Święta Teresa od Dzieciątka Jezus, dziewica i doktor Kościoła

Dziś 1 października wspominamy Świętą Teresę od Dzieciątka Jezus, dziewica i doktor Kościoła

Święta Teresa od Dzieciątka Jezus, zwana także Małą Tereską (dla odróżnienia od św. Teresy z Avila, zwanej Wielką) albo Teresą z Lisieux, urodziła się w Alencon (Normandia) w nocy z 2 na 3 stycznia 1873 r. jako dziewiąte dziecko Ludwika i Zofii. Kiedy miała 4 lata, umarła jej matka. Wychowaniem dziewcząt zajął się ojciec. Teresa po śmierci matki obrała sobie za Matkę Najświętszą Maryję Pannę. W tym samym roku (1877) ojciec przeniósł się z pięcioma swoimi córkami do Lisieux. W latach 1881-1886 oddał Teresę do internatu sióstr benedyktynek w Lisieux, które w swoim opactwie miały także szkołę z internatem dla dziewcząt.
25 marca 1883 r. dziesięcioletnia Teresa zapadła na ciężką chorobę, która trwała do 13 maja. Jak sama wyznała, uzdrowiła ją cudownie Matka Boża. W roku 1884 Teresa przyjęła pierwszą Komunię świętą. Odtąd przy każdej Komunii świętej powtarzała z radością: „Już nie ja żyję, ale żyje we mnie Jezus”. W tym samym roku otrzymała sakrament Bierzmowania.
Przez ponad rok dręczyły ją poważne skrupuły. Jak sama wyznała, swoje uleczenie z tej duchowej choroby zawdzięczała swoim 4 siostrom, zmarłym w latach niemowlęcych. W pamiętniku swoim zapisała, że w czasie pasterki w noc Bożego Narodzenia przeżyła „całkowite nawrócenie”. Postanowiła całkowicie zapomnieć o sobie, a oddać się Jezusowi i sprawie zbawienia dusz. Zaczęła odczuwać gorycz i wstręt do przyjemności i ponęt ziemskich. Ogarnęła ją tęsknota za modlitwą, rozmową z Bogiem. Odtąd zaczęła się jej wielka droga ku świętości. Miała zaledwie 13 lat.
Niedługo potem skazano na śmierć głośnego bandytę, który był postrachem całej okolicy, Pranziniego. Teresa miała wtedy 14 lat. Dowiedziała się z gazet, że zbrodniarz ani myśli pojednać się z Panem Bogiem. Postanowiła zdobyć jego duszę dla Jezusa. Zaczęła się serdecznie modlić o jego nawrócenie. Ofiarowała też w jego intencji specjalne pokuty i umartwienia. Wołała: „Jestem pewna, Boże, że przebaczysz temu biednemu człowiekowi (…). Oto mój pierwszy grzesznik. Dla mojej pociechy spraw, aby okazał jakiś znak skruchy”. Nadszedł czas egzekucji, lecz bandyta nawet wtedy odrzucił kapłana. A jednak ku zdziwieniu wszystkich, kiedy miał podstawić głowę pod gilotynę, nagle zwrócił się do kapłana, poprosił o krzyż i zaczął go całować. Na wiadomość o tym Teresa zawołała szczęśliwa: „To mój pierwszy syn!”

