20 stycznia 1993, w małej miejscowości pod Neapolem, skromna Włoszka Maria Agostino Romano pod wpływem wewnętrznego przymusu spisuje słowa podyktowanej jej przez…Ojca Dolindo Ruotolo.
Kobieta znała kapłana od wczesnych lat dziecięcych. Jej wspomnienia ograniczają się jednak do budujących i świętych wydarzeń z życia o. Dolindo. Zna jego duchowość jedynie pobieżnie. Nie czytała prawie w ogóle jego pism. Pisała przez trzy kolejne dni, w określonych godzinach. Nie rozumiała, co pisze. Przeczytawszy potem całość, napisaną jednym ciągiem, nieredagowaną, wzruszyła się. Nie potrafiła jednak wyjaśnić, jak to się stało, że była w stanie napisać zdania o takiej głębi. Po spisaniu pośpiesznie udała się do miejscowego proboszcza, który przyjął spisane przez nią przesłanie.
Co podyktował jej O. Dolindo? Jak brzmi to niezwykłe przesłanie?
Ja, Dolindo, kochający Jezusa Ukrzyżowanego, otrzymałem pozwolenie, by ci opowiedzieć, co się działo ze mną po śmierci.
Wszechmogący Bóg, najsprawiedliwszy i najlepszy, pozwolił, aby dusza moja jeszcze przez trzy dni pozostała na ziemi, u stóp tabernakulum. W ten sposób mogłem wynagrodzić za wszystkie uchybienia, jakie miały miejsce z powodu zbytniej koncentracji tłumnie gromadzących się ludzi na mojej osobie w świętym domu Bożym [kościele – J.B.B.].
Fakt, że pozostawałem przez trzy dni u stóp Tabernakulum, nie oznacza, że byłem ogołocony ze świętości, której nieskończenie dobry Bóg zechciał mi hojnie udzielić. W chwili mojego przejścia [na drugi świat – J.B.B.] zrozumiałem w Bożym świetle, iż potrzeba, bym podjął akt całkowitego wynagrodzenia za wszystkie te dusze, które przez wiele lat nie oddawały należnego szacunku Najświętszemu Sakramentowi z powodu mojej osoby […].
O ile jednak Najświętsza Dusza Jezusa radowała się wywyższoną chwałą swojej Boskości w łonie Jego Niebieskiego Ojca, o tyle dla mnie te trzy dni spędzone u stóp Tabernakulum były dość bolesne. Po nich dusza moja uniosła się i zatrzymała w Niebie, by tam kontemplować pełnię wielkości Boga Wszechmogącego. Gdy już przekroczyłem ostateczny próg, a dusza moja zanurzyła się w wieczności, skosztowałem wszelkich słodkości Raju.
Przesłanie podyktowane Marii Agostino to przepiękny duchowy testament Ojca Dolindo, nawiązujący do jego życia i zachęcający jednocześnie wiernych do bliskości z Jezusem.
Martwi są wszyscy ci, którzy żyją z daleka od Boga. Są pozbawieni prawdziwego życia, czyli łaski Bożej. Dusza, która nie żyje w łasce, kroczy w ciemnościach i jest niczym żyjący trup, ogołocona z najważniejszej swojej cząstki. To, co daje życie ciału, to realna istota, która promieniuje od pełnej życia duszy.
