Wakacje sprzyjają pielgrzymowaniu, ale nie dlatego do sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej przybywa tak dużo ludzi. Tutaj przez cały rok można wyprosić szczególne łaski. Przypominamy największe cuda Maryi z Wąwolnicy.
Księga łask i uzdrowień w sanktuarium w Wąwolnicy pęcznieje. Nie jest starym zeszytem, w którym zapiski skończyły się ileś lat temu, a dziś można tylko do nich wracać z sentymentem. Kolejne karty na bieżąco zapisywane są świadectwami cudów uproszonych u Matki Bożej Kębelskiej. Nic dziwnego, że nabożeństwa z modlitwą o wstawiennictwo Maryi gromadzą w Wąwolnicy tysiące ludzi. Przyjeżdżają z całej Polski. Modlą się, prosząc o to, czego w życiu potrzeba, a potem wracają dziękować. Doroczny odpust ku czci Matki Bożej Kębelskiej na początku września przyciąga pielgrzymów, którym niestraszny ani deszcz, ani upał. Wiedzą, po co tu są. Gdyby nie pomoc Maryi, niejednego z nich mogłoby już nie być, a sprawy, które wydawały się beznadziejne, mogłyby do dziś być niezałatwione.
Pana Jerzego z żoną przywiózł do Wąwolnicy ich proboszcz – ks. Stanisław Sapilewski. Wójt był postacią znaną, więc wieść o jego chorobie rozniosła się po okolicy szybko. Gdy wydawało się, że wszystko stracone, ksiądz Sapilewski powiedział: – Jedźmy do Wąwolnicy.
Przyjechali. Po Mszy św. przed cudowną figurką wrócili do domu. Tymczasem dzięki wstawiennictwu Maryi w niebie zapadła decyzja, że Jerzy ma jeszcze dużo do zrobienia. Zamiast umierać, wracał szybko do zdrowia, ku zdziwieniu lekarzy, którzy z niedowierzaniem kręcili głowami. 12 czerwca 2002 roku ks. Sapilewski przyjechał do Wąwolnicy raz jeszcze i dał świadectwo, że pan Jerzy po powrocie do domu bez żadnych leków wrócił do całkowitego zdrowia i dalej pełni urząd wójta.
Justyna Korczyńska zamieszkała w Lublinie. 26 lipca 2008 roku leżała umierająca w szpitalu. Cierpiała na ostrą białaczkę szpikową (99 proc. komórek rakowych). Wszystkie możliwości leczenia zostały wykorzystane. Rodzina się jednak nie poddawała. Postanowiła przyjechać do Wąwolnicy, by modlić się podczas comiesięcznego nabożeństwa z prośbą o łaski. Justyna nie wiedziała, że tego dnia jej bliscy pojechali po ratunek do Matki Bożej Kębelskiej. Była sobota około godz. 20.30. Nagle ustąpiła bezsilność, która do tej pory nie pozwalała jej nawet samodzielnie jeść, a co dopiero usiąść. Tymczasem bez problemu usiadła na łóżku, a parę godzin później sama poszła do łazienki. Badania nie wykazały żadnej komórki rakowej w jej organizmie. Dokładnie wtedy, gdy nastąpiła poprawa, jej rodzina modliła się o cud w Wąwolnicy.
Na razie to największy z cudów
W 1996 roku ks. Stanisław Kultys, kapłan archidiecezji lubelskiej, chorując od 40 lat na stwardnienie rozsiane, nie mógł już o własnych siłach wstać z łóżka. Poprosił, aby go przywieziono do Matki Bożej w Wąwolnicy. Do kaplicy trzeba go było wnieść, nawet siedzenie sprawiało mu problemy. Po modlitwie u Matki Bożej wrócił do domu. Kiedy na drugi dzień obudził się, poczuł, że jego ręce odzyskały władzę. Podparł się nimi i ucieszony o własnych siłach usiadł. Wtedy też uświadomił sobie, że jego nogi są sprawne. Powoli stanął jedną nogą na podłodze, potem drugą, czyniąc to przy samym łóżku na wypadek upadku. Stanął. Zrobił jeden krok, potem drugi i – nie wierząc sobie – zaczął chodzić po pokoju zupełnie sprawny i zdrowy. W tym czasie zadzwonił dzwonek przy drzwiach, poszedł i otworzył. Na progu rodzinnego domu księdza na terenie parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Lublinie stanął jego szkolny kolega, lekarz, który go leczył przez 40 lat. Kiedy go zobaczył, wykrzyknął zdumiony: – To ty chodzisz? Kazał ks. Stanisławowi położyć się i, po zbadaniu go, powiedział: – Ty jesteś zupełnie zdrowy! W kilka dni potem wypisał ks. Stanisławowi długą historię choroby i wysłał go do Warszawy. Lekarka, która go potem badała, napisała, że pacjent nigdy nie chorował na stwardnienie rozsiane. Do końca życia nigdy nie pojawiły się ślady tej choroby.
Hojnie obdarowani
16 marca 2000 r. ks. Jan Pęzioł, kustosz wąwolnickiego sanktuarium, otrzymał list od kolegi ks. Bolesława Lipczewskiego z Detroit. Kilkanaście miesięcy wcześniej ks. Bolesław prosił go o odprawienie Mszy św. o dar macierzyństwa dla pani Suzan z Kanady. W jej małżeństwie trwającym kilkanaście lat nie było dzieci. Małżonkowie poddali się licznym badaniom, a lekarze stwierdzili, że nie mogą mieć potomstwa. Ks. Jan Mszę św. odprawił. Po roku znowu przyszedł list z Detroit. Tym razem był on zawiadomieniem, że Suzan została mamą i wierzy, że jest to łaska wyproszona w Polsce w Wąwolnicy.
Macierzyństwo u Maryi wyprosili też Beata i Piotr. Oboje, będąc lekarzami, przez dwadzieścia lat małżeństwa nie mieli upragnionych dzieci. Jesienią 2002 roku przyjechali do Wąwolnicy na Mszę św. Za niecały rok urodzili się im synowie – bliźniacy.
Układy w niebie
Pięcioletni Jakub Skowronek mieszka w Wolicy. 6 maja 2000 r. wpadł pod samochód. Nieprzytomny został zawieziony do kliniki przy ul. Chodźki w Lublinie. 13 maja lekarze powiedzieli rodzicom, że zbliża się zgon, bo po tylu dniach mózg dziecka powinien funkcjonować, choć w części, a chory leży bez ruchu i świadomości. Rodzice przyjechali do Wąwolnicy i, płacząc, prosili o Mszę św. przed cudowną figurą. Msza św. została odprawiona 13 maja o 20.00. Matka Jakuba po powrocie do domu o 21.00 zadzwoniła do kliniki, a lekarz powiedział jej, że Jakub dosłownie przed chwilą otworzył oczy i jest zupełnie przytomny. Szybko wypisali go do domu, po urazie nie ma żadnych pozostałości, ani psychicznych, ani fizycznych.
Pani Ewa zamieszkała w Warszawie. Zachorowała na nowotwór jajnika z przerzutami na wątrobę, dwa guzy o średnicy 4 cm. Po operacji jajnika i zbadaniu, czy nowotwór jest złośliwy, lekarze w klinice na ul. Szaserów nie dawali pacjentce żadnych szans na wyzdrowienie. Gdy wzmocniła się po operacji, przyjechała do Wąwolnicy. Tu po spowiedzi i przyjęciu Komunii św. gorliwie modliła się o powrót do zdrowia. Była wiosna 2006 r. Zgodnie z zaleceniem profesora co miesiąc chodziła na kontrolę do kliniki. We wrześniu 2006 r. po gruntownych badaniach i tomografii okazało się, że guzy przerzutowe zginęły, jest zupełnie zdrowa i w organizmie nie ma żadnej komórki rakowej. Zdumiony profesor powiedział jej wtedy: „Musiałaś mieć układy w niebie, bo niemożliwe stało się możliwym”.
