Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa

„To nabożeństwo jest ostatnim wysiłkiem Jego miłości i będzie dla ludzi jedynym ratunkiem w ostatnich czasach”

Serc 1
Czerwiec to miesiąc w sposób szczególny poświęcony czci Najświętszego Serca Pana Jezusa. Kult Serca Jezusowego wywodzi się z czasów średniowiecza; początkowo miał charakter prywatny, z czasem ogarnął szerokie rzesze społeczeństwa.

Mistyka średniowiecza łączyła kult Serca Jezusowego w bardzo żywym nabożeństwem do Najświętszej Rany boku Jezusa. Do najwcześniejszych, którzy w Ranie boku, otwartej włócznią żołnierza, odnaleźli Serce Boże, należy nieznany autor poetyckiego utworu Winny szczep mistyczny. Mówi w nim, że właśnie w tej Ranie odnalazł Serce Boże, że spocznie przy Nim, że się już z Nim nie rozstanie. Cały zakon św. Dominika Guzmana – dominikanie – bardzo wcześnie przyswoił sobie nabożeństwo do zranionego boku i Serca Pana Jezusa. W piątek po oktawie Bożego Ciała, a więc w dzień, który Chrystus wybrał sobie na święto Jego Serca, dominikanie odmawiali oficjum o Ranie boku Pana Jezusa.
Warto wymienić przynajmniej kilku świętych i błogosławionych, którzy wyróżniali się w średniowieczu szczególnym nabożeństwem do Serca Pana Jezusa; w tym Sercu znaleźli dla siebie źródło szczególnej radości i uświęcenia:

Św. Mechtylda (1241-1298) za zachętą samego Pana Jezusa wchodziła do Jego Serca i w nim spoczywała. Jezus oddawał jej swoje Serce jako znak zawartego z nią przymierza. Pewnego dnia w czasie spotkania Pan tak mocno przycisnął jej serce do swojego Serca, że miała wrażenie, że odtąd te dwa serca stanowią jedno. Mechtylda każdego rana witała Boże Serce i każdego wieczora czule je żegnała.

Podobnym przywilejem cieszyła się młodsza siostra Mechtyldy, św. Gertruda(1250-1303). Jej zasadnicze dzieło, które wsławiło jej imię po całej Europie, toPoseł Bożej pobożności. Jest to prawdziwy poemat o miłości Boga do duszy i duszy do Boga. Jego zaś źródłem jest Najświętsze Serce Syna Bożego. Można powiedzieć, że Gertruda obcowała z Sercem Jezusowym na co dzień.

Do św. Małgorzaty z Kortony (1252-1297) Pan Jezus odezwał się pewnego dnia: „Połóż twe ręce na ranach moich rąk!” Na to święta: „Nie, Panie!” W tej chwili otwarła się rana boku Chrystusa i święta ujrzała w niej Serce Zbawcy.

Od XVII wieku nabożeństwo do Serca Pana Jezusa staje się własnością ogółu wiernych i całego Kościoła. Przyczyniło się do tego dwoje świętych: św. Jan Eudes i św. Małgorzata Maria Alacoque. Pierwszy działał bardziej z własnej inicjatywy, natomiast św. Małgorzata – pod wpływem nakazów, jakie otrzymała od samego Chrystusa, który chciał się jej pośrednictwem posłużyć.

W dekrecie o heroiczności cnót z 1903 r. Św. Jan Eudes jest nazwany „twórcą liturgicznego kultu Serca Jezusa i Maryi”. W breve beatyfikacyjnym czytamy wprost: „Płonąc sam szczególną miłością ku Najświętszym Sercom Jezusa i Maryi, powziął pierwszy – a nie było to bez natchnienia Bożego – myśl publicznego kultu ku ich czci. Należy go przeto uważać za ojca tego, tak miłego nam nabożeństwa. (…) Był także tego kultu doktorem, albowiem ku czci obu Serc ułożył oficjum i Mszę świętą. Był wreszcie ich apostołem, bo całym sercem przykładał się do szerzenia tego zbawiennego nabożeństwa”. Jan Eudes chciał, aby ono było własnością wszystkich. Nowością, którą wprowadził, było również to, że nabożeństwo do Serca Pana Jezusa łączył ściśle z nabożeństwem do Serca Maryi. Nie umiał tych dwóch Serc rozłączyć. Nabożeństwo do tych dwóch Serc wprowadził także do liturgii Kościoła.
Jan Eudes postawił sobie za program swojej kapłańskiej misji szerzenie kultu i nabożeństwa do Serca Pana Jezusa i do Serca Maryi: niezmordowanym słowem, pismami i dziełami. Założył także ku czci tych dwóch Serc i pod ich imieniem osobną rodzinę zakonną (1641), aby kapłani tegoż zgromadzenia ex professo oddawali się szerzeniu nabożeństwa do tych dwóch Serc. Ku czci tych dwóch Serc przepisuje swoim synom duchownym osobne nabożeństwa i modlitwy, wśród nich piękne pozdrowienie: Ave Cor sanctissimum, ave Cor amantissimum Jesu et Mariae! W roku 1643 poleca w swoim zakonie obchodzić uroczyście święto Najświętszego Serca Maryi (8 lutego) oraz Serca Pana Jezusa (20 października). Układa oficjum na te święta. W roku 1648 wydaje książeczkę O nabożeństwie do Najświętszego Serca Jezusa i Maryi. W roku 1670 otrzymuje od teologów aprobatę tekstów Mszy świętej i oficjum o Najświętszym Sercu Pana Jezusa.

Jednak główna zasługa w rozpowszechnieniu nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa przypada skromnej zakonnicy, wizytce, św. Małgorzacie Marii Alacoque (1647-1690). Żyła ona w tym samym wieku i czasie, co św. Jan Eudes, ale w zupełnym ukryciu w klasztorze w Paray-le-Monial. 27 grudnia 1673 roku Małgorzata dopuszczona została do tego, by spoczęła na Sercu Jezusowym. Pan Jezus pokazując jej swoje Serce pełne ognia, rzekł do niej: „Moje Boskie Serce tak płonie miłością ku ludziom, że nie może dłużej utrzymać tych płomieni gorejących, zamkniętych w moim łonie. Ono pragnie rozlać je za twoim pośrednictwem i pragnie wzbogacić ludzi swoimi Bożymi skarbami”. Następnie Jezus wziął serce Małgorzaty i umieścił je symbolicznie w swoim Sercu. Potem już przemienione i jaśniejące oddał Małgorzacie. Usłyszała pocieszające słowa: „Dotąd nosiłaś tylko imię mojej sługi. Dzisiaj daję ci inne imię – umiłowanej uczennicy mojego Serca”.
Drugie objawienie miało miejsce na początku roku 1674. Pan Jezus ponownie objawił Małgorzacie swoje Serce i wymienił dobrodziejstwa i łaski, jakie przyrzeka czcicielom swojego Serca. „To nabożeństwo – pisze św. Małgorzata – jest ostatnim wysiłkiem Jego miłości i będzie dla ludzi jedynym ratunkiem w ostatnich czasach”. Wśród różnych form czci Pan Jezus zażądał czci także wizerunków swojego Serca.
W tym samym roku 1674 miało miejsce trzecie z wielkich objawień. W czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu pojawił się Świętej Pan Jezus „jaśniejący chwałą, ze stygmatami pięciu ran, jaśniejącymi jak słońce”. Pan Jezus ponownie odsłonił swoją pierś i pokazał swoje Serce w pełnym blasku. Zażądał, aby w zamian za niewdzięczność, jaka spotyka Jego Serce i Jego miłość, okazaną rodzajowi ludzkiemu, dusze pobożne wynagradzały temuż Sercu zranionemu grzechami i niewdzięcznością ludzką. Zażądał, aby w duchu wynagrodzenia w każdą noc przed pierwszym piątkiem miesiąca odbywała się godzinna adoracja Najświętszego Sakramentu (tzw. godzina święta) oraz aby Komunia święta w pierwsze piątki miesiąca była ofiarowana w celu wynagrodzenia Boskiemu Sercu za grzechy i oziębłość ludzką.

Wreszcie w piątek po oktawie Bożego Ciała, 10 czerwca 1675 roku, nastąpiło ostatnie wielkie objawienie. Kiedy Małgorzata klęczała przed tabernakulum w czasie nawiedzenia Najświętszego Sakramentu, ukazał się jej Chrystus, odsłonił swoje Serce i powiedział:
„Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, że nie szczędziło niczego aż do zupełnego wyniszczenia się dla okazania im miłości, a w zamian za to doznaje od większości ludzi tylko gorzkiej niewdzięczności, wzgardy, nieuszanowania, lekceważenia, oziębłości i świętokradztw, jakie oddają mu w tym Sakramencie Miłości. Lecz najbardziej boli Mnie to, że w podobny sposób obchodzą się ze Mną serca służbie mojej szczególnie poświęcone. Dlatego żądam, aby pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała był odtąd poświęcony jako osobne święto ku czci mojego Serca i na wynagrodzenie Mi przez Komunię i inne praktyki pobożne zniewag, jakich doznaję. W zamian za to obiecuję ci, że Serce moje wyleje hojne łaski na tych wszystkich, którzy w ten sposób oddadzą Mu cześć lub przyczynią się do jej rozszerzenia”.

Pan Jezus dał św. Małgorzacie Alacoque dwanaście obietnic,
dotyczących czcicieli Jego Serca:

serce 2
Stolica Apostolska dopiero po ścisłych i dokładnych badaniach zezwoliła na obchodzenie święta, jak i na cześć wizerunków Jezusowego Serca w formach dzisiaj powszechnie przyjętych. Po raz drugi Kościół pośrednio zatwierdził objawienia, dane św. Małgorzacie Marii Alacoque, kiedy po surowym procesie wyniósł ją do chwały ołtarzy. Jej beatyfikacja odbyła się w roku 1864, a kanonizacja w roku 1920. Pierwszym z papieży, który zatwierdził nabożeństwo do Serca Pana Jezusa a także święto dla niektórych diecezji i zakonów, był Klemens XIII. Uczynił to w roku 1765 – a więc prawie w sto lat po wspomnianych objawieniach. Decydującym jednak w tej sprawie stał się memoriał biskupów polskich wysłany do tego papieża w 1765 roku. Memoriał podaje najpierw historyczny przegląd kultu, a następnie uzasadnia bardzo głęboko godziwość i pożytki płynące z tego nabożeństwa. Papież Pius IX w roku 1856 rozszerzył święto Serca Pana Jezusa na cały Kościół. Leon XIII 31 grudnia 1899 roku oddał Sercu Jezusowemu w opiekę cały Kościół i rodzaj ludzki.

Istnieją rozmaite formy czci Najświętszego Serca Pana Jezusa.