Kiedy Teresa miała 15 lat, zapukała do bramy Karmelu, prosząc o przyjęcie. Przełożona jednak, widząc wątłą i bardzo młodą panienkę, nie przyjęła Teresy, obawiając się, że nie przetrzyma tak trudnych i surowych warunków życia. Teresa jednak nie dała za wygraną, ale udała się o pomoc do miejscowego biskupa. Ten jednak zasłonił się prawem kościelnym, które nie zezwala w tak młodym wieku wstępować do zakonu. W tej sytuacji dziewczyna nakłoniła ojca, by pojechał z nią do Rzymu. Leon XIII obchodził właśnie złoty jubileusz swojego kapłaństwa (1887). Teresa upadła przed nim na kolana i zawołała: „Ojcze święty, pozwól, abym dla uczczenia Twego jubileuszu mogła wstąpić do Karmelu w piętnastym roku życia”. Papież nie chciał jednak uczynić wyjątku. Teresa chciała się wytłumaczyć, ale gwardia papieska usunęła ją siłą, by także inni mogli – zgodnie z ówczesnym zwyczajem – ucałować nogi papieża.
Marzenie Teresy spełniło się dopiero po roku. Została przyjęta najpierw w charakterze postulantki, potem nowicjuszki. Zaraz przy wejściu do klasztoru uczyniła postanowienie: „Chcę być świętą”. W styczniu 1889 r. odbyły się jej obłóczyny i otrzymała imię: Teresa od Dzieciątka Jezus i od Świętego Oblicza. Jej drugim postanowieniem było: „Przybyłam tutaj, aby zbawiać dusze, a nade wszystko, by się modlić za kapłanów”. W roku 1890 złożyła śluby i uroczystą profesję. W dwa lata potem po raz ostatni odwiedził siostrę Teresę ojciec. Cierpiał już wtedy na zaburzenia umysłowe, ale rozpoznał córkę i powiedział do niej na pożegnanie: „W niebie”. Przełożona poznała się na niezwykłej cnocie młodej siostry, skoro zaledwie w trzy lata po złożeniu ślubów wyznaczyła ją na mistrzynię nowicjuszek. Obowiązek ten Teresa spełniała do śmierci, to jest przez cztery lata.
W zakonnym życiu zadziwiała jej dojrzałość duchowa. Starała się doskonale spełniać wszystkie, nawet najmniejsze obowiązki. Nazwała tę drogę do doskonałości „małą drogą dziecięctwa Bożego”. Widząc, że miłość Boga jest zapomniana, oddała się Bogu jako ofiara za zbawienie świata. Swoje przeżycia i cierpienia opisała w księdze „Dzieje duszy”.

Zanim zapadła na śmiertelną chorobę, Teresa była wyjątkowo surowo traktowana przez przełożoną, która uważała, że dziewczyna lekkomyślnie i niepoważnie zgłosiła się do Karmelu. Jej stały uśmiech brała za lekkie traktowanie swojej profesji. Także zakonnica, którą się nią opiekowała dla jej wieku i kalectwa, nie umiała zdobyć się na słowo podzięki, ale często ją rugała i mnożyła swoje wymagania. Teresa cieszyła się z tych krzyży, bo widziała w nich piękny prezent, jaki może złożyć Bogu.
Na rok przed śmiercią zaczęły pojawiać się u Teresy pierwsze objawy daleko już posuniętej gruźlicy: wysoka gorączka, osłabienie, zanik apetytu, a nawet krwotoki. Pierwszy krwotok zaalarmował klasztor w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek. Mimo to siostra Teresa spełniała nadal wszystkie zlecone jej obowiązki: mistrzyni, zakrystianki i opiekunki jednej ze starszych sióstr. Zima w roku 1896/1897 była wyjątkowo surowa. Klasztor zaś był nie ogrzewany. Teresa przeżywała prawdziwe tortury. Nękał ją uciążliwy kaszel i duszność. Przełożona zlekceważyła jej stan. Nie oddano jej do infirmerii ani nie wezwano lekarza. Uczyniono to dopiero wtedy, kiedy stan był już beznadziejny. Jeszcze wówczas zastosowano wobec chorej drakońskie środki, takie jak stawianie baniek. Z poranionymi plecami i piersiami musiała iść do normalnych zajęć i pokut zakonnych, nawet do prania. Do infirmerii posłano ją dopiero w lipcu roku 1897, gdzie też po kilkunastu tygodniach niezwykłych mąk 30 września 1897 roku zmarła, zapowiedziawszy: „Chcę, przebywając w niebie, czynić dobro na ziemi. Po śmierci spuszczę na nią deszcz róż”.

Pius XI beatyfikował ją w 1923 r., a już w dwa lata później – kanonizował ją. W 1927 r. ogłosił ją, obok św. Franciszka Ksawerego, główną patronką misji katolickich. W roku 1890 bowiem – a więc jeszcze za życia Teresy – klasztor w Sajgonie zamierzał otworzyć w Hanoi drugi klasztor karmelitanek na ziemiach wietnamskich. W tej sprawie zwrócono się do klasztoru macierzystego w Lisieux o pomoc. Siostry zamierzały wysłać pomoc także w personelu. Wśród pierwszych ochotniczek była także siostra Teresa od Dzieciątka Jezus. Ustalenia trwały jednak zbyt długo; Teresa zachorowała i zmarła.
W roku 1944 Pius XII ogłosił św. Teresę drugą, obok św. Joanny d’Arc, patronką Francji. W 1999 r. Jan Paweł II ogłosił św. Teresę doktorem Kościoła. Jest patronką zakonów: karmelitanek, teresek, terezjanek; archidiecezji łódzkiej.