Wie, Komu wszystko zawdzięcza
Anna Ceglarska mieszka w Poniatowej. W lipcu tamtego roku skończyła 43 lata. Pomyślała, że pójdzie na cytologię, bo już dawno tego nie robiła. Wynik miał być za dwa tygodnie. Telefon z przychodni przewrócił jej życie do góry nogami. – Zadzwonili, żebym przyszła, bo z moim wynikiem jest coś nie tak – opowiada. – Poszłam. Gdy weszłam do gabinetu lekarskiego, na biurku leżały przygotowane dla mnie skierowania na różne badania i informacje, jakie szpitale mam do wyboru. Byłam w szoku – wspomina. Wynik był jednoznaczny – nowotwór z początkami inwazji. – Patrzyłam na lekarza, który to mówił, i jakbym nie rozumiała do końca tego, co słyszę. Docierało do mnie, że mam mieć operację, a potem czeka mnie chemia. Nie wiedziałam, o co mam zapytać, w końcu wydusiłam z siebie: „Jakie są rokowania?”. Lekarz popatrzył na mnie, potem wyjął zza koszuli krzyżyk i powiedział: „Widzę, że pani też ma krzyżyk na szyi. Tu są najlepsze rokowania, a najlepiej udać się do Matki Bożej do Wąwolnicy”. Tak zrobiła. Pomodliła się i udała na operację. Jej wyniki miały zdecydować o rodzaju chemioterapii. Miała na nie czekać już w domu. Długo to trwało. W końcu sama zadzwoniła, by zapytać, czy coś wiadomo, ale lekarz powiedział, że nie ma jeszcze jednoznacznych wyników. Pomyślała, że musi być bardzo źle, skoro tak długo to trwa. W końcu zadzwoniła komórka. Lekarz powiedział, że tak długo czekali na wynik, bo powtarzano badanie 10 razy, by mieć pewność, że nie jest fałszywe. Nie stwierdzono żadnych zmian nowotworowych. Porównywano materiał z operacji z materiałem z biopsji, który zawierał nowotwór złośliwy, i ku zdumieniu wszystkich tym razem nie było żadnych komórek rakowych. „Pani wie, komu to zawdzięcza. Niech pani jedzie i dziękuje Matce Bożej, bo z punktu widzenia medycyny to cud”, powiedział lekarz.
Źródło: Gość Niedzielny
Do codziennego odmawiania
Boskie Serce Jezusa, ofiaruję Ci przez Niepokalane Serce Najświętszej Maryi Panny wszystkie modlitwy, sprawy, prace i krzyże dnia dzisiejszego jako wynagrodzenie za grzechy moje i całego świata. Łączę je z tymi intencjami w jakich Ty ofiarowałeś się za nas na krzyżu i ofiarujesz się codziennie na ołtarzach całego świata. Ofiaruję Ci je za Kościół katolicki, za Ojca Świętego, a zwłaszcza na intencje miesięczną, oraz na intencję misyjną, jako też na intencje dziś potrzebne. Pragnę też zyskać wszystkie odpusty jakich dostąpić mogę i ofiaruję Ci je za dusze w czyśćcu. Amen
Do codziennego odmawiania przez niewolników NMP:
Ja, N…, grzesznik niewierny, odnawiam i zatwierdzam dzisiaj w obliczu Twoim śluby Chrztu Św. Wyrzekam się na zawsze szatana, jego pychy i dzieł jego, a oddaję się całkowicie Jezusowi Chrystusowi, Mądrości wcielonej, by pójść za Nim, niosąc krzyż swój po wszystkie dni życia.
Bym zaś wierniejszy Mu był, niż dotąd, obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego za swą Matkę i Panią. Oddaję Ci i poświęcam jako niewolnik Twój, ciało i duszę swą, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych moich uczynków, zarówno przeszłych, jak obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga w czasie i wieczności.
Módlmy się za siebie nawzajem, przyzywając opieki św. Michała Archanioła
Święty Michale Archaniele wspomagaj nas w walce a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen!
Święty Michale Archaniele, który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga i całkowicie oddałeś się spełnianiu Jego świętej woli. Wstaw się za mną do Stwórcy, abym dzisiaj, za Twoim przykładem, na początku nowego dnia, otwierając się na działanie Ducha Świętego, w każdej chwili dawał się Bogu, wypełniając z miłością Jego świętą wolę. Niech razem z Tobą wołam bez ustanku: Któż jak Bóg! Przez Chrystusa Pana naszego. Amen
Módlmy się o ochronę dla siebie i swoich bliskich
„Zanurzam się w Najdroższej Krwi naszego Pana Jezusa Chrystusa. Krwią Jezusa pieczętuję wszystkie miejsca w moim ciele, poprzez które duchy nieczyste weszły, lub starają się to uczynić. Niech spłynie na mnie, Panie, Twoja Najdroższa Krew, niech oczyści mnie z całego zła i z każdego śladu grzechu. Amen!”
„Panie, niech Twoja Krew spłynie na moją duszę, aby ją wzmocnić i wyzwolić, – na tych wszystkich, którzy dopuszczają się zła, aby udaremnić ich wysiłki i ich nawrócić – a na demona, aby go powalić.”
Modlitwa na cały 2019 rok
Jezu, Maryjo, Józefie – kocham Was, ratujcie dusze! Święta Rodzino opiekuj się moją rodziną i uproś nam wszystkim pokój na świecie. Amen!
Matko Boża Niepokalanie poczęta – broń mnie od zemsty złego ducha!
MODLITWA DO NASZEJ PANI OD ARKI
Wszechmogący i Miłosierny Boże, który przez Arkę Noego ocaliłeś rodzaj ludzki przed karzącymi wodami potopu, spraw litościwie, aby Maryja Nasza Matka była dla nas Arką Ocalenia w nadchodzących dniach oczyszczenia świata, uchroniła od zagłady i przeprowadziła do życia w Nowej Erze Panowania Dwóch Najświętszych Serc, przez Chrystusa Pana Naszego. Amen.
Pani od Arki, Maryjo Matko nasza, Wspomożenie wiernych, módl się za nami!
Szczęść Boże! Czy ktoś z Was się orientuje, czy pisma Anny Dąbskiej np. „Pozwólcie ogarnąć sie miłości” można czytać? Na jednej ze stron znalazłam, że wydwanictwu cofnięto imprimatur a dostałam je na rekolekcjach….
Nie polecam . imprimatur cofnięto.
Wspaniałe miejsce i wspaniały Kapłan. Bogu niech będą dzięki, że mogłam tu kilkakrotnie być.
O Różańcu
30/03/2012 / ARCYBISKUP FULTON J. SHEEN
Od najwcześniejszych dni Kościół prosił swych wiernych, aby modlili się słowami 150-ciu Psalmów Dawidowych. Zwyczaj ten wciąż jest powszechny wśród księży, którzy odmawiają niektóre z tych psalmów każdego dnia. Nie było jednak rzeczą łatwą dla każdego zapamiętać 150 psalmów. Kolejną trudnością, jeszcze przed wynalezieniem druku, było wydanie księgi psalmów. Z tego powodu niektóre ważne księgi, np. Biblia, musiały być przywiązane łańcuchem, niczym – w dzisiejszych czasach- książki telefoniczne; w przeciwnym razie ludzie zabraliby je i uciekli.
Tak się składa, że doprowadziło to do głupiego kłamstwa, zgodnie z którym Kościół użył łańcucha, aby nie pozwolić ludziom czytać Biblii. Tymczasem prawda jest taka, że Biblia została przywiązana łańcuchem właśnie po to, aby ludzie mogli ją czytać. Książki telefoniczne też są przywiązane i sięga do nich więcej ludzi we współczesnym społeczeństwie niż do jakiejkolwiek innej książki!
Ludzie, którzy nie mogli czytać 150-ciu psalmów, chcieli robić coś innego w zamian. Dlatego zastąpili je stu pięćdziesięcioma Zdrowaśkami. Podzielili je na piętnaście dziesiątek. Każda z części miała być odmawiana przy jednoczesnym rozważaniu różnych momentów z życia naszego Pana.
Aby oddzielić te dziesiątki, każda z nich rozpoczynała się od Ojcze Nasz, a kończyła się doksologią ku chwale Trójcy Świętej.
Święty Dominik, który umarł w 1221r., otrzymał od Matki Bożej polecenie, aby głosić i rozpowszechniać to nabożeństwo dla dobra dusz, dla pokonania zła i dla dobra Świętej Matki Kościoła, i dlatego dał nam Różaniec w jego obecnej, klasycznej formie.
Czarna Śmierć, która spustoszyła Europę i zmiotła z powierzchni ziemi jedną trzecią jej ludności, sprawiła, że wierni zwrócili się do Matki naszego Pana, aby otoczyła ich swą opieką w czasie, gdy śmierć stała się tak powszechna.
Czarna Śmierć należy do przeszłości.Lecz teraz Czerwona Śmierć komunizmu pustoszy ziemię. Uważam za interesujące, że gdy Najświętsza Maryja Panna ukazała się w Fatimie w 1917r. z powodu ogromnego upadku moralnego w wigilię bezbożności, poprosiła, aby po „Chwała Ojcu” dodawać „miej miłosierdzie dla wszystkich dusz; zachowaj je od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba”.
Panuje opinia, że w Różańcu jest zbyt dużo powtórzeń, gdyż Modlitwa Pańska i Zdrowaś Mario odmawiane są tak często; dlatego niektórzy ludzie twierdzą, że Różaniec jest monotonny.
