo, Twoje miłosierdzie bez granic, Twoje boleści na ziemi wycierpiane i wiekuiste radości Twoje. Cała i we wszystkim bądź pochwalona, o Maryjo wszelkiej chwały i miłości godna. Pozwól nam wielbić Ciebie nieustannie na tej ziemi i rozszerzać coraz więcej cześć ku Niepokalanemu Sercu Twojemu, a po śmierci zaprowadź nas do nieba, abyśmy z Tobą, o Matko Jezusa i Matko nasza. Trójcę Przenajświętszą po wszystkie wieki chwalili. Amen
Dla wszystkich smutnych, bezsilnych i przeżywających trudne chwile…
Niedawno po modlitwie do Ducha Św. postanowiłam otworzyć sobie na chybił trafił stronę z książki Alicji Lenczewskiej „Świadectwo” i dostałam takie słowa, które były tak bardzo do mnie. Mam pozaznaczane je i gdy przeżywam jakieś trudności to często do nich wracam. Chcę się podzielić z Wami, może komuś też te słowa pomogą.
Nr 205 N. 7 IX 86, g. 10
„- Przyjmij Panie, tą moją pustkę, tą oschłość, tą niemoc i bezsilność także w modlitwie. Szczęśliwi, którzy są już z Tobą i to wszystko jest już poza nimi.
* Szczęśliwsza jesteś od wielu z nich, bo masz przed sobą czas tego życia, w którym nieskończenie wiele możesz zyskać dla swojego przyszłego życia ze Mną. Wielu chętnie wróciłoby tu, by otrzymać te możliwości, jakie ty masz. Nie zazdrość im, abyś potem nie zazdrościła tym, którzy są na świecie i mogą to, czego ty już nie będziesz mogła uczynić.
KAŻDY MA SWÓJ CZAS I SWOJE MOŻLIWOŚCI. DZIĘKUJ ZA TE, KTÓRE TY MASZ. DZIĘKUJ ZA TEN STAN I TĄ SYTUACJĘ, W KTÓREJ JESTEŚ TERAZ. ZNOŚ TO CIERPLIWIE I UFAJ W WIELKI SENS WSZYSTKIEGO CO CZYNIĘ W TWOIM ŻYCIU. I TRWAJ WIERNIE PRZY MNIE, CHOĆ TWOJE SERCE WYDAJE CI SIĘ BYĆ PUSTE. NAPEŁNIĘ JE RADOŚCIĄ, GDY PRZYJDZIE CZAS, GDY WYTRWASZ.
Nie zapisuj i nie dopuszczaj do swego serca i umysłu myśli, i uczuć negatywnych. Wiesz skąd pochodzą. Bądź zamknięta na nie i cala oddana Mojej opiece. Trwaj, jak pod krzyżem trwała Moja Matka: CICHO I Z UFNOŚCIĄ. Z wiarą w zmartwychwstanie. Ufaj wszystkim moim obietnicom, jakie dałem ludzkości i tobie. Trudny i zły czas przeminie. Będę zawsze Ja: wieczna Miłość, w której zamieszkasz”.
Amen amen amen!!!!!
AGA dziękuję, że wstawiłaś te słowa, akurat dla mnie na ten trudny czas.
Znalazłam na stronie vicona.pl takie perełki…może komuś pomogą:
Bóg zsyła takie pokusy dla naszego dobra
Wszyscyśmy z natury pyszni, ambitni, przywiązani upornie do naszego zdania i swego widzimisię; wszyscy się mamy za coś większego niż w istocie jesteśmy. To nasze samolubstwo tak dalece przeszkadza naszemu duchownemu postępowi, że to zaraźliwe tchnienie miłości własnej, gdy choć z daleka doleci, odbiera wszelką nadzieję doskonałości. Dlatego to Bóg w swojej nieskończonej dobroci stawia nas umyślnie w takich warunkach, abyśmy uniknęli tego strasznego niebezpieczeństwa i prawie przemocą przywodzi nas do jasnego poznania własnej nędzy. Tak postąpił Pan Jezus ze św. Piotrem, dopuszczając, żeby Książę Apostołów zaparł się swego Mistrza Boskiego, a tym sposobem siebie lepiej poznał, a poznawszy się, własnym siłom nadal nie ufał. I na drugiego wielkiego apostoła, na św. Pawła, dopuszczał Pan Bóg tak straszne pokusy cielesne dlatego, aby poznawszy swoją przyrodzoną nędzę, tym głębiej się upokarzał i (jak to sam uznaje) nie wynosił się z wielkości objawień i z otrzymanych nadzwyczajnych łask.