Zobacz więcej w książce „Moja misja trwa. Jezu, Ty się tym zajmij! część 2” – https://bit.ly/3CqOuE4
WIĘCEJ W NIEZWYKŁEJ SERII FILMOWEJ Z JOANNĄ BĄTKIEWICZ-BROŻEK
Do codziennego odmawiania
Boskie Serce Jezusa, ofiaruję Ci przez Niepokalane Serce Najświętszej Maryi Panny wszystkie modlitwy, sprawy, prace i krzyże dnia dzisiejszego jako wynagrodzenie za grzechy moje i całego świata. Łączę je z tymi intencjami w jakich Ty ofiarowałeś się za nas na krzyżu i ofiarujesz się codziennie na ołtarzach całego świata. Ofiaruję Ci je za Kościół katolicki, za Ojca Świętego, a zwłaszcza na intencje miesięczną, oraz na intencję misyjną, jako też na intencje dziś potrzebne. Pragnę też zyskać wszystkie odpusty jakich dostąpić mogę i ofiaruję Ci je za dusze w czyśćcu. Amen
Do codziennego odmawiania przez niewolników NMP:
Ja, N…, grzesznik niewierny, odnawiam i zatwierdzam dzisiaj w obliczu Twoim śluby Chrztu Św. Wyrzekam się na zawsze szatana, jego pychy i dzieł jego, a oddaję się całkowicie Jezusowi Chrystusowi, Mądrości wcielonej, by pójść za Nim, niosąc krzyż swój po wszystkie dni życia.
Bym zaś wierniejszy Mu był, niż dotąd, obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego za swą Matkę i Panią. Oddaję Ci i poświęcam jako niewolnik Twój, ciało i duszę swą, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych moich uczynków, zarówno przeszłych, jak obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga w czasie i wieczności.
Módlmy się za siebie nawzajem, przyzywając opieki św. Michała Archanioła
Święty Michale Archaniele wspomagaj nas w walce a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen!
Święty Michale Archaniele, który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga i całkowicie oddałeś się spełnianiu Jego świętej woli. Wstaw się za mną do Stwórcy, abym dzisiaj, za Twoim przykładem, na początku nowego dnia, otwierając się na działanie Ducha Świętego, w każdej chwili dawał się Bogu, wypełniając z miłością Jego świętą wolę. Niech razem z Tobą wołam bez ustanku: Któż jak Bóg! Przez Chrystusa Pana naszego. Amen
Módlmy się o ochronę dla siebie i swoich bliskich
„Zanurzam się w Najdroższej Krwi naszego Pana Jezusa Chrystusa. Krwią Jezusa pieczętuję wszystkie miejsca w moim ciele, poprzez które duchy nieczyste weszły, lub starają się to uczynić. Niech spłynie na mnie, Panie, Twoja Najdroższa Krew, niech oczyści mnie z całego zła i z każdego śladu grzechu. Amen!”
„Panie, niech Twoja Krew spłynie na moją duszę, aby ją wzmocnić i wyzwolić, – na tych wszystkich, którzy dopuszczają się zła, aby udaremnić ich wysiłki i ich nawrócić – a na demona, aby go powalić.”
Modlitwa na cały rok
Jezu, Maryjo, Józefie – kocham Was, ratujcie dusze! Święta Rodzino opiekuj się moją rodziną i uproś nam wszystkim pokój na świecie. Amen!
Matko Boża Niepokalanie poczęta – broń mnie od zemsty złego ducha!
MODLITWA DO NASZEJ PANI OD ARKI
Wszechmogący i Miłosierny Boże, który przez Arkę Noego ocaliłeś rodzaj ludzki przed karzącymi wodami potopu, spraw litościwie, aby Maryja Nasza Matka była dla nas Arką Ocalenia w nadchodzących dniach oczyszczenia świata, uchroniła od zagłady i przeprowadziła do życia w Nowej Erze Panowania Dwóch Najświętszych Serc, przez Chrystusa Pana Naszego. Amen.
Pani od Arki, Maryjo Matko nasza, Wspomożenie wiernych, módl się za nami!
Niech kto możne – dziś wynagradza. Zbiera mnie na wymioty i brakuje słów. Jakikolwiek komentarz jest zbędny. Wynagradzajmy Panu Bogu!
https://www.national-geographic.pl/artykul/wibrator-z-prochami-ukochanego-przywrocmy-wspolna-intymnosc
Szok…
Kolejny krok do przodu – przyzwyczajanie do nekrofilii…
Modlitwa do Niepokalanej Cudownego Medalika
Niepokalana, objawiająca Cudowny Medalik,
Ty obiecałaś wielkie łaski noszącym
go i zapewniłaś szczególną opiekę tym,
którzy Ci ufają.