Przypomina mi to kobietę, która przyszła do mnie pewnego wieczoru po moich katechezach dla konwertytów. Powiedziała mi: „Nigdy nie zostanę katoliczką. Wciąż mówicie te same słowa w Różańcu, a nikt, kto wciąż powtarza te same słowa, nie jest szczery. Nigdy nie uwierzyłabym nikomu, kto powtarza swe słowa i Bóg też by mu nie uwierzył”.
Spytałem ją, kim jest mężczyzna, który z nią przyszedł. Powiedziała, że jest to jej narzeczony. Spytałem: „Czy on cię kocha?” „Oczywiście, że tak”. „Ale skąd wiesz na pewno?” “Powiedział mi”. “Co ci powiedział?”
“Powiedział ‘Kocham cię’”.
“Kiedy powiedział ci to po raz ostatni?”
“Jakąś godzinę temu”.
“Czy powiedział ci to przedtem?”
“Tak, wczoraj wieczorem”.
„Co konkretnie powiedział?”
„Kocham cię”.
„Ale nigdy przedtem ci tego nie wyznał?”
„Mówi mi to każdego wieczora”.
Powiedziałem jej: “Nie wierzę mu. Wciąż powtarza to samo, zatem nie jest szczery”.
Piękna prawda jest taka, że nie ma powtórzenia w słowach „Kocham cię”. Ponieważ wypowiadane są one w nowym momencie i w nowym miejscu w przestrzeni, słowa te nie znaczą tego samego, co oznaczały w innym czasie i w innym miejscu.
Miłość nigdy nie jest monotonna mimo jednolitości, z jaką jest wyrażana. Umysł jest nieskończenie zmienny w swym języku, lecz serce takie nie jest. Serce mężczyzny w zetknięciu z kobietą, którą kocha, jest zbyt ubogie, aby ujmować nieskończoność swego uczucia w różne słowa. Dlatego serce używa jednego wyrażenia „kocham cię” i mówiąc je wciąż od nowa, nigdy się nie powtarza. Jest to jedyna prawdziwa wiadomość we wszechświecie. I gdy odmawiamy Różaniec, mówimy Bogu, Trójcy Świętej, Wcielonemu Zbawicielowi i Matce Najświętszej: „Kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię”. Za każdym razem znaczy to coś innego, ponieważ przy każdym dziesiątku nasz umysł rozważa nowy dowód miłości naszego Zbawiciela.
Różaniec jest najlepszą terapią dla strapionych, nieszczęśliwych, przerażonych i przygnębionych dusz właśnie dlatego, że wymaga jednoczesnego zaangażowania trzech zdolności: fizycznej, wokalnej i duchowej, dokładnie w tej kolejności.
Różaniec jest księgą niewidomych, w której dusze widzą i w której rozgrywa się największy dramat miłości, jaki widział świat; jest księgą prostaczków, która wprowadza ich w tajemnicę i wiedzę bardziej satysfakcjonującą niż wykształcenie innych ludzi; jest to księga starców, których oczy zamykają się pod cieniem tego świata i otwierają na materię świata przyszłego. Moc Różańca jest nieopisana.
Jeśli pragniesz kogoś nawrócić do pełni wiedzy o naszym Panu i Jego Mistycznym Ciele, naucz go Różańca.Stanie się jedna z dwóch rzeczy. Albo zaprzestanie on odmawiać Różaniec – albo otrzyma dar Wiary.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Kard. Gerhard Müller skrytykował treść dokumentu roboczego Synodu Amazońskiego mówiąc, że żaden papież, ani synod czy jakakolwiek rada, nie może wyrazić zgody na wyświęcanie kobiet na diakonów, kapłanów czy biskupów.
Rozmowa z Siostrą M. Pawlik – w latach 30. XX wieku wprowadzono mącicieli do Kościoła, bo nie można było go zaatakować od zewnątrz. https://www.youtube.com/watch?v=hVXBYh4P0M4
A wypowiada te jednoznaczne, bezkompromisowe słowa były prefekt Kongregacji Nauki i Wiary, kiedyś de facto druga osoba po papieżu, autor słynnego manifestu wiary. Mówi o prawdach, które pewnie jeszcze 5-10 lat temu były oczywiste, nie podlegające dyskursowi, teraz zaś budzą konsternację lub zostają co najmniej przemilczane. Widać zatem, że wchodzimy w jakąś decydującą fazę, o której niedawno kiedyś ten kardynał mówił a było to jedynie przywołanie art 675 KKK, który mówi o…”oszukańczej religii, dającej ludziom pozorne rozwiązanie ich problemów za cenę odstępstwa od prawdy”… którą oby nie rozpoczął ów „dziwny” Synod. Zdaniem niektórych biskupów niemieckich ma on wręcz „złamać dotychczasowe paradygmaty”, czego dowodem byłoby wyświęcanie kobiet, które jest zakwestionowaniem kapłaństwa, a w konsekwencji podważeniem doktryny, bowiem prowadziłoby to do zmiany treści sakramentów a tego ani papież, ani synod nie może uczynić.
W poprzednim artykule ktoś- jakiś Grzegorz dał link i nie wpisał nawet co to za link a to link do wywiadu z jakąś siostrą zakonną która 30 lat temu miała objawienia pod jakimś Zambrowem w Ostrożnem . Podobno kiedyś ma tam powstać wielka Bazylika i z całego świata mają przybywać ludzie i być i uzdrawiani. Na razie jest tylko kaplica wybudowana na terenie prywatnym .
Poczekamy zobaczymy…bo wokół tego miejsca mają powstać jakieś bloki wg. objawień a to wieś zabita dechami . A przecież 3 dni ciemności tuż tuz . Wieczerniki itp. A po trzech dniach ciemnosci nikt przecież bloków nie będzie budował , tylko zwykłe domy. Coć mi tu nie gra.
tu link do zdjęcia 3D
https://www.google.pl/maps/place/Kaplica+Rzymskokatolicka+pw.+Matki+Bożej+Anielskiej+w+Ostrożnem/@52.9378553,22.149706,3a,75y,188.02h,90.19t/data=!3m8!1e1!3m6!1sAF1QipPIKGFcy0LYx3rxFgAKW8YzKkZdrSHBQ6PVi17s!2e10!3e11!6shttps:%2F%2Flh5.googleusercontent.com%2Fp%2FAF1QipPIKGFcy0LYx3rxFgAKW8YzKkZdrSHBQ6PVi17s%3Dw203-h100-k-no-pi-0-ya5.000013-ro-0-fo100!7i8704!8i4352!4m5!3m4!1s0x471fb15b4811c225:0x6f66dcac594adef7!8m2!3d52.9467563!4d22.1454875
Mam podobne refleksje, które są dla mnie pytaniami bez odpowiedzi. Jednak Ostrożne ma dużą przychylność Kościoła. Owoce obecności w tym miejscu opisywane przez odwiedzających to miejsce wskazują wg.mnie, że jest to Boża sprawa. Osobiście mam natomiast spory dystans do paruzji opisanej przez Ks. Adama. Choćby dlatego, że jest to sprawa bardzo niszowa w Kościele i nic mi nie wiadomo o jakimkolwiek stanowisku władz duchownych. Na fb zainteresowanie również malutkie. Jeśli Bóg zechce, to sprawi, że Kościół zwróci na to uwagę. Na razie czuję, że to jakieś dziwne jest i tyle.
Byłam tam w Ostrożne i jest przepięknie. A 40 km dalej jest Nowa Osuchowa,można poczytać sobie o tym w internecie.
mcc2 daj link o tych objawieniach w ostroznie ? co do problemu ktory poruszyles to jest wiecej tego typu niescislosci: moim zdaniem po 3 dniach ciemnosci swiat bedzie krecil sie nadal … i wiele rzeczy ypelni sie wtedy chciazby te przepowiedziane przez terese neuman wczy w nowej osuchowej czy byc moze te z ostrozna ….
Świadectwo S.Czesławy Marianny Polak (Objawienia Pana Jezusa i Matki Bożej w Ostrożnem)
mcc2 ma jakiś nonszalancki styl:jakiś Grzegorz,jakaś siostra ,jakiś Zambrów
niech ma, nic zlego nie robi, dzieki za link…
W jaki sposób się wypełni się ..budowa wielkiej bazyliki z dwoma wieżami i blokami ( zapewne to jakieś domy pielgrzyma ) po 3 dniach ciemności ? To olbrzymie przedsięwziecie , np. budowa nowej częsi sanktuarium w Łagiewnikach Krakowskich trwała ponad 20 lat. w Licheniu ponad 30 lat ,. A tymczasem wg. ks Adama po trzech dniach ciemności będzie tylko 25 lat spokoju. A przecież nie będzie wiekszości ludzi, hut , cementowni itp. z tego co się zorientowałem to wg. wersji nowego świata wg. ks . Adama to ubędzie z 80 % Polaków , a na zachodzie Europy to prawie wszyscy wyginą .Choć mogę sie mylić . Nie jestem za bardzo pamiętliwy.