Dobroć Boża ze względu na naszą nędzę i na nasze przewrotne skłonności dopuszcza, aby i na nas uderzały najwstrętniejsze i najniedorzeczniejsze pokusy, które mają nas lepiej ugruntować w pokorze i w uznaniu naszej własnej nicości.
W tym się właśnie okazuje mądrość i dobroć Boga, kiedy to, co wydaje się najzgubniejszym, obraca się na nasz pożytek duchowny, bo nas utwierdza w pokorze, tej najpotrzebniejszej cnocie.
Zwykle tak się to dzieje: kogoś napastują szkaradne myśli albo oziębłość w modlitwie, albo pewna jałowość duchowna i oschłość, ten wszystko to przypisuje swojej strasznej niedoskonałości i dochodzi do przekonania, że dusza, która tak jest zagmatwana, tak Bogu ozięble służy, w takim ustawicznym rozprężeniu ducha zostaje, sama z siebie nic nie może, owszem zdaje się jej, że podobne myśli, jakich ona doznaje, mogą tylko powstać w głowie najnędzniejszej istoty, wyrzutka społeczeństwa! I on, co miał siebie za coś wielkiego, teraz pod działaniem tego zesłanego z nieba lekarstwa, uważa się za najnędzniejsze stworzenie pod słońcem, niegodne imienia chrześcijanina. A nigdy nie doszedłby do tak głębokiej pokory, gdyby nie te straszne pokusy, utrapienia i uciski wewnętrzne. O, cóż to za cudowna łaska, której Bóg udziela duszom, o których wie, że potrzebują takiej kuracji.
Pokusy i oschłości przynoszą duszy jeszcze wiele innych korzyści. Kto pracuje wśród takich ucisków, ten jakby z konieczności musi uciekać się do Pana Boga i starać się o nabycie cnót jako o jedyne lekarstwo na tę straszną chorobę.
A kto raz przez to męczeństwo przeszedł, ten odtąd pilnie wystrzega się wszelkich okazji do grzechu i wszelkich pozornych nawet niedoskonałości.
Ciężka więc owa próba, która ci się zrazu tak groźną i niebezpieczną wydała, stała ci się owszem bodźcem do postępu na drodze Bożej, do pilniejszego wystrzegania się tego, co się nie podoba Bogu.
Wreszcie te uciski i znoje duszy są dla niej jakby miłosnym czyśćcem. Kto potrafi cierpliwie je znieść, tego niemała czeka nagroda w niebie i gotowa korona w chwale wiekuistej.
Wyłożyłem ci to tak obszernie, abyś dobrze zrozumiał, że nie masz się trapić ani trwożyć, gdy cię Bóg pokusami doświadcza i że one nie powinny cię pozbawiać pokoju wewnętrznego. Osoby w tych rzeczach niedoświadczone kładą na karb szatana i własnych grzechów to, co wprost z ręki Bożej je spotyka i największy dowód Jego miłości biorą za dowód niełaski, a najcenniejsze Jego pieszczoty i dary za opuszczenie i zapomnienie. Trwają dobrowolnie w tym usposobieniu, wmawiając w siebie, że wszystko to, co kiedyś uczyniły, jest straconym i bezowocnym; że nie zdołają już ujść zgubie wiekuistej. W istocie jednak nie ma nic straconego, bo wszystko wypływa z najwyższej względem nas dobroci Bożej.
Gdyby te dusze chciały temu wierzyć, to nie tylko nie traciłyby pokoju wewnętrznego i pogody umysłu wśród ucisków, utrapień i trudności na modlitwie lub wśród innych pobożnych ćwiczeń, ale przeciwnie, upokorzywszy się w duchu przed Bogiem, z wytrwałą odwagą odnawiałyby ciągle postanowienie pełnienia woli Bożej, w taki sposób i w takich warunkach, jak się Panu Bogu podoba. A wtedy, jak ci, którzy przyjmują wszystko, co ich spotyka, jakby z miłościwej ręki najlepszego Ojca, nigdy pokoju duszy nie traciliby, i zamiast czuć w sercu żal lub gorycz, w każdej chwili składaliby Bogu gorące i serdeczne za wszystko dzięki. Trwając zaś w tym ćwiczeniu, doszliby do tego, że bez utraty czasu i bez utraty wewnętrznego pokoju, wszystko przyjdzie im z największą łatwością.