Pierwszą z nich jest coroczna uroczystość, obchodzona w piątek po oktawie Bożego Ciała.
Miesiąc czerwiec jest miesiącem Serca Jezusowego; szczególnym orędownikiem tej formy kultu był papież Leon XIII (+ 1903) i jego następcy.
Często spotyka się także wizerunki Serca Jezusowego: w postaci medalików, obrazków, obrazów ściennych, figur. Liczne są także świątynie poświęcone Sercu Jezusa – w samej Polsce jest ich ok. 400.
Wiele narodów i państw poświęciło się Sercu Pana Jezusa, m.in. Ekwador, Kolumbia, Belgia, Hiszpania, Francja, Meksyk, Polska. Istnieją też zakony pod nazwą Serca Jezusowego – m.in. sercanki, siostry Sacre Coeur, siostry urszulanki Serca Jezusa Konającego.
Istnieją także konkretne pobożne praktyki ku czci Serca Jezusowego. Godzina święta wywodzi się od św. Małgorzaty Marii Alacoque. Pan Jezus wyraził życzenie, aby wierni w nocy z czwartku na pierwszy piątek miesiąca adorowali chociaż przez godzinę Najświętszy Sakrament dla uczczenia konania Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym. Praktykę tę przyswoiło sobie bardzo wiele parafii, odprawiając specjalne adoracje w godzinach wieczornych. Pan Jezus dał także św. Marii Małgorzacie obietnicę, że kto przez dziewięć kolejnych pierwszych piątków przystąpi do Komunii świętej i ofiaruje ją jako wynagrodzenie za grzechy własne i rodzaju ludzkiego, temu Boże Serce zapewni miłosierdzie w chwili zgonu, że nie umrze bez Jego łaski. Kościół wprawdzie nie zaaprobował urzędowo tej obietnicy, pozwala jednak ufać, że zostanie ona wypełniona. Praktyka ta przyczyniła się do spopularyzowania zwyczaju częstej Komunii świętej. Pierwsze litanie do Najświętszego Serca Jezusowego powstały w XVII wieku. Obecna pochodzi z wieku XIX. Jej początek miał miejsce w klasztorze francuskich wizytek. Zatwierdził ją do odmawiania publicznego papież Leon XIII 2 kwietnia 1889 roku. On też dołączył do litanii akt poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Papież Pius XI dodał akt wynagrodzenia Sercu Jezusowemu,który nakazał odmawiać co roku w uroczystość Serca Jezusowego

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

46 odpowiedzi na „Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa

  1. wobroniewiary pisze:

    Do codziennego odmawiania

    Boskie Serce Jezusa, ofiaruję Ci przez Niepokalane Serce Najświętszej Maryi Panny wszystkie modlitwy, sprawy, prace i krzyże dnia dzisiejszego jako wynagrodzenie za grzechy moje i całego świata. Łączę je z tymi intencjami w jakich Ty ofiarowałeś się za nas na krzyżu i ofiarujesz się codziennie na ołtarzach całego świata. Ofiaruję Ci je za Kościół katolicki, za Ojca Świętego, a zwłaszcza na intencje miesięczną, oraz na intencję misyjną, jako też na intencje dziś potrzebne. Pragnę też zyskać wszystkie odpusty jakich dostąpić mogę i ofiaruję Ci je za dusze w czyśćcu. Amen

    Do codziennego odmawiania przez niewolników NMP:

    Ja, N…, grzesznik niewierny, odnawiam i zatwierdzam dzisiaj w obliczu Twoim śluby Chrztu Św. Wyrzekam się na zawsze szatana, jego pychy i dzieł jego, a oddaję się całkowicie Jezusowi Chrystusowi, Mądrości wcielonej, by pójść za Nim, niosąc krzyż swój po wszystkie dni życia.
    Bym zaś wierniejszy Mu był, niż dotąd, obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego za swą Matkę i Panią. Oddaję Ci i poświęcam jako niewolnik Twój, ciało i duszę swą, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych moich uczynków, zarówno przeszłych, jak obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga w czasie i wieczności.

    Módlmy się za siebie nawzajem, przyzywając opieki św. Michała Archanioła

    Święty Michale Archaniele wspomagaj nas w walce a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen!
    Święty Michale Archaniele, który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga i całkowicie oddałeś się spełnianiu Jego świętej woli. Wstaw się za mną do Stwórcy, abym dzisiaj, za Twoim przykładem, na początku nowego dnia, otwierając się na działanie Ducha Świętego, w każdej chwili dawał się Bogu, wypełniając z miłością Jego świętą wolę. Niech razem z Tobą wołam bez ustanku: Któż jak Bóg! Przez Chrystusa Pana naszego. Amen

    Módlmy się o ochronę dla siebie i swoich bliskich

    „Zanurzam się w Najdroższej Krwi naszego Pana Jezusa Chrystusa. Krwią Jezusa pieczętuję wszystkie miejsca w moim ciele, poprzez które duchy nieczyste weszły, lub starają się to uczynić. Niech spłynie na mnie, Panie, Twoja Najdroższa Krew, niech oczyści mnie z całego zła i z każdego śladu grzechu. Amen!”

    „Panie, niech Twoja Krew spłynie na moją duszę, aby ją wzmocnić i wyzwolić, – na tych wszystkich, którzy dopuszczają się zła, aby udaremnić ich wysiłki i ich nawrócić – a na demona, aby go powalić.”

    Modlitwa na cały rok

    Jezu, Maryjo, Józefie – kocham Was, ratujcie dusze! Święta Rodzino opiekuj się moją rodziną i uproś nam wszystkim pokój na świecie. Amen!

    Matko Boża Niepokalanie poczęta – broń mnie od zemsty złego ducha!

    MODLITWA DO NASZEJ PANI OD ARKI

    Wszechmogący i Miłosierny Boże, który przez Arkę Noego ocaliłeś rodzaj ludzki przed karzącymi wodami potopu, spraw litościwie, aby Maryja Nasza Matka była dla nas Arką Ocalenia w nadchodzących dniach oczyszczenia świata, uchroniła od zagłady i przeprowadziła do życia w Nowej Erze Panowania Dwóch Najświętszych Serc, przez Chrystusa Pana Naszego. Amen.

    Pani od Arki, Maryjo Matko nasza, Wspomożenie wiernych, módl się za nami!

  2. Euzebia pisze:

    Z Dzienniczka św.Faustyny

    Serce Moje jest przepełnione Miłosierdziem Wielkim dla dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. Oby mogły zrozumieć, że Ja jestem dla nich Ojcem najlepszym, że dla nich wypłynęła z Serca Mojego Krew i Woda, jako z krynicy przepełnionej miłosierdziem; dla nich mieszkam w Tabernakulum jako Król Miłosierdzia, pragnę obdarzać dusze łaskami, ale [one] nie chcą ich przyjąć. Przynajmniej ty przychodź do Mnie jak najczęściej i bierz te łaski, których oni przyjąć nie chcą, a tym pocieszysz Serce Moje. O, jak wielką jest obojętność dusz za tyle dobroci, za tyle dowodów miłości. Serce Moje napawa się samą niewdzięcznością, zapomnieniem od dusz żyjących w świecie; na wszystko mają czas, tylko nie mają czasu na to, aby przyjść do Mnie po łaski.
    A więc zwracam się do was, wy – dusze wybrane, czy i wy nie zrozumiecie Miłości Serca Mojego? I tu zawiodło się Serce Moje, nie znajduję całkowitego oddania się Mojej Miłości: tyle zastrzeżeń, tyle niedowierzań, tyle ostrożności. Na pociechę twoją powiem ci, że są dusze w świecie żyjące, które Mnie szczerze kochają, w ich sercach przebywam z rozkoszą, ale jest ich niewiele. Są i w klasztorach dusze takie, które radością napełniają Serce Moje, w nich są wyciśnięte rysy Moje i dlatego Ojciec Niebieski spogląda na nie ze szczególniejszym upodobaniem. Oni będą dziwowiskiem Aniołów i ludzi; liczba ich jest bardzo mała, one są na obronę przed Sprawiedliwością Ojca Niebieskiego i na wypraszanie Miłosierdzia dla świata. Miłość tych dusz i ofiara podtrzymują istnienie świata. Najboleśniej rani Moje Serce niewierność duszy szczególnie przeze Mnie wybranej; te niewierności są ostrzami, które przebijają Serce Moje. (Dz.367)

    Jezu utajony, Miłości wiekuista, Żywocie nasz, Boski Szaleńcze, żeś zapomniał o sobie, a widzisz tylko nas. Nim stworzyłeś Niebo i ziemię, wpierw nosiłeś w Sercu Swoim nas. O Miłości, o głębio poniżenia Twego, o Tajemnico Szczęścia – czemuż tak mała liczba Ciebie zna? Czemuż nie znajdujesz wzajemności? (Dz.278)

    Jezu mój, Nadziejo moja jedyna, dziękuję Ci za tę księgę, którą otworzyłeś przed oczyma duszy mojej. Tą księgą jest Męka Twoja dla mnie z Miłości podjęta. Z tej księgi nauczyłam się, jak kochać Boga i dusze. W tej księdze są zawarte dla nas skarby nieprzebrane. O Jezu, jak mało dusz Ciebie rozumie w Twoim Męczeństwie Miłości. O, jak wielki jest Ogień Najczystszej Miłości, który płonie w Twym Najświętszym Sercu. Szczęśliwa dusza, która zrozumiała Miłość Serca Jezusowego.(Dz.304)

  3. Filipa pisze:

    Nowenna za Polskę i wybory prezydenckie
    Najświętsze Serce Boże, przyjdź Królestwo Twoje!
    „Polska będzie moim królestwem. Będzie wielka, będzie dobra i radość mi sprawiać będzie”. To słowa, które wypowiedział Jezus do sługi Bożej Kunegundy Siwiec, świeckiej karmelitanki bosej.
    Siostro, Bracie, jeśli Ci na tym zależy, dołącz do nowenny za Polskę i wybory prezydenckie! To nie przypadek, że ta 9-dniowa modlitwa, przed wyborami na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, rozpoczyna się w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa. A ten rok jest szczególny, bo dokładnie 100 lat temu, 27 lipca 1920 roku, nasza Ojczyzna została poświęcona Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Episkopat Polski dokonał tego aktu w obliczu nadciągającej nawałnicy bolszewickiej. Czy długo trzeba było czekać? Wiemy, że nie, bo 15 sierpnia, w uroczystość Wniebowzięcia NMP, przyszła odpowiedź z nieba: „Cud nad Wisłą”.
    Nowenna ta polega na codziennym przyjęciu Komunii świętej w tej intencji, począwszy od uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa, 19 czerwca, do dnia wspomnienia Najświętszej Maryi Panny, Nieustającej Pomocy, 27 czerwca, a także na odmówieniu Koronki do Miłosierdzia Bożego przed Najświętszym Sakramentem wystawionym do adoracji lub w Tabernakulum i dowolnej modlitwy do Maryi (np. „Pod Twoją obronę” albo „Dostojna Królowo niebios”).
    Św. Faustyna nas zachęca: „Komunia święta jest mi zapewnieniem, że zwyciężę, i tak bywa. Lękam się dnia, w którym nie mam Komunii świętej. Ten Chleb mocnych daje mi wszelką siłę do prowadzenia tego dzieła i mam odwagę, do pełnienia wszystkiego, czego żąda Pan” (Dz. 91).
    Bądźmy w jedności modlitewnej!
    Bądźmy w jedności jako Polacy, pragnący dobra dla naszej Ojczyzny!
    Bądźmy w jedności, którą daje nam Duch Święty, bo On przychodzi, aby odnawiać oblicze tej ziemi, polskiej ziemi!
    Błogosławię, wzywając wstawiennictwa Królowej Polski i Świętych naszej Ojczyzny +
    o. Krzysztof od Miłosierdzia Bożego (Piskorz) OCD.