Jeszcze tylko dodam : wg wizji Rozalii Cekakówny w Centrum Krakowa ma stanać Potężny pomnik Chrystusa Króla widoczny z wielu kilkometrów, to też wielkie przedsięwzięcie, a po za tym na Żywiczczyźnie w niejakiej Siwcówce ma powstać Centrum Miłosierdzia na Cały Świat, tak pewnej wizjonerce też powiedział Jezus a obecnie tam księża Chrystusowcy utrorzyli ośrodek rekolekcyjny. Tak więc sporo budów przed nami …
Nie wnikaj jak się wypełni ,nie twoja to rzecz. Pojedź tam i sam zobaczysz,siostra Czesława chętnie rozmawia z pielgrzymami,a w swoich rozmowach zawsze prowadzi do Chrystusa i Matki Bożej.
A ten Grzegorz to znany publicysta katolicki, autor książek o Ostrożnem i Gietrzwałdzie oraz spec od muzyki czyli Grzegorz Kasjaniuk.
Polecam jego książki na temat tych objawień 😊
Ale ja nie kwetionuje tych objawień w Ostrożnem , tylko zauważam sprzeczność , niewykonalność budowy tych objektów przed 3 dniami ciemości . Taka budowa to 20 lat. A tymczasem wielu ludzi tu na forum żyje tematem gromadzenia żywności. żadna żywność bez dużej dawki chemi tak długo nie wytrzyma . A tymczasem wizjoner wspólpracujący z ks. Adamem stwierdził że będzie to w roku przestępnym , podobno za rok lub pięc lat . A jak za 20 lat to po co ten alarm ? 1/3 czytająca to forum umrze ze starości do tego czasu a suchary się zepsują …A po 3 dniach ciemności będzie to niewykonalne technicznie.
to ten grzegorz czyta wowit ? jestem jego fanem.
mcc2 wiedlug jakies tam wegierskij mistyczki to ta Era Pokoju bedzie trwala az 70 lat.
w 70 lat sie chyba wyrobimy z bazylika i pomnikiem :):)
Wg. opisów. ks .Adama ta era pokoju po 3 dniach ciemności ma trwać krótko , około 25 lat .
A tak po za tym co to za Grzegorz ? bo ja nie czytam innych blogów.
taki dzieikarz wpisz sobie w YT Grzegorz Kasjaniuk i masz…
Świadectwo Grzegorza Kasjaniuka, znawcy muzyki satanistycznej – Powrót do Domu Ojca
https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2014/10/26/swiadectwo-grzegorza-znawcy-muzyki-satanistycznej-powrot-do-domu-ojca/
Wielkie Zawierzenie – DZIEŃ PIERWSZY, 6 sierpnia 2018
Konferencja Grzegorza Kasjaniuka – 58:20 minut.
https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/wielkie-zawierzenie/
Tutaj jest trochę informacji na temat objawień w Ostrożnem
„Niespełna 7 km od centrum Zambrowa znajduje się cudowne miejsce, w którym objawiał się Jezus Chrystus. Mowa o miejscowości Ostrożne. Obecnie w tym miejscu znajduje się kaplica – cel wielu pielgrzymów z całej Polski, o którym często nie wiedzą okoliczni mieszkańcy. Dziś, 30 lipca, mija 27 lat od pierwszego objawienia Siostry Czesławy. Z tej okazji w kaplicy w Ostrożnem o godz. 11.00 odprawiona zostanie uroczysta Msza Św.
Dziś mija 27 lat od pierwszego objawienia Pana Jezusa w Ostrożnem. Z tej okazji o godzinie 11.00 w kaplicy odprawiona zostanie uroczysta Msza Św., która będzie miała podwójny charakter. Będzie upamiętniała przełomowy dla tego miejsca dzień, czyli objawienia Jezusa, które miały miejsce 27 lat temu. Ponadto uroczystość będzie okazją do świętowania pobłogosławienia 16 października 2010 roku przez bp. Stanisława Stefanka kapliczki i nadania jej tytułu Matki Bożej Anielskiej. Jak powiedziała nam siostra Czesława Polak, podczas dzisiejszej Mszy będzie można również uzyskać specjalny odpust.
W ciągu minionych lat wielu pielgrzymów nawiedzających to miejsce było świadkami nadprzyrodzonych zjawisk. Jedni widzieli krew na twarzy Pana Jezusa na figurze w kaplicy, inni widzieli zmieniające się kolory na twarzy tej figury, jeszcze inni słyszeli śpiew aniołów przy kaplicy, a ostatnio 30 lipca 2007 r. i 30 lipca 2008 r., jak powiedziała nam siostra „kilka osób widziało wirujące słońce na niebie”.
– „W tym miejscu było dużo uzdrowień oraz wiele osób się nawróciło.” – powiedziała nam siostra Czesława.
Kult Pana Jezusa w tym miejscu stale się rozwija. Ludzie, którzy doznali tam łask, uzdrowień duszy, ciała, głębokich nawróceń, a także wyzwolili się z nałogów składają swoje świadectwa i wota dziękczynne, które zawieszają w kaplicy przy figurze Pana Jezusa. Kaplica otwarta jest codziennie od rana do wieczora, więc można przybywać tu na modlitwę o każdej porze dnia. Jak udało nam się dowiedzieć miejsce to jest częściej odwiedzane przez pielgrzymów z różnych, często odległych miejscowości w Polsce, niż przez mieszkańców Zambrowa, Łomży, czy Ostrowii Mazowieckiej.
W 2003 r. rozpoczęto budowę „Hospicjum” przy kaplicy. Kamień węgielny został poświęcony i wmurowany 30 lipca 2003 r. przez ks. Jana Sołowianiuka- wikariusza biskupiego Kurii Łomżyńskiej, który przewodniczył koncelebrowanej Mszy św. Tego samego dnia została również poświęcona duża figura Św. Ojca Pio, stojąca obok kaplicy, ufundowana przez Władysława Polaka- brata Siostry Czesławy, który doznał szczególnych łask, za wstawiennictwem tego Świętego.
Obecnie budynek „Hospicjum” od kilku lat czeka na wykończenie. To co do tej pory wykonano w budynku finansowane jest głównie z dobrowolnych ofiar ludzi.
– „Chciałabym w jakiś sposób wykorzystać ten budynek. Myślałam nad domem pielgrzyma lub domem rekolekcyjnym. Brak funduszy jednak mi to uniemożliwia.” – powiedziała nam siostra Czesława Polak, która ma nadzieję, że znajdą się dobrzy ludzie, którzy pomogą w wykończeniu budynku.
Przypominamy historię cudownych objawień w Ostrożnem
Wszystko zaczęło się 30 lipca 1984 r. w poniedziałek rano. Siostra Czesława Polak (wówczas jeszcze osoba świecka) była na Mszy Świętej i przyjęła Komunię Św. w kościele parafialnym w Szumowie. Po powrocie z kościoła wyszła na pole, by narwać kwiatów z myślą, że będą dla Pana Jezusa i Maryi. Idąc z kwiatami koło lasku sosnowego, niedaleko domu nuciła sobie „Panie zmiłuj się nad nami, Chryste zmiłuj się nad nami.” Około godz. 11.00 usłyszała w oddali dziecięcy miły głos, mówiący -„Zaczekaj”. Zatrzymała się i zobaczyła postać, idącą obok lasku, od strony pola. Przyglądała się jej uważnie i zastanawiała się, kim jest. Gdy wpatrzyła się jej uważniej zdała sobie sprawę, że postać ta była podobna do Pana Jezusa. Nieznajomy szedł dłuższy czas z głową pochyloną, wyglądał przepięknie w jasnej szacie. Gdy lasek skończył się postać znikła. Wtedy Siostra uświadomiła sobie, że to był Pan Jezus.
W nocy z 2. na 3. października 1984r. Siostra Czesława widziała we śnie Pana Jezusa w pobliżu miejsca, gdzie były ślady Jego stóp. Powiedział do niej: „ZADBAJ O TO MIEJSCE, OGRÓDŹ MAŁYM PŁOTKIEM, POŚRODKU ZBUDUJ KAPLICZKĘ. JA CI W TYM POMOGĘ”. Za jakiś czas Siostra Czesława wróciła ponownie na to miejsce, gdzie zostały ślady stóp Pana Jezusa. Usiadła przy nich i w wewnętrznej wizji ujrzała krzyż drewniany z wizerunkiem ukrzyżowanego Chrystusa oraz ludzi pracujących przy budowie kaplicy. Od tamtej pory Siostra przychodziła na to miejsce, aby się modlić.