Prosimy Cię, wspomnij na
Twe obietnice i spraw,
byśmy z obfitości Bożych
łask otrzymali zwłaszcza te,
których tak bardzo pragniemy.
(wzbudzić pragnienie uzyskania
konkretnych łask).
kochani prosze was o modlitwe westchnienie za Patryka jest w szpitalu haszysz zatrucie
Jezu Ratuj Jezu Ty sie tym zajmij Maryjo nasza Mamo modl sie za Patrykiem
dziekuje wszystkim za westchnienie za moim synem
+++
Ks. Piotr Glas „Kościół przestał walczyć o wiernych”
Dołączyłam do tej modlitwy, intencja jest mi ogromnie bliska i dziękuję Bogu i organizatorom za taką inicjatywę. Myślę jednak, że należy się tu dopowiedzenie. Twierdzenie, że Komunia Święta przyjmowana na rękę jest grzechem większym niż aborcja, jest całkowicie sprzeczne z Magisterium Kościoła Katolickiego. To prawdopodobnie prywatne zdanie wypowiedziane przez matkę Teresę z Kalkuty. Pisałam wiele razy o tym jak w mojej parafii i okolicy jest narzucana przez kapłanów Komunia na rękę, także dzieciom pierwszokomunijnym. I co wszyscy tak przyjmujący grzeszą bardziej niżby dokonali aborcji? To jest kompletny absurd, osądzanie wiernych, kapłanów, biskupów i samego papieża. Zgodnie z taką logiką większość katolików na świecie, mimo życia zgodnego z wiarą, leciałaby po śmierci prosto do piekła. I proszę, nie piszcie, że trudno jest patrzeć, jak ludzie wyciągają ręce po Komunię. Wyciągają, bo często nie otrzymają jej inaczej, wiem , bo samej mi odmówiono Komunii do ust. A jeśli jest dobrowolność, to często jest zachęta, że tak (na rękę) jest bezpieczniej. Żyjemy w czasie wielkiego zamętu i dezinformacji także w tej sprawie. Dlatego tak bardzo, bardzo ważna jest modlitwa, bez osądzania kapłanów i ludzi posłusznych biskupowi. Bóg dopuścił do takiej sytuacji, musimy ja w pokorze przyjąć.
Adminko weź to zdjęcie bo zaraz powiedzą, że ten żniwiarz zrobił sobie bożka ze pszenicy i modli się do snopków jak Franciszek do pachamamy.
Nie modli się do snopków a do Boga, a nad snopkami jest Krzyż naszego Pana,. Marian
Zdjęcie jest zachwycające pięknem wiary tego prostego rolnika i @Franio, wbrew twemu krytycznemu oku dobrze widać, że modli się może w stronę południa, bo na Anioł Pański biją kościelne dzwony… a nie do snopka jak to twoje oko, być może nienawykłe do piękna, zobaczyło. Porównaj tę dostojność chwili wychodzącą ze starego zdjęcia a brzydotę adoracji pachamamy w rzymskim kościele… nie widzisz różnicy?!?
Za tymi, w tamtych czasach powszechnymi, jednoznacznymi, prostymi zachowaniami tęskno mi Panie!
@Franio:
Bez przesady, bo Dlaczego? – kiedy ten krzyż TO krzyż‼️, a nie wydumane kształty wygibasów „artystycznej wizjo-inwencji”, jakie coraz częściej, oferuje się w sklepikach z .. 😳dewocjonaliami … a które przypominają pogańsko-indiańskie „totemy” .
Bog zaplac za to powyzsze zdjecie. Pamietam ze jeszcze w latach 80tych i 90tych na polskiej wsi za wszystko sie dziekowalo, a Krzyz lub kapliczka to to byla swietosc.
Dzis jak pytam czy ludzie odmawiaja majowke przy kapliczkach lub buduja krzyz, gdy dom nowy powstaje to mowi sie, ze to przeszlosc.
Gdzie ta piekna Polska z dziecinstwa.