    • Euzebia pisze:

      Nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy (modlitwy na każdy dzień nowenny)

      Święty Jan Paweł II, mówił: „Kiedy mieszkałem w Krakowie i pracowałem jako robotnik w fabryce [Solvay], wiele razy, wracając po pracy do domu, wstępowałem do kościoła redemptorystów, gdzie znajdował się obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. (…) Te przeżycia głęboko utkwiły mi w sercu. (…) I dziś, chcę gorąco podziękować Matce Bożej Nieustającej Pomocy za okazywaną mi zawsze „nieustanną pomoc” w trudnych momentach życiowych, ośmieliłbym się nawet powiedzieć, że w każdym trudnym momencie. Wszystkim, którzy z wiarą i ufnością oddają cześć Matce Bożej Nieustającej Pomocy – z serca błogosławię”. (Jan Paweł II Rzym 1984 r.)

  4. wobroniewiary pisze:

    Kiedy wam będzie smutno, albo będziecie się czuli rozbici i opuszczeni, kiedy będziecie chorzy albo samotni, kiedy będzie wam źle, bardzo źle, kiedy nie będziecie już mogli dłużej wytrzymać, kiedy będziecie stali pod ścianą i myśleli, ze więcej nie dacie już rady, ze to już koniec, prawdziwy koniec, pamiętajcie – macie kogoś!! Kto was kocha, nigdy was nie opuści i zawsze was obroni. Nie tylko Królową ale Matkę.

    • Renia Z. pisze:

      Ojcze Agostino, bardzo dziękuję za Twoje świadectwo. Zawsze bardzo lubię Ciebie słuchać i czytać. Niech dobry Bóg Tobie błogosławi i Maryją Nasza najukochańsza Królowa

    • Paweł pisze:

      W roku 2012 przypadała bardzo „okrągła”, bo równo 800., rocznica śmierci św. Feliksa Valois, głównego współzałożyciela zakonu TRYNITARZY. I choć to jest dziś bardzo mało znany Święty, modliłem się wtedy za jego przyczyną, w jego wspomnienie, 20 listopada [bo miałem wówczas zwyczaj (oraz jeszcze wtedy wystarczające zdrowotne możliwości) obchodzić takie bardzo „okrągłe” rocznice Świętych, choćby byli oni bardzo mało znani; a w owym roku 2012 – notabene – przypadały też „okrągłe” rocznice śmierci: św. Lucjana męczennika (+312), który wprowadził stosowaną powszechnie do dziś normę DOSŁOWNEJ przede wszystkim interpretacji Pisma św., śś. Jana i Pawła – męczenników z Kanonu Mszy Trydenckiej i posoborowej I Modlitwy Eucharystycznej (+362), św. Maksyma Wyznawcy (+662), największej postaci VII wieku, a szczególnie poprzedzającej Sobór Konstantynopolitański III walki z herezją monoteletyzmu https://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/08-13b.php3 , św. Gwidona z Anderlechtu, Patrona kościelnych, pielgrzymów i chorych (+1012), bł. Jana Beyzyma SJ, polskiego „Apostoła Madagaskaru” (+1912) https://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/10-12a.php3 , św. Piotra z Alkantary (+1562) – Patrona Brazylii, ustanowionego w 1862 r. przez bł. Piusa IX https://catholicsaints.info/saint-peter-of-alcantara/ oraz św. Gabriela od Matki Bożej Bolesnej, młodo zm. pasjonisty (+1862), Patrona studentów, kleryków i w ogóle młodzieży, a także Akcji Katolickiej https://catholicsaints.info/saint-gabriel-of-our-lady-of-sorrows/ ]
      W nawiązaniu zaś do dzisiejszej uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa wklejam tu znalezione przeze mnie ostatnio przypadkiem takie oto bardzo ładne nagranie nabożeństwa czerwcowego:

      • Urszula Anna pisze:

        Ktoś tu niedawno pisał, że jest przeczucie znaku może ostrzeżenia w święto Najświętszego Serca P. Jezusa i tak wyczekiwałam znowu ale chyba dalej nam będzie jeszcze czekać

        • Renata pisze:

          Tak, ja pisałam ale nie ma i… dobrze (1 Ts. 5, 1-3)🙂bo jeszcze coś wyprosić z nieba możemy 😉 Może za rok😉 Żartuję, Bóg wie kiedy jest idealny moment🙂 Czekam na niego z utęsknieniem ale też boję się czy dam radę spojrzeć na moje grzechy oczami Boga. Na 3 dni przed usłyszymy głos z Medjugorje tylko czy będzie możliwość wtedy pójścia do kościoła i spowiedzi?…Moje subtelne namawianie bliskich do skorzystania ze spowiedzi nic nie daje pozostaje tylko modlitwa za nich i powierzenie ich Dwóm Sercom🙂 Błogosławionego dnia poświęconego Sercu Jezusa. Z Bogiem.

        • Paweł pisze:

          Tu jest filmik – po angielsku – w którym niejaki Thomas Fahy, mający możność przed laty rozmawiać z wizjonerkami z Garabandal, mówi począwszy od ok. minuty 18:20, że zarówno Wielkie Ostrzeżenie, jak i Wielki Cud w Garabandal będą miały miejsce W TYM SAMYM ROKU oraz że TO BĘDZIE W ROKU PARZYSTYM:

          A więc bieżący rok (2020) już odpada, bo Wielki Cud – jak podała OFICJALNIE Conchita, wizjonerka z Garabandal – wydarzy się w miesiącach od marca do maja [a nieoficjalnie wiadomo nawet dokładniej, że to będzie w KWIETNIU].
          Niestety wydaje się nawet, że i rok 2022 też odpada, bo jedyny czwartek w owym roku, spełniający ów znany już półoficjalnie warunek, iż to ma być w czwartek przypadający w dniach 8-16 kwietnia – to będzie Wielki Czwartek [a Conchita to wykluczyła, by to miał być Wielki Czwartek czy też jakiekolwiek inne liturgiczne święto Pańskie lub Najświętszej Maryi Panny]. Obawiam się przeto, że będziemy MUSIELI wytrwać aż do co najmniej roku 2024, kiedy to czwartek mieszczący się w dniach 8-16 kwietnia wypada w dniu 11 kwietnia, we wspomnienie obowiązkowe św. Stanisława ze Szczepanowa [a w Polsce, z racji patronatu tegoż Świętego nad naszym krajem, obchodzone w randze uroczystości w dniu 8 maja]. Myślę też, że dla wypełnienia się wszystkich podanych „po cichu” przez Conchitę warunków, należy się ponadto spodziewać, że papież Franciszek w przyszłości ustanowi w tym dniu (11 kwietnia) dodatkowo wspomnienie liturgiczne św. Tarsycjusza, młodego męczennika Eucharystii i Patrona ministrantów [prawdopodobnie redukując rangę tego obchodu – wówczas już łącznie dla św. Stanisława i św. Tarsycjusza – do rangi wspomnienia dowolnego]. Dzień 11 kwietnia 2024 roku – to będzie przy tym czwartek po Niedzieli Miłosierdzia Bożego (gdyż Wielkanoc wypadnie wtedy na Zachodzie 31 marca 2024, a na Wschodzie – 5 maja 2024). Tak że niestety, ale chyba wypada nam się uzbroić nadal w cierpliwość [co dla mnie też nie jest wcale łatwe!].
          (A tu jeszcze na koniec – tak „pro forma” – źródłowa strona, z której zaczerpnąłem link do tego powyższego filmiku: https://motheofgod.com/threads/garabandal-info-answers.11105/page-148 )

        • Beata pisze:

          Jeśli chodzi o Garabandal, to na razie te objawienia nie są uznane przez Kościół, spotkałam się wiele razy z ich negatywną oceną. Oczywiście nie twierdzę, że są fałszywe. Zwyczajnie nie wiem. Jestem zdania, że lepiej być ostrożnym i poczekać na zdanie Kościoła.

        • Renata pisze:

          Paweł a ja czytałam, że Wielki Cud ma się wydarzyć w marcu,kwietniu lub maju w niespełna rok po Ostrzeżeniu więc to nie może być w jednym roku kalendarzowym. Odstęp pomiędzy nimi ma wynosić rok. Kiedyś ksiądz Adam Skwarczyński wspominał, że to będzie 10 miesięcy ( o ile dobrze pamiętam). Ksiądz Adam miał w posiadaniu książkę o Garabandal w języku hiszpańskim i mówił, że to co tam przeczytał jest zgodne z tym co mu zostało ukazane. Tak samo Juzio w dniu Cudu ma ” widzieć” a podobno on nie żyje i tym samym zarzuca się brak wiarygodności objawień. Ja myślę, że on w dniu Cudu będzie widział ale ….Boga !!!tzn. przejdzie z czyśćca do nieba🙂

        • Urszula Anna pisze:

          To powiem Wam, że mnie dobiło teraz, mówicie że może kilka lat, to ja stawałam na głowie teraz żeby przygotować rodzinę aby każdy mnie posłuchał i był do spowiedzi, tym żyłam aby dookoła co mogę przygotować, miałam nadzieję że prawdziwe uwierzą i zmienią swoje zachowania, nałogi, sugerowałam się orędziami że wkrótce, że niebawem , psychicznie nie byłam przygotowana że niebawem to może znaczyć kilka lat, zrezygnowałam z prac dorywczych aby więcej poświęcić na ważniejsze sprawy, przekonywałam koleżanki aby wytrwały bo pomoc przyjdźie z góry żeby ich dzieci nie wyjeżdżaly zagranicę bo nic ich nie może powstrzymać, miały nadzieję , zapał a teraz wszystko jakby się rozpadło, każdy dzień był takim pchaniem do przodu a teraz sama jak sobie pomyślę że trzeba dalej ciągnąć i robić plany, wrócić do tej codzienności, nie wiem takie zawiedzenie czuję, wiem ze to źle ale tak czuję

        • Paweł pisze:

          @Renata: „(…) Paweł a ja czytałam, że Wielki Cud ma się wydarzyć w marcu, kwietniu lub maju w niespełna rok po Ostrzeżeniu więc to nie może być w jednym roku kalendarzowym. Odstęp pomiędzy nimi ma wynosić rok.”
          – Czytałaś zapewne to, co podaje np. taka oto książka, wydana po polsku przez Wydawnictwo „Vox Domini”: http://garabandal.pl/ksiazki/ [Mam ją, w wydaniu z roku 1994, i całą przeczytałem. Polecam, bo jest bardzo dobra; polecam np. Tobie, @Beato, by rozwiać Twoje – choćby przynajmniej niektóre – wątpliwości.]
          W książce tej znajdują się takie oto „Wywiady z wizjonerkami”: http://garabandal.pl/wywiady-z-wizjonerkami/ – I faktycznie, w tych wywiadach padają słowa m. in. takie: „Mari-Loli: (…) Wiem, że przeminie mniej niż jeden rok pomiędzy Ostrzeżeniem a Cudem. (…) – Co pani wie o Cudzie? Jaki on będzie?
          – Wiem o nim tylko tyle, że nastąpi w niecały rok po Ostrzeżeniu. (…)”
          ALE CAŁY „SĘK” W TYM, że tu jest pewna nieścisłość w tłumaczeniu z języka angielskiego, ponieważ w angielskim oryginale TYCHŻE powyższych ZDAŃ z zacytowanych tu wywiadów czytamy: „Mari-Loli: (…) All I know is that it will take place within a year after the Warning. (…) Q. What do you know about the Miracle? A. All I know is that it will take place within a year after the Warning.” http://www.garabandal.org/News/Garabandal_Warning_Miracle_Interviews.shtml
          – CZYLI Mari-Loli używa tu JEDYNIE angielskiego sformułowania «WITHIN A YEAR after the Warning», które „brzydką”, lecz dosłowną polszczyzną można przetłumaczyć jako: «W OBRĘBIE ROKU CZASU po Ostrzeżeniu», natomiast niestety WCALE nie jest tu powiedziane, że to będzie «niecały rok» czy też „trochę «mniej niż jeden rok»”!!! [I w ogóle w wiarygodnych angielskich tekstach dostępnych w Internecie NIGDZIE NIE MA podstaw do twierdzenia, że to będzie np. około 10 miesięcy.]
          A z drugiej strony, w powyższych tekstach angielskiego oryginału wywiadów znajdują się pewne fragmenty, których z kolei nigdy nie zamieszczano w naszych polskich wydaniach, np. AKURAT oto takie: „Q. Did the Blessed Mother tell you not to speak about the Warning? A. No, she didn’t, but, because the Warning and the Miracle are within the same year, I feel it inside not to say anything. Q. How do you know the Warning and the Miracle are within the same year? A. During an apparition — I don’t remember just when—the Blessed Virgin told me.”_____CZYLI: ” – Czy Matka Najświętsza zakazała pani mówić o Ostrzeżeniu?
          – Nie, ale ponieważ Ostrzeżenie i Cud są «within the same year» – w obrębie tego samego roku – czuję wewnętrznie, żeby [raczej] nic nie mówić.
          – Skąd pani wie, że Ostrzeżenie i Cud są «within the same year» – w obrębie tego samego roku?
          – Powiedziała mi to Najświętsza Dziewica podczas objawienia, ale akurat nie pamiętam kiedy.”

        • Bozena pisze:

          My mamy byc przygotowani codziennie na spotkanie z Panem Bogiem.
          Zyc zyciem sakramentalnym a nie wyczekiwac i sledzic domniemane lub nie objawienia .
          O tym wyraznie pisze miedzy innymi Mirjana w swojej ksiazce: Moje Serce Zwyciezy .
          Z serca rekomenduje…

        • Paweł pisze:

          @Bozena:
          Ale w każdym razie – BÓG NIE ŻĄDA RZECZY NIEMOŻLIWYCH [a francuska mistyczka Gabriela Bossis usłyszała kiedyś ponadto: „Nie żądam niemożliwości. Nie żądam NAWET rzeczy TRUDNYCH.” – http://www.objawienia.pl/gabriela/gab/rok_1948.html (3 tomy książki Gabrieli Bossis „On i ja” wznowiło w roku 2008 wydawnictwo Michalineum „za pozwoleniem Kurii Metropolitalnej Warszawskiej Nr 6744/K/86 z dnia 10 X 1986 r. – Notariusz: Ks. St. Pyzel, Wikariusz Generalny: Ks. bp K. Romaniuk”)].
          Powstaje więc takie oto pytanie [notabene: pytanie o wymowie BARDZO silnie przeciwnej KLERYKALIZMOWI]: Czy można tak generalnie twierdzić, iż dla ŻADNEGO człowieka (w żadnym okresie jego życia) to wspomniane akurat przez Ciebie „życie sakramentalne” nie jest permanentnie TRUDNE, albo chociażby: że nigdy nie bywa ono – tak na dłużej – praktyczną niemożliwością?
          Żaden z dotychczasowych Soborów „nie był łaskaw” tej kwestii rozstrzygnąć ex cathedra, nawet ów Sobór, który „nałożył” na nas po raz pierwszy w historii oficjalne PRZYKAZANIA KOŚCIELNE [a był to Sobór Laterański IV w XIII wieku], ani nawet bardzo pięknie i wszechstronnie wypowiadający się poza tym o wszystkich Sakramentach Sobór Trydencki z XVI wieku.
          O czym to świadczy? Moim zdaniem o „pokutującym” ciągle KLERYKALIZMIE Soborów i całego kościelnego Magisterium (który to polegał tu akurat na tym, że ZA BARDZO troszczono się o to, by kapłanom w żadnym wypadku „KORONA Z GŁOWY NIE SPADŁA”!, a ZA MAŁO troszczono się o precyzyjną i rozumną WYKONALNOŚĆ wszystkich kościelnych zarządzeń, tak aby KAŻDY człowiek ochrzczony wiedzieć mógł dokładnie, CO i W JAKICH OKOLICZNOŚCIACH jest jego obowiązkiem na mocy praw Kościoła i na mocy „uściślonej” w ten sposób przez Kościół woli Chrystusa).
          [A jeśli chodzi o owe objawienia, niby „domniemane lub nie”, o których piszesz, to przecież Mirjana z Medjugoria też – formalnie rzecz biorąc – nie opiera się na objawieniach, które byłyby JUŻ UZNANE (choćby przynajmniej na szczeblu lokalnym) przez Kościół. I dlatego – jak dla mnie – między Medjugoriem a Garabandal nie zachodzi wielka różnica. Propaguje je też w Polsce to samo Wydawnictwo „Vox Domini” (co ma dla mnie akurat duże znaczenie, bo pozwala mi być w łatwiejszy sposób „na bieżąco”).]

        • Paweł pisze:

          @Urszulo Anno: Specjalnie żeby Cię pocieszyć „wykombinowałem” taką oto – być może dość „karkołomną”, lecz tak całkiem przecież jeszcze niewykluczoną – interpretację pozwalającą spodziewać się Wielkiego Ostrzeżenia i Wielkiego Cudu nawet JUŻ w roku 2022:
          Obecnie mianowicie jest taka sytuacja, że w kalendarzu na rok 2022 mamy Wielkanoc katolicką w dniu 17 kwietnia, Wielkanoc prawosławną w dniu 24 kwietnia, a ponadto – co za tym idzie – jedyny czwartek w obrębie dni 8-16 IV to jest katolicki Wielki Czwartek w dn. 14 kwietnia (w którym to dniu – tak poza tym – nie przypada wspomnienie żadnego „sensownego” męczennika Eucharystii).
          Wpadłem tu zatem na pomysł, że być może wkrótce papież Franciszek postanowi w ogóle zreformować kalendarz [dokładnie tak, jak to postulują np. orędzia dane Vassuli Ryden], ażeby Wielkanoc katolicka i prawosławna pokrywały się ze sobą (a przy okazji, tak trochę podobnie jak to było w XVI wieku przy wprowadzeniu kalendarza gregoriańskiego, dokona się tu także małej korekty dat przypadających na poszczególne dni tygodnia począwszy od marca aż do grudnia):
          No więc być może, w celach jakiejś niezbędnej „astronomicznej” korekty, rok 2022 będzie ustanowiony nadzwyczajnym rokiem przestępnym, w którym luty będzie liczył sobie 29 dni, a wskutek tego czwartek w obrębie dni 8-16 IV przypadnie 13 kwietnia (a nie 14 kwietnia); natomiast po ujednoliceniu dat Wielkanocy – na „modłę prawosławną” [jak to właśnie sugerowały orędzia dane Vassuli Ryden oraz szeroko znany fakt corocznego wydarzania się Cudu „Świętego Ognia” w jerozolimskiej Bazylice Grobu Bożego akurat w PRAWOSŁAWNĄ Wielką Sobotę] – nowa, wspólna Wielkanoc przypadnie 23 kwietnia 2022, wskutek czego dzień 13 kwietnia 2022 nie będzie już Wielkim Czwartkiem, lecz czwartkiem przed Niedzielą Palmową, a ponadto będzie to w Hiszpanii wspomnienie dowolne św. Hermenegilda, młodego męczennika, zamordowanego z powodu odmowy przyjęcia Komunii św. wielkanocnej z rąk heretyków ariańskich, i TO WŁAŚNIE TAKA DATA MIESIĘCZNA jest wprost zasugerowana dla Wielkiego Cudu w Garabandal na str. 459 książki: Gottfried Hierzenberger, Otto Nedomansky „Księga objawień maryjnych od I do XX wieku” – wydanie Oficyny Wydawniczo-Poligraficznej „ADAM”, Warszawa 2003, „za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 16.10.2002, Nr 4970/NK/2002; Notariusz – Ks. dr Henryk Małecki; Wikariusz Generalny, Biskup Pomocniczy Warszawski +Tadeusz Pikus”.
          [Ponadto należy się zapewne spodziewać, że na ów dzień 13 kwietnia papież Franciszek przeniesie też wspomnienie dowolne św. Tarsycjusza, kolejnego młodego męczennika Eucharystii, wprost opisanego przez Conchitę jako liturgiczny Patron dnia Wielkiego Cudu: https://maryourlady.com/2018/02/15/garabandal-great-miracle-saint-tarcisius-feast-day/ – lub tu w rozdziale 51: https://maryrefugeofholylove.files.wordpress.com/2016/04/star-on-the-mountain.pdf ]
          Tak więc: „głowa do góry!”, bo wciąż jeszcze „wszystko jest możliwe”… (a gdzieś kiedyś – o ile mnie pamięć nie myli – czytałem w Internecie wypowiedź Conchity w tym sensie, że pomimo wszystkich jej wskazówek nie uda nam się ODGADNĄĆ daty Wielkiego Cudu).

        • xc pisze:

          urszula anna sama chyba widzisz jak niebezpieczne moga byc te wszystkie oredzia. sie ciesz ze nie wzielas kredytu na zapasy. bo bys dopiero teraz miala problem.