7. października 1984r. do parafii w Szumowie przybył misjonarz Ojciec Piotr Zabielski. Siostra opowiedziała mu o swoich przeżyciach. Kapłan przybył na miejsce objawienia z szacunkiem, uwierzył i obiecał swoją pomoc. W nocy z 16. na 17. października 1984r. podczas modlitwy wieczornej Siostra ujrzała Pana Jezusa w swoim pokoju, jak stał przy stole. Nic nie mówił, tylko wpatrywał się w Siostrę bardzo przenikliwym wzrokiem. Siostra zrozumiała, że trzeba już mówić ludziom o objawieniu. Wiadomości o tym były różnie odbierane. Jedni uwierzyli i zaczęli przychodzić na modlitwę, inni szydzili z tego.
20 września 1985 r. w miejscu objawienia została zamontowana figura Pana Jezusa, którą poświęcił ks. Marian Czerwiński- proboszcz parafii w Szumowie. Odtąd coraz więcej ludzi zaczęło przybywać na modlitwę.
Dziś, w miejscu, gdzie Siostra Czesława zobaczyła Pana Jezusa, stoi nieduża figura Chrystusa w oszklonej kapliczce, a w miejscu, gdzie Pan Jezus znikł – w kaplicy stoi duża figura Pana Jezusa. Na modlitwę przychodzą tu nie tylko mieszkańcy sąsiednich wiosek, ale przybywają pielgrzymi z różnych stron Polski.
W dniu 6. grudnia 1992 r.- w pierwszy piątek miesiąca- siostra Czesława widziała Matkę Bożą, zdążającą do kaplicy. W nocy we śnie usłyszała słowa Matki Bożej: -„Ja- Matka Boska wskazuję drogę do kaplicy”. Na pamiątkę tego objawienia została postawiona przy kaplicy figura Niepokalanego Serca Maryi”. (…)
https://zambrow.org/artykul/27-lat-od-objawien-w/417695
Dnia 30 lipca 1984 r. s. Czesława Polak (wtedy osoba świecka) zauważyła postać przypominającą Zbawiciela. Szedł w jasnej szacie, z pochyloną głową. Dopiero kiedy zniknął, dotarło do niej, że spotkała samego Jezusa Chrystusa. Osiem lat później s. Czesława widziała też Matkę Bożą zdążającą do kaplicy, wybudowanej po poprzednim widzeniu. To zdarzenie odmieniło jej życie, a potem także życie wielu pielgrzymów, którzy przybywając do Ostrożnego k. Zambrowa, by szukać Boga i prosić o szczególne łaski, byli świadkami nadprzyrodzonych zjawisk.
Kościół do objawień prywatnych podchodzi ostrożnie, podkreśla, że nie zastąpią one objawienia Boga w Jezusie Chrystusie. A wszystko, co jest człowiekowi potrzebne do zbawienia, zostało już przez Boga objawione. Stosunek Kościoła do takich objawień jest niejednoznaczny. O autentyczności objawień może się wypowiedzieć dopiero po ich zakończeniu. A te w Ostrożnem – tak jak np. w Medjugorie – wciąż trwają.
https://www.niedziela.pl/artykul/138772/nd/Prywatne-objawienia
Czy przez internet lub drogą pocztową można zamówić Msze Święte w Sanktuarium w Wąwolnicy?
Też chciałam zadać to pytanie.Posyłam intencje mszalne do pewnego zgromadzenia bez problemu,przelew pocztą a intencję drogą mailową,tą drogą też dostaję informację o dacie i godzinie odprawienia zamówionej Mszy św,ale to zgromadzenie zakonne więc nie wiem czy w Wąwolnicy też są akie możliwości,może ktoś posyła i się odezwie?
Możesz podać, gdzie dokładnie zamawiasz te msze? Akurat szukam takiej możliwości.
U Ojców Karmelitów w Czernej,byłam tam na pielgrzymce z wnuczką, po I Komunii Sw. i zauroczyło mnie to miejsce i klimat tego zgromadzenia.Ojcowie mają swoją stronę internetową i w zakładce intencje mszalne, można zamawiać Msze św. zwykłe jak i roczne oraz wieczyste.Adres: http://www.karmelczerna.pl lub na fb karmel.pl
Na stronie Sanktuarium w Wąwolnicy jest zakładka „kontakt” adresy e-mail, telefony, można tam spróbować zapytać: http://www.sanktuarium-wawolnica.pl/kontakt.html
Profanacja Matki Boskiej na warszawskiej Pradze. Apel do biskupów i księży.
Niestety, bluźnierstw ciąg dalszy… https://www.tvp.info/43670598/chciala-sprzedawac-teczowa-maryje-w-ksztalcie-waginy-bedzie-zawiadomienie-do-prokuratury
Miłość nie jest tolerancją
23/05/2012 / ARCYBISKUP FULTON J. SHEEN
Chrześcijańska miłość znosi zło, lecz go nie toleruje.
Czyni ona pokutę za grzechy innych, lecz nie jest liberalna w stosunku do grzechu.
Wołanie o tolerancję nie może skłonić chrześcijańskiej miłości do stłumienia w sobie nienawiści wobec diabelskich filozofii, które próbują rywalizować z Prawdą.
Chrześcijańska miłość przebacza grzesznikowi, lecz nienawidzi grzechu; jest ona niemiłosierna wobec błędu w jego umyśle.
Miłość chrześcijańska zawsze na powrót przyjmie grzesznika na łono Mistycznego Ciała; lecz jego kłamstwo nigdy nie zostanie przyjęte do skarbca Jego Mądrości.
Prawdziwa miłość pociąga za sobą prawdziwą nienawiść:
Ktokolwiek utracił zdolność moralnego zgorszenia i pragnienie wypędzenia kupców ze świątyń, utracił również żywe, żarliwe umiłowanie Prawdy.
Miłość chrześcijańska nie jest zatem łagodną filozofią o nazwie „żyj i pozwól żyć”;
nie jest ona rodzajem ckliwego sentymentu.
Miłość chrześcijańska jest natchnieniem Ducha Bożego,
która każe nam miłować piękno i nienawidzić brzydoty moralnej.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Szczęść Boże chciałam zapytać czy w tą sobotę za tydz ks Skwarczynski będzie odprawił Mszę Św i o której godz a może już w piątek bo chciałam tam pojechać ale mam 160 km a nie mogę się dodzwonić pozdrawiam może ktoś wie
https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=2776149165792710&id=1595236610550644
Ta asteroida minęła Ziemię – jak podają pod tym linkiem – w odległości ok. 70 tys. km.
Dla porównania: średnia odległość Księżyca od Ziemi wynosi ok. 384 tys. km – https://pl.wikipedia.org/wiki/Ksi%C4%99%C5%BCyc – czyli ta asteroida przeleciała ponad pięć razy bliżej Ziemi niż Księżyc.
Na uspokojenie można tu z drugiej strony dodać, że wprawdzie na pewno bardzo groźnie byłoby, gdyby asteroida „zahaczyła” o atmosferę ziemską, jednak „(…) za granicę pomiędzy ziemską atmosferą a przestrzenią kosmiczną przyjmuje się umownie wysokość 100 km nad powierzchnią Ziemi” – https://pl.wikipedia.org/wiki/Przestrze%C5%84_kosmiczna – czyli asteroida przeleciała na szczęście raczej daleko od atmosfery ziemskiej.
Na poniższej stronie podano z kolei: „Looking statistically at the asteroid population, maybe 50 times a year a 100-meter-class asteroid passes within a lunar distance of Earth,” – https://www.tldm.org/news5/asteroid.miss.htm
– czyli „Patrząc statystycznie na populację [znanych] asteroid, [to wygląda tak, że] być może aż 50 razy na rok w [granicach] odległości między Ziemią a Księżycem przelatuje asteroida 100-metrowej klasy”.
Gdzieś czytałem wobec tego dobitne stwierdzenie w tym sensie: „zderzenie jakiejś asteroidy z Ziemią jest statystycznie pewne (z punktu widzenia astronomii i statystyki); pozostaje tylko kwestia czasu, ile będziemy na to czekać”.
A czytałam, że podobno we wrześniu br. jakaś planetoida wielkości 10-piętrowego wieżowca ma niby uderzyć w naszą planetę.
Pawle a co Ty myslisz o tym gromadzeniu zywnosci na zbliżającą się wojne?