Kochani czytelnicy. Wczoraj byłam z mężm i dziećmi na Mszy z modlitwą o uzdrowienie z
O. Teodorem Knapczykiem. W trakcie modlitwy pomyślałam też o Was i oddałam Panu Jezusowi. W piątek był pierwszy dzień, kiedy zakończyłam izolację po covid. Od razu pojechałam na Adorację i do spowiedzi. Wieczorem na Mszę Świętą. I tak od 3 dni przyjmuję Pana Jezusa. Fizycznie chyba ok. Ale pomimo starania się przylgnięcia do Jezusa psychicznie raz lepiej raz gorzej. Rozmawiałam z panią doktor i ona mówiła, że ma wielu pacjentów, którzy po tej chorobie rozpadli się psychicznie. Nic nie rozumiem. Ksiadz przy spowiedzi bardzo długo mi tłumaczył….i niby rozumiałam i płakałam podczas spowiedzi. Powiedział, że mam nie wracać do tego co było i to jest punktem zwrotnym w moim życiu??? A ja nie rozumiem nic. Jakim punktem zwrotnym. Przecież żyliśmy sakramentami, starałam się najlepiej jak umiałam. Wszystko straciło sens. Modlę się jeszcze więcej…a przychodzą myśli i pokusy, że Bóg mnie zostawił. Ciągle zadaję Panu Bogu pytania i cisza. Choć w spowiedzi miałam wrażenie, jakby ta nauka była od samego Pana Jezusa. Jestem zbyt głupia, żeby to zrozumieć. Nikt nie potrafi mnie zrozumieć. Dzieci w domu widzą chodzącą zapłakaną czasem mamę…a ja nie widzę sensu. Od razu wyrzuty sumienia, że jestem złą mamą, bo nawet nie umiem im czasu szczerze poświęcić…wszystko robię jak maszyna, żeby był obiad i posprzątane. Mój mąż pomaga ale on mówi, że też czuje się osłabiony psychicznie. Przychodzą myśli, że w tylu Sanktuariach nas zawierzyłam Maryi, codziennie modlę się w Różach Różańcowych , zawierzam codziennie NSM. Mam szczerą potrzebę odprawiania Pierwszych pt i sobót mca. I mozna wymieniać. A zostałam sama przez ostatnie 3 tyg podczas naszego chorowania…tyle złych decyzji podjęłam. kłebia się te mysli i przepraszam Pana Jezusa za nie. Czasem mam wrażenie, że głowa mi pęknie. Mój mąż był w Bydgoszczy na tym wielkim Różańcu Wojowników Maryi 3 tyg temi. Mówił, że ks Dominik powiedział, że szatan będzie atakował za to. I od niedzieli zaczęło się…ale czy to w tym rzecz. Może ktoś może podpowiedzieć, co robić, jak się ratować? Żyję w ciągłym lęku o wszystko. Nie będę pisała szczegółów, bo to pewnie przesada. Ciągle pytam czemu to na mnie spadło, nawet nie umiem tego nazwać. Mam sporo ćwiczeń z córeczką i badań i lekarzy do ogarnięcia w grudniu…a każde wstanie z łóżka to wyzwanie. Np już dziś boję się jutra, czy podołam zwykłym domowym obowiązkom. Jak zajmę się moim małym dzieckiem…i mój syn nastolatek patrzy na mnie i martwi się, widzę to. Żadne logiczne tłumaczenia nie trafiają do mojej głowy. Błagam o pomoc Maryję i Pana Jezusa ale nic nie czuję. Tzn czasem jest lepiej już sobie w miarę wytłumaczę wszystko a za chwilę atak myśli i lęk. Proszę o modlitwę. Ja również o Was pamiętam w modlitwie🙏🙏🙏
Może to jest rodzaj cierpienia dany w celu oczyszczenia siebie lub kogoś z Pani bliskich lub nieznajomych – może się kiedyś Pani dowie. To na pewno wielka łaska. Dlatego spowiednik powiedział w imieniu Pana Jezusa, że to punkt zwrotny. To Pani cierpienie podobne jest do cierpień Pana Jezusa w Ogrójcu, podobno było cięższe niż sama śmierć na Krzyżu… to zaszczyt być choć trochę podobnym do naszego Pana. To jest obumieranie aby móc jeszcze bardziej wzrosnąć. Proces bardzo bolesny, ale jeśli się go przejdzie pozytywnie, wyda ogromne owoce miłości. W chwilach najtrudniejszych proszę wołać oddając się całkowicie Miłosierdziu Boga Ojca: Abba, Tatusiu, ratuj!