Źródło: „Pokój duszy” rozdz. XI, św. Piotr z Alkantary
W wszystkich intencjach ofiaruję modlitwe. Niech Pan Bóg wszystkich błogosławi.
Druga perełka za stroną vicona.pl:
Dla skrupulantów, którzy tracą pokój oraz dusz, które „dążą do większej doskonałości”
JAKIEGO LEKARSTWA POWINNA UŻYWAĆ DUSZA, ŻEBY WŁASNE UPADKI I NIEDOSKONAŁOŚCI NIE POZBAWIAŁY JEJ POKOJU
Jeśli przez wrodzoną ułomność przytrafi ci się, że zaniedbasz uczynić, co powinieneś, albo przez niedostateczne czuwanie nad sobą powiesz coś nierozważnie, albo się zniecierpliwisz czy też dopuścisz się obmowy, a przynajmniej chętnie jej będziesz słuchał, albo się poddasz ciekawości, podejrzliwości lub innym podobnym uczuciom, i winy takiej dopuścisz się nie raz, ale często, i nawet bardzo często i to po formalnych i uroczystych postanowieniach większego czuwania nad sobą – niech cię jednak to wszystko wcale nie trwoży. Nie rozbieraj ze strachem tego, co się już stało, nie trap się tym, nie wyprowadzaj sobie takich wniosków, że już wszystko stracone, że na nic nie zda się twoja usilna praca nad sobą, że musisz iść chyba niewłaściwą drogą, bo byś przecie tak często po tyle razy na dzień nie upadał, że to dowód wielkiej słabości i niestałości w tak silnych postanowieniach itp.
Wszystkie takie przypuszczenia rodzą tylko smutek i upadek na duchu i tysiączne próżne obawy, które mogą przywieźć duszę do rozpaczy, że już nigdy do wyższego stopnia doskonałości nie dopnie i to z przyczyny własnej gnuśności i zbyt słabych postanowień.
Nieraz i to ci przyjdzie na myśl, że Panu Bogu służysz jakby na żarty, i będziesz się tego wstydził przed Bogiem, nie śmiejąc się doń zwrócić ani odezwać.
Ileż to nieraz czasu tracą takie skrupulatne dusze na próżnym przemyśliwaniu i rachowaniu się ze sobą. Czy roztargnienia długo trwały? Jakiej natury był ten lub ów grzech? Czy wielki? Czy zupełne było przyzwolenie i dobrowolne w nim trwanie? Czy nie było przynajmniej życzenia, aby pokusa przyszła? Czy była gotowość natychmiastowego odparcia pokusy? Czy też nie było chęci, aby pokusa dłużej trwała? I te dusze skrupulatne im więcej nad tym rozmyślają, tym mniej same siebie rozumieją, w tym głębszy wpadają smutek. A potem jakież to zamieszanie i niepokój, gdy się gotują do spowiedzi! Po utracie czasu na bardzo długim rachunku sumienia przystępują nareszcie do konfesjonału, a po spowiedzi nie czują najmniejszej ulgi ani uspokojenia. Zdaje im się, że nie wszystko wyznały, a przynajmniej, że niedostatecznie wyjaśniły każdą okoliczność. I tak żyją wiecznie nieszczęśliwe, znużone i zaniepokojone, żadnego nie czyniąc postępu i tracąc prawie całą zasługę. A dlaczego? Po prostu dlatego, że nie poznały swojej własnej ułomności i nie umieją się właściwie obchodzić z Panem Bogiem. Nie wiedzą, że choćby ktoś dopuścił się tego wszystkiego, co tu już wymieniliśmy, i wiele, wiele więcej, to jedno potem miłosne zwrócenie się do Boga więcej znaczy i więcej duszy pomoże, niż te wszystkie smutki, refleksje, badania i rachowania się z sumieniem, zwłaszcza w kwestii zwykłych, powszednich grzechów. A w razach nadzwyczajnych upadków, najroztropniej jest udać się po radę do jakiej światłej osoby, a najlepiej do swego ojca duchownego.