W ikonografii św. Teresa przedstawiana jest na podstawie autentycznych fotografii. Jej atrybutami są: Dziecię Jezus, księga, pęk róż, pióro pisarskie.

za: http://ewangeliadlanas.wordpress.com

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności, Pomoc duchowa, Święci i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

12 odpowiedzi na „Święta Teresa od Dzieciątka Jezus, dziewica i doktor Kościoła

  1. Sebro pisze:

    My wczoraj wróciliśmy z rekolekcji od Świętej Tereski. Cuda niepojęte się działy. Tak jak obiecała, deszcz róż sypie się nadal – trzeba tylko z wiarą łapać ile się da 😉

  2. Aneta pisze:

    Ja św. Tereskę odkryłam, a raczej ona mnie, nie tak dawno.
    Miesiąc temu, po Mszy świętej, ksiądz powiedział, że można ucałować jej relikwie. Wcześniej spotykałam jej podobizny w kościołach, do których wyjątkowo lubię chodzić. Zawsze „jakoś tak” przyciągała moją uwagę, ale potem zapominałam. I właśnie miesiąc temu odkryłam ją i poprosiłam, aby została moją patronką i wcale tego nie żałuję 🙂

    • wobroniewiary pisze:

      Gdy zajechałam nad morze na wieś, weszłam do pokoju to stanęłam jak wryta i ucieszona – na pół pokoju był obraz św. Tereski od Dzieciątka Jezus 😉
      Zdjęcie 😉

      • ta pisze:

        pamietasz jaki był to dzien?

        „Początkowo czułam niepokój i złość. Słyszałam bluzgi demonów. To była pożegnalna Msza
        Księdza, który odchodzi po pięciu latach posługiwania. Młodzież żegnała go przepięknie śpiewając
        i grając. Popłakałam się, wzruszenie ścisnęło moje serce. Mszę prowadził Ks. XX. Po raz
        pierwszy w życiu poczułam jak pięknie pachną kadzidła i kościół. Pachniało Bogiem, Świętymi
        i Aniołami. Ogród miłości.
        Kiedy z kadzidła unosił się dym, zobaczyłam jak otula Jezusa. Z tyłu za Jezusem konającym na
        Krzyżu zobaczyłam okno. Przez to okno wdarły się promienie słońca. Przebiły Jezusa na wylot.
        Przeszły przez Jego Serce i tańczyły po całym kościele. W tle dymu zobaczyłam zastępy Aniołów
        i Świętych a na samym środku polany tańczyła Teresa od Dzieciątka Jezus. Miała na sobie białą
        koszulę do samej ziemi. Chyba wyskoczyła z łóżka obudzona weselem w Niebie. Bo Niebo
        weseliło się a Anioły dęły z całych sił w trąby. Nie wiem co ich tak rozweseliło i co świętowali. Ale
        Teresa spełniła swoje marzenie. Spuściła na całą Farę deszcz czerwonych róż. Miała
        rozpuszczone, gęste włosy – kręcone, które tańczyły na jej plecach. A kościół tonął w różach…
        To najpiękniejsza Msza w moim życiu.”

      • Aneta pisze:

        właśnie taki jej wizerunek wszędzie spotykałam 🙂

  3. ta pisze:

    Teresa od jakiegoś juz czasu „chodzi” za mna krok w krok.Widzi ja tez osoba asystujaca przy egzo.
    a ostatnio gdy przeryczałam całą noc i obudziłam sie rano ,popatrzyłam jakos tak na ziemie przypadkiem i zobaczyłam kawałek karteczki ,podniosłam ,odwrociłam a tam taka sama kobieta ktorej zdjecie wkleiłas 😀 z rózami w dłoniach

    • Aneta pisze:

      to mamy to samo. wcześniej nie dostrzegałam ani obrazów z św. Tereską ani figury, pod którą często stałam… Mnie osobiście takie „chodzenie” nie przeszkadza, a wręcz pomaga podczas gorszych dni 🙂

      • BKCD pisze:

        Sentencje św. Teresy od Dzieciątka Jezus na każdy dzień roku

        8 sierpnia: Doskonała miłość blizniego polega na tym, by znosić błędy innych, nie dziwić się ich słabościom, budować się nawet najdrobniejszymi aktami cnót, które u nich spostrzegamy. Przede wszystkim jednak zrozumiałam, że miłość blizniego nie powinna pozostawać zamknięta w głębi serca. Nikt ? powiedział Jezus ? nie zapala światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby oświeciło wszystkich, którzy są w domu (por. Mt 5, 15). Zdaje mi się, że ta pochodnia wyobraża miłość blizniego, która winna oświecać, rozweselać, nie tylko moich najdroższych, ale wszystkich, którzy są w domu, nie wyłączając nikogo (C, 12r).

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s