Jak to bywa na wojnie Wojownicy, a tym samym ich rodziny, czasem mocno obrywają od wroga. Nie wolno skupiać się na sobie i swoich ranach, bo to nie pomaga. Ulgę przyniosą pozytywne myśli, np: że te rany opatruje mi Najświętsza Matka i przekazuje mnie w ramiona Ojca. Rany bolą, jestem może umierająca z powodu lęków ale świadomość, że jest się w bezpiecznych i kochających rękach przynosi ukojenie i pozwala przetrwać do lepszych dni, które na pewno nastąpią. Lęki pochodzą od złego i jeśli się im poddajemy pozwalamy aby nas paraliżował strach. Przestajemy działać, wszystko staje się bezsensowne, zaniedbujemy swoje obowiązki, rodzinę i siebie i oto właśnie złemu chodzi. Podnieśmy głowy do góry, lęk nie jest naszym panem. Nie wolno nam jemu się poddawać. Posłuchajmy naszego Pana Jezusa, który ciągle nakazywał Apostołom: „Nie bójcie się!” i naszego Ojca Sw., który powtarzał : Nie lękajcie się ! Ubierzmy zbroję światłości i „Idźmy z radością na spotkanie Pana !”
Dziekuję za ten wpis. Tylko jest tylu ludzi Bożych takich wielkiej wiary. A czy ja taka jestem? Jestem słabym człowiekiem, płaczacym z byle powodu. Co 1-2 tyg chodzę do spowiedzi a i tak paraliżuje mnie lęk, czy dobrze sie wyspowiadam. Wstydzę się często swojej wrazliwości…bo jedno słowo potrafi mnie do płaczu doprowadzić. Jestem dorosłym dzieckiem alkoholika. W dzieciństwie nerwicy się nabawiłam. Modlę się za codziennie za dusze w czyśćcu, za nawrócenie innych, duchowa adopcja dziecka poczętego, róże różancowe za najbliższych, 7 tajemnic do Krwi Pana Jezusa ( nie pamietam nazwy). Gdy prowadzę dziecko 2 x tyg na zajecia rozwijajace to idę na Adorację i spedzam tam na modlitwie trochę czasu. Teraz dołączyłam do wieczornego różańca z ks. Teodorem. W jakimś celu Pan Bóg to dopuscił na nas. A ja nie wiem. I zatrzymałam się i stoję w miejscu. Dlaczego taki słaby człowiek miałby otrzymać taką łaskę, skoro sama ze sobą sobie nie radzę. Tak myślę, że zostało mi trwać w tym i modlić się. Choć to straszny ból, którego nie umiem nazwać i nie wiem dlaczego? Najgorsze są myśli, by to zostawić i popaść w rozpacz! Myśli, że Bóg mnie zostawił samą i bedę potepiona. Takie mam myśli. Naprawdę! Nawet wczoraj dręczyła mnie myśl, że przeze mnie przyjęliśmy znamię bestii i nie ma ratunku dla nas! ze zawiozłam całą rodzinę na testy PCR a one mogą robić znak bestii. Wstyd mi to pisać ale mam tak natrętne myśli! Przepłakałam pół niedzieli.
Kasia, przeczytaj każdy punkt i rozważ
1. Nie przyjeliscie żadnego znamienia bestii robiąc sobie testy…. Nie i nie.
2. Masz prawo być słabym człowiekiem. Masz prawo płakać. Jak będzie chciało Ci się płakać to płacz i z tym nie walcz tylko płacz. Jak syn zapyta dlaczego to powiedz że tego potrzebujesz i tyle.