Na razie się wstrzymuję (jestem niezdecydowany). Pisałem o tym obszerniej w komentarzu pod wpisem: https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2019/07/17/abp-henryk-hoser-istniejacy-w-medjugorju-kult-maryi-krolowej-pokoju-jest-poprawny/
[notabene: tak jakoś dziwnie szybko ten link znalazłem 🙂 , podobnie jak link „WoWiT-owy” do mojego poprzedniego komentarza z godz. 23:45]
Ja właśnie zaczęłam robić zapasy i jeszcze myślę nad tym wszystkim jak to zorganizować bo mam dużą rodzinę i to nie takie proste ale choć trochę trzeba coś mieć bo czasy widzimy że są coraz gorsze to co się dzieje teraz w naszej Ojczyźnie to jak długo Bóg wytrzyma
Czy wojna (taka lub inna) będzie czy nie, czy asteroida w nas uderzy (lub „nowe Słońce” nas częściowo spali) czy też nie, czy „przypadkiem” będzie miała miejsce „opresja” taka czy inna – to z orędzi „Holy Love” wynika, że APOKALIPSA JUŻ SIĘ ZACZĘŁA [przy czym ja wnioskuję z tych orędzi, na podstawie ich dosłownych sformułowań – chyba że okażą się te orędzia fałszywe – iż sama „Apokalipsa”, a także „pieczęcie z Apokalipsy” czy „trąby z Apokalipsy” to są rzeczywistości „transcendentne” i nie są „izochroniczne” z historią ludzkości, tzn. ich metafizyczne „jądro” znajduje się poza czasem i poza przestrzenią, a one tylko „informalizują się” w czasie i przestrzeni, w związku z czym – podobnie jak JEDEN i TEN SAM Chrystus zasiadający w chwale niebiskiej uobecnia się w różnych MIEJSCACH na Ziemi w Najświętszym Sakramencie, a JEDNA i TA SAMA Ofiara Chrystusa uwieczniona przez Niego poza czasoprzestrzenią uobecnia się w różnych MOMENTACH CZASU w poszczególnych Mszach świętych na Ziemi – w pewnym stopniu analogicznie również np. „pierwsza pieczęć z Apokalipsy” czy „pierwsza trąba z Apokalipsy” może mieć więcej niż jedną „informalizację” w czasie, a sama „Apokalipsa” – choć w świetle obecnych wydarzeń jest „już zaczęta” – to w razie zmiany biegu historii może w przyszłości ponownie „się zacząć”, jak gdyby nigdy nic; ja to nazwałem „brakiem izochroniczności” Apokalipsy w stosunku do historii ludzkości]. Po tym przydługim wstępie – oto kilka orędzi na temat Apokalipsy, a także pieczęci z Apokalipsy i trąb z Apokalipsy, wziętych ze strony „Holy Love” i od Vassuli Ryden:
20 grudnia 2017:
„Many await with anxiety the coming of the apocalypse. I tell you, solemnly, you are already living in the hour of the apocalypse. Nuclear arms are in the hands of evil. That, in itself, is enough to bring time, as you know it, to an end.”
http://www.holylove.org/messages_by_year.php?year=2017
„Wielu oczekuje z niepokojem nadejścia Apokalipsy. Powiadam Wam uroczyście: Wy już żyjecie w godzinie Apokalipsy. Bronie nuklearne są w rękach [sługów] zła. To, samo w sobie, jest wystarczające, by doprowadzić czasy, jakie znacie, do ich końca.”
25 sierpnia 2017:
„Czas płynie do przodu – i szybko zbliżają się wydarzenia zarysowane w Księdze Objawienia. Pierwsza Pieczęć została złamana. Pierwsza Trąba jest gotowa, by zabrzmieć. Druga Pieczęć poluzowuje się. Zwracajcie się do Mnie.”
4 października 2017:
„Palce czasu poluzowują Drugą Pieczęć.”
17 grudnia 2017:
„Zwróćcie uwagę, że pierwszy anioł [już] chwycił za swoją trąbę i jest gotów zatrąbić. Podczas gdy ogień Mojego Serca przynosi pokój, to ogień [gorejący] w świecie owocuje zniszczeniem. Przygotujcie się.”
29 grudnia 2017:
„[Już] Wam powiedziałem, że Pierwsza Pieczęć została poluzowana, a pierwszy anioł był [właśnie] blisko do zadęcia w swoją trąbę. Dzisiaj [zaś] powiadam Wam, że Pierwsza Pieczęć jest [już] otwarta – [Pierwsza] Trąba [już] zabrzmiała. Człowiek jest już dobrze (już całkiem) na drodze do samozagłady.”
30 grudnia 2017:
„Kiedy wypowiadam się do Was na temat Księgi Objawienia, to wypowiadam się, aby wyjaśniać, a nie aby wprowadzać zamieszanie. Nie zakładajcie [w związku z tym], iż Ja podaję Wam [przyszłą] światową historię jako harmonogram wydarzeń. Ja wypowiadam się na poziomie duchowym, usiłując zapewnić Wasze serca, że czas posuwa się do przodu i wszystko jest [już] na swoim miejscu, aby wydarzyło się wiele z tego, co Niebo przepowiada. Nie bądźcie zakłopotani [niejasnością] co do tego, który anioł zadął w trąbę czy która pieczęć została otwarta lub poluzowana. Tego typu myślenie wprowadza zamieszanie do tego, co mówię, i czyni Moje Słowa ‚niewolnikami’ światowej przyziemności – a nie duchowym przebudzeniem.”
Z orędzi danych Vassuli Ryden – [uwaga do poniższego tłumaczenia: jest tu pewien dość istotny „poślizg”, gdyż angielskie oryginalne słowa „the sixth seal is about to be broken” należałoby ściślej przetłumaczyć jako „szósta pieczęć właśnie ma być złamana”, a nie tak jak poniżej]:
„Szósta pieczęć właśnie jest otwierana i zostaniecie wszyscy pogrążeni w ciemności, i nie będzie więcej oświetlenia, gdyż dym buchający z Czeluści będzie jak dym z ogromnego pieca: taki, że słońce i niebo pogrążą się w ciemności.” – http://www.tlig.org/pl/messages/779/
„Jak powiedziałem: żyjecie w czasie wielkiego miłosierdzia i wielkiej łaski, lecz obecnie nadchodzi Dzień, palący jak piec. W tym Dniu ci, którzy nie zostali oznaczeni Moim Imieniem na czołach, będą jak słoma. Odkrywam przed wami, co ma nadejść, zanim otworzę szóstą pieczęć.” – http://www.tlig.org/pl/messages/730/
„Reszta Moich Orędzi będzie ci teraz dana szybko, przed dniem ukazania się Antychrysta…
– Jak będziemy kontynuować, kiedy on się ukaże?
– Przez dokładnie trochę więcej niż trzy dni i trzy noce [przypis mówi tu: ‚trzy i pół roku’] nie będziesz zdolna kontynuować tak, jak tego chcesz. Jednak to milczenie zostanie przerwane Moją Własną Ręką w chwili otwarcia szóstej pieczęci.” – http://www.tlig.org/pl/messages/919
„Córko, napisz: Kiedy otworzę szóstą pieczęć, będzie wielkie trzęsienie ziemi, słońce stanie się czarne jak włosienny wór, a księżyc cały stanie się jak krew. I gwiazdy będą spadać z nieba na ziemię, podobnie jak drzewo figowe wstrząsane silnym wiatrem zrzuca na ziemię swe niedojrzałe owoce. Niebo zostanie usunięte jak księga, którą się zwija, a każda góra i wyspa z miejsc swych poruszone. (…)” – http://www.tlig.org/pl/messages/703
Może jeszcze mógłbym tu dla wyjaśnienia podać dalsze powody mojego niezdecydowania co do mojej akceptacji orędzi danych Tomaszowi:
1. Z tego, co dotychczas widziałem, to w Internecie znajduje się tylko PARĘ tych orędzi opublikowanych w całej rozciągłości (czyli pełnych tekstów orędzi cytujących dokładnie wszystkie przekazane słowa z Nieba) – a na moje potrzeby i na moje ograniczenia to za mało, abym wyrobił sobie klarowniejszy osąd (bo np. co do Vassuli Ryden na samym początku, czyli około 25 lat temu, też miałem wątpliwości, a wytłumaczyłem je sobie sam po przeczytaniu pierwszego tomu orędzi, który wszakże ma aż 458 stron, obejmuje „Zeszyty” od 1 do 16 i cytuje w całości ponad 170 orędzi); niestety NIE PORAFIĘ rozeznać tych danych Tomaszowi orędzi – w stopniu zadowalającym choćby dla mnie samego – na podstawie tak „SZCZUPŁEGO” materiału, natomiast w tych kilku dotychczas dostępnych tekstach orędzi nie zauważyłem niczego w jakiś skrajny sposób „podejrzanego”, „ekscentrycznego” lub brzmiącego dla mnie ewidentnie tak, że tego nie mogłaby powiedzieć Osoba Chrystusa, aczkolwiek orędzia brzmią „mocno” i to wzbudza pewną ostrożność.