Nie dość na tym. Ja się jeszcze dalej posuwam i twierdzę, że to miłosne i ufne nawrócenie do Boga, nie tylko w codziennych, powszednich grzechach mamy praktykować, ale i w ciężkich, jeśli Bóg dopuści, że w nie wpadniemy, choćby nie raz, ale często i nie z ułomności, ale ze złości. Bo i w takim razie skrucha i żal w tak zaniepokojonym i skrupulatnym sercu same nigdy nie podźwigną duszy i do doskonałości nie doprowadzą; ale do tego potrzeba koniecznie dodać ową miłość ufną i ufność miłosną w dobroć i miłosierdzie Boże. A to jest jeszcze niezbędniejsze dla tych, którzy nie tylko pragną wyjść ze stanu grzechowego, ale nadto dążą do cnoty i doskonałego zjednoczenia z Bogiem.
Ale to nie wszyscy zrozumieją i tak zaraz na duchu upadają, że żadnej pociechy ani nawet jaśniejszej myśli nie przypuszczają. A tak całe ich życie jest godne tylko litości, bo idą za własnymi urojeniami, a nie chcą przyjąć tej prawdziwej zdrowej nauki.
JAKIM SPOSOBEM DUSZA POWINNA SIĘ KAŻDORAZOWO USPOKAJAĆ, ŻEBY NADAREMNIE NIE TRACIĆ ANI CZASU, ANI POŻYTKU
Ile razy zdarzy ci się upaść, czy to w wielkiej, czy w małej rzeczy, choćbyś nawet dziesięć tysięcy razy na dzień tę samą zbrodnię popełnił i to nie przypadkowo, ale dobrowolnie i rozmyślnie, trzymaj się stale tej reguły i tego sposobu, który ci oto podaję: Jak się tylko poczujesz winnym, nie trwóż się, nie trać spokoju, ale uznając swoją wielką ułomność, z pokorą i ufnością zwróć natychmiast miłosne wejrzenie na Pana Boga i mów doń sercem i ustami: „Panie! To, co uczyniłem, jest do mnie podobne i niczego innego spodziewać się po mnie nie można, tylko takich i tym podobnych rzeczy. Żeby nie dobroć Twoja, która mnie tak miłosiernie podtrzymuje, to nie poprzestając na tym, zanurzyłbym się pewnie w przepaść złego. Dzięki Ci niech będą nieskończone, żeś mnie nie opuścił. Żałuję, o mój Boże, za to, co teraz uczyniłem. Przebacz mi, ze względu na Ciebie samego, na to czym Ty jesteś i udziel mi tej łaski, abym Cię już nigdy więcej nie obrażał. Wróć mi łaskę swoją i przyjaźń swoją”.
To uczyniwszy, nie trać już nad tym ani czasu, ani spokoju ducha; nie myśl już o tym, że ci może Pan Bóg nie odpuścił, ale z całym spokojem powróć do swoich ćwiczeń, tak jakbyś nie popełnił żadnej winy. I to nie raz, ale sto razy, a jeśli potrzeba, to co chwila i za każdym razem, z tą samą ufnością i spokojem jak po raz pierwszy.
Bo nie tylko Bóg ma z tego chwałę, ale i ty odnosisz tysiączne korzyści. Czasu się daremnie nie traci, postępowi dalszemu tamy się nie stawia, lecz owszem, nad grzechem odnosi się stanowcze i zupełne zwycięstwo.
Pragnąłbym jak najgłębiej zakorzenić to przekonanie w te dusze niespokojne i skrupulatne, a wtedy same by poznały, do jakiego to doprowadza spokoju, i litowałyby się nad zaślepieniem tych, którzy pomimo wielkiej straty duchownej dalej trwonią czas.
Dobrze to sobie rozważ, bo to jest klucz oraz najkrótsza droga do prawdziwego postępu duchowego.
Ćwiczenie to wymaga innych jeszcze niezbędnych wskazówek, ale brak czasu na nie. Może ci je kiedy indziej podam, lecz najpierw skorzystaj z tych. Czytaj je wolno, a pragnij i spodziewaj się dobrego z nich owocu. Miłosierdzie Boże udzieli ci więcej wskazówek, niż my biedni ludzie mamy o nich świadomości lub zrozumienia.