3. Wymyśliłaś sobie że masz być ‚jakąś tam’ i męczysz się walcząc o to. Zaakceptuj siebie taką jaką jesteś.
4. Jak się boisz że się źle spowiadasz to powiedz to wprost Jezusowi – Panie, tak umiem, lepiej nie będzie, pomóż mi, ufam Tobie, Ty się tym zajmij i żyj teraz dalej, jak kazał spowiednik
5. Poszukaj pomocy u specjalistów w sprawach nerwicy. To jest ważne.
6. Bóg Cię nie zostawił samej. To szatan Ci tak mówi. Ufaj Bogu.
7. To że masz różne natrętne myśli to NIE jest Twoja wina! Posłuchaj KS Grzywocza na YT o natrectwach i innych, on zna temat.
8. Jeszcze raz – szukaj pomocy w temacie natręctw i w temacie DDA!
Jeśli jeszcze mogę poradzić – nigdy nie wolno się porównywać, bo albo grozi nam depresja albo wywyższanie się. Nie wolno też za dużo na siebie brać modlitw, zwłaszcza jak Pani ma wiele obowiązków. Dobre ich wypełnianie z ofiarowaniem Bogu jest jak modlitwa prowadzi właśnie do świętości. ( w zamian polecam modlitwę myślną i akty strzeliste). Myśli negatywne zawsze pochodzą od złego – od razu trzeba banować 🙂 i odsyłać skąd przyszły za pomocą cytatów z Biblii i/lub aktów strzelistych. Kobiety zawsze muszą walczyć z silnymi emocjami bardziej lub mniej uporządkowanymi , panowie mają problem bardziej z seksualnością. Czasem płacz oczyszcza i rozładowuje te emocje ale z niczym nie wolno przesadzać. Jak sama Pani widzi, że myśli są „dziwne” to skonfrontować je ze zdrowym rozsądkiem i/lub poradzić się męża, jeśli jest możliwość. Posłuchać go co w danej kwestii radzi i zastosować się. Mąż jest głową rodziny i nawet gdyby źle poradził, to ostatecznym rozrachunku wyjdzie to całej rodzinie na dobre. Gdy głowa jest zajęta pracą li/lub modlitwą myślną wtedy blokujemy dostęp do siebie złemu wobec czego nie może już nas niszczyć natręctwami, przynajmniej jego siła uderzenia na pewno będzie stopniowo się zmniejszać i w konsekwencji upadnie. Jak Pani Ewa radzi , zanurzać się w Krwi Pana Jezusa, on już zwyciężył wroga. Nic nam nie może uczynić – pozostaje mu tylko straszyć … a my się boimy jakbyśmy nie wierzyli Panu Jezusowi ….
Te moje codzienne modlitwy są krótkie…ok 30 min. Dużo im zawdzięczam. Choruję na nerwicę lękową , nerwicę natręctw…i tylko coś zagraża życiu doczesnemu albo wiecznemu moim bliskim to przychodzi taki lęk, że nie umiem sobie z nim poradzić. Oczywiście zagraża w mojej głowie a inni mówią, że tak nie jest. Ale teraz to jest jakieś apogeum. I jeszcze te słowa księdza że to punkt zwrotny. Dużo innych słów. Przeraziłam się, że mam jakieś zadanie bo to punkt zwrotny i też mogę nie podołac i nie wypełnić czego Bóg ode mnie chce i stracić zbawienie. Plus te lęki o zdrowie i zbawienie bliskich. Mysli w głowie, że wszystko moja wina. Taka kulminacja wszystkiego. Ale mam jakąś taką myśł, że mam to przeczekać i zaufać Panu Jezusowi….coś takiego przebija się….Mam szkaplerz Sw Michała Archanioła i modlę się codziennie. Kiedyś jeszcze sśpiewałam Koronkę do Sw Michała Archanioła i dzis przyszła mysl, żeby nią się modlić. Bóg zapłać.