2. Na poparcie samych orędzi danych Tomaszowi wypowiada się publicznie – z tego, co mi wiadomo – dotychczas tylko JEDNA osoba duchowna: ks. Adam Skwarczyński; nie czytałem też dostatecznie wielu – przynajmniej powiedzmy paru – wyrazistych świadectw osób świeckich (dotyczących wydarzeń, przeżyć lub choćby „odczuć” o domniemanym charakterze nadprzyrodzonym), które byłyby jakimś „potwierdzeniem” nadprzyrodzoności tych orędzi (a np. w tomikach orędzi danych Vassuli Wydawnictwo „Vox Domini” zamieszczało przez długie lata zarówno opinie teologiczne kapłanów, zakonników, jak i świadectwa wielu czytelników).
3. Same orędzia – nie te zacytowane, lecz te na podstawie których wypowiada się Tomasz, nie publikując ich jednak – brzmią według jego relacji i interpretacji BARDZO PONAGLAJĄCO, ale kompetentna Władza Duchowna (Biskup, Kuria, Cenzorzy kościelni itp.) opiekująca się Tomaszem nie czuje się chyba mimo to BARDZO PONAGLONA, aby poprzeć to jak najszybciej publicznie swoim autorytetem, skoro to ma być PRAWDZIWE PONAGLENIE o charakterze niemal apokaliptycznym, skoro to ma być PILNE ponaglenie z Nieba; czyli można by to skomentować żartobliwie: to my, biedne świeckie „owieczki”, mamy być „BARDZIEJ PAPIESCY OD PAPIEŻA”, mamy być „BRADZIEJ KURIALNI OD KURII”, mamy być „BARDZIEJ EPISKOPALNI OD BISKUPA” – i wiedzieć lepiej niż te oficjalne czynniki kościelne, czy trzeba tu ryzykować pośpiech, mobilizację środków materialnych, zmianę planów na przyszłość, a może nawet pewne poważne i trudne do odwołania decyzje życiowe?
Mimo że jest już dość późno, przyszło mi nagle do głowy, aby tu napisać jeszcze o czymś chyba znacznie gorszym niż asteroidy. A mianowicie Gianna Talone-Sullivan – mistyczka z Emmitsburga (Maryland, USA), o której pisaliśmy tu klika komentarzy pod wpisem: https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2017/08/10/zapraszamy-na-pielgrzymke-do-medjugorje-2/ – przekazała orędzie „o dwóch słońcach” (z 1 czerwca 2008), zacytowane we fragmencie na stronie angielskiej Wikipedii: „(…) Even your governments and the Church authorities already have knowledge of the stars aligning and its implications upon you. You must not fear but must be prepared, primarily spiritually. After awhile, you will see a time when there is another body in orbit around your solar system, coming between Earth and the Sun and leading to tremendous devastation. Approximately 60-70% of the world’s population, as you know it, will cease. Of those who survive, 60% of them could die of disease and starvation.” – https://en.wikipedia.org/wiki/Gianna_Talone
„(…) Obecnie już nawet Wasze rządy oraz władze kościelne mają wiedzę na temat wzajemnego oddziaływania gwiazd i tego, co ono implikuje dla świata. Nie wolno Wam się bać, lecz musicie być przygotowani, przede wszystkim duchowo. Za niedługo będziecie świadkami czasu, kiedy wokół Waszego Układu Słonecznego będzie znajdowało się na orbicie jeszcze jedno ciało niebieskie, zdążające pomiędzy Ziemię a Słońce i prowadzące do straszliwej dewastacji [Ziemi]. Około 60-70% populacji świata, jaką znacie, przestanie istnieć. A z tych, co przeżyją, 60% może ponadto umrzeć z chorób i głodu.”
tutaj jeszcze dochodzi przyspieszajace w ostatnich latach przebiegunowanie .. nikt nie wie jakie bedzie mialo konsekwencje … aktywnosc naszej planety: wulkany trzesienia ziemii rowniez wzrasta …. ogolnie nie ma co … ciekawe czasy …
do Paweł 28 lipiec 21.07
Ad.1. ponieważ czynisz aluzje do orędzi (Vassuli) już dobrze rozeznanych, oraz danych Tomaszowi tj. zasadniczo bez rozeznania, gdzie w zasadzie jedyną płaszczyzną porównawczą mogą być treści apokaliptyczne oraz wezwanie do nawrócenia – to jest chyba jeszcze za wcześnie aby szukać wielu świadectw lub powstania od razu wielkiej liczby wieczerników. Podobnie jak w Twoim przypadku czytam orędzia dane Vassuli od ponad 20 lat i nie tylko budzą mój zachwyt ale są moim codziennym chlebem obok Pisma Św. Odnośnie „ostrożności” – tak, ale w myśl zasady Pawłowej „Ducha nie gaście,proroctwa nie lekceważcie.Wszystko badajcie, a co szlachetne – zachowujcie (1 Tes 5,19-22), bo na drugim biegunie mamy klasyczne niedowiarstwo, o którym Izajasz powie..”Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie…(Iz 6,9-10)
Ad.2 Zgadzam się z tym przy czym zwróćmy uwagi na okoliczności, wprawdzie Noe długo budował arkę jednak tylko nieliczni uwierzyli, że to ma sens. Gdyby przyszło im czekać do potopu, dzieło to nie miałoby też sensu, tak więc czekanie na świadectwa lub na potwierdzenie „nadprzyrodzoności wizji” może braknąć czasu. Pytanie co jest na szali, że będziemy tworzyć wspólnoty modlitwy nazwane wieczernikami Maryjnymi ? Wszak to jest kluczowe wezwanie tych orędzi do apostolstwa, do dania świadectwa które może w obliczu trwogi wydarzeń będą jedyną naszą ostoją, a pomogą innym. A zapasy…przecież to się nie wyklucza, jest poboczne ale istotne, kto może niech robi w zależności od środków jakie posiada.
Ad.3 No właśnie, gdyby prawdziwość tych orędzi zależała jedynie od ludzkiego zatwierdzenia w sensie jakiegoś imprimatur byłby pewien komfort, ale nie ma go tak jak np. w przypadku Medjugorje. Po drugie wizjonerzy też nie są nieomylni, problem jest taki że przekazują treści, które przekraczają ich wyobrażenia (także i nasze), są pewne ograniczenia interpretacji, komunikacji itp.
Pewnie wszystko można skrytykować w sensie zinterpretowania w duchu nauczania Kościoła lub niezgodnie z nim, na razie nie widać jednak aby było coś „podejrzanego” jak piszesz. Jeśli chodzi o mnie to zwykła uczciwa dedukcja nie pozwala mi przejść obojętnie obok tych przekazów nie na zasadzie wyczekiwania, bo wtedy będą te orędzia „niepotrzebne”, ale działania. Teraz mamy się przygotować i uwaga : najważniejsze są wieczerniki…któraż to bowiem matka nie przygotowuje swoich dzieci na trudne chwile troszcząc się o nich i materialnie…
Oby te alarmujące wieści, nie były zapowiedzią albo znakiem przed chaosem jaki może przynieść październikowy synod amazoński. Obym w tym wypadku mylił się… to może taka dziwna refleksja, ale pisząc wcześniej na temat wypowiedzi kard. Mullera wydała mi się ta zbieżność jakoś dziwnie nieprzypadkowa
Bardzo mądra i logiczna analiza. Bądźmy ostrożni, ale nie zamykajmy się na znaki dawane z nieba, nie bądźmy jak te panny które szły na spotkanie z Chrystusem!.
Daje do myślenia
Dla tych, którzy (od 1.VII) , trwają w NP lub tylko małą cząstką tj 10-tku, od jutra na dalsze 27 dni modliwa dziękczynna 💕❣️🙏🏻
28 LIPCA – WSPOMNIENIE ŚW. SZARBELA
„Mówił niewiele i tylko gdy go o coś pytano, ale zawsze w sposób jasny, ciepły i przyjazny. Udzielał duchowych porad tym, którzy go o nie prosili, a z własnej inicjatywy nigdy nie rozpoczynał rozmowy. Posiadał żywą inteligencję, bystrość, kulturę oraz mądrość, która nie była z tego świata. Jego radykalne ubóstwo, które praktykował, najbardziej jednak objawiało się w tym, że ukrywał swoje duchowe bogactwo pod pozorem naiwności i głupoty, co często było powodem drwin ze strony jego współbraci”.