Pojmujesz dobrze, że piszę to wszystko dla tych, którzy dążą do większej doskonałości, a nie dla tych, którzy są jeszcze w stanie grzechu śmiertelnego. Lekarstwo to nie może działać w takich duszach, które przez niedbalstwo ciągle obrażają Boga i całe życie trwają w swych złościach. Takim zalecam raczej smutek i ciągłe obżałowywanie swoich grzechów i spowiedź, aby z własnej winy i z lenistwa nie pozbawiali się niezbędnego dla siebie lekarstwa.
Źródło: „Pokój duszy”, rozdz. XII-XIII, św. Piotr z Alkantary
Dziekuje AgaM za te cytaty☺
Pożegnanie Jezusa z Maryja – rozmyślania na pierwsze soboty miesiąca
https://parafia.nowohuckie.pl/
Dziś o 15 00 Msza Święta z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie z parafii Matki Bożej Pocieszenia, przewodniczy ks Reczek.
KONGRES RÓŻAŃCOWY DIECEZJI SIEDLECKIEJ
Chciałabym się poradzić, mianowicie jak w miarę szybko znaleźć pracę w stanach( będąc w polsce?) i wyemigrować z rodziną? Może ktoś z państwa jest w stanie coś podpowiedzieć…
ja bym jednak proponowal emigracje do jakiegos europejskiego kraju.
usa to troche porywanie sie z motyka na slonce? jezyk znasz? moze nalezysz do jakies wspolnoty? moze ktos z tej wspolnoty zna dobrych ludzi z innej wspolnoty polonijnej z usa ktorzy by Ci pomogli.
protip nr. jeden ogarnij dobre ubezpieczenie bez tego ani rusz w usa ( jezeli chorujesz na cokolwiek odpusc sobie wyjazd)
protip nr. dwa – rodzine to owszem sciagniesz w najlepszym scenariuszu po 2 latach ciezkiej pracy.
Wyemigrować 😳 i to z rodziną … nikomu nie radzę i nie zalecam, nawet ostrzegam i zniechęcam.
Największym moim błędem życiowym był wyjazd tylko na parę miesięcy, aby POMÓC bliskiej krewnej, rozpaczającej po tragicznej śmierci siostry i za namową pozostanie jako rezydent, aby nie trzeba było wizy.
Kanada się tak szybko i bardzo zmieniła, że przechodzi to ludzkie pojęcie – od ataku na Trade Centre nie ma swobodnego przejazdu jak w strefie Schengen … a od covida to lepiej zamilczeć. Kanada ani też Stany to nie sielanka przedstawiana na filmach, a życie w obu „k-rajach” NIE należy do lekkich, nawet jeśli z dobrą znajomością języka … Natomiast o ileż gorzej jest dla komunikujących się w tym języku. Nie będę podawać tu mej historii.
Ktoś podsumował kiedyś swój życiorys jako: „praca, praca i fabryka to jest cała Ameryka”. Jedno pokolenie to mało, aby się jakoś ustawić … i dać lepsze wykształcenie dzieciom.
W Stanach, jak opowiadał mi jeden z kierowców „kontenerowców”, bieda aż piszczy. Na przemierzanych przez niego trasach … wiele domów opuszczonych, bo ludzi nie stać na utrzymanie, a tym bardziej na spłacanie hipotecznego długu zaciągniętego na wiele lat przy zakupie posesji.
Z pracą też na bakier dla przeciętnych ludzi. Konkurencja zaś do za centusie „stania przy zmywaku etc” raczej spora i ryzykowna, zwłaszcza bez oficjalnego zezwolenia.
Słyszałam kiedyś o corocznej loterii na green card (zezwolenie na stałą pracę) – pamiętam, że coś przed laty (bez kanadyjskiego obywatelstwa) wypełniłam, posłałam i nawet nie otrzymałam potwierdzenia, że zarejestrowali.
Matko Najświętsza, Niepokalana, Matko Strapionych i Nieustającej Pomocy, Królowo Polski i Matko Bolesna przez Chrystusa na Golgocie za Matkę nam dana, módl się za wszystkimi potrzebującymi pracy i źródła godnego utrzymania oraz aby z radością i pogodą ducha żyli w Bogu, z Bogiem i dla Boga pod Twoją Nieustanną Opieką 🙏🏻❤️❣️