Ks. Adam Skwarczyński: Od jakiegoś czasu nie udzielam rozgrzeszenia małżonkom, którzy…

+JMJ

MIKROSKOP OWULACYJNY

w_118_big
Od jakiegoś czasu nie udzielam rozgrzeszenia małżonkom, którzy nie chcą dostosować się we współżyciu do naturalnego cyklu owulacji, usprawiedliwiając się trudnymi warunkami życia. Najczęściej te trudne warunki to częste wyjazdy i nieregularne powroty współmałżonka, co kobietom rzekomo uniemożliwia szybkie rozpoznanie swojego stanu i dostosowanie się do natury, a przez to zmusza małżonków do występowania przeciwko naturze i do stosowania przy współżyciu różnych środków antykoncepcyjnych.
Mikroskop owulacyjny to wydatek rzędu 100 zł, przez internet można go w każdej chwili kupić, a on właśnie umożliwia łatwe przezwyciężenie twego problemu. Kobieta, która w danej chwili nie powinna począć nowego życia (uwaga: zawsze w tym względzie musi, wspólnie z mężem, postawić wolę Bożą, a nie swoją, na pierwszym miejscu!), może w ciągu kilku minut rozpoznać, w jakim okresie – płodnym czy niepłodnym – się znajduje. Pozwala na to powiększenie 90 razy w tym mikroskopie kropelki jej śliny i zaobserwowanie jej wyglądu. Kto chciałby nabyć taki aparacik, niech w wyszukiwarce internetowej wpisze MIKROSKOP OWULACYJNY, zapozna się z firmami i cenami.
Niech Bóg błogosławi tym małżonkom, którzy szanują Jego świętą wolę oraz przestrzegają praw natury, ustanowionych przez naszego Stwórcę.
ks. Adam Skwarczyński

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności, Pomoc duchowa i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

10 odpowiedzi na „Ks. Adam Skwarczyński: Od jakiegoś czasu nie udzielam rozgrzeszenia małżonkom, którzy…

  1. Ania pisze:

    Chyba lepiej być samemu
    Teraz to: „USA: po homomałżeństwach przyszedł czas na wielożeństwo”
    http://www.pch24.pl/usa–po-homomalzenstwach-przyszedl-czas-na-wielozenstwo,20459,i.html

  2. Sebro pisze:

    Sęk w tym, że ten mikroskop wg opisów internetowych pokazuje dni płodne na 4 dni przed owulacją. I tu zaczyna się problem, bo wedle wszelkich nauk dotyczących naturalnych metod planowania rodziny jest to termin o 5 dni za późny. Plemniki w przyjaznym środowisku mogą przeżyć do 7 dni, do tego dodaje się dwa dni „zapasu”. Zatem już na 9 dni przed owulacją małżonkowie powinni wykazać się wstrzemięźliwością jeśli nie są gotowi jeszcze na potomstwo.
    Taki mikroskop raczej służy właśnie zachodzeniu w ciążę, bo pozwala określić centrum dni płodnych.
    Doraźne środki nie mają sensu. Tu potrzeba odrobiny wysiłku i codzienna obserwacja własnego ciała. Obserwacja i pomiar temperatury to zadanie żony. Mąż natomiast prowadzi notatki i interpretuje wyniki (tabelki dostępne w sieci). To jest praca obojga małżonków – uwierzcie mi, że skuteczna 😉
    To mówiłem ja, 10letni praktyk tej metody.

    • olo13jcb pisze:

      A ja to potwierdzam – 19 letni praktyk tej metody 😉
      Dodam jeszcze że jak żona zachoruje np. grypa, angina itp.,
      to po wyleczeniu liczenie zaczyna się od nowa…. 😉

      Pozdrawiam 🙂

      • Paulina pisze:

        Też potwierdzam:) jako praktyk 16-stoletni. Od 16 lat stosuję metodę Rotzera…tyle zeszytów obserwacji zapisanych:) kiedyś je do INER-u przekażę:) I da się, bo i mam cykle między 23 a 42 (czyli nieregularne) a i zawodowo tyle pracy z weekendami, że i tu brakuje regularności. Dziękuje Bogu ogromnie, że postawił mądrych ludzi na mojej drodze lata temu, którzy mnie wyszkolili w tej materii i dzięki temu ta sfera jest w moim małżeństwie piękna i czysta.

      • Sebro pisze:

        Paulina – u nas też cykle nieregularne. Ale da się? Da – wystarczy dobra wola 😉

    • miciumpka pisze:

      Naturalną metodę planowania rodziny zaczelam studiować jeszcze przed ślubem i to okolo 7 lat przed ślubem. Tak wiec od okolo 17 lat obserwuje siebie. Metoda jest skuteczna. Ale zły swoje robi i niejednokrotnie sieje zamęt i wprowadza stres. Mimo naszego otwarcia na życie nie zawsze potrafię oprzeć się podszeptom: a co będzie jak zajde w ciążę. Na szczęście dzielą także druga Strona i dość szybko wszystkie wątpliwości ucisza. Czasami chciałoby się czegoś latwiejszego i „pewniejszego” ale sama świadomość że dzielą się zgodnie z Bożą wolą jest bardzo komfortowa.

  3. Marta pisze:

    Jest to dobra medota w przypadku gdy oboje malzonkowie pragna zyc zgodnie z nauka Kosciola,wiara.Nie sprawdza sie w przypadku gdy jeden partner jest tylko katolikiem ,bo sie urodzil w rodzinie katolickiej i wysmiewa takie metody,a brak wspolzycia w okresie plodnym obwinia partnerke.Sama nie stosuje zadnej antykoncepcji,poza metodami naturalnymi.Znam jednak malzenstwa,gdzie jest to duzy problem,kobiety czuja sie winne,panowie obrazaja sie gdy zona mowi,teraz nie,sa ciche dni.itp.Coz duzo modlitwy potrzeba.

  4. GM pisze:

    Kiedy człowiek dożywa do wieku, w którym zdaje sobie sprawę, że więcej już dzieci mieć nie może, to przychodzi podsumowanie i refleksja. Nie do opisania jest poczucie zmarnowania życia, które pojawia się u tych, co bronili się przed posiadaniem dzieci. Wtedy dopiero wie się ile warte jest każde dziecko. Dlatego jeśli jesteście młodzi – nie wzbraniajcie się. Nie przyjmujcie też błędnego poglądu, że dwoje, najwyżej troje to jest rozsądne. My mamy troje, a mogliśmy wychować spokojnie jeszcze dwoje. I teraz żal jak cholera. Ja bardzo tęsknię za tymi, których mogłem poznać a nie poznam już nigdy. Żona chyba też, chociaż to przez nią ich nie ma.

Dodaj odpowiedź do Sebro Anuluj pisanie odpowiedzi