Kasiu droga ksiądz Dominik poleca w takich sytuacjach CHRYSTOTERAPIĘ, czyli po prostu adorację Najświętszego Sakramentu.Jeśli możesz to w kościele, a jeśli nie, to włącz sobie transmisję z kaplicy adoracji z Niepokalanowa. Po prostu usiądź sobie czy uklęknij przed Jezusem taka jak się czujesz. Pozwól sobie na kompletną bezsilność, słabość. Na nic się nie wysilaj, na żadną modlitwę, na żadne słowa. Wystaw się na niewidzialne promieniowanie Bożej miłości jak chory w czasie radioterapii jest wystawiony na promienie które go przenikają i leczą, tyle, ze tu nie ma żadnych skutków ubocznych. Potrzeba tylko czasu i systematyczności. Piszę, Kasiu o adoracji to, co było natchnieniem, gdy parę dni temu modliłam się za ciebie w czasie Mszy Św. Na rożne myśli podsuwane przez diabła mam taki sposób, że nie walczę z nimi, tylko proszę mojego Anioła Stróża, by go pogonił tam, skąd się przywlókł. Nie raz miałam wrażenie, że mój Anioł tylko czeka na moje jedno słowo by w okamgnieniu rozprawić się z tym paskudztwem. i robi to z wielką radością. Twój też jest tuż obok( Natuzza Evolo mówiła że z lewej strony) i czeka niecierpliwie, abyś pozwoliła mu sobie pomóc. Na koniec chcę się podzielić tym, co sama otrzymałam. To było 30 lat temu . W Sylwestra poszłam na adorację Najświętszego Sakramentu i w pewnym momencie z Hostii wypromieniowała niewyobrażalna miłość Boga Ojca. Bóg Ojciec zawsze budził mój lęk i choć wiedziałam dlaczego, nic nie pomagało. A wtedy cały lęk zniknął w ułamku sekundy i już nigdy nie wrócił. To była jedna z najważniejszych łask jakie w życiu otrzymałam.
Kasiu, mam dla ciebie radę. Przebadają dokładnie tarczycę. Ja też przechodziłam przez nerwicę lękową i wszystko mnie przerażało. Wpadłam w depresję. Leczyłam ja parę lat. W końcu trafiłam na dobrego lekarza. Okazało się, że mam lekka nadczynność tarczycy. Musiałam ją wyciąć ale teraz jestem zdrowa. Moja psychika ustabilizowała się.
Ps. Też chodziłam na mszę o uzdrowienie i nic. Wiem jednak, że przez Maryję w końcu trafiłam na dobrego lekarza.
Powodzenia i dużo sił.
duzo ludzi po kovidzie ma rozne zaburzenia neurologiczne psychiatryczne kogniatywne. ten wirus najprawdopodobniej wywoluje jakies stany zapalne w mozgu i stad leki i nerwica sie nasilila. Zreszta podobnie jest np. z borelioza. Sa teorie ze depresja czy nerwica to w rzeczywistosc stan zapalny w mozgu. to co dzieje sie w naszej duszy nie jest tym samym co dzieje sie w psychice. ktos moze czuc sie oddalony od Boga a jest w rzeczyistosc blisko niego itd.
Kasiu trzeba wszystko oddawać Maryi. Coś Cię niepokoi- ,przerzucam’ to na Maryję. Coś się wydarzyło ,nie po twojej myśli’- Maryjo Ty to bierz. Choroba- Maryjo Ty ją weź. Zła myśl- Maryja. Musisz zaufać we wszystkim i wejść z tym w nawyk, chociażbyś miała co 5 minut oddawać swoje sprawy i myśli rób to, a zobaczysz duże zmiany, a krzyż będzie osłodzony, lżejszy.
Do tego zaczynaj dzień od ochrony: Egzorcyzm św Michała, prośba o ochronę Najs Krwi Chrystusa, pod Twoją Obronę…’ Bardzo ważna jest ta ochrona bo jak sama widzisz czasy są trudne.
Ku Bogu: 1-szy dzień Adwentu