  5. Konwalia pisze:

    Ratowaliście mnie duchowo ostatnim razem, więc proszę znowu o ratunek tzn. o modlitwę, ale nie wiem, czy to coś pomoże. Nigdy nie pomaga na dłużej. Nie mogę trwać w grzechu, bo nie będę zbawiona. Gdyby nie strach przed piekłem, mogłabym zostawić wiarę i być wolna, ale strach mnie trzyma w wierze. Tęsknię za pięknymi czasami, kiedy zaczytywałam się w treściach New Age i nadal do nich wracam. Wiem, że to łamanie I przykazania, ale tęsknię za tym! Tęsknię za pięknymi czasami, kiedy w przyrodzie upatrywałam tajemnicze znaki, słuchałam etnicznych, nierzadko pogańskich pieśni i czytałam o energii Wszechświata.

    Tęsknię za brakiem przymusu, za wolnością. Praktyki religijne to dla mnie przymus, odmawiając Różaniec albo nie umiem się na nim skoncentrować, albo myślę o czymś innym, albo często czuję się senna na Różańcu, a po modlitwie senność znika, jakby jej nie było. Po spowiedzi ulga polega na tym, że wiem, że mam większą szansę na niebo, ale lepiej czuję się po grzechu ciężkim, kiedy mniej się modlę i nie przystępuję do Komunii. Myśl o nadchodzącej spowiedzi sprawia, że znów mam przed oczami ten modlitewny rygor tj. modlitwę poranną, wieczorną, Różaniec i Koronkę, którą codziennie odmawiam. Tak, to jest wszystko, bo na więcej modlitw szkoda mi czasu, i tak te, które są, odmawiam, będąc bardzo nieszczęśliwą. Męczę się tak od dwóch lat, odkąd wróciłam do sakramentów, i tęsknię za dawnym życiem.

    Jestem taka nieszczęśliwa, jakbym się dusiła w tym modlitewnym świecie. Chciałabym odetchnąć, rozmawiać z przyrodą, nasłuchiwać, jak śpiewa ziemia, przytulać się do drzew, rozumieć zwierzęta, mieć kontrolę nad energią i nie musieć się modlić.

    Gdyby nie wizja piekła, zrobiłabym to!

    Proszę, pomódlcie się za mnie, żeby coś się zmieniło, ale ja i tak czuję się nieszczęśliwa, nie znoszę tego wszystkiego o miłości Boga i bliźniego, o pokorze, posłuszeństwie. Udaję, że to ważne, by innych nie gorszyć, a w środku jestem zgorzkniała i zmęczona, nie mam siły, bo nauka Kościoła tak naprawdę mnie tłamsi, gniecie, dobija… Gdzie szukać pomocy?!

    Jako dziecko w latach 90. byłam zaprowadzona do bioenergoterapeuty, pana ze Śląska, specjalisty od reiki, ale jestem po modlitwie uwolnienia, poza tym sama się tam nie zaprowadziłam, więc to nie ma chyba znaczenia po tylu latach praktykowania wiary, sakramentów i modlitwie uwolnienia? Bo już nie wiem, czy jestem taka odporna na łaskę, bo on mi czegoś nie przekazał swoimi rytuałami. Co robić, co myśleć?

    • Monika pisze:

      Najlepiej spotkać się z księdzem egzorcystą, a skoro tak zafascynowały Cię treści News Age bo się w nich zaczytywałaś, to teraz zaczytaj się w dziełach Bożych, racjonalnym okiem spójrz ile On dał i wciąż daje powodów by Go kochać, Zakochaj się w Nim a modlitwa będzie przyjemnością, polecam Mistyczne Miasto Boże Marii z Agredy oraz Żywot Jezusa Chrystusa i Matki Najświętszej wg bł Katarzyny Emmerich https://www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&url=http://jednoczmysie.pl/wp-content/uploads/2013/02/sw_katarzyna_emmerich.pdf&ved=2ahUKEwj0obSAu4_qAhXKmIsKHVWZCacQFjAFegQIBBAB&usg=AOvVaw0SKDqq6B4CpFC1NY0Qyh1H. Dzieła przyrody są dziełem Boga.

    • Renata pisze:

      Konwalia próbowałaś iść w czwartek na adorację i tylko popatrzeć na Najświętszy Sakrament przez 15 minut i od serca powiedzieć wszystko Jezusowi, bez żadnych formułek modlitewnych?:) Mnie na początku mojej duchowej przemiany MĘCZYŁ różaniec, zaczynałam od koronki, Anioł Pański albo krótszych modlitw. Z czasem dłuższe modlitwy przyszły 🙂 Teraz jest inaczej. Co chwilę powtarzam , że jestem słaba i bez pomocy Niebios nie mogę. Podczas spowiedzi nie zapomnij dodać księdzu, że próbujesz wrócić do dawnych grzechów- może jego rada coś pomoże. Mi też pomogły książki o. Augustyna Pelanowskiego i książka Alana Amesa ” OCZAMI BOŻEJ MIŁOŚCI”. Tymczasem pomodlę się za Ciebie🙂

    • Grzegorz pisze:

      Ks Glas mowil o takim przypadku jak twój powinnas pójść do egzorcysty .Nie pamietam w którym to filmiku bylo .

    • Euzebia pisze:

      W BIBLII inaczej w „Piśmie Świętym” jest Księga Psalmów czytaj Psalmy one Cię pocieszą w tej walce i z czasem coraz bardziej będziesz się skupiać na Dobroci Boga. Klękaj pod krzyżem proś Pana Jezusa aby dał Ci Swoją Matkę żeby Ona była także Twoją Matką.

    • Paweł pisze:

      @Konwalia: „Tęsknię za brakiem przymusu, za wolnością. (…) Lepiej czuję się po grzechu ciężkim, kiedy mniej się modlę i nie przystępuję do Komunii. (…) Na więcej modlitw szkoda mi czasu, i tak te, które są, odmawiam, będąc bardzo nieszczęśliwą. Męczę się tak od dwóch lat, odkąd wróciłam do sakramentów, i tęsknię za dawnym życiem. Jestem taka nieszczęśliwa, jakbym się dusiła w tym modlitewnym świecie. (…) Nie znoszę tego wszystkiego o miłości Boga i bliźniego, o pokorze, posłuszeństwie.”
      – Odmawianie jakichś KONKRETNYCH modlitw w jakiejś OKREŚLONEJ „ilości” nie jest nakazane ani przykazaniami Bożymi, ani kościelnymi, co stwierdza nawet ks. prof. St. Witek w swoim znakomitym podręczniku dla spowiedników „Duszpasterstwo w konfesjonale” (tu na stronie już cytowanym, z podaniem szczegółów wydawniczych: https://wobroniewiaryitradycji.com/2017/11/13/przebaczac-afektywnie-musimy-zawsze-ale-efektywnie-tylko-tym-ktorzy-zaluja-swoich-przewinien/ ), tak oto pisząc na str. 177, w rozdziale poświęconym grzechowi „niereligijności”: «Istnieje, co prawda, obowiązek częstej modlitwy, ale nie jest on ściśle określony [por. np. Ef 6,18; 1 Tes 5,17; Jk 5,16; Jud 0,20]. Jeżeli więc ktoś (…) nie zdąży się należycie pomodlić, nie stanowi to grzechu, o ile w czasie dnia stara się w jakiś sposób uzupełnić to dorywczym kontaktem z Bogiem (np. przez akty strzeliste). Większy nacisk trzeba kłaść na modlitwy wieczorne, bo jest dla nich więcej sposobności (…). Jeśli jednak ktoś skarży się, że wieczorem tylko przeżegna się przed snem, bo jest zanadto zmęczony, aby dobrze odmówić modlitwę, sprawa jest delikatna. Spowiednik nie powinien uważać tego za całkiem normalne, zwłaszcza gdy taka osoba miała przedtem czas np. (…) na oglądanie telewizji; może jednak poprzestać na przypomnieniu ważności modlitwy, podtrzymaniu człowieka na duchu (…) i podkreśleniu ważności dobrej intencji we wszystkich zajęciach dziennych.»
      A Z DRUGIEJ STRONY – spróbuję na Twoje problemy odpowiedzieć samymi cytatami z Biblii:
      2 Kor 3, 16 Kiedy ktoś zwraca się do Pana, zasłona opada. 17 Pan zaś jest Duchem, a gdzie jest Duch Pański – tam WOLNOŚĆ. – https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=997
      Ga 5, 1 Ku WOLNOŚCI wyswobodził nas Chrystus. (…) 13 Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania CIAŁU. (…) 17 Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody (…). 18 Jeśli jednak pozwolicie się prowadzić duchowi, nie znajdziecie się w niewoli (…). 19 Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z CIAŁA: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, 20 uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, 21 zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą. 22 Owocem zaś DUCHA jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, 23 łagodność, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa. 24 A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i POŻĄDANIAMI. 25 Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy. – https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1026
      2 P 2, 19 [Nauczyciele FAŁSZYWI bowiem] wolność (…) głoszą, a sami są niewolnikami ZEPSUCIA. Komu bowiem kto uległ, temu też służy jako NIEWOLNIK. 20 Jeżeli bowiem uciekają od zgnilizny świata przez poznanie Pana i Zbawcy, Jezusa Chrystusa, a potem oddając się jej PONOWNIE zostają pokonani, to koniec ich jest gorszy od początków. 21 Lepiej bowiem byłoby im nie znać drogi sprawiedliwości, aniżeli poznawszy ją odwrócić się od podanego im ŚWIĘTEGO PRZYKAZANIA. 22 Spełniło się na nich to, o czym słusznie mówi przysłowie: Pies powrócił do tego, co sam zwymiotował, a świnia umyta – do kałuży błota. – https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1086
      Prz 16, 20 Znajdzie SZCZĘŚCIE – kto zważa na PRZYKAZANIE; kto Panu zaufał – szczęśliwy. – https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=554
      Syr 1, 26 Jeżeli pożądasz MĄDROŚCI, chowaj PRZYKAZANIA, a Pan cię nią obdarzy. – https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=591
      Syr 6, 37 37 Rozmyślaj nad zarządzeniami Pana, a PRZYKAZANIAMI Jego zawsze pilnie się zajmuj! On sam umocni twe serce, a pożądana MĄDROŚĆ będzie ci dana. – https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=596
      Koh 12, 13 Koniec mowy. Wszystkiego tego wysłuchawszy: Boga się bój
      i PRZYKAZAŃ Jego przestrzegaj, bo cały w tym człowiek! 14 Bóg bowiem każdą sprawę wezwie na sąd, wszystko, choć ukryte: czy dobre było, czy złe. – https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=581

      • Konwalia pisze:

        Dziękuję za odpowiedzi.
        Przeczytałam „Mistyczne Miasto Boże” rok temu, ale z trudem i źle wspominam tę książkę. Bardzo kwiecisty, barokowy styl, nie mogłam się skupić i gdyby była dłuższa, nie doczytałabym do końca. Mam „Dzienniczek” św. Faustyny, ale jeszcze niedoczytany, bo zbyt trudny, też z powodu stylu. Mam problemy z koncentracją, więc styl musi być lekki, bo inaczej nie wiem, o czytam czytam i niewiele rozumiem. Mam też „Rękopisy autobiograficzne” św. Tereski, ale nawet nie zaczęłam, bo czytam jedną książkę przez 2 miesiące z powodu problemów z koncentracją. Pisma Emmerich z tego, co wiem, nie są do końca wiarygodne, bo zostały zredagowane dopiero po jej śmierci, więc czytać nie chcę. Bardzo mi się podobały książki o ks. Dolindo. 🙂
        Chodzę raz w tygodniu na adorację z modlitwą uwielbienia, byłam wczoraj i mało nie wyszłam z siebie, tak mnie „nosiło”, nie mogłam sobie w ławce miejsca znaleźć, dopiero gdy zamknęłam oczy i prawie zasypiałam, to było dobrze.
        Nie lubię, kiedy się mówi o Bożej miłości, nie podoba mi się, że Pan Bóg jest Osobą, że trzeba mieć z nim relację, ja w życiu siedzę tylko w książkach i nie mam relacji, nigdy nie potrzebowałam, kiedy jestem z ludźmi, irytuję się, a ostatecznie wychodzę. Ludzie są głośni i nie mówią o niczym wartościowym zazwyczaj tzn. nie rozmawiają o książkach. Mówią tylko o pieniądzach, chorobach i gdzie wyjechać na wczasy, ciągle o tych wczasach!
        Gdy się modlę za innych, myślę o sobie, o tym, jakie dobre uczynki robię, o tym, że to zbliża mnie do świętości i myślę o procesie modlitwy, że coś nasyłam, że działam, że wytwarzam modlitewną ochronę… Nie myślę za bardzo o Panu Bogu, bo nie umiem, nie wiem, jak to jest skupić się na drugiej osobie. Nie doświadczam tego i nie rozumiem, nie mam takich uczuć i ciężko mi o tym nawet mówić, bo to jest jakby z innej planety dla mnie.

        • Bożena pisze:

          Konwalio to o czym piszesz, a raczej czego doświadczasz to zacięta walka duchowa. Szatan cię mami, okłamuje, zniechęca, robi wszystko byleby mieć cię znowu w swoich szponach. Różaniec jest egzorcyzmem, dlatego takie trudności może sprawiać jego odmawianie. Proszę cię bardzo, ale to bardzo – nie zwlekaj, skontaktuj się jak najszybciej z egzorcystą. Nie wiem w jakiej diecezji mieszkasz, ale w Wąwolnicy niedaleko Lublina posługuje doświadczony egzorcysta ks. Jan Pęzioł. Wiem,że można do niego zadzwonić, nawet poprosić o modlitwę przez telefon. Może Adminka będzie miała do niego kontakt, albo przez kancelarię parafialną. Spróbuj też codziennie rano okrywać się Najświętszą Krwią Chrystusa, krótką modlitwą która pani Ewa umieszcza przed każdym nowym wpisem. a jeśli odnajdujesz coś dla siebie w pismach ks. Dolindo to wracaj do nich jak najczęściej, może to właśnie on będzie twoim duchowym opiekunem i przewodnikiem.

        • Monika pisze:

          Nieczyste zamknięcie się w sobie, też często tego doświadczam, niestety jest to pycha, egocentryzm,po pierwsze, że uważasz się za osobę bardziej wartościową bo nie zajmujesz się takimi’ głupotami’ jak wakacje,choroby i inne przyziemne sprawy,co sprawia, że źle myślisz o innych i oceniasz siebie jako lepszą od innych,nie do każdego Bóg przychodzi tak samo, tą samą życiową drogą, Jezus każdego z OSOBNA
          zaprowadził na górę Tabor by tam przemienić się wobec wszystkich razem, każdy ma inną misję od Boga do spełnienia tu na ziemi,im mocniej ktoś się otwiera na Boga,tym Bóg silniej się jemu ukazuje,co nie znaczy że ktoś inny nie dozna zbawienia,w niebie są różne ‚poziomy’ tak kiedyś słyszałam ,jeden napełni się Bogiem jak pójdzie raz w tyg do Kościoła,drugi będzie umierać z tęsknoty bo nie wyobraża sobie dnia bez Ciała Pańskiego, jesteś nastawiona na swoje ‚ja’ , książki w końcu to nic złego,tak jeśli nie stają się Twoim bożkiem, diabeł przesłania Ci oczy tym, że przecież są lepsze niż jakieś tam bezwartościowe wakacje,nastawione na zabawę i przyjemność,ale czy dla Ciebie książka to nie właśnie tą przyjemnością jak dla narkomana działka? Ja nie wiem sama powinnaś sobie szczerze odpowiedzieć,ale na pewno zamyka Ci drogę do relacji z
          ludźmi i Bogiem

        • Monika pisze:

          Skupiasz się cały czas na sobie i swoich potrzebach, i temu kuleje relacja z drugą żywą osobą, Ty wybierasz co czytasz, Ty wybierasz kiedy czytasz,Ty wybierasz kiedy skończysz czytać itp.,a z drugą osobą to już nie tylko Ty decydujesz o czym będziesz rozmawiać,tu się trzeba siebie zaprzeć, ćwicz się w tym żeby nie zawsze było po Twojej myśli ,tak jak Ty chcesz i rób to dla Boga,ofiaruj te cierpienie zapiernia się siebie, najlepiej Matce Przenajświętszej, Ona resztę dopełni ,i trzeba cierpliwie i wytrwale a zobaczysz jaka jest Ona Potężna! Pamiętaj też że nie musisz czuć Boga,nasza wiara nie opiera się na odczuciach, Jezus na krzyżu też nie czuł że jest przy nim Ojciec,a ta jedna chwila była ważniejsza niż 3 lata uzdrawiania – jak mówił o.Pelanowski, jak się źle czujesz bo się nie wyspałaś to nie znaczy że Boga nie ma obok Ciebie bo go nie czujesz ze wzg.na ból głowy, musisz zaprzeć się swoich odczuć, diabeł lubi grać na emocjach i odczuciach

        • Monika pisze:

          Skupiasz się cały czas na sobie i swoich potrzebach, i temu kuleje relacja z drugą żywą osobą, Ty wybierasz co czytasz, Ty wybierasz kiedy czytasz,Ty wybierasz kiedy skończysz czytać itp.,a z drugą osobą to już nie tylko Ty decydujesz o czym będziesz rozmawiać,tu się trzeba siebie zaprzeć, ćwicz się w tym żeby nie zawsze było po Twojej myśli ,tak jak Ty chcesz i rób to dla Boga,ofiaruj te cierpienie zapiernia się siebie, najlepiej Matce Przenajświętszej, Ona resztę dopełni ,i trzeba cierpliwie i wytrwale a zobaczysz jaka jest Ona Potężna! Pamiętaj też że nie musisz czuć Boga,nasza wiara nie opiera się na odczuciach, Jezus na krzyżu też nie czuł że jest przy nim Ojciec,a ta jedna chwila była ważniejsza niż 3 lata uzdrawiania – jak mówił o.Pelanowski, jak się źle czujesz bo się nie wyspałaś to nie znaczy że Boga nie ma obok Ciebie bo go nie czujesz ze wzg.na ból głowy, musisz zaprzeć się swoich odczuć, diabeł lubi grać na emocjach i odczuciach

        • Monika pisze:

          Przepraszam jeśli było coś za ostro lub niesłuszne poprostu mówię sama po sobie..

        • Konwalia pisze:

          @Monika
          Kiedyś książki były tylko pasją, zdrową i wartościową, ale stały się problemem, odkąd zaczęłam się więcej modlić. Dlaczego?
          Całe życie spędzałam przed internetem i kiedy zaczęłam 2 lata temu wracać do Pana Boga, stwierdziłam, że ograniczę internet. Nie udało się, niestety, za to pojawiły się problemy.
          Mam problemy z koncentracją, pogarsza mi się pamięć. Muszę siedzieć nad książką 4 godziny, a czytam bardzo mało, czasem tylko 10 stron, czasem 16 czy 20. Bardzo trudno mi się skupić. Myślę ciągle o tym, że muszę jeszcze odmówić taką modlitwę i taką i mam przez to jeszcze większe trudności w koncentracji. Uspokajam się dopiero, kiedy włączam internet. Czytałam o czymś takim, jak cyfrowa demencja, tzn. że nadmiar technologii osłabia pamięć, koncentrację. Często myślę o internecie, kiedy czytam też. Wszystko zaliczam, dopiero internet daje mi wytchnieniem i nim oddycham.
          Nie wiem, czy Pan Bóg chce mi ograniczyć książki, czy to jest moja wina, bo dzieje się to wszystko, odkąd próbuję ograniczyć internet. Po prostu mam wrażenie, że jeszcze trudniej mi się od niego uwolnić.
          Odkąd zaczęłam się więcej modlić, czytam mniej, choć więcej czasu siedzę nad książkami, bo czytając, tęsknię za internetem.
          Spowiednik mówi, że mogę czytać, ale mam ograniczyć internet, często mi to powtarza o internecie, ale ja nie umiem.
          Dlatego nie wiem, czy problemy z koncentracją spowodował Pan Bóg, czy to jest konsekwencja używania internetu w zły sposób, bo od kilkunastu lat internet jest w centrum mojego życia, ale rzeczywistość wirtualna wydaje mi się bardziej normalna niż ta prawdziwa. Myślałam o rekolekcjach, ale chyba bym oszalała, bez internetu? Chciałabym, ale nie dałabym rady!
          Dlatego książki nie są bożkiem. Ja tylko ratuję swój umysł i swoje zainteresowanie przed całkowitą degradacją, bo widzę, co się dzieje.
          I jak mogę słuchać o wakacjach, skoro ludzi nie obchodzi, czy pójdą w ich trakcie do kościoła, czy nie? Mało kogo obchodzi sprawa wiary. Ludzie chodzący do kościoła krytykują Kościół. Mówią:
          „Księża powinni się móc się żenić”,
          „Spowiedź lepiej, gdyby była jak u protestantów, tylko powszechna”,
          „Geje nic nie poradzą na to, że tacy są”,
          „Aborcja to jest sprawa indywidualna”.
          Mówią to katolicy! Moje argumenty są lekceważone, nawet się nie odzywam. Ludzie krytykują księży…
          Na spotkaniach pije się alkohol i opowiada nieprzyzwoite dowcipy.
          Ja się od nich nie czuję lepsza, ale nie chcę się z tym identyfikować, czuję się źle też w hałasie. Często nie rozumiem, co ludzie mówią, mam trudności z czytaniem ze zrozumieniem i słuchaniem np. ktoś opowiada mi jakąś historię i gubię się w niej, coś tłumaczy, a równie dobrze mógłby mówić po chińsku.
          Nie chodzę na imprezy, uroczystości albo opuszczam je po obiedzie i idę do domu. Musi być spokój. Robię wszystko dłużej niż inni, dlatego potrzebuję więcej czasu. Nie chcę przebywać z ludźmi, bo wiem, że zabrakłoby mi czasu, skoro potrzebuję 4 godzin, żeby przeczytać książkę, od 15 do 30 minut, żeby przeczytać Pismo Święte (więcej i tak nie daję rady, bo za trudne).
          Piszesz mi, że czytam, co chcę i wybieram, co chcę. Miałam trudności z nauką w szkole, z logicznym myśleniem, z ciągami przyczynowo-skutkowymi i niby jak mam czytać coś, co sprawia mi trudność? Jaki to ma sens, jeśli nic się nie rozumie?
          Jestem zmęczona, chcę mieć tylko spokój, książki, muzykę (mam uzdolnienia muzyczne), a Pan Bóg chce mnie zmusić do męki niewyobrażalnej, czyli przebywania z ludźmi. Trzeba przebywać z ludźmi, bo nam w czymś pomogą, a inaczej by nie pomogli i ja to wiem, ale inaczej nie umiem na to patrzeć.
          Ta wiara mnie zniszczy, kiedyś byłam szczęśliwa, a teraz jestem zgorzkniała, bo ja wcale nie chcę nikomu służyć. Wiecie, że gdy ktoś widzi mój nieszczęśliwy wyraz twarzy przy pomaganiu, to odechciewa mu się mojej pomocy? Robię to, bo tak nakazał Pan Jezus, a w sercu myślę: nienawidzę tego, znowu ucieka mi czas, znowu będę musiała się koncentrować… Jestem zmęczona.