Św. Andrzej Bobola znowu daje o sobie znak……..
https://www.facebook.com/pch24/posts/2341508152634640?__xts__%5B0%5D=68.ARCwtY53bVlCPCHlMWAEm2LCB99GRvoUtHcWXMTioCpmDj4YJgDfcdkW7pRo3S5QJCnwykrkvXnLhroAaA6a6BXgeBm5d7crjShtC3OAK3am_2NHar3hJEwQLKThnWB53Gt4y_j_clbAs46DUYwpykLOJ0_rDBKBpG7BfBfAdC7m9rgcPqm2bN8wwNlQ7S98P62OJyJ0pelacy0f_2EkKxy4RpxoCriNvdvFT3pCauzi39IyVFFSYhVQwDg8Pj4zuD9oSW6lQQNYIjKujaNz6oLnYGd1g3y8S0vEfEDJMe34fbWjcEblceZyg5ItiZfsXNoaOSBanAAJRJbBLK4AZwSlfw&__tn__=-R
Rozmowa z Siostrą M. Pawlik – w latach 30. XX wieku wprowadzono mącicieli do Kościoła, bo nie można było go zaatakować od zewnątrz.
+ Ave Christus Rex ! Ave Maryja !
Szanowna Pani o nicku „AnnaSawa” wyraźnie „ma nosa” i „trzyma rękę na pulsie”. Pisałem w sprawie odnalezionych relikwii św Andrzeja Boboli np: do Ks Adama Skwarczyńskiego i potwierdził,że to bardzo znamienne oraz min dodał ,tutaj cytuję : „Święty Andrzeju Bobolo ratuj nas !”
od 6-15 sierpnia 1920 r organizowano nabożeństwa w Kościołach w Warszawie także przez wstawiennictwo Andrzeja Boboli.
Bolszewicy zostali pod Warszawą pokonani w ostatnim dniu nowenny — 15 sierpnia 1920
Św. Andrzej Bobola jest nazywany Prorokiem zmartwychwstania Polski, a także Łowcą dusz.
Poniósł męczeńską śmierć nie chcąc się wyrzec wiary katolickiej.
Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienia, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki temu, który nas umiłował.
I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani potęgi, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
Nie jestem Kapłanem, prorokiem, charyzmatykiem itd, ale jedno wiem.. Musimy się modlić o silna wiarę, a nie o puszki konserw. Z orędzi tu podawanych czytałam, że musimy robić zapasy, żeby w wypadku próby (głodu) nie zaprzeć się Chrystusa. Zatem pytam. Jaka my mamy wiarę? Czy Chrześcijanie uciekają przed uciskiem? Czy pierwszych Chrześcijan nie krzyżówali? Czy na arenach lwy ich nie rozszarpywały? Czy nie modlili się w ukryciu? Czy oni zaparli się wiary? Nie. O tym własnie czytamy w PŚ „Moje królestwo nie jest z tego świata..”.
Moja znajoma, która jest niezwykle uduchowionym i Bożym człowiekiem (tworzy z pewnym Kapłanem wiele Róż Rozancowych, do których należę) mówi „Jeśli Bóg zdecyduje, że ja i moje dzieci mamy umrzeć z głodu, to tak się stanie. On się zawsze o nas troszczy, ale jak zdecyduje inaczej, to ja się na to zgadzam”. I to jest prawdziwa wiara.
Niewatpie w to co mowisz ale sprobuj dziecku nie dac jeden dzien jedzenia a zmienisz swoje zdanie
Uduchowiony człowiek jak piszesz nie oznacza, że jest on pozbawiony rozumu, który też otrzymał od Pana Boga 🙂
http://misjekarmel.pl/pl/bez-kategorii/sl-b-cyprian-i-dafroza-rugamba-meczennicy/
Czy ci ludzie również byli pozbawieni rozumu, gdy zaczęło się ludobójstwo w Rwandzie? Nie, oni modlili się z ośmiorgiem swoich dzieci w kaplicy swojego domu przez całą noc, zamiast uciekać do innego kraju, a mieli taką możliwość. Potem wszyscy zostali zamordowani. Głupcy – męczennicy. Nauka Krzyża glupstwem jest dla świata..
Po pierwsze, gdy piszesz „Musimy się modlić o silna wiarę, a nie o puszki konserw”… to bardzo krzywdzące porównanie, na zasadzie skompromitowania tych przesłań.
Po drugie jest taka słynna encyklika Fides et ratio, w której św.Jan Paweł II powiedział „Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”. Tak, ci ludzie są wielkimi męczennikami, co w niczym nie przeczy temu co powyżej, bo kontekst jest zupełnie inny…
Moje dziecko cierpi. Jest niepełnosprawne. Patrzę na jego cierpienie codziennie (fizyczne, duchowo jest zdrowszy niż niejeden człowiek). Proszę Jezusa o jego uzdrowienie, jeśli TAKA JEST JEGO WOLA. Jeśli nie, wiem, że On i tak wyciągnie z tego dobro. Gdyby nie cierpienie i ofiarowywanie swojego życia innych świętych za nawrócenie grzeszników (moje dziecko jest święte za życia), może ten świat dawno już by nie istniał. Dlatego dalej przy tym obstaję, że powinniśmy się modlić o silną wiarę.
Co do tych słów: „(…) może ten świat dawno już by nie istniał” – to jest PRAWDA, gdyż podobnie stwierdzają orędzia dane Sł. Bożej Józefie Menendez [zakonnicy ze zgromadzenia Sióstr Sacré Coeur, założonego w roku 1800 przez św. Magdalenę Zofię Barat, obecnego także w Polsce; tu na stronie już parę razy były wpisy na jej temat: https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2013/01/15/s-zofia-ziolkowskazakonnica-zgromadzenia-najswietszego-serca-jezusa-modlitwa-za-kaplanow/ – https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2019/02/15/udreczona-przez-demony-sluzebnica-boza-s-jozefa-menendez-ktora-ponad-sto-razy-byla-w-piekle/ – https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2017/07/06/i-czwartek-miesiaca-modlitwa-s-jozefy-menendez-za-kaplanow-oraz-wizja-piekla/ ]:
„Gdybym nie znalazł ludzkich serc, które by Mnie pocieszały i wywoływały Moje Miłosierdzie, nic już nie mogłoby powstrzymać Mojej Sprawiedliwości.”
„Sprawiedliwość Moja nie będzie tak długo działać, dopóki będę znajdował ludzi, którzy zechcą wynagradzać.”
[Za: Ks. Ryszard Ukleja SDB „Miłosierdzie Boże z pokolenia na pokolenie (Łk 1, 50)” – wydanie drugie Wydawnictwa „Maria Vincit”, Wrocław 2000, IMPRIMI POTEST: Inspektorat Towarzystwa Salezjańskiego, ks. Władysław Kołyszko, Inspektor, Piła, 11 lutego 1997 r., L. dz. 20/II/97; str. 169-170]
Powyższa książka jest ciekawym przeglądowym opracowaniem, które omawia w kolejnych rozdziałach nie tylko zagadnienie Miłosierdzia Bożego w Starym i Nowym Testamencie, w nauczaniu i w posłannictwie Kościoła czy w teologii katolickiej, lecz także ideę Miłosierdzia Bożego w orędziach Chrystusa z XX wieku, takich jak np. te dane siostrze Benignie Konsolacie Ferrero, wyżej wymienionej siostrze Józefie Menendez, św. Faustynie Kowalskiej, siostrze Helenie Aiello, świeckiej mistyczce „Małgorzacie” z Belgii oraz księdzu Ottavio Micheliniemu, poświęcając każdej z tych osób osobny rozdział.
Jeszcze ponadto otworzyłem „Dzienniczek” św. Faustyny na odpowiedniej stronie (pod poniższym linkiem), na której to – w akapicie n. 926 – padają słowa:
„(…) zdziwiłam się, ze Bóg pozwala istnieć ludzkości. I dał mi Pan poznać, kto podtrzymuje istnienie tej ludzkości: to są dusze wybrane. KIEDY DOPEŁNI SIĘ MIARA WYBRANYCH, ŚWIAT ISTNIAŁ NIE BĘDZIE.” – https://www.faustyna.pl/Dzienniczek/Dzienniczek.php?token=1564411673fZtegnCOBj9Rcs12j#p=187
„9 II 1937 Ostatki. W ostatnie te dwa dni karnawału poznałam WIELKI NAWAŁ KAR I GRZECHÓW. Dał mi Pan poznać w jednym momencie GRZECHY ŚWIATA CAŁEGO w DNIU TYM (jednym dniu) popełnione. Zemdlałam z przerażenia i pomimo że znam GŁĘBIĘ MIŁOSIERDZIA BOŻEGO zdziwiłam się że BÓG POZWALA ISTNIEĆ LUDZKOŚCI… (a dalej jak wyżej)
Kiedy św. Faustyna to pisała był rok 1937,
Jak dziś wygląda nasz świat w oczach Bożych?
Boże miej Miłosierdzie dla nas i całego świata.