        • Konwalia pisze:

          Chciałam jeszcze dodać, aby nie uważano mnie tu za czarny charakter, że bardzo lubię rozmawiać z ludźmi starszymi i uważam, że oni tego potrzebują. Dzisiaj świat strasznie pędzi, skupia się właśnie na nieistotnych sprawach, a o ważnych sprawach coraz mniej się mówi. Nie chodzi tylko o książki, ale np. o wspominanie dawnych czasów, aby wnuki poznawały historię od swoich dziadków i nie tylko o to. Starsi ludzie patrzą zupełnie inaczej. Pisząc o rozmowach na temat chorób, być może się zagalopowałam. Ja się modlę za chorych w ramach pewnej inicjatywy, więc ten temat jest mi bliski, ale widzę też, jak bardzo dzisiaj się go spłyca, kiedy ludzie mówią o tym z ciekawości, a nie z troski. Dlatego to mnie tak razi. Sama mam problemy ze zdrowiem i nie mogę pomagać ludziom inaczej niż modlitwą, ale gdyby się dało rozmawiać więcej ze starszymi osobami, nie miałabym poczucia straty czasu i nawet tutaj mam poczucie chęci pomocy. Może ja nie jestem aż taką egoistką, tylko trafiam na złe spotkania? Boli mnie, że starsi ludzie są spychani na margines. Do dzieci podejścia nie mam, ale starsi i chorzy są w moim sercu. Gdyby nie problemy z koncentracją, myśleniem, byłoby to wszystko inne. Pewnie nie zrozumiecie, nie dlatego, że uważam Was za gorszych, tylko dlatego, że mało kto mnie rozumie i już przywykłam. Jestem młoda, mam problemy ze zdrowiem (fizyczne), z myśleniem i nie radzę sobie w wielu sprawach, więc nie mam prawa głosu, a w środku coś narasta, ale Pan Bóg w pokorze każe milczeć, więc w tym milczeniu rośnie złość, po cichu, oby nie wybuchła.

        • Monika pisze:

          Przepraszam jeśli coś za ostro albo nie słusznie napisałam, ale mówię tylko sama po sobie..

        • Konwalia pisze:

          @Monika
          Nic się nie stało, domyśliłam się kontekstu. Ale akurat o książki się nie obawiam. Swego czasu czytałam zupełnie inną literaturę niż teraz, a ważne jest to, co się czyta, czym się karmi umysł. Czasem się zastanawiam, czy po prostu za dużo nie wymagam od siebie jeśli chodzi o modlitwę. Chciałabym modlić się za wiele osób, a przecież kiedyś się modliłam mało. I od razu chciałam wskoczyć na wyższy poziom, bo Matka Boża w Fatimie powiedziała, by odmawiać Różaniec. Może powinnam odmawiać np. dziesiątkę, ale za to w większym skupieniu? Zdaję sobie sprawę, że modlitwa z wysiłkiem trenuje wytrwałość i może być owocna, ale uważam też, że jeśli przez cały czas modlę się ze złością, że muszę to robić, to chyba jednak jest zła droga. To nie są okresy gorszej formy, to niemal norma. Uważam, że to sygnał, żeby coś zmienić, ale nie wiem co. Czuję się zmęczona i proszę, nie piszcie mi, że trzeba się zapierać siebie, bo to jest, owszem, prawda, ale najpierw trzeba mieć siły do tego i wyznaczony cel, a jeśli ja kieruję się w wierze tylko strachem i bez strachu nie praktykowałabym wiary, to jak długo taka wiara może się utrzymać? To jest w ogóle dziwne, że od dzieciństwa nie lubię się spowiadać i do dziś mi zostało. Proszę, nie zasypujcie mnie propozycjami książek, objawień, bo ja czuję, jak mnie to wszystko tylko przygniata…

        • Paweł pisze:

          @Konwalia: „(…) Pan Bóg w pokorze każe milczeć, więc w tym milczeniu rośnie złość, po cichu, oby nie wybuchła.”
          – Czy to na pewno bezpośrednio sam Pan Bóg „każe” to lub owo, jeśli przez to „rośnie złość” – tego nie można być pewnym. Bo to tak trochę może tu wyglądać, jakby działanie Boże było NIEDOSTOSOWANE. A tymczasem wg nauki św. Roberta Bellarmina, kardynała i doktora Kościoła (1542-1621), „(…) ŁASKA jest zawsze dostosowana («congrua») i nigdy nie może się stać niedostosowaną («incongrua»), bez względu na wolę tego, który z niej korzysta” [jest to cytat ze str. 382 książki: Jean Huscenot „Doktorzy Kościoła”, wydanie „Edycji Świętego Pawła”, Częstochowa 2002, IMPRIMATUR: bp Jan Wątroba, Wikariusz Generalny Kurii Metropolitalnej w Częstochowie, 30 stycznia 2002, L.dz. 54/2002].
          A więc może to jest raczej efekt „prokuratorsko-intryganckich” działań szatana przed tronem Bożym, według typowego scenariusza opisanego na początku Księgi Hioba: Hi 1, 6 Zdarzyło się pewnego dnia, gdy synowie Boży [= Aniołowie] udawali się, by stanąć przed Panem, że i szatan też poszedł z nimi. 7 I rzekł Bóg do szatana: «Skąd przychodzisz?» Szatan odrzekł Panu: «Przemierzałem ziemię i wędrowałem po niej». 8 Mówi Pan do szatana: «A zwróciłeś uwagę na sługę mego, Hioba? Bo nie ma na całej ziemi drugiego, kto by tak był prawy, sprawiedliwy, bogobojny i unikający grzechu jak on». 9 Szatan na to do Pana: «Czyż za darmo Hiob czci Boga? 10 Czyż Ty nie ogrodziłeś zewsząd jego samego, jego domu i całej majętności? Pracy jego rąk pobłogosławiłeś, jego dobytek na ziemi się mnoży. 11 Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego majątku! Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył». 12 Rzekł Pan do szatana: «Oto cały majątek jego w twej mocy. Tylko na niego samego nie wyciągaj ręki». I odszedł szatan sprzed oblicza Pańskiego. (…) – https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=431 – A POTEM BYŁ „AKT DRUGI” TEJ INTRYGI SZATANA: Hi 2, 1 Pewnego dnia, gdy synowie Boży [= Aniołowie] udawali się, by stawić się przed Panem, poszedł i szatan z nimi, by stanąć przed Panem. 2 I rzekł Pan do szatana: «Skąd przychodzisz?» Szatan odpowiedział Panu: «Przemierzałem ziemię i wędrowałem po niej». 3 Rzekł Pan szatanowi: «Zwróciłeś uwagę na sługę mego, Hioba? Bo nie ma na całej ziemi drugiego, kto by był tak prawy, sprawiedliwy, bogobojny i unikający zła jak on. Jeszcze trwa w swej prawości, choć mnie nakłoniłeś do zrujnowania go, na próżno». 4 Na to szatan odpowiedział Panu: «Skóra za skórę. Wszystko, co człowiek posiada, odda za swoje życie. 5 Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego kości i ciała. Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył». 6 I rzekł Pan do szatana: «Oto jest w twej mocy. Życie mu tylko zachowaj!» 7 Odszedł szatan sprzed oblicza Pańskiego i obsypał Hioba trądem złośliwym, od palca stopy aż do wierzchu głowy. (…) – https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=432 – I TAK TO WŁAŚNIE Z POWODU INTRYGI SZATANA, A NIE BEZPOŚREDNIO Z SAMEJ WOLI BOŻEJ, ZACZĘŁY SIĘ SŁYNNE CIERPIENIA HIOBA!
          Mogę tu jeszcze wkleić na koniec taki oto pouczający śpiew z Taizé, którego polskie tłumaczenie [podane na ulotce rozdawanej na potrzeby spotkania Taizé w Monachium 1993/94, gdzie dane mi było wówczas być] brzmi: „BÓG MOŻE OBDARZAĆ TYLKO MIŁOŚCIĄ. Nasz Bóg jest pełen dobroci, Bóg, który przebacza.” –

          A tu nagranie nowsze:

          Tu zaś w wersji angielskiej:

    • MarekSz615 pisze:

      Ja jako 7-9 letnie dziecko zostałem zaprowadzony przez mamę do wiejskiej znachorki. Miałem operację na oko a raczej zabieg. Wszystko się udało ale mama postanowiła jeszcze skorzystać z usług takiej właśnie osoby. Ta pani szeptała coś pod nosem chodząc naokoło mnie. Pluła na ziemię i dotykała mojej głowy kamykami. Kazała mi także pluć na ziemię. To wspomnienie całe życie do mnie wracało. Od tamtego czasu popsułem się jako dziecko i później jako dorosły człowiek. Nie będę po opisywał objawów bo to temat na książkę raczej. Ważne jest to że Pan Bóg ustanowił władzę rodzicielską nad dziećmi. I jeśli rodzice robią takie rzeczy że zgadzają lub nawet sami zaprowadzają dzieci do ludzi posługujących się okultyzmem to dla demona jest to wymarzona sytuacja. Dostają dziecko aby mogły mu wyrządzić szkody. Sam tego nie wymyśliłem. Usłyszałem to na konferencjach księdza Gładka lub Grzegorza Bacika. Mówimy tu o bałwochwalstwie czyli grzechowi przeciwko pierwszemu przykazaniu. Wina nie jest dziecka ale konsekwencje grzechu rodziców dotykają dziecka. Sama napisałaś że wciągnęło cię new age. I tu już była twoja wina. Coś co otworzyło furtkę w twoim dzieciństwie prawie Cię pochłonęło. Ale Pan Bóg walczy o Ciebie. A ma utrudnione zadanie bo przeszkodą jest wolna wola człowieka. To co przeżywasz jest śmiertelną walką duchową z mocami ciemności. Nie poddawaj się. Tu chodzi o twoją duszę. Trzeba trochę pocerpieć za grzechy. Nie ustawiaj w modlitwie,. Żyj w stanie łaski uświęcającej i przystępuj do Komunii Świętej. Módl się nawet jak czujesz te przeciwność co opisalaś. Może ten strach przed piekłem jest może raczej strachem przed Bogiem? Przeanalizuj swoje myśli. Szatan chce ci zabrać nadzieję i wpędzić w rozpacz. Bóg jest miłością i dopóki że strachu będziesz do Niego przychodzić nie postąpisz dalej. Czasami leczenie trwa latami. Przeżywałem podobne cierpienia jak tym. Czułem strach przed Bogiem. Jak patrzyłem na obraz Miłosierdzia Bożego widziałem zagniewane i surowe oblicze Pana Jezusa. Bałem się patrzeć. Miałem myśli że nie ma dla mnie już nadziei. Ale Bóg walczy do końca o każdą duszę. Szczególnie o te co Mu się zagubiły. Już ponad trzy lata minęły od mojej spowiedzi generalnej. I ta walka dalej trwa. Ona się nie skończy dopóki żyjemy tu ma ziemi. Jak jedno uda się przezwyciężyć to diabeł atakuje z innej strony. Piszę z mojego doświadczenia. Jak już zbroja wiary staje się coraz z silniejsza to atakuje przez najbliższą rodzinę. Pomodlę się za Ciebie. A ty oddaj swoją wolną wolę Bogu. Jak to zrobić? Bardzo prosto. Pójdź do Kościoła, ukleknij przed Tabernakulum i powiedz: „Panie Jezu oddaję Ci swoją wolę. Nie chcę jej. Bądź wola Twoja”. I powtarzaj to na każdej Mszy Świętej. Z Panem Bogiem.

  6. xc pisze:

    nowy dokument o objawieniach w Civitavecchia – moze ktos zna wloski i w wolnym czasie chcialby przetlumaczyc .

  7. Euzebia pisze:

    KORONKA DO BOSKIEJ OPATRZNOŚCI
    SERCA JEZUSOWEGO

    Koronka do Boskiej Opatrzności została objawiona Siostrze
    Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo Gabrieli Borgarino 17 września 1939
    r. S. Gabriela tak opisała to wydarzenie:
    Pewnego dnia, w kaplicy Jezus mi powiedział: „Moje Boskie Serce jest, jak
    wylewający potok, przepełnione miłością. Ogłoś, w miarę możliwości, całemu
    światu to wezwanie:

    BOSKA Opatrzności Serca Jezusowego wspomóż nas”.

    Jezus miał w ręce karteczkę z tym właśnie wypisanym, cennym wezwaniem.
    Kazał mi je napisać i poprosić o poświęcenie go oraz podkreślić słowo Boska,
    aby wszyscy zrozumieli, ze pochodzi ona rzeczywiście od Jego Serca…
    Powiedział, że Opatrzność to przymiot Jego Boskości i dlatego jest
    niewyczerpana… Zachęcał, bym odmawiała je z ufnością, bo we wszystkich
    potrzebach, jakie by nie były: moralne, duchowe, czy materialne, On nas
    wspomoże. Jego Boskie Serce jest Skarbem, w którym zawarte są wszelkie
    rodzaje dobra i wszystkie cnoty.
    Pan Jezus powiedział także S. Gabrieli, że to wezwanie wypowiadane z
    ufnością jest dla duszy tym, czym dobroczynny deszcz dla ziemi – uzdalnia
    ją do wydawania dobrych owoców. Sama S. Gabriela była najlepszym tego
    przykładem. Łaski nadzwyczajne przyjmowała z niezwykłą prostotą, będąc
    przykładem świętości w szarym, codziennym życiu, które staje się
    nadzwyczajne dzięki intensywności wiary i miłości – miłości pokornej i
    uśmiechniętej, która wszystko, co czynimy dla miłości i z miłością
    przemienia w złoto dla Nieba
    Za pozwoleniem władzy duchownej,
    Kard. M. Fossati, 1944 r.

    Click to access Koronka%20do%20Bo%C5%BCej%20Opatrzno%C5%9Bci.pdf

    • Euzebia pisze:

      Koronka do Boskiej Opatrzności Serca Jezusowego

      O Jezu płonący Miłością, obym Cię nigdy nie obrażała.
      O mój Drogi i Dobry Jezu, przy pomocy Twej Świętej Łaski nie chcę już więcej Cię obrażać, ani już więcej nigdy nie oddalać się od Ciebie, bo kocham Cię ponad wszystko.

      Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu,
      Jak było kiedyś, teraz i zawsze, i na wieki wieków Amen.

      Trzy razy po 10 wezwań:
      Boska Opatrzności Serca Jezusowego wspomóż nas.

      Po każdym dziesiątku:
      Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu
      Jak było kiedyś teraz i zawsze i na wieki wieków Amen

      Na końcu jeszcze 3 razy:
      Boska Opatrzności Serca Jezusowego wspomóż nas.

      Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu,
      Jak było kiedyś teraz i zawsze i na wieki wieków Amen

      Wezwanie: Boska Opatrzności… powtarza się 33 razy dla uczczenia liczby lat życia Pana Jezusa.
      Chwała Ojcu… powtarza się 5 razy dla uczczenia 5 ran Pana Jezusa.

      Pan Jezus powiedział do s.Gabrieli:
      „Powodem mojego cierpienia była nie tylko Bolesna Męka, ale przede wszystkim niewdzięczność Moich stworzeń„.
      Na koniec nigdy nie zapominajmy o dziękowaniu. Tylko, bowiem ten, kto potrafi dziękować, ma serce otwarte na otrzymywanie.

      https://wogrojcu.pl/koronki/koronka-do-boskiej-opatrznosci-serca-jezusowego/

  8. AG pisze:

    Co dzis uratuje swiat? ks. Krystian Charchut – polecam wysłuchać: https://youtu.be/O-LCuY_b6u0

  9. Monika pisze:

    @Konwalia
    Powinnaś porozmawiać z księdzem egzorcystą, jest może coś nie z Twojej winy co nie pozwala Ci się uwolnić od tych dręczeń, albo Twoje przywiązanie do internetu jest po prostu zniewoleniem. Pisałaś: „Tęsknię za pięknymi czasami, kiedy w przyrodzie upatrywałam tajemnicze znaki, słuchałam etnicznych, nierzadko pogańskich pieśni i czytałam o energii Wszechświata.
    Tęsknię za brakiem przymusu, za wolnością. ” To właśnie nie jest wolność, to są właśnie te niewidoczne kajdany, ten sznur, za który ciąga nas rogaty, prawdziwa wolność polega na tym ,że jak chcę to korzystam z internetu albo nie korzystam, wolność wyboru, a u Ciebie jest jakaś siła która Cię mocno ciągnie. Nie chcę oczywiście zniechęcać Cię do modlitwy, ale może za dużo na siebie wzięłaś, słyszałam wiele razy lepiej zrobić mniej, mały krok do przodu, niż robić dużo i stać w miejscu,albo wręcz cofać się do tyłu, to też może być sztuczka rogatego- jak ja mogę nie zmówić koronki? czy tej bądź tamtej modlitwy przecież ona jest ważna, owszem jest i to bardzo ale wszystko stopniowo na swoje możliwości,nie liczy się ilość ale jakość,i to też jest akt pokory, że zmówię wolniej, mniej ale dokładniej, myślę,że sama też więcej wyniesiesz z takiej modlitwy niż z bezrozumnego odklepania i proszę nie rezygnuj z różańca, może nie cały jak nie dasz rady, może z czasem przyjdzie więcej ale jest naprawdę potężną bronią sama się przekonałam i wiele osób dawało na tej stronie świadectwo, może ten krótki filmik pomoże skupić Ci się na modlitwie różańcowej https://www.youtube.com/watch?v=44RjPZr0cyE
    „Jako dziecko w latach 90. byłam zaprowadzona do bioenergoterapeuty, pana ze Śląska, specjalisty od reiki, ale jestem po modlitwie uwolnienia, poza tym sama się tam nie zaprowadziłam, więc to nie ma chyba znaczenia po tylu latach praktykowania wiary, sakramentów i modlitwie uwolnienia?” – to Bóg uwalnia kiedy chce i jak chce, więc to nie jest tak ,że raz ktoś się nad Tobą pomodli i już, to właśnie pokazuje jak wielkie są skutki zła. Z tego co piszesz to naprawdę wiele cierpienia ofiarujesz Bogu, myślę że sama nic nie zdziałasz musisz skontaktować się z egzorcystą, takie jest tylko moje zdanie, nędznego człowieka i nie mówię tego w akcie pokory ale w pełnej prawdziwej świadomości tego jak marnymi narzędziami jesteśmy i nie ma co polegać na sobie , na swoich odczuciach czy doświadczeniach szukaj dobrego księdza, a z jakiej miejscowości jesteś?

  10. Monika pisze:

    brak skupienia może być skutkiem internetu jak sama zauważyłaś albo jakiś fizycznych przyczyn albo jest to kwestia duchowa, ale dlaczego siedząc przed komputerem nie masz problemów z koncentracją, przecież tu też trzeba się skupić, to jest zastanawiające? ja też mam czasem tak jak Ty z tym gubieniem wątku wśród ludzi czy brakiem skupienia ale wtedy przed komputerem też mi go braknie, więc uważam to za jakąś intelektualną ‚dziurę’:) Mnie wtedy nie uspokaja internet tylko kierowania się na Boga, myślę, że o to też chodzi w pierwszym przykazaniu.. I może to że utożsamiasz się z cierpieniem osób starszych to jest właśnie głos Ducha Bożego za kogo masz się modlić,może nie za wszystkich tak jak chciałabyś bo nie dasz rady, dlatego jesteśmy mistycznym ciałem Boga,jak puzzle( słabe porównanie) razem stworzymy całość, Ty za starszych, ja za dzieci (bo akurat się nimi zajmuję), trzeci za kapłanów.. itd. Jak w życiu jeden jest piekarzem , drugi lekarzem, trzeci nauczycielem, jedna osoba nie może wszystkiego ogarnąć,robiłaby wszystko i byle jak,lepiej pomoże Ci wyleczyć serce kardiolog niż lekarz rodzinny pierwszego kontaktu, każdy niech robi to w czym jest dobry, do czego go Bóg powołuje, wiem,że wszystkie modlitwy są piękne, wartościowe, potrzebne, ale jesteśmy ludźmi- bardzo ograniczeni i trzeba mieć tego świadomość . Dlatego też nam zgubionym dana jest Maryja,jej grzech nie ograniczał, mi uratowała życie duchowe,jej modlitwy Bóg zawsze wysłuchuje,nie stawaj sama do modlitwy zawsze poproś by modliła się z Tobą, bez niej będziesz dalej tonąć w dręczeniach , Ona pomoże Ci z tego wyjść!